Leo pisze:I pamiętajmy, że w taką pogodę (np. -9 + ostry wiatr) warto gębę posmarować wazelinką
Oj wartow pt bylo -12, a odczuwalna temperatura podchodzila pod -23 przez ten wiatr. Gdybym nie posmarowal twarzy kremem chyba do konca zycia mialbym twarz jak indianin łoj strasznie bylo, ale biegacza-fanatyka nic nie powstrzyma nawet halny w twarz i stroma gorka
A wczoraj w Warszawie było cudko.
Napadało nam śniegu, zrobiło się czysto i miękko. Do tego ociepliło się, i wieczorem, jak jakiś grubas miał ochotę, można było pruć swoim opływowym ciałkiem całkiem rześkie wieczorne powietrze. I wcale nie było ślisko !
Dzisiaj już plucha
Ja niestety pauzuje - trochę się poobijałem w sylwestra,ale jest to watek o grubasach jak co miesiąc podaję swój raport wagowy .
Jeszcze przed świętami było 88 kg i miałem się chwalić, nie zdążyłem po świętach weszło na 90,5 , po sylwestrze na 91,5. - zgroza
na chwilę obecną noooo prawie wróciło do 90. Mam nadzieję ,że wrócę do biegania od tej soboty - pozdrawiam was serdecznie .
PS
Aolesins - zszedłeś na 10k poniżej 50 min gratulacje
@ksiegowy, sam nie wiem jak mi się to udało, ale wg mnie to bdb wynik, biorąc pod uwagę (nad)wagę (ktoś ładnie napisał, że silnik 1.4 w terenówce to muł, a w takim seicento, to sporting ) i to, że biegam od planu 10-tygodniowego rozpoczętego w sierpniu...
W tym roku 26, 4 km waga bez zmian 109 kilo.
Waga właściwie to mi się waha, na bieganiu tracę nawet około 1,3 kg (razem z potem).
Wczoraj pobiegłem sobie na czas jedno okrążenie, taki sprawdzian. Ha, to nie był bieg, to był lot. Krok długi, broda wysoko – czas rewelacja – urwałem z „życiówki dookoła parku” 1,5 minuty. Ale jak sobie w domu policzyłem tempo biegu, to wyszła załamka ! 5’30” na km, czyli tempo takie jak dla większości rozgrzewka ! Przeważnie moje średnie tempo to około 6’00-6’30 na km, wychodzi na to, że urwanie 30 sek na kilometrze to faktycznie cały „poziom wyżej” w wytrenowaniu.
Wczoraj w parku jak nigdy, spotkałem kilku biegających, z przewagą młodych panienek. A nawet jednego kolesia w krótkich spodenkach ! szok, bo mnie czapka zamarzła !
Kurde 5,30 na km to jest coś chciałbym tak kiedyś biegać. Teraz jednak nastawiam się na zrzucenie kilogramów (już z 115 do 99 - jestem w klubie dwóch cyferek .
salezian pisze:Kurde 5,30 na km to jest coś chciałbym tak kiedyś biegać. Teraz jednak nastawiam się na zrzucenie kilogramów (już z 115 do 99 - jestem w klubie dwóch cyferek .
To w zasadzie średnie tempo z jednego okrązenia 2,3 km które przebiegłem w 13 minut. Jak dobiegłem to prawie wymiotowałem z wysiłku, ble.
Przed końcem okrązenia miałem pokusę aby skończyć wcześniej, tak na oko 200m przed, a do wyniku dodać sobie jakieś sekundy ! Tak to sobie wymyślił mój umęczony mózg, ale nie uległem pokusie i dałem radę.
UUUU wyrazy współczucia. Zyczę szybkiego powrotu do zdrowia. Ja dzisiaj zrobiłem sobie test pod tytułem jak szybko jestem w stanie pokonać moją pętle (3km) w parku (mam tydzień odpoczynkowy wg planu więc postanowiłem sobie zaszaleć jako że w tym tygodniu tylko 2 biegi po 20 min). I byłem zaskoczony Normalnie przy dłuższym bieganie pokonuję ją w 19 min. Dzisiaj jednak machnąłem 17,52. A jeszcze 8 tygodni temu nie potrafiłem przetruchtać 3 minut .