Debiut w maratonie w 2009

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
Bartess
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1338
Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
Życiówka na 10k: 999:99
Życiówka w maratonie: 999:99
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice

Nieprzeczytany post

<PILNE!!!>
Szukajcie fotek ze sobą i z pozostałymi Debiutantami - podsyłajcie je może do mnie na emaila bartess at tlen dot pl (albo linki do takich zdjęć). Nie będę się zagłębiał publicznie w szczegóły ale jest to istotne, bęcie z tego świetny użytek! Fanx, Ssokolow - Was też to dotyczy!
</PILNE!!!>


Na własną relację (i statystyki :-)) jeszcze nie mam siły, by to wszystko ogarnąć... Krótko - jestem szczęścliwy chociaż jest pewien niedosyt.

Chylę czoła przed Josiną 41. miejsce z czasem 3:08:31 to po prostu debiut marzeń.

Nie mogę nie wspomnieć o Piotrze (Jakub738). Wiem, że maraton to walka z samym sobą, ale dzięki Niemu nie zszedłem z trasy. Jeszcze raz wielkie dzięki - dozgonne. Bez Ciebie naprawdę nie dałbym rady, nie byłbym teraz maratończykiem.
PKO
Awatar użytkownika
Kapitan Bomba!
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1212
Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50

Nieprzeczytany post

a jak się teraz chwilę zastanowiłem, popatrzyłem na medal... to jednak jestem zwycięzcą! Wygrałem z samym sobą, to się liczy!
pozdrawiam i chyba idę spać! :hej:
Awatar użytkownika
Grozza
Wyga
Wyga
Posty: 136
Rejestracja: 21 lip 2008, 23:31
Życiówka na 10k: 00:44:05
Życiówka w maratonie: 03:45:45
Lokalizacja: TG

Nieprzeczytany post

Mój czas 3:57:50 (3:57:10 netto). Cel osiągnięty zszedłem poniżej 4 godzin.
Jutro napiszę coś więcej i ze szczegółami.

Gratulację dla wszystkich debiutantów - wszyscy dotarliśmy do mety. Josina - mega wynik !

Btw: tutaj artykuł z GW o Silesia Marathonie: http://tnij.org/zolnierz_z_sumy_najlepszy_w_sm
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

no to ładnie was przypiekło... - chyba było nawet cieplej niż w Krakowie - zresztą pewnie jakub może powiedzieć więcej...ale najważniejsze:

Gratuluję wszystkim !! - jesteście wielcy ;-) !!

no to co dalej... spotykamy się w Warszawie ? czy dopiero za rok na Silesji ?;-)
Szymon
Obrazek
lucy4na
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 09 kwie 2009, 14:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witajcie! Wczoraj poniosłam klęskę! Wycofałam się. Ale za rok ?!
Gratuluję wszystkim , ktorzy ukończyli. Trasa trudna. Pogoda nie pomagała,
www.ubraniadobiegania.pl :hej:
Lucyna www.ubraniadobiegania.pl
Awatar użytkownika
Bartess
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1338
Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
Życiówka na 10k: 999:99
Życiówka w maratonie: 999:99
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice

Nieprzeczytany post

Super! Śiwetnie to teraz wygląda, gdy już są wpisane wszystkie czasy, co oznacza, że wszyscy zostaliśmy maratończykami!

Kod: Zaznacz cały

|= Plany i wyniki Debiutantów =====================|
|  nr  | kto       | gdzie | SUPER|  OK  |  NETTO  |
|--------------------------------------------------|
|      | Fanx      | Dębno | 4:15 |      | 3:55:06 |
|      | Ssokolow  |  CM   | 4:09 | 4:21 | 4:04:02 |
| 1252 | Dzidka    |  SM   | 4:40 | 5:00 | 5:02:44 |
| 1008 | Jacuś     |  SM   | 3:40 | 4:00 | 4:42:11 |
| 1015 | Josina    |  SM   | 3:20 | 3:30 | 3:08:31 | !!!
| 1052 | Rapacinho |  SM   | 4:00 | 4:15 | 5:13:38 |
| 1069 | Grozza    |  SM   | 4:00 | 4:15 | 3:57:10 |
| 1226 | Bleez     |  SM   |<4:00 | 4:10 | 3:52:32 |
| 1296 | Tomek87   |  SM   | 4:30 | 4:30 | 4:27:54 |
| 1486 | Bartess   |  SM   | 4:30 | 5:00 | 5:13:28 |
|= przyjaciel Debiutantów =========================|
|      | Jakub738  |  CM   |<3:37 |      | 3:35:52 |
| 1186 | Jakub738  |  SM   | 4:30 |      | 5:13:38 |
|==================================================|
Na razie tyle. Fanx ale doping! :-).
Taką większą tabelkę zrobię (jak po 4energy), w wolnej chwili.

I jak Maratończycy? Jak się wstawało ze świadmością bycia twardzielem?
Awatar użytkownika
Jakub Osina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 576
Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Świdnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich,

ponieważ nie dotarłem jeszcze do domu ;-) napiszę szybko podziękowania dla Wszystkich - za spotkanie przed (muszę poprosić admina o zmianę nicka na forum koniecznie ;-) za gratulacje i za bieg dla organizatorów. U mnie wszystko poszło idealnie zgodnie z planem, a czas był taki jaki po cichu (chyba tylko z bartessem o tym przez gg rozmawiałem) założyłem. Plan, który powstał na kilka dni przed startem zrealizowany w 105% ;-) jestem przeszczęśliwy, a co najważniejsze nic specjalnie mnie nie boli ;-) więcej napiszę już z domu. Gratulacje dla Wszystkich! (bo zdaję sobie sprawę, ze Ci, którzy musieli biec ponad 4 h mieli naprawdę o wiele wiele ciężej - choćby ze względu na upał)
Awatar użytkownika
Kapitan Bomba!
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1212
Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50

Nieprzeczytany post

Dzisiaj sniło mi się, że gdzieś w mojej okolicy były zawody, takie jakieś lokalne, parę kilometrów, namawiali mniedo startu ale odmawiałem, i mówiłem, że jestem zmęczony, bo wczoraj zrobiłem maraton :hahaha: .
Oprócz gratulacji dla maratończyków również gratulacje dla Shashlykaza połówkę, za rok już chyba będziesz mógł debiutować w maratonie.
Czytałem opinie na różnych forach i zgodnie uznano, że trasa i warunki były trudne.
4:42... jest co poprawiać i poprawię to na pewno! Od 30 km biegłem/szedłem jak paralityk, co chwilę rozmasowywałem łydki i uda ale ani na chwilę nie pomyslałe, że się wycofam. I to jest moje zwycięstwo.
Awatar użytkownika
soprano99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 277
Rejestracja: 01 kwie 2008, 13:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków/Słomniki

Nieprzeczytany post

G R A T U L A C J E
a jak zazdroszczę to szok....[/b]
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

Zacznę od gratulacji dla wszystkich nowo upieczonych maratończyków. Bez wątpienia to był największy sukces tego dnia. Bartess, Grozza, Jacuś, Tomek 87, Jakub 738, Rapacinho, Josina, Dzidka, Shaslyk wielki dzięki za wspólne spotkanie debiutantów.
Co do mojego biegu to przede wszystkim jestem bardzo zadowolony z ukończenia dystansu. Bardzo cieszy mnie osiągnięty wynik 3:52:32 netto. Marzeniem było przebiec poniżej 4h i udało się to zrealizować. Myślę, że taktycznie też nie było najgorzej. Pierwszą połówkę przebiegłem 1:58:01, drugą udało mi się przebiec o ok. 3:30 min lepiej (1:54:31).
Od początku biegu do 25 km biegliśmy z Jacusiem razem. Potem rozpocząłem już walkę sam, ponieważ Jacuś jak już pisał wcześniej, miał problemy ze skurczami, co zapewne spowodowało, że musiał przystopować. Po 25 km przestałem już zwracać uwagę na tempo jakiem mam, postanowiłem zaryzykować i biec. Na 30 kilometrze szukałem tej "ściany", ale jakoś nigdzie jej nie było :). Tak poważnie to od 25 – 35 km biegło mi się rewelacyjnie. Po 35 km nie odczułem jakiegoś specjalnego odcięcia paliwa, jednakże dotychczasowo pokonany dystans do tego ten upał powodowały, że coraz bardziej odczuwałem zmęczenie. Dobijające były tez te podbiegi na ostatnich kilometrach, na których to zacząłem odczuwać lekkie skurcze łydek. Spokojnie jednak starałem się je pokonać zwalniając lekko tempo. Ostatnie 400m do mety te, które było z górki biegłem ile fabryka dała. Na mecie byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Udało mi się przebiec cały ten dystans bez przechodzenia w marsz, no jedynie przy punktach odżywczych, ale to chyba norma. Na trasie wypiłem chyba ok. 2l płynów i wsunąłem dwa żele i ze trzy kawałki banana. Mój biały balon, który towarzyszył mi do 35km zahaczył o drzewo i pękł :ech: Nie zdołałem z nim dobiec do mety - szkoda. Dzięki za wspólnie spędzony czas, dzięki za wspólny bieg. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotkamy się na różnych imprezach biegowych. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
piter82
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3381
Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
Życiówka na 10k: 40:32
Życiówka w maratonie: 3:22:xx
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice

Nieprzeczytany post

Witam i gratuluje wszystkim :-) tak sobie myślałem wczoraj do południa jak tam wam idzie :-) później jakub738 dał znać jak poszło co niektórym i przekazałem jednocześnie gratulacje które przekazał za co dziękuje :-)

a poniżej Klasyfikacja generalna wg uzyskanych czasów

Update:
Kod:

Kod: Zaznacz cały

|================================================|
|  nr  | kto       | gdzie | SUPER|  OK  | WYNIK |
|----------------------------------------------------|
|      | Josina    |  SM   | 3:20 | 3:30 |3:08:31|
|      | Piter82   | Dębno | 3:30 | 3:45 |3:29:09|
|      | Jakub738  |  CM   | 3:30 |      |3:36:08|
|      | Bleez     |  SM   |<4:00 | 4:10 |3:52:32|
|      | Fanx      | Dębno | 4:15 |      | 3:55  |
|      | Grozza    |  SM   | 4:00 | 4:15 |3:57:10|
|      | Ssokolow  |  CM   | 4:09 | 4:21 |4:04:02|
|      | Tomek87   |  SM   | 4:00 | 4:10 |4:27:54|
|      | Piter82   |  CM   | rekreacja   |4:34:39|
|      | Jacuś     |  SM   | 3:40 | 4:00 |4:42:11|
|      | Dzidka    |  SM   | 4:40 | 5:00 |5:02:44|
|      | Bartess   |  SM   | 4:30 | 5:00 |5:13:28|
|      | Rapacinho |  SM   | 4:00 | 4:15 |5:13:38|
|      | Jakub738  |  SM   | 4:30 |      |5:13:38|
|================================================|
Debiut osiągnięty, wszyscy debiutanci stali się maratończykami czas na nowy cel i bicie kolejnych swoich rekordów, i czas na kolejne treningi aby to osiągnąć :-)

czas na weryfikacje swoich wyników a zarazem podejścia co do treningu, jeśli przynosi on rezultaty to warto go doskonalić jeśli nie warto go zmienić :-)

ja ten tydzień jeszcze odpoczywam biegowo, mocne akcenty od przyszłego tygodnia dopiero, 31 maj sprawdzian na 10 km i od wyniku zależy jaki plan, ile razy w tyg i z jakimi predkościami będe biegał :-)

Pozdrawiam
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
MarioR
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 04 maja 2009, 08:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Ruda Śląska

Nieprzeczytany post

Od kilku tygodni śledzę ten wątek. Czytałem opisywane przez Was przygotowania do maratonu i teraz pierwsze wypowiedzi po ukończeniu tego dystansu. Jestem pełen podziwu: samozaparcie, realizacja ciężkiego planu treningowego, emocje przedstartowe i po... :oczko: Gratuluje ukończenia Silesia Marathonu!!! i dobrych wyników. Wielka sprawa!!!.
Ja wróciłem do biegania po kilku latach przerwy spowodowanej i kontują, i nie ukrywam - lenistwem :jatylko: Wcześniej biegałem nieregularnie, dla przyjemności 5-10 km. Teraz postanowiłem, i nie ukrywam, że w dużej mierze dzięki waszej postawie do realizacji podobnych planów. Jestem na etapie realizacji planów treningowych przygotowujących do ciągłego biegania powyżej 30 min. Mam nadzieję, że w czerwcu będę mógł zacząć realizowac plan do październikowego półmaratonu, a za rok... no cóż zobaczymy :hej:
Awatar użytkownika
Bartess
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1338
Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
Życiówka na 10k: 999:99
Życiówka w maratonie: 999:99
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice

Nieprzeczytany post

Czołem twardziele!

Wiem, że się powtórzę po Kolegach, ale nie mogę nie pogratulować sukcesu! Sama trasa, a w szczególności warunki były ciężkie, więc tym bardziej są powody do radości.

Co do mnie.... Liczyłem, że 4:30 dam radę. No trudno. Jakiś tam kryzys przyszedł koło 18 km i wtedy autobus 430 odjechał. Przypuszczam, że za szybko (jak dla mnie) ten busik chyba wydarł na początku. Na zbiegu przed Spodkiem byłem solidnie zmęczony i napomknąłem, że najchętniej skręciłbym na metę i skończył w połowie. Chyba dlatego Piotr (Jakub738) „na wszelki wypadek” ustawił się po mojej lewej stronie blokując taki manewr. Prawdziwy dramat zaczął się dla mnie chyba na 25. km, na 3 Stawach. Było bardzo ciężko, zamuliły mnie te izotoniki tak, że myślałem, że je zwrócę, w pewnym, momencie na chwilę nawet chyba przestałem kontaktować. Gdzieś po 30. km poprawiło mi się, no ale siły już nie powróciły i od tego 22. km to był marszobieg. Przy familokach „dogoniliśmy” Rapacinho, który nie bardzo kontaktował jak do niego mówiliśmy. Potem było lepiej :-) i tak sobie maszrszobiegliśmy razem aż do mety. Gdzieś tak od 34-35 kilometra zacząłem odliczać ile jeszcze zostało do tej „pi....nej mety”. Na tym cholernym podbiegu na 38-39. km widzieliśmy przed sobą jakąś dziewczynę i Piotr zaproponował byśmy ją dogonili, ale spotkał się ze stanowczym „nie”. No ale co się odwlecze to nie uciecze - od 40. km było już nas czworo. Na tym zbiegu koło cmentarza dostałem skurczu prawej łydki - na szczęście łagodnego. Ledwo ją rozciągnąłem złapało 2. łydkę. Na szczęście był to incydent. A potem ten 41. kilometr i ten uśmiech na asfalcie!!! Ale to był czad!!! Dostałem skrzydeł! Od tego 40. km ogarnęła mnie jakaś euforia, jakiś taki dziwny stan ducha, poczułem się wspaniale bo wiedziałem, że meta jest już moja! Na ostatnim kilometrze czułem, że mam tyle energii, że mógłbym gnać do mety jak dziki. Ale nie było o co walczyć, było pewne, że w 5:15 się zmieścimy i więcej radości miałem z tego, że wszyscy czworo wbiegliśmy wspólnie na metę. Na mecie byłem szczęśliwy, że wreszcie jestem, że mimo wszystko udało się. Miałem wrażenie, że w te kilka godzin jak w soczewce skupiło się zmęczenie z tych wszystkich 2 lat treningów. Nie był to debiut moich marzeń. Z ukończenia maratonu jestem przeszczęśliwy, ze stylu trochę mniej, ale czy będę jeszcze o tym kiedyś pamiętał patrząc na ten bezcenny medal???

Trasa. Pomijając fakt, że była ciężka, moim zdaniem była po prostu odlotowa. Otoczenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Od zielonych zakątków parkowych i lasów poprzez pola i osiedla aż do miejsc niemal całkowicie przez człowieka zrujnowanych i wynaturzonych. Największe wrażenie na mnie zrobiły familoki na Nikiszowcu. Gdyby nie to, że były tam zaparkowane samochody to można by się poczuć jak podczas podróży w czasie. Prysznic na 32. też był rewelacyjny. Wg mnie byłby jeszcze większy czad, gdyby start był ze Śląskiego. No ale Bleez Tomek i ja rundkę na Śląskim zaliczyliśmy :-).

Świetny był również doping na trasie. Dzieciaki przybijające „piatkę” i wychciewające mojego balona (doniosłem go do mety, w domu zajęła się nim córka :-)). Nie pamiętam w którym to miejscu było, ale naprawdę było niesamowite, jak dzieciaki same z siebie latały z baniakami i pytały czy polać wodą.

Napiszę jeszcze raz - maraton ukończyłem tylko dzięki Piotrowi, tylko dzięki Jego motywowaniu nie zszedłem z trasy, tylko dzięki Niemu pokonałem kryzys. Tak jak napisałem wcześniej - bez Ciebie nie byłbym dziś maratończykiem. Piotrek spokojnie mógł dobiec z grupą 4:30, ale został ze mną i najpierw „holował” mnie, a od familoków również Rapacinho. Człowiek poświęcił się dla nas niesamowicie. Jeszcze raz bardzo Ci za to dziękuję!

O organizacji chyba nie ma co się rozpisywać, bo nie było chyba się do czego doczepić.

Chcę też podziękować Agnieszce_, bo bez jej balonów ;-) nie ma szans byśmy się odnaleźli. Również za to, że dzięki Niej możemy o sobie poczytać na stronie Silesia Marathonu i za wiele innych drobnych i pomocnych spraw. Szkoda, że nie udało się nam też zrobić jakiejś wspólnej fotki całej grupy Debiutantów, a ten fotograf to jakiś nie teges był.

Na samym końcu chcę podziękować Wam chłopaki za to, że przez 7,5 miesiąca powodowaliście, że ten wątek rozwijał się i tętnił intensywnym życiem. Za wzajemne motywowanie się, a ode mnie osobiście Tobie Jaciś za nie przebieranie w słowach w tej motywacji. To po Twoim opierdzielu zdecydowałem się na zapisanie się na Silesia Marathon :-). Nie jestem pewien, ale nasz wątek jest chyba najobszerniejszym na tym forum co mnie, jako jego inicjatora cieszy szczególnie. A radość jest tym większa, że wszyscy osiągnęliśmy tytułowy cel!

Jako że wątek ma tytuł „Debiut w maratonie w 2009”, więc zostało jeszcze 8 miesięcy, to może teraz Wy Soprano99, Elendil1985, Biegacz77, Husky_turek, Jagoda81, Sinister, Krismen, Jacek_f, Ooco przejmiecie pałeczkę i „pociągniecie” ten temat dalej? Jak widać maraton to nie jest coś, czego nie można pokonać. Kosztuje to wiele wysiłku, litry potu na treningu, ale jak widzicie DA SIĘ! A radość „PO” - bezcenna!!! Teraz, na naszym przykładzie, przynajmniej wiecie jak to się robi ;-).

Lucy4na przykro mi, że Ci się nie udało. Może po prostu zabrakło Ci takiego Piotra jakiego ja miałem.
No i też nie mogę nie podziękować za gratulacje :-).

Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś na trasie.

Ps.: Przepraszam, że rozpisałem się jak jakiś Sienkiewicz. Przynajmniej jak kiedyś skleroza mnie dopadnie to se poczytam archiwum i będzie co wnukom opowiadać ;-).

____________________________________________________
No i co? Teraz to trochę jak w tej piosence Elektrycznych Gitar:
Byłem w Rio, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
Byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie
(przebiegłem maraton)
Wszystko ch...
O ja wam mówię, wszystko ch...


NIKT nam tego nie zabierze.
Awatar użytkownika
Grozza
Wyga
Wyga
Posty: 136
Rejestracja: 21 lip 2008, 23:31
Życiówka na 10k: 00:44:05
Życiówka w maratonie: 03:45:45
Lokalizacja: TG

Nieprzeczytany post

fanx dzięki za relację 'prawie' na żywo ;)

Start - punktualnie o godzinie 9. Na starcie stoję tuż za plecami Jacusia i Bleeza. W tym momencie stwierdzam, że jest już dosyć gorąco jak na tą godzinę.
Ruszamy !
Pierwsze kilometry po chorzowskim Parku Kultury i Wypoczynku po trasie znanej z organizowanego tutaj NIC'a. Byłem tutaj z Bleezem w połowie kwietnia żeby zrobić ostatnie dłuższe wybieganie. Ok. 3km tracę za sobą Jacusia i Marcina. Biegnę tuż za grupą 4:00 prowadzoną przez peacemakerów Justynę i Damka. Przede mną jakiś starszy biegacz hamuje mój bieg - muszę uważać żeby nie podeptać mu po piętach. W tym momencie decyduję się odskoczyć do przodu. Mijam nie tylko tego starszego biegacza ale też całą grupę na 4:00, przed nimi na trasie jest dużo luźniej, biegnie mi się tutaj lepiej ale w głowie pojawia się dziwna myśl o tym, że zostawiłem swoich peacemakerów za plecami.
Kończymy biec w parku, teraz na trasie poprzemysłowe krajobrazy Chorzowa. Na tych kilometrach biegnę tempem ok. 5:15, urywam sekundy od zakładanego tempa i sprawdzam na rozpisce kilometrów, którą miałem na nadgarstku, jak rośnie mój czasowy zapas. Cały czas biegnę spokojnie i na luzie, bez większego zmęczenia.

Między 12-13 km w Siemianowicach Śląskich mijamy spikera znanego z wielu śląskich biegów. Z daleka słyszę jak wykrzykuje kilka słów o znajomych mu biegaczach lub pyta biegnących skąd przyjechali na Śląsk. Gdy się do niego zbliżam robię mały odstęp przede mną, macham do niego, a mijając wykrzykuję 'Tarnowskie Góry, debiut!' Po chwili słyszę jak spiker wykrzykuje to na głos, a spora grupa kibiców bije brawa. Biegnę jak na skrzydłach, a po drodze macham do kibiców i przybijam piątki grupce chłopców i dopingujących dziewczyn. Cały czas biegnę z wypełnionym helem białym balonikiem debiutanta, które załatwiła nam w biurze zawodów Agnieszka. Docelowo mieliśmy z nim biec przynajmniej do tego spikera w Siemianowicach, ale biegnę dalej bo balonik nie przeszkadza. Po następnych 2 km dwukrotnie jacyś biegacze mylnie biorą mnie za peacemakera, postanawiam pożegnać się z balonem, bo nie chciałbym komuś zepsuć biegu. Przez jakiś czas biegnę rozglądając się po poboczu trasy w poszukiwaniu jakiś dzieciaków. Wreszcie na jednym z przystanków tramwajowych widzę kibicujące rodzeństwo. Ku ich radości zostawiam im balona. Niby nic, ale ich roześmiane twarze dodają mi energii do dalszego biegu. Lecę dalej. Około 18 kilometra mijam na trasie Shashlyk'a i dopinguję go żeby dał z siebie jeszcze więcej bo do 'jego' mety już niedaleko.

Wpadam na Al. Korfantego widzę w oddali tłumy przy Spodku. Mijam metę. Półmaratonu. Dziwne uczucie widząc skręcających do mety, a ja muszę biec dalej. Pomagają licznie zgromadzeni, gorąco dopingujący kibice. Biegnę po katowickim rondzie i ze zdziwieniem spostrzegam Jerzego Skarżyńskiego robiącego zdjęcia biegaczom. Macham do niego i wykrzykuję 'Witam Panie Jurku!' w odpowiedzi otrzymuję 'Witam, witam. Dobrze się trzymasz' i zarabiam od niego serię zdjęć. W głowie sobie żartuję, że gdyby pan Jerzy wiedział jak w czasie przygotowań modyfikowałem jego maratoński plan nie byłby teraz dla mnie taki miły ;] Biegnę dalej przyklejając się do grupki wyglądających na doświadczonych biegaczy. Mając ich na oku biegnę utrzymując równe tempo. Z perspektywy czasu wiem, że przez kolejne 10 km będzie fajnie i znośnie, ale później się już zacznie :hejhej:

Wbiegam na Dolinę Trzech Stawów. Nigdy tutaj jeszcze nie miałem okazji być. Na Powitaniu Wiosny nie mogłem się tutaj niestety zjawić dlatego z ciekawością wbiegłem na parkowe alejki. Na nawrocie po punkcie odżywiania nawiązałem kontakt wzrokowy z grupą 3:45. To była oznaka, że biegłem za szybko. Przeszedłem do krótkiego marszu w czasie którego zjadłem spokojnie batonik i popiłem izotonika. Ruszyłem w dalszą drogę. Po kilku kilometrach wbiegliśmy do Nikiszowca. Także tutaj byłem po raz pierwszy. Zabytkowe robotnicze osiedle mogłem po raz pierwszy zobaczyć na własne oczy, a nie na jakimś śląskim filmie. Mijam tutaj sporo kibiców i kilku fotografów, a za rogiem czeka na mnie niespodzianka. Fontana przygotowana przez strażaków. Zastanawiam się czy w nią wbiec czy nie, odstrasza mnie wizja mokrych butów i zalanego niewodoodpornego zegarka. Mimo to wbiegam i nie żałuję. Przez chwilę biegnę w środku kolorowej tęczy.

Po około 2km na 32 kilometrze trasy dopada mnie kryzys. Wypite izotoniki i zjedzone kostki czekolady sprawiają, że strasznie słodko mi w ustach. Nie pomógł fakt, że na 2 wcześniejszych punktach piłem tylko wodę. (Dzisiaj na innym forum czytałem, że podobno trzeba się zdecydować co pić - albo czystą wodę, albo izotonik, lepiej nie mieszać obu). W ustach mi było słodko i zrobiło mi się niedobrze. W którymś momencie coś w lewej stronie brzucha zaczęło strajkować i dość mocno zaczęło boleć. Przeszedłem w chwilowy marsz. Kolejne kilometry to był marszobieg po około 6:0x. W którymś momencie przychodzi myśl o rezygnacji, ale znika tak samo szybko jak się pojawiła. Doszedłbym do mety w złym czasie, ale na pewno bym się nie poddał.

Ok. 35 km znienacka mija mnie Bleez. Jego widok dodaje otuchy i dzięki niemu biegnę bez przerw przez 2km, ale potem znowu przechodzę do marszu. Wcześniej wypracowana niespełna 7 minutowa przewaga (nad tempem na 4:00 na mecie) zaczyna gwałtownie topnieć z każdym następnym kilometrem. Do 40 kilometra idzie mi marnie, zaczynam się bać o złamanie 4 godzin bo mam już tylko 150 sekund zapasu. Zaczynam biec. Przy tablicy z 41 km odwracam się na chwilę do tyłu czy grupa peacemakerów mnie nie dogania. Na szczęście nie. W tym momencie wracają siły i biegnę równym tempem. W oddali widzę skrzyżowanie, a dalej już tylko 2 raz bieg po Al. Korfantego i meta. Wymijam kilku biegaczy zmęczonych bardziej ode mnie. Słyszę jak z pobocza trasy admin konkurencyjnego portalu przekazuje biegaczowi przede mną informację, że spokojnie 4h złamane, 200m do mety. Wyprzedzam wszystkich w zasięgu wzroku i wpadam na metę zamykając usta i uśmiechając się, pamiętając o tym, że zdjęcia z mety w debiucie muszą wyjść fajnie :hej: Czas 3:57:50 (3:57:10).
Awatar użytkownika
Dzidka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czytam wasze relacje i jakoś tak mi smutno, że to już po debiucie. Żałuję, że tak późno zaglądnęłam na to forum i że nie zdążyłam na spotkanie przed Spodkiem, tylko na chwilę przed startem. Nawet do końca nie wiem kto jest kim :-(. Więc mam prośbę: jeśli spotkamy się na jakimś biegu to przypomnijcie się! Wam wszystkim pewnie łatwiej zapamiętać "jedną rodzynkę", niż mnie zapamiętać Was wszystkich.
Mam pytanie: czy macie jakieś specjalne menu na "po maratonie"?
Mnie dziś strasznie suszy i chodzę ciągle głodna (nici z utraty choćby 0,5 kg).
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ