39 lat 176cm wzrostu i 112kg na Starcie
: 20 paź 2011, 11:11
Witam
Znalazłem tą stronę przypadkiem, od miesiąca biegam nieprzerwanie codziennie po około 45minut.
Ale może od początku.
Zaczeło się od tego że trudno mi było zawiązać buty bo po schyleniu nie mogłem złapać tchu - niektórzy będą wiedzieli o co chodzi.
Potem zobaczyłem sie na zdjeciach z wakacji, poprostu czarna rozpacz. Co dziwne nie wyglądało to tak strasznie w lusterku
, inni też tak mają?
Wogóle wydawało mi się że nie jestem jeszcze taki gruby, do czasu gdy postanowiłem sprawdić swoje BMI i okazało sie że jednak nie mam nadwagi, mam sporą otyłość.
A jeszcze kilka lat temu ważyłem 76kg przynajmniej tak mi się wydawało, po dokładnym przeliczeniu wyszło że to prawie 18 lat temu.
Wszystkiemu winny jest mój tryb pracy, oczywiście siedząca wszedzie jadę samochodem.
Postanowiłem po wakacjach coś z tym zrobić, najpierw dieta Dukana - spadek masy o 7kg w ciągu miesiąca i stop
zniechęcenie i powrót do 110kg.
Wtedy postanowiłem że będę biegał, bo to najprościej nie trzeba jakiegoś specjalistycznego sprzętu, z którym nie było by co zrobić jakbym znów się zniechęcił, a tylko trzeba by wycierac z niego kurz.
Paza tym mam to szczęście że mieszkam koło Krakowa i w dodatku 500m od lasu. A w lesie jest scieżka dookoła.
Więc w Decathlonie zakupiłem buty i pewnej niedzieli cztery tygodnie temu wyruszyłem do biegu.
Choć może słowo biegu w tym przypadku użyte jest na wyrost, bo bieg skończył się jakieś 50m za bramką.
Ale nie dałem za wygraną, bo to utwierdziło mnie w przekonaniu że muszę coś ze soba zrobić, poszedłem wiec w stronę lasu, zrobiłem kółko troche truchtając ale więcej idąc. Zajęło mi to ponad godzinę, w lesie sa spore górki i dolinki, a wyjście pod górę długosci 200m było niemożliwe na raz - z powodu bólu łydek i braku tchu.
Niemniej zawziąłem się i postanowiłem że nie odpuszczę, codziennie starałem się więcej truchtac mniej iśc, i tak po około 14 dniach doszedłem do tego że więcej truchtałem a mniej szedłem. Wtedy postanowiłem że dołączę do tego bieg i znów trucht, chód i bieg. Teraz po miesiącu tylko truchtam i biegnę nie muszę iść, no chyba że mam gorszy dzień, to trochę ide.
Ale wczoraj pierwszy raz udało mi się wybiec pod tą 200m górę, a bo było moim celem na tym etapie.
W tej chwili wazę 104kg więc w ciagu miesiąca spadło 6kg a to mnie cieszy. Jeśli ktoś uważa że mało niech podniesie 6kg cukru.
Nie stosuję żadnej diety poza MŻ czyli mniej żreć. Po Dukanie doszedłem do wniosku że nie mozna wyjaławiać organizmu i żyć samym białkiem. Stwierdziłem że lepiej będzie jeśli ograniczę jedzenie i nie będę jadło po 18.00, najwyżej jakieś jabłko, gruszkę itp.
Dzisiaj na Google Earth zmieżyłem jaką długość ma trasa którą biegam i wyszło 4,2km.
Następnym celem jest zrobienie na raz dwóch kółek dookoła lawsu co daje 6,4km, daję sobie na to czas do Nowego Roku.
Postanowiłem poszykać informacji na temat biegania i tak trafiłem na bieganie.pl, bedę w tym poscie relacjonował moje postępy.
Pozdrawiam
Znalazłem tą stronę przypadkiem, od miesiąca biegam nieprzerwanie codziennie po około 45minut.
Ale może od początku.
Zaczeło się od tego że trudno mi było zawiązać buty bo po schyleniu nie mogłem złapać tchu - niektórzy będą wiedzieli o co chodzi.
Potem zobaczyłem sie na zdjeciach z wakacji, poprostu czarna rozpacz. Co dziwne nie wyglądało to tak strasznie w lusterku

Wogóle wydawało mi się że nie jestem jeszcze taki gruby, do czasu gdy postanowiłem sprawdić swoje BMI i okazało sie że jednak nie mam nadwagi, mam sporą otyłość.
A jeszcze kilka lat temu ważyłem 76kg przynajmniej tak mi się wydawało, po dokładnym przeliczeniu wyszło że to prawie 18 lat temu.
Wszystkiemu winny jest mój tryb pracy, oczywiście siedząca wszedzie jadę samochodem.
Postanowiłem po wakacjach coś z tym zrobić, najpierw dieta Dukana - spadek masy o 7kg w ciągu miesiąca i stop
zniechęcenie i powrót do 110kg.
Wtedy postanowiłem że będę biegał, bo to najprościej nie trzeba jakiegoś specjalistycznego sprzętu, z którym nie było by co zrobić jakbym znów się zniechęcił, a tylko trzeba by wycierac z niego kurz.
Paza tym mam to szczęście że mieszkam koło Krakowa i w dodatku 500m od lasu. A w lesie jest scieżka dookoła.
Więc w Decathlonie zakupiłem buty i pewnej niedzieli cztery tygodnie temu wyruszyłem do biegu.
Choć może słowo biegu w tym przypadku użyte jest na wyrost, bo bieg skończył się jakieś 50m za bramką.
Ale nie dałem za wygraną, bo to utwierdziło mnie w przekonaniu że muszę coś ze soba zrobić, poszedłem wiec w stronę lasu, zrobiłem kółko troche truchtając ale więcej idąc. Zajęło mi to ponad godzinę, w lesie sa spore górki i dolinki, a wyjście pod górę długosci 200m było niemożliwe na raz - z powodu bólu łydek i braku tchu.
Niemniej zawziąłem się i postanowiłem że nie odpuszczę, codziennie starałem się więcej truchtac mniej iśc, i tak po około 14 dniach doszedłem do tego że więcej truchtałem a mniej szedłem. Wtedy postanowiłem że dołączę do tego bieg i znów trucht, chód i bieg. Teraz po miesiącu tylko truchtam i biegnę nie muszę iść, no chyba że mam gorszy dzień, to trochę ide.
Ale wczoraj pierwszy raz udało mi się wybiec pod tą 200m górę, a bo było moim celem na tym etapie.
W tej chwili wazę 104kg więc w ciagu miesiąca spadło 6kg a to mnie cieszy. Jeśli ktoś uważa że mało niech podniesie 6kg cukru.
Nie stosuję żadnej diety poza MŻ czyli mniej żreć. Po Dukanie doszedłem do wniosku że nie mozna wyjaławiać organizmu i żyć samym białkiem. Stwierdziłem że lepiej będzie jeśli ograniczę jedzenie i nie będę jadło po 18.00, najwyżej jakieś jabłko, gruszkę itp.
Dzisiaj na Google Earth zmieżyłem jaką długość ma trasa którą biegam i wyszło 4,2km.
Następnym celem jest zrobienie na raz dwóch kółek dookoła lawsu co daje 6,4km, daję sobie na to czas do Nowego Roku.
Postanowiłem poszykać informacji na temat biegania i tak trafiłem na bieganie.pl, bedę w tym poscie relacjonował moje postępy.
Pozdrawiam