Prosze o rade doswiadczonych biegaczy:)
: 02 mar 2009, 12:22
Witam,
pisze pierwszy raz chociaz czesto tu zagladalam, moja przygoda z bieganiem zaczela sie jakies 10 miesiecy temu. Przy wzroscie 156, waga moj 65 kilogramow, wiek 38, postanowilam to zmienic. Poczatki, tak jak u wiekszosci zadyszka i obrzek pluc;), po 2 minutach), wychodzilam codziennie ( nie da sie tego nazwac bieganiem;)) i pokonowalam kolejne wyznaczone odcinki trasy. Poczatkowo nie interesowalam sie ani odlegloscia, ani tempem, az do momentu kiedy w koncu odkrylam ta strone. Z moich wyliczen wynikalo, ze powinnam przebiec minimum 40 minut;), i sie zaczelo:)
Z komorka w garsci ruszylam pierwszy raz w zyciu w swoj bieg sprawdzajacy, bieglam, bieglam, bieglam............................zerkalam na czas, robilam wielkie oczy, pokonalam dystans dwokrotnie dluzszy niz, niz normalnie.........................i dalej trzeba bylo biec:D, zrobilam te 40 minut.
Od tego momentu minely moze jakies 5 miesiecy sama juz nie wiem, dostalam w prezencie, pulsometr, wiec jestem jako tako na biezaca z czasem;)
MOJ PROBLEM:biegam 5 razy w tygodniu, 40, 40,30,40 i 50-60 minut, schudlam jedynie jakies 2 moze 3 kilo, moja waga stoi w miejscu, nie twierdze, ze odzywiam sie skromnie ale wydaje mi sie ze calkiem rozsadnie, ograniczam slodycze, napoje gazowane, wieczorami zazwyczaj nie spozywam posilkow, lubie alkochol pije duzo piwa:)
martwi mnie brak utraty wagi no i ostatnio odczuwam jakies znuzenie, wczoraj mialam zrobic swoje 60 minut, z wielkim zaparciem i tylko sila woli zrobilam 50 minut, dzisiaj juz nie pobieglam.
Czuje, ze musze cos zmienic w swoim bieganiu, bo cos jest nie tak fizycznie i psychicznie, wlasciwie to nie robilam sobie tych przerw odpoczynkowych, bo balam sie, ze jesli tydzien prawie nie bede biegala, to zaraz przytyje. moze ktos przez to przechodzil i cos doradzi:)
Pozdrawiam biegaczy:)
pisze pierwszy raz chociaz czesto tu zagladalam, moja przygoda z bieganiem zaczela sie jakies 10 miesiecy temu. Przy wzroscie 156, waga moj 65 kilogramow, wiek 38, postanowilam to zmienic. Poczatki, tak jak u wiekszosci zadyszka i obrzek pluc;), po 2 minutach), wychodzilam codziennie ( nie da sie tego nazwac bieganiem;)) i pokonowalam kolejne wyznaczone odcinki trasy. Poczatkowo nie interesowalam sie ani odlegloscia, ani tempem, az do momentu kiedy w koncu odkrylam ta strone. Z moich wyliczen wynikalo, ze powinnam przebiec minimum 40 minut;), i sie zaczelo:)
Z komorka w garsci ruszylam pierwszy raz w zyciu w swoj bieg sprawdzajacy, bieglam, bieglam, bieglam............................zerkalam na czas, robilam wielkie oczy, pokonalam dystans dwokrotnie dluzszy niz, niz normalnie.........................i dalej trzeba bylo biec:D, zrobilam te 40 minut.
Od tego momentu minely moze jakies 5 miesiecy sama juz nie wiem, dostalam w prezencie, pulsometr, wiec jestem jako tako na biezaca z czasem;)
MOJ PROBLEM:biegam 5 razy w tygodniu, 40, 40,30,40 i 50-60 minut, schudlam jedynie jakies 2 moze 3 kilo, moja waga stoi w miejscu, nie twierdze, ze odzywiam sie skromnie ale wydaje mi sie ze calkiem rozsadnie, ograniczam slodycze, napoje gazowane, wieczorami zazwyczaj nie spozywam posilkow, lubie alkochol pije duzo piwa:)
martwi mnie brak utraty wagi no i ostatnio odczuwam jakies znuzenie, wczoraj mialam zrobic swoje 60 minut, z wielkim zaparciem i tylko sila woli zrobilam 50 minut, dzisiaj juz nie pobieglam.
Czuje, ze musze cos zmienic w swoim bieganiu, bo cos jest nie tak fizycznie i psychicznie, wlasciwie to nie robilam sobie tych przerw odpoczynkowych, bo balam sie, ze jesli tydzien prawie nie bede biegala, to zaraz przytyje. moze ktos przez to przechodzil i cos doradzi:)
Pozdrawiam biegaczy:)