Co mnie czeka w realu ?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 14 mar 2013, 20:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie Charty niedościgłe,
Jestem pierwszy raz na forum i zwracam się z prośbą o radę. Parametry wyjściowe:
wiek 36,
wzrost 178,
waga 83,
przeszłość kapkę sportowa, bla, bla,
W sierpniu ubiegłego roku (jak to zwykle bywa po zakręcie życiowym) waga pokazał mi żółtą kartkę i stwierdziła, że idziemy na trzy cyfry ! Było 94 kg. No to bunt na pokładzie i walczymy. Jestem dietetykiem z wykształcenia więc tu sobie radzę z wszelkimi rachunkami ale mam pytania techniczne odnośnie biegania. Przez ostatnie kilka miesięcy udało mi się pozbyć 11 kg w domowym zaciszu. 5 razy w tygodniu orbitrek 45 min na max obciążeniu 11-13 km/h, raz w tygodniu basen 40 min pływania non stop, raz w tygodniu odpoczynek i okazjonalnie brzuszki, pompki, srompki. Z efektów jestem zadowolony – oprócz wagi i mniej obłej powierzchowności kondycja naprawdę fajna przy chodzeniu po górach (pomimo cholernej paczki dziennie). Ale robi się ciepło więc koniec z domowym zaciszem – trzeba pobiegać w realu. Butki kupione, pogoda w moim dalekim kraju już zachęca... Powiedzcie drodzy forumowicze, jakie pułapki z takim przygotowaniem na mnie czekają (kontuzje) i jak ich unikać, ile powinienem biegać (dystans, czas) i jak w ogóle powinienem podejść do tematu...
Z góry dziękuję za jakiekolwiek sugestie.
Piotrek
Jestem pierwszy raz na forum i zwracam się z prośbą o radę. Parametry wyjściowe:
wiek 36,
wzrost 178,
waga 83,
przeszłość kapkę sportowa, bla, bla,
W sierpniu ubiegłego roku (jak to zwykle bywa po zakręcie życiowym) waga pokazał mi żółtą kartkę i stwierdziła, że idziemy na trzy cyfry ! Było 94 kg. No to bunt na pokładzie i walczymy. Jestem dietetykiem z wykształcenia więc tu sobie radzę z wszelkimi rachunkami ale mam pytania techniczne odnośnie biegania. Przez ostatnie kilka miesięcy udało mi się pozbyć 11 kg w domowym zaciszu. 5 razy w tygodniu orbitrek 45 min na max obciążeniu 11-13 km/h, raz w tygodniu basen 40 min pływania non stop, raz w tygodniu odpoczynek i okazjonalnie brzuszki, pompki, srompki. Z efektów jestem zadowolony – oprócz wagi i mniej obłej powierzchowności kondycja naprawdę fajna przy chodzeniu po górach (pomimo cholernej paczki dziennie). Ale robi się ciepło więc koniec z domowym zaciszem – trzeba pobiegać w realu. Butki kupione, pogoda w moim dalekim kraju już zachęca... Powiedzcie drodzy forumowicze, jakie pułapki z takim przygotowaniem na mnie czekają (kontuzje) i jak ich unikać, ile powinienem biegać (dystans, czas) i jak w ogóle powinienem podejść do tematu...
Z góry dziękuję za jakiekolwiek sugestie.
Piotrek
- prorok
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 359
- Rejestracja: 28 lut 2012, 13:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
pułapki w realu to przede wszystkim zombie snujące się z koszykami, trzeba je wystraszyć skipem a,ale za to na promocjach przy ładnych hostessach można poszpanować skipem c, żeby wyeksponować pośladki,
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 14 mar 2013, 20:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zabawne 
No, może nie do końca...
Miałem na myśli nie bieganie w domu na jakimś ustrojstwie, tylko na świeżym powietrzu. Jeśli miałbym na myśli supermarket to pewnie napisałbym jego nazwę z wielkiej litery... Cóż, wielkomiejskie nawyki z Wrocławia i Trójmiasta pewnie tak pokierowały Waszymi skojarzeniami :D
Tak czy inaczej, jeśli mógłbym prosić o jakieś rady/przestrogi byłbym zobowiązany...

No, może nie do końca...
Miałem na myśli nie bieganie w domu na jakimś ustrojstwie, tylko na świeżym powietrzu. Jeśli miałbym na myśli supermarket to pewnie napisałbym jego nazwę z wielkiej litery... Cóż, wielkomiejskie nawyki z Wrocławia i Trójmiasta pewnie tak pokierowały Waszymi skojarzeniami :D
Tak czy inaczej, jeśli mógłbym prosić o jakieś rady/przestrogi byłbym zobowiązany...
- herson
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1681
- Rejestracja: 19 cze 2001, 10:04
- Lokalizacja: już tylko okolice Krk i góry :)
Plany 6 lub bezpieczniej 10 tygodni i ognień!
Weź stoper, wybierz czy zaczynasz od początku czy od kolejnego z tygodni i do dzieła. Czeka Cię sama przyjemność, póki co, nie zawracaj sobie głowy kontuzjami.
Zejdź do połowy paczki albo odstaw całkowicie, chociaż z nimi też można biegać przezwyciężając początkowe mdłości i chęci porzygania się
Koniecznie zajrzyj do planów treningowych http://www.bieganie.pl/?cat=19 i w podstawy
PS w realu to tylko kolejki do kasy
Weź stoper, wybierz czy zaczynasz od początku czy od kolejnego z tygodni i do dzieła. Czeka Cię sama przyjemność, póki co, nie zawracaj sobie głowy kontuzjami.
Zejdź do połowy paczki albo odstaw całkowicie, chociaż z nimi też można biegać przezwyciężając początkowe mdłości i chęci porzygania się

Koniecznie zajrzyj do planów treningowych http://www.bieganie.pl/?cat=19 i w podstawy
PS w realu to tylko kolejki do kasy

- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Ja mam radę której jeszcze nikt tu nie dał:
1. Włóż wygodne lekkie buty - prawy na prawą nogę lewy na tę drugą
2. Wyjdź z mieszkania, domu, wychodka etc.
3. RUN FOREST! RUN!
Chcesz biegać - idź biegaj - na plany przyjdzie czas - przebiegnij się na koniec swojej ulicy i z powrotem a jak masz ochotę to dalej - wyjdź raz drugi trzecie dziesiąty - zobacz czy masz z tego frajdę jak masz super możesz zacząć szukać planu.
Wsłuchaj się w swoje ciało - kontuzje? Unikniesz ich jeśli na dzień dobry nie będziesz chciał przebiec maratonu - powoli podkręcaj tempo - jak czujesz że nie wyrabiasz przejdź do marszu i odpocznij chwilę.
1. Włóż wygodne lekkie buty - prawy na prawą nogę lewy na tę drugą
2. Wyjdź z mieszkania, domu, wychodka etc.
3. RUN FOREST! RUN!
Chcesz biegać - idź biegaj - na plany przyjdzie czas - przebiegnij się na koniec swojej ulicy i z powrotem a jak masz ochotę to dalej - wyjdź raz drugi trzecie dziesiąty - zobacz czy masz z tego frajdę jak masz super możesz zacząć szukać planu.
Wsłuchaj się w swoje ciało - kontuzje? Unikniesz ich jeśli na dzień dobry nie będziesz chciał przebiec maratonu - powoli podkręcaj tempo - jak czujesz że nie wyrabiasz przejdź do marszu i odpocznij chwilę.
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
To i ja dorzucę coś od siebie. Może to będą banalne rady, ale jeżeli się do nich zastosujesz to biegowy świat stanie przed Tobą otworem.
Jak biegać? Proponuję zostawić w domu stoper, pulsometr, GPS i wszystkie zbędne gadżety i po prostu wyjść pobiegać. A jak? Oto moje 4 wskazówki:
Po 1. nie za szybko - trening to nie kara, nie mamy się podczas niego skatować
Po 2. nie za wolno - mimo wszystko idziemy pobiegać więc pilnujmy, żeby nasz bieg nie zamienił się w marsz
Po 3. nie za długo - na wielogodzinne bieganie jeszcze przyjdzie pora, póki co jednorazowo od 30 do 60 minut powinno wystarczyć
Po 4. nie za krótko - 5 minut ruchu raczej nie nazwiemy treningiem biegowym dlatego starajmy się nie skracać naszego treningu poniżej tych 30 minut.
Najlepiej kiedy kończąc trening na naszych twarzach promieniuje uśmiech, nogi i "płuca" twierdzą, że są wstanie przebiec drugie tyle, a głowa już się zastanawia gdzie można by pobiec następnym razem. Musimy zakochać się w bieganiu. Tylko to zagwarantuje nam sukces. Jeżeli dla kogoś bieganie to kara to niezależnie czy będzie biegał szybko, czy wolno - prędzej czy później z tego zrezygnuje.
Jak biegać? Proponuję zostawić w domu stoper, pulsometr, GPS i wszystkie zbędne gadżety i po prostu wyjść pobiegać. A jak? Oto moje 4 wskazówki:
Po 1. nie za szybko - trening to nie kara, nie mamy się podczas niego skatować
Po 2. nie za wolno - mimo wszystko idziemy pobiegać więc pilnujmy, żeby nasz bieg nie zamienił się w marsz
Po 3. nie za długo - na wielogodzinne bieganie jeszcze przyjdzie pora, póki co jednorazowo od 30 do 60 minut powinno wystarczyć
Po 4. nie za krótko - 5 minut ruchu raczej nie nazwiemy treningiem biegowym dlatego starajmy się nie skracać naszego treningu poniżej tych 30 minut.
Najlepiej kiedy kończąc trening na naszych twarzach promieniuje uśmiech, nogi i "płuca" twierdzą, że są wstanie przebiec drugie tyle, a głowa już się zastanawia gdzie można by pobiec następnym razem. Musimy zakochać się w bieganiu. Tylko to zagwarantuje nam sukces. Jeżeli dla kogoś bieganie to kara to niezależnie czy będzie biegał szybko, czy wolno - prędzej czy później z tego zrezygnuje.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 14 mar 2013, 20:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bardzo dziękuję za podpowiedzi. Tak jak wspomniałem, po treningu na maszynie z maksymalnym obciążeniem 5 razy w tygodniu po 45 min w tempie 11-13 km/h przez kilka miesięcy chyba jestem gotowy na bieganie ok 60 minut dziennie. Martwię się natomiast trochę o stawy. Na orbitreku ich nie obciążam a jak nagle tyle samo wysiłku włożę w prawdziwe bieganie obciążenie wzrośnie skokowo. Inaczej - wychodzić i robić 10 km dziennie czy zaczynać od mniejszych odległości i "dobiegać" na maszynie ?
Jeśli chodzi o przyjemność nie spodziewam się kłopotów. Lubię się zmęczyć a jak będzie to na świerzym powietrzu będzie tylko lepiej !
Jeśli chodzi o przyjemność nie spodziewam się kłopotów. Lubię się zmęczyć a jak będzie to na świerzym powietrzu będzie tylko lepiej !
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Rób jak czujesz! My za ciebie nie wyczujemy ile jesteś w stanie przebiec... i przestań tak kurczowo trzymać się myśli o kontuzjach (znasz działanie autosugestii?? - jak w kółko będziesz sobie wmawiał że coś się stanie -to się stanie)
Jak czujesz się na silach to nikt nie broni ci robić codziennie 10km
W Dani bodajże jest babeczka która codziennie przebiega dystans 42 km.
Jak czujesz się na silach to nikt nie broni ci robić codziennie 10km

Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
dietetyk z wyksztalcenia a doprowadzil sie do prawie 100kg przy 178cm. cos mi tu nie graBurzaa pisze:Witajcie Charty niedościgłe,
Jestem pierwszy raz na forum i zwracam się z prośbą o radę. Parametry wyjściowe:
wiek 36,
wzrost 178,
waga 83,
przeszłość kapkę sportowa, bla, bla,
W sierpniu ubiegłego roku (jak to zwykle bywa po zakręcie życiowym) waga pokazał mi żółtą kartkę i stwierdziła, że idziemy na trzy cyfry ! Było 94 kg. No to bunt na pokładzie i walczymy. Jestem dietetykiem z wykształcenia więc tu sobie radzę z wszelkimi rachunkami ale mam pytania techniczne odnośnie biegania. Przez ostatnie kilka miesięcy udało mi się pozbyć 11 kg w domowym zaciszu. 5 razy w tygodniu orbitrek 45 min na max obciążeniu 11-13 km/h, raz w tygodniu basen 40 min pływania non stop, raz w tygodniu odpoczynek i okazjonalnie brzuszki, pompki, srompki. Z efektów jestem zadowolony – oprócz wagi i mniej obłej powierzchowności kondycja naprawdę fajna przy chodzeniu po górach (pomimo cholernej paczki dziennie). Ale robi się ciepło więc koniec z domowym zaciszem – trzeba pobiegać w realu. Butki kupione, pogoda w moim dalekim kraju już zachęca... Powiedzcie drodzy forumowicze, jakie pułapki z takim przygotowaniem na mnie czekają (kontuzje) i jak ich unikać, ile powinienem biegać (dystans, czas) i jak w ogóle powinienem podejść do tematu...
Z góry dziękuję za jakiekolwiek sugestie.
Piotrek

- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
dietetyk zmierzający z wagą do trzech cyfr.. szok
właśnie na kogoś takiego jak Ty może czekać wiele "pułapek". Od ciwiczeń na orbiterku masz zapewne całkiem nieżła kondycję, ale Twoje ścięgna nie są przystosowane do długirgo biegania. Zazwyczaj kondycja ogranicza bieganie na początku i daje xczas tkankom łącznym na przystosowanie. Rty też będziesz potrzebował takieg okresu przejściowego, zacznij spokojnie, od dajmy na to dwóch treningów biegowych, nawet dość długich, do 60 minut, powoli zmieniaj proporcje z orbiterka na bieganie, a powinno być spoko.
właśnie na kogoś takiego jak Ty może czekać wiele "pułapek". Od ciwiczeń na orbiterku masz zapewne całkiem nieżła kondycję, ale Twoje ścięgna nie są przystosowane do długirgo biegania. Zazwyczaj kondycja ogranicza bieganie na początku i daje xczas tkankom łącznym na przystosowanie. Rty też będziesz potrzebował takieg okresu przejściowego, zacznij spokojnie, od dajmy na to dwóch treningów biegowych, nawet dość długich, do 60 minut, powoli zmieniaj proporcje z orbiterka na bieganie, a powinno być spoko.
Krzysiek
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
A znasz powiedzenie "Szewc w dziurawych butach chodzi"?rufuz pisze:
dietetyk z wyksztalcenia a doprowadzil sie do prawie 100kg przy 178cm. cos mi tu nie gra

Ja bym takiemu szewcowi raczej butów nie dal w "łapy"maly89 pisze:A znasz powiedzenie "Szewc w dziurawych butach chodzi"?rufuz pisze:
dietetyk z wyksztalcenia a doprowadzil sie do prawie 100kg przy 178cm. cos mi tu nie gra

- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Ok, zapamiętam, zasłyszałem gdzieś przekręconą wersję dlatego tak napisałem. W każdym bądź razie nie zmienia to ogólnego sensuprorok pisze:Będę troszkę upierdliwy, ale przysłowie brzmi: szewc bez butów chodzi.
