josina pisze:(...)Niezbyt lubię skipy, ale jak trzeba to trzeba.(...)
O to chodzi, że nie trzeba, też nie lubię i ich nie robię

. Okazuje się, że to tylko polski wymysł. (Dobra, ciii.. bo zaś wybuchnie dyskusja, że bez skipów to nie trening

).
Co do okoliczności przyrody, to fakt - miło biega się jak jest czym oko nacieszyć. Wczoraj wieczorkiem zrobiłem sobie 12 km przy -5*C, braku wiatru, wschodzącym Księżycu, zachodzącej Wenus, Plejadami w zenicie i górującym Orionie. Powietrze było tak przejrzyste, że pomimo jasno świecącego Księżyca, dzień po pełni, było widać wszystkie gwiazdy w mieczu Oriona i wszystkie 6 gwiazd w Plejadach. Świetna sprawa.
Co do samego treningu to na razie jeszcze sobie tylko tuptam, bo to udo jeszcze troszkę się odzywa i nie chcę go nadwerężać bez 100% sprawności. Poobklejałem je ostatnio plastrem rozgrzewającym i smarowałem jakąś maścią i jest lepiej. Przynajmniej wczoraj już było w miarę ok., bo tylko dawało znać o sobie, ale już nie odbierało całej przyjemności biegania, jak w zeszłym tygodniu.
Przeleciał też wczoraj satelita przez to rozgwieżdżone niebo i tak se pomyślałem, że te moje 12 km goście na ISS przelatują w niecałe 2''... Ech... ta technika

. Ciekawe ile oni tam biegają przytroczeni do bieżni w ramach walki z zanikiem mięśni.
Pozdrawiam