W takim razie musisz bardzo szybko biec, żeby przelecieć dychę poniżej 30 minutSzyszka pisze:Moim celem jest bieg na 10km :D ale jeszcze nie mam 30min ciągłego :P
30 minut ciągłego biegu - i co dalej?
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 29 paź 2013, 16:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam! Jestem "nowa" w tej jakże wytrwałej społeczności Gdy czytam artykuły i Wasze wypowiedzi to tak opotymistycznie się robi. Ja jestem na etapie dążenia do lubienia biegania. Wielokrotnie próbowałam trenować bieganie a tu zawsze coś mi to psuło. Też tak mieliście? Czy przy 1. próbie juz do teraz wytrwale trenujecie? Celem moim (jak narazie) jest biec przez 2 godziny- bez przerwy oczywiście. Ehhhh mam nadzieję, że coś tam osiągnę ze swoimi (nie-)możliwościami.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 16 cze 2013, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
... taaak... no nie wszystkim tak to idziejupio pisze:to szybko przyjdzie ja w parę tygodni tego dokonałem więc sądzę że każdy to może osiągnąć
- a teraz jeśli można wiedzieć to ile biegasz?Dorin pisze:Celem moim (jak narazie) jest biec przez 2 godziny- bez przerwy oczywiście.
Wyniki, wyniki. U mnie wynik to też część przyjemności z biegania. Człowiek dużo się o sobie dowiaduje przez sport. Myślałam, że mam to gdzieś, a teraz widzę, że pewien rodzaj ambicji to moje drugie imię. I widzę że "nas" tu takich więcej...
A i tak jeśli nie będzie frajdy to nie będzie biegania. Na kłopoty w pracy polecam zestaw: L. v. B., F. Ch., Mozart i ścieżki leśne... i wszystko da się znieść.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Na zmianę. Czasami staraj się stopniowo wydłużać dystans a czasami podkręcać tempo na krótszym odcinku.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 02 lis 2013, 20:08
- Życiówka na 10k: 01:08:43
- Życiówka w maratonie: brak
Witam Wszystkich biegaczy .
Tak jak większość rozpoczynam swoją przygodę z bieganiem. W dniu dzisiejszym zaliczyłem 2 tydzień cyklu 1 tzn. 50 minut ciągłego biegu Jestem z tego powodu strasznie szczęśliwy. Wcześniej próbowałem robić treningi na własną rękę , ale treningi zakończyły się kontuzją -> zapalenie achillesa (za dużo, za szybko).
Powyższy plan polecam wszystkim początkującym.
Tak jak większość rozpoczynam swoją przygodę z bieganiem. W dniu dzisiejszym zaliczyłem 2 tydzień cyklu 1 tzn. 50 minut ciągłego biegu Jestem z tego powodu strasznie szczęśliwy. Wcześniej próbowałem robić treningi na własną rękę , ale treningi zakończyły się kontuzją -> zapalenie achillesa (za dużo, za szybko).
Powyższy plan polecam wszystkim początkującym.
- smoła
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 541
- Rejestracja: 13 lut 2014, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Wyluzuj trochę z tempem to przestanie być to dla Ciebie taki wysiłek. Wyjdź raz tak jak gdybyś wyszedł na spacer i się po prostu spokojnie przebiegnij.
A wszyscy Ci, których czasami dotyka tzw "zastój" niech się trochę cofną i potem coś zmienią.
Choć oczywiście zastoje są sprawą normalną, czasami tylko czas jest w stanie sobie z tym poradzić.
A wszyscy Ci, których czasami dotyka tzw "zastój" niech się trochę cofną i potem coś zmienią.
Choć oczywiście zastoje są sprawą normalną, czasami tylko czas jest w stanie sobie z tym poradzić.
- guerlainn
- Stary Wyga
- Posty: 207
- Rejestracja: 14 mar 2014, 16:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Tak jak wielu znajomych i mnie w końcu dopadło bieganie Próbowałem kilka razy w zamierzchłej przeszłości, ale dość szybko rezygnowałem. Generalnie jestem raczej leniem i czasami trudno mi się przemóc. Tym razem jednak stwierdziłem że musi mi się udać. Moja kondycja była dla mnie samego jedną wielką niewiadomą. Do jakichś dwóch lat do tyłu, praca przede wszystkim siedząca i mało ruchu poza pracą. Od dwóch lat większa ilość ruch w pracy i poza nią (gonienie za dwulatkiem). Jednak moim największym problemem od zawsze była dieta. Niestety, bardzo lubię słodycze, coca-cola i fastfoody Efekt: początek roku i 43 lata (prawie) 176 cm wzrostu i 102 kg wagi Najwyższy czas coś było zacząć robić. Zacząłem od diety. Zaplanowałem sobie codziennie 1500-2000 kalorii i jeszcze więcej ruchu (chodzenie do pracy pieszo a nie samochodem) Efekt taki że na początku marca ważyłem 93 kg. Kolejnym etapem było zaplanowanie biegania. Popytałem znajomych, poćwiczyłem ćwiczenia na mięśnie nóg i grzbietu i w ubiegłą sobotę ostrożnie zacząłem plan 6tygodniowy z układem 1 minuta biegu/4marszu. Po skończonym biegu wydawało mi się ze mam jeszcze rezerwy, przebiegłem jeszcze 3 minuty. Pomyślałem więc, ze może sobie trochę dołożę i w poniedziałek spróbowałem 2/3. Najgorzej było na początku, ale po analizie doszedłem dlaczego. Narzucałem sobie za duże tempo. Po 30 minutach przebiegłem jeszcze 5 minut. Bez specjalnego zmuszania się i obciążania, po skończonym biegu nie padałem. W środę to samo, z tym że dodałem 10 minut na koniec. Też było ok, zakwasów żadnych nie było. No to dziś pomyślałem ze pójdę na całość i spróbuję przebiec całą trzydziestkę. No i poszło ok. Nie do końca łatwo, ale kryzysu żadnego też nie było. 5 km przebiegłem w 32 minuty, wiem, wiem, bez rewelacji, ale jak na początkującego to sam uważam że z tą moją kondycją jakoś strasznie nie jest Pytanie brzmi co dalej, bo przekonałem się ze warto mieć jakiś plan i próbować go realizować. To dobrze działa na psychikę Jaki mam cel? Zależy mi przede wszystkim na zwiększeniu wydolności i zmniejszeniu ilości uderzeń tętna przy zwiększonym obciążeniu. Wiem, to przychodzi pewnie i tak z czasem i wydłużaniem treningu, ale pytam czy istnieje jakiś plan który szczególnie pomaga w takim treningu. No a jeśli przy tym uda mi się zrzucić parę kilogramów to będzie świetnie
No i na koniec dodam, ze bieganie naprawdę może być fajne. Kto by pomyślał ze odkryję tę prawdę dopiero w wieku 43 lat
Tak jak wielu znajomych i mnie w końcu dopadło bieganie Próbowałem kilka razy w zamierzchłej przeszłości, ale dość szybko rezygnowałem. Generalnie jestem raczej leniem i czasami trudno mi się przemóc. Tym razem jednak stwierdziłem że musi mi się udać. Moja kondycja była dla mnie samego jedną wielką niewiadomą. Do jakichś dwóch lat do tyłu, praca przede wszystkim siedząca i mało ruchu poza pracą. Od dwóch lat większa ilość ruch w pracy i poza nią (gonienie za dwulatkiem). Jednak moim największym problemem od zawsze była dieta. Niestety, bardzo lubię słodycze, coca-cola i fastfoody Efekt: początek roku i 43 lata (prawie) 176 cm wzrostu i 102 kg wagi Najwyższy czas coś było zacząć robić. Zacząłem od diety. Zaplanowałem sobie codziennie 1500-2000 kalorii i jeszcze więcej ruchu (chodzenie do pracy pieszo a nie samochodem) Efekt taki że na początku marca ważyłem 93 kg. Kolejnym etapem było zaplanowanie biegania. Popytałem znajomych, poćwiczyłem ćwiczenia na mięśnie nóg i grzbietu i w ubiegłą sobotę ostrożnie zacząłem plan 6tygodniowy z układem 1 minuta biegu/4marszu. Po skończonym biegu wydawało mi się ze mam jeszcze rezerwy, przebiegłem jeszcze 3 minuty. Pomyślałem więc, ze może sobie trochę dołożę i w poniedziałek spróbowałem 2/3. Najgorzej było na początku, ale po analizie doszedłem dlaczego. Narzucałem sobie za duże tempo. Po 30 minutach przebiegłem jeszcze 5 minut. Bez specjalnego zmuszania się i obciążania, po skończonym biegu nie padałem. W środę to samo, z tym że dodałem 10 minut na koniec. Też było ok, zakwasów żadnych nie było. No to dziś pomyślałem ze pójdę na całość i spróbuję przebiec całą trzydziestkę. No i poszło ok. Nie do końca łatwo, ale kryzysu żadnego też nie było. 5 km przebiegłem w 32 minuty, wiem, wiem, bez rewelacji, ale jak na początkującego to sam uważam że z tą moją kondycją jakoś strasznie nie jest Pytanie brzmi co dalej, bo przekonałem się ze warto mieć jakiś plan i próbować go realizować. To dobrze działa na psychikę Jaki mam cel? Zależy mi przede wszystkim na zwiększeniu wydolności i zmniejszeniu ilości uderzeń tętna przy zwiększonym obciążeniu. Wiem, to przychodzi pewnie i tak z czasem i wydłużaniem treningu, ale pytam czy istnieje jakiś plan który szczególnie pomaga w takim treningu. No a jeśli przy tym uda mi się zrzucić parę kilogramów to będzie świetnie
No i na koniec dodam, ze bieganie naprawdę może być fajne. Kto by pomyślał ze odkryję tę prawdę dopiero w wieku 43 lat
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 27 mar 2014, 08:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich w końcu udało mi się dojść do 30 minut ciągłego biegu (no niestety nie było to pierwsze podejście). Ale tym razem się udało i już od kilku treningów szuram sobie te 30 minut w tempie 7 min/km z hakiem. Pewnie jeszcze tak z 2-3 tygodnie sobie pobiegam te 0,5 godz. A potem myślę że pójdę w kierunku dojścia do biegu godzinnego. I mam parę pytań, bo dołożyłem do bieganie ćwiczenia proponowane na portalu na stabilność ogólną i siłowe na nogi i nie do końca jestem przekonany kiedy je robić? Moje szuranie wygląda mniej więcej tak
1) Biegam i dalej zamierzam biegać 4 razy w tygodniu - wt, czwartek + weekendy
2) W tygodniu jeżdżę codziennie do pracy 20 minut w jedną stronę rowerem (praktycznie cały rok - z wyjątkiem deszczu, oblodzenia, śniegu czy trzaskającego mrozu) Więc w tygodniu najczęściej po powrocie z pracy rzucam rower i mam niecały kilometr do początku moich tras (postanowiłem olać beton/kostkę/asfalt) bo po takim przyjemnym marszu mam już tylko pola, lasy, górki, szutrówki, domki jednorodzinne i zero asfaltu) więc traktuję ten mój rower powrotny + marsz jako rozgrzewkę. Potem bieganie i znowu koło tego 1 km marszu do domu - w domu się rozciągam i tu jest moje pierwsze pytanie - czy jednak powinno się to robić po skończonym biegu, czy ten marsz do domu mogę potraktować jako dalszą część treningu czy schłodzenia i potem rozciąganie w domu)
3) I teraz pytanie - czy ćwiczyć zaraz po powrocie do domu? czy przerzucić to na dni między bieganiem?
1) Biegam i dalej zamierzam biegać 4 razy w tygodniu - wt, czwartek + weekendy
2) W tygodniu jeżdżę codziennie do pracy 20 minut w jedną stronę rowerem (praktycznie cały rok - z wyjątkiem deszczu, oblodzenia, śniegu czy trzaskającego mrozu) Więc w tygodniu najczęściej po powrocie z pracy rzucam rower i mam niecały kilometr do początku moich tras (postanowiłem olać beton/kostkę/asfalt) bo po takim przyjemnym marszu mam już tylko pola, lasy, górki, szutrówki, domki jednorodzinne i zero asfaltu) więc traktuję ten mój rower powrotny + marsz jako rozgrzewkę. Potem bieganie i znowu koło tego 1 km marszu do domu - w domu się rozciągam i tu jest moje pierwsze pytanie - czy jednak powinno się to robić po skończonym biegu, czy ten marsz do domu mogę potraktować jako dalszą część treningu czy schłodzenia i potem rozciąganie w domu)
3) I teraz pytanie - czy ćwiczyć zaraz po powrocie do domu? czy przerzucić to na dni między bieganiem?
- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziś mija równo miesiąc odkąd zacząłem biegać. Na początku z wielkim wysiłkiem przedreptałem ok. 5 minut i kolka, a zaraz za nią ból piszczeli. Poczytałem i przez marzec męczyłem plan 6 tygodniowy, zaczynając od drugiego tyg. i kończąc na przedostatnim... Spróbowałem ciągłe 30 minut i poszło Dziś po miesiącu (i dwugodzinnej wywiadówce...) przebiegłem 5,4km.
Statystycznie: razem 80km oraz -4kg tłuszczyku w 30 dni:
Dziękuję, że jesteście i... nieśmiało przyznaję, że wciągnęło mnie w ten nałóg
Statystycznie: razem 80km oraz -4kg tłuszczyku w 30 dni:
Dziękuję, że jesteście i... nieśmiało przyznaję, że wciągnęło mnie w ten nałóg
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 03 sie 2013, 00:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czesc!
Troche sie zgubilem - tutaj w artykule piszecie, zeby bardzo ostroznie i spokojnie zwiekszac czas biegu a w planach treningowych (polmaraton, maraton) dla poczatkujacych gdzie wymogiem jest wlasnie 30 minut truchtu zwiekszanie jest bardzo drastyczne - po kilka kilometrow z tygodnia na tydzien. Kto ma racje?
Troche sie zgubilem - tutaj w artykule piszecie, zeby bardzo ostroznie i spokojnie zwiekszac czas biegu a w planach treningowych (polmaraton, maraton) dla poczatkujacych gdzie wymogiem jest wlasnie 30 minut truchtu zwiekszanie jest bardzo drastyczne - po kilka kilometrow z tygodnia na tydzien. Kto ma racje?
- Krzysztof92
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 06 mar 2014, 10:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@chsh
Po co się stresujesz czasem ? wyznaczaj sobie cele gdzie chcesz dobiec i stopniowo zwiększaj dystans.
Ja tak trenuję od pół roku i sprawia mi to przyjemność, a nie jakieś plany treningowe;p. Bo wiadomo że każdy z nas ma gorszy dzień i co wtedy patrzysz na zegarek i się tylko dołujesz ?
Biegam bez zegarka dla przyjemności a wszystko ( siła, kondycja ) automatycznie się zwiększa. W ogóle biegam od pół roku a teraz pokochałem biegi górskie.
Ja miałem przeskoki z 3km na 6km a z 6 na 12km , troszkę szalone :D ale to moja taktyka biegam dopóki mam ochotę, bez żadnych planów treningowych.
Oczywiście trzeba uważać też aby się nie przetrenować to najgorsze co może spotkać początkującego biegacza, wiem na swoim przykładzie ;D, to dołuje.
Biegaj tak aby ci to sprawiało przyjemność ;p a progres sam się zrobi
Najważniejsze to systematyczność, no i musi być odpoczynek, bo niektórzy katują swoje ciało w dzień po dniu i a później dziwują się że odnieśli kontuzję
Po co się stresujesz czasem ? wyznaczaj sobie cele gdzie chcesz dobiec i stopniowo zwiększaj dystans.
Ja tak trenuję od pół roku i sprawia mi to przyjemność, a nie jakieś plany treningowe;p. Bo wiadomo że każdy z nas ma gorszy dzień i co wtedy patrzysz na zegarek i się tylko dołujesz ?
Biegam bez zegarka dla przyjemności a wszystko ( siła, kondycja ) automatycznie się zwiększa. W ogóle biegam od pół roku a teraz pokochałem biegi górskie.
Ja miałem przeskoki z 3km na 6km a z 6 na 12km , troszkę szalone :D ale to moja taktyka biegam dopóki mam ochotę, bez żadnych planów treningowych.
Oczywiście trzeba uważać też aby się nie przetrenować to najgorsze co może spotkać początkującego biegacza, wiem na swoim przykładzie ;D, to dołuje.
Biegaj tak aby ci to sprawiało przyjemność ;p a progres sam się zrobi
Najważniejsze to systematyczność, no i musi być odpoczynek, bo niektórzy katują swoje ciało w dzień po dniu i a później dziwują się że odnieśli kontuzję
" I'm at war with the world cause I
Ain't never gonna sell my soul "
Ain't never gonna sell my soul "