Ruh rożuf - Twój pierwszy post to jeden z najbardziej ciekawych analitycznie postów od dłuższego czasu w tym wątku (piszę tak, bo mi "przymaśliłeś" cudnie, że mało z fotela nie zjechałem

)
Prawda jest taka jak - z dużą swadą - piszesz (i prawdę jaką ja doświadczyłem i jaką doświadczył JarStary) - Grubasy - nie wierzcie w super piguły!! Błyskawicznego (i często horrorystycznie wyniszczającego) zrzucania wagi nie polecam.
20 kg w miesiąc to głupota. Wystarczy 20 kg w rok i też jest OK. Nie musimy na plaży wzbudzać podziwu figurą (choć ostatnio jakaś koleżanka powidziała: "Większość facetów w twoim wieku ma brzuch a ty nie. Odparłem z miną Clinta Eastwooda: "No, wiesz, biegam od czasu do czasu. Czasem biegam maratony". Ona na to: "poważnie? A ile to jest kilometrów". Na to ja nonszalandzko: "Nie pamiętam dokładnie, ale na mecie mówili, że 42 km i 195 m

No, ja - Grubas - zrobiłem na niej wrażenie - to cieszy

)
Trzeba po prostu ruszyć dupę i jechać z koksem
Oczywiście dieta jest ważna: lepiej wybrać rybę niż schabowego, lepiej zjeść więcej warzyw niz kartofelków, ale psychicznie lepiej znosimy chudnięcie, gdy chudniemy co prawda wolniej, ale wrzucamy czasem (incydentalnie

) goloneczkę czy krzynkę piffka
Idzie wolniej, ale stale w dół.
Czyli zmiana stylu życia:
Dorsz - zamiast schabowego
śledzik - zamiast sera cammebert zapiekanego w panierce
tatar z łososia - zamiast hamburgera
2 lampli czerwonego wina - zamiast "dwóch browców"
30 minut biegu 3-4 razy w tygodniu - zamiast oglądania "Martwi i Wściekli" na Canal +
Podziwam wszystkich, którzy juz teraz mogą ruszyć w biegową trasę turystyczną-krajoznawczą

Móc tak sobie biec i biec gdzie tylko dusza zapragnie (bo płuca, serce i nogi spokojnie nadążają) - to naprawde fajna przygoda

- Podziwiam i zazdroszczę, bo ciągle pamietam te moje pierwsze "osiąganie" kolejnych kilometrów spokojnego biegu, gdy zdziwiłem się - i byłem dumny

- że potrafię przebiec 10 km (potem było 20 km 30 km 42 km ...)

Dla mnie to teraz "zwykły" trening typu 15 km, 25 km
Ruh Hożuf - fajny post i naprawdę racjonalne podejście do swoich wad i do swoich marzeń
Co do przeziębień - wirusy atakują wszystkich - także sportowców. Biegacze znoszą je lepiej i krócej (tak pisze Jurek Skarżyński), ale niestety nie są żelaźnie odporni na ich atak. Jeśli jesteśmy przeziębieni - nie biegajmy. Bieg to jednak spory wydatek energetyczny dla organizmu.
Co innego, gdy czujemy, że jakiś katar ma przyjść, albo "coś się dzieje" - wtedy robimy ostre bieganie "na wypocenie dziadostwa"
U mnie się sprawdza - mam nadzieję, że u was też ...
