czy są jakieś metody treningu nie wymagające systematyczności ?
A to ciekawe... no więc...: właściwie żadna forma treningu NIE WYMAGA systematyczności...
z tym że przy jej zachowaniu efekty są znacznie szybsze przy mniejszym nakładzie "sił" a wynika to z faktu jak "trening" działa na nasz organizm
(ogólnie chodzi o to że wydolność rośnie podczas odpoczynku PO treningu... jak ten odpoczynek jest zbyt długi to znowu wydolność spada... jak treningi są zbyt częste to z kolei nie zdąży odpowiednio wzrosnąć... ot i cała filozofia)
a jak zrobisz 4 treningi dzień po dniu a potem 3 przerwy... to też to "coś" da... wystąpi efekt superkompensacji... może nie da to tyle samo co 4 treningi co drugi dzień... ale też dostaniesz "kopa"
Poza tym zawsze można wstać godzinę wcześniej... lub godzinę później położyć się spać;-) ja prawie zawsze biegam po 24 bo jakoś wcześniej się nie wyrabiam.
JarStary pisze:Gratulacje Wszystkim grubasom po maratonie warszawskim.
Lisio czy to Ciebie i Twoją żonę zgadywałem przed tunelem?
Pozdrawiam życząc jeszcze wielu pięknych startów
Moja żona przed tunelem biegła sporo przedemną tak więc raczej nie. Ja również od ok 28km rozpocząłem maraton pieszy z nieśmiałym podbieganiem. Chyba było jeszcze za wcześnie na maraton. Po przekroczeniu mety obiecałem sobie, że nigdy więcej. Zazwyczaj dotrzymuję obietnic- ale nie tym razem. W przyszłym roku będę na pewno. Będę duuużo lepiej przygotowany i przynajmniej wiem czego się spodziewać. Maraton to naprawdę coś więcej niż długi bieg. Pozdrawiam wszystkich grubasów. Odkąd biegam waga spadła z 113kg na 95kg
dziś po prawie miesięcznej przerwie wróciłem na bieżnie, bardzo mi jej brakowało, a przerwa w bieganiu spowodowana była szkoleniem w firmie i chorobą ,
jutro też na szczęscie jest dzień i kolejne bieganie
ta moja wymuszona przerwa wyrządziła w mojej kondycji większe spustoszenia niż myślałem, ale mam nadzieje że 3-4 wyjścia na bieżnię i znów będę mógł swobodnie sobie truchtać 50 minut, a od stycznia może jakiś plan na maraton lub przynajmniej na półmaraton
Witam, zacząłem biegać od tygodnia i napoczątku bałem się o systematyczność. Okazało się że niepotrzebnie bo wystarczyło te kilka dni żeby mnie to bieganie wcągnęło i biegam codziennie Nie są to narazie duże odległości bo w poniedizałek było to 1 km ale w sobote i niedziele już zrobiłem po 3 km, co przy mojej wadze (100kg) i kilkuletnim siedzeniu za biurkiem jest dla mnie sporym osiągnięciem. Nie umiem jeszcze przebiec całego dystansu bez odpoczynku i czasami muszę z biegu przejść do spaceru ale widze postępy co jest bardzo motywujące :D
Mam też pytanie do Was jako bardziej doświadczonych: czy przy dobrym treningu miałbym szansę przebiec maraton za rok czasu ? Nie chodzi tu o szybkie bieganie na czas ale takie, żeby ukończyć wyścig i zmieścić sięw limicie czasowym.
wendaboj pisze:Witam, zacząłem biegać od tygodnia i napoczątku bałem się o systematyczność. Okazało się że niepotrzebnie bo wystarczyło te kilka dni żeby mnie to bieganie wcągnęło i biegam codziennie Nie są to narazie duże odległości bo w poniedizałek było to 1 km ale w sobote i niedziele już zrobiłem po 3 km, co przy mojej wadze (100kg) i kilkuletnim siedzeniu za biurkiem jest dla mnie sporym osiągnięciem. Nie umiem jeszcze przebiec całego dystansu bez odpoczynku i czasami muszę z biegu przejść do spaceru ale widze postępy co jest bardzo motywujące :D
Mam też pytanie do Was jako bardziej doświadczonych: czy przy dobrym treningu miałbym szansę przebiec maraton za rok czasu ? Nie chodzi tu o szybkie bieganie na czas ale takie, żeby ukończyć wyścig i zmieścić sięw limicie czasowym.
Na pewno dałbyś radę przy systematycznym treningu przebiec maraton w regulaminowym czasie. Ja jakiś rok temu postanowiłem trenować i przystąpić do maratonu. Udało się pokonać dystans na XXXMW. Jednak z perspektywy czasu uważam, że niepotrzebnie porywałem się już w tym roku. Maraton to naprawdę poważna sprawa. Zaraz po przekroczeniu mety powiedziałem sobie, że nigdy więcej. Teraz trenuję ,żeby poprawić tegoroczny wynik w przyszłym roku w Warszawie . Proponuję żebyś pobiegał sobie parę "dyszek", "połówek". Na martaton jeszcze przyjdzie czas. No chyba, że się będziesz bardzo dobrze czuł na długich wybieganiach- takich po 35 km- to możesz spróbować. Pozdrawiam życząc sukcesów- nie tylko biegowych.
Mam też pytanie do Was jako bardziej doświadczonych: czy przy dobrym treningu miałbym szansę przebiec maraton za rok czasu ? Nie chodzi tu o szybkie bieganie na czas ale takie, żeby ukończyć wyścig i zmieścić sięw limicie czasowym.
wendaboy-> Za rok będziesz sam wiedział, może nawet wcześniej. Nikt Ci tu nie powie tak albo nie, bo to bardzo złożona materia. Ja ze swoich skromnych doświadczeń (niedługo mija rok biegania) mogę podpowiedzieć jedno: cierpliwość i umiar bardzo wskazane.
Witajcie!Sledze to forum od jakiegos czasu(przeczytałem wszystkie od 1 str:)..wasze wpisy bardzo mnie mobilizują a szczególnie facet o pseudo"Leo"-załozyciel tego forum!Gosc narobił mi i chyba wieku kolesiom w młodym wieku(mam 30 lat),duzego wstudu:)Jak zaczął swoja przygode z bieganiem miał 43l,duzą nadwge i inne dolegliwosci!Z tego co wiem,teraz jest maratonczykiem!!!Pozdrawiam serdecznie i ogromny szacun dla Lea!Po krótce chciałbym opisac miją historie:)Od zawsze pałałem sie spotrem(szczególnie piłką nozną),lecz kiedy dorosłem(21l do 27l),przez 6 lat zajmowalem sie kulturystyką..Na początku chodziło mi,aby miec sylwetke fitesowca(szczupłą,ale fajnie umiesnioną),w tym celu tyrałem na siłce po 1,5h ciezary a potem ledwo zywy smigałem na stadion i robiłem po 10km-4 razy w tyg!Tak prosze panstwa, prosze to zapamietac:dlatego,ze za chwilke bedziecie mieli porównanie co sie ze mną stało w ciagu 3 lat!:(Był grudzien 2005 kiedy lekarz wykrył mi nadcisnienie tetnicze,wzieli mnie do szpitala(gdzie na testach wysiłkowych wysmiewałem pielegniarki kiedy wsadziły mnie na rowerek i kazały pedałowac:),gdzie skonczyło sie na tabletkach i zakazie uprawiania wszelkich sportów a szczególnie kulturystyki(co bylo dla mnie policzkiem)..Wystraszony takim obrotem sparawy i złamany na duchu osiadłem na laurach(w szczycie formy wazyłem 92kg i naparawde mialem fajną sylwetke)..No cóz..dzisiaj waze 112kg,mam 182cm..porazka..stałem sie poprostu grubasem..Jakies pół roku temu byłem u lekarza który zmienil mi tabletki i gorąco zachecił do biegania i zrzucenia wagi!Postanowiłem,ze dluzej tak nie moge i chce poswiecic sie bieganiu(narazie bedzie to mialo cel by zrzucic wage)a potem mysle coraz dalej w trase:)Moja obecna kondycja jest poprostu fatalna!Biegam palnem 10 tyg(ten tydz to 7min bieg i 3 min marsz-tak 3 razy).Jest mi bardzo ciezko-podwójnie,gdyz-nauczony byłem byc Herosem(1,5h siłki i 10km)a teraz ledwo 7 min nie przerywanego biegu i to mnie boli psychicznie,bo widze jak zajechałem organizm:(Prosze o pomoc i wsparcie!Ja znam moje mozliwosci i wiem mniej wiecej na co mnie stac,tylko musze to wszystko zacząc powoli,spokojnie od nowa!Chce byc lekki,zwinny,szczupły i cieszyc sie z biegania!Pozdrawiam!Ps.najbardziej pasuje mi pora biegowa około 16.
Minął roczek.
Spadło 23 kilo.
Było ciężko.
Było warto.
Dzięki Wam wszystkim za wsparcie.
Ciągnę dalej, przede mną jeszcze drugie tyle smalcu do spalenia, ale już wiem, że na pewno się uda.
Trzymajcie się i bądźcie cierpliwi - nagroda będzie wspaniała.
ruh hożuf pisze:Minął roczek.
Spadło 23 kilo.
Było ciężko.
Było warto.
Dzięki Wam wszystkim za wsparcie.
Ciągnę dalej, przede mną jeszcze drugie tyle smalcu do spalenia, ale już wiem, że na pewno się uda.
Trzymajcie się i bądźcie cierpliwi - nagroda będzie wspaniała.