Ja zacząłem biegać pod koniec czerwca. Na początku plan z marszobiegami, zwróciłem uwagę, że w moim mieście jest bieg na 10 km pod koniec września. Byłem pewny, że biegając 2 minuty i umierając z wycieńczenia, mierząc 170 cm i ważąc prawie 120 kg nie dam rady po pierwsze porządnie się przygotować a po drugie przebiec 10 km bez zatrzymania się. Przecież to razem ze zbijaniem wagi potrwa rok...
Zakasałem rękawy, konsekwentnie 4 razy w tygodniu na trening. Plan mijał, najpierw jeden, później drugi. Ja oczywiście by nie stracić motywacji rozgłosiłem, że zapiszę się na ten bieg

Po czasie półtora miesiąca (około) byłem do tyło o 8 kg i przebiegłem 10 km w czasie około 72 minuty. Dla mnie bajka. Tego dnia przyszła utajona kontuzja - moje nowe buty kupione miesiąc temu na tym treningu się sklepały i doznałem potwornego stłuczenia obu stóp - 75 minut tłuczenia 108 kg o asfalt. Nie mogłem chodzić, ból był mocny, tylko chodzenie na piętach dawało ulgę. I tak tydzień. A ogólnie miesiąc. Na początku września po całym miesiącu bez biegania trzeba było podjąć decyzję - albo biegnę na dychę albo jestem cienki i odpadam. Wiesz co zrobiłem? Przestałem biegać przez kolejne 3 tygodnie. W środę czy czwartek przed oficjalnym biegiem przebiegłem się 20 minut by sprawdzić jak się czuję. Co się okazało? Że mam MOC. Noga zaczęła delikatnie ćmić ale miałem tyle energii na tym biegu, że wiedziałem - uda się. Wydolnościowo byłem zdumiony - mówią, że po tygodniu bez biegu trzeba biegać dwa tygodnie by to odrobić. Wiesz co się stało? Przebiegłem tego 27 września 10 km po prawie dwóch miesiącach stagnacji (trochę jeździłem rowerem) z czasem lepszym o 7 minut od najlepszego. Ważąc 108 kg przebiegłem 10 km w 65 minut i nie byłem ostatni

Na końcu tak zapieprzałem, że przebiegłem i metę i miejsce gdzie wręczają medale, musieli mnie wołać
Oczywiście po tym biegu powrócił ból stopy, ale już nie taki okrutny. Biegam ciągle w tych samych butach. Do biegania wróciłem 20 października. Zacząłem szukać od nowa planów, ponieważ byłem pewny, że już po mojej kondycji. Wyszedłem pobiegać na 20 minut i przeżyć. Po tak długiej przerwie przebiegłem 40 minut w tempie około 6:50. Jestem mega szczęśliwy, że po prawie dwóch miesiącach mogę biegać i nie dyszeć jak koń. Dalej wbiegam na czwarte piętro bez zadyszki.
Jestem z siebie dumny, że tyle osiągnąłem. Ktoś powie, że to nic ale czy ktoś z tych biegaczy ważył 120 kg jak zaczął biegać? Większość na tym forum waży połowę tego co ja
Słuchaj ja pokochałem bieganie, zwiedzanie, myślenie, planowanie biegów, planowanie życia podczas biegania (

)
Myślałem, że dzięki bieganiu schudnę - guzik prawda, bieganie tylko wspomaga odchudzanie. Jak to zrozumiałem to pozbyłem się spinki, już nie musiałem szybciej, mocniej, więcej. Zacząłem po prostu biegać.
Piękne jest to, że od momentu rozpoczęcia biegania czuję się trochę szczęśliwszym człowiekiem niż byłem wcześniej.
Nie patrz na czasy, tętna, tempa, dystanse. Po prostu biegaj.
Chciałem napisać jakiegoś motywatora, jeśli choć trochę mi się udało to okej, jeśli nie to trudno - szukaj następnych inspiracji
