P@weł pisze:Tak trzymaj,Oldies, to ma być zabawa i przygoda, nie ciężka orka..
I wlasnie tak do tego podchodze...jak do zabawnej orki
P@weł pisze: Jedyne, czego trzeba się trzymać, to konsekwencja, jakaś rozsądna systematyczność, powtarzalność..Nie ma nic gorszego niż w pół drogi zrobić sobie popas i dać na luz;).
Moze bardziej ucze sie swoich mozliwosci i panowania nad soba. I zakladam cele i nie odpuszczam, ostatnio cel byl jeden: zrobic 5 km, obojetnie w jakim czasie. Nie odpuszczam, Pawle, absolutnie. Poniewaz czuje sie swietnie i podobno zmienilam wyglad

Tylko nie chce miec stresu, ze nie dam rady w dwa tygodnie. Wole jakos tak...na czucie (intuicja?). Jak bede czula, ze mam isc dalej to pojde, albo zwroce sie o porade do Was co by tu zmienic (tak jak juz to uczynilam

) za co dziekuje. Fajnie, ze jest to forum.
Wszystko Pawle co mowicie tu jest zanotowane w glowie, z ta predkoscia musze "tylko" teraz te teorie wdrozyc w bieg, a to najtrudniejszy etap kazdego projektu, ale damy rade.
Wilma pisze: Tylko nie mam ambicji się zarżnąć dla zasady skoro czuję, że nogi mi się zaczynają uginać a serce mi wali 180 na minutę.
Mysle, Wilma, ze ja mam bardzo podobne podejscie, bardzo polegam na tym co czuje, i na sygnalach, ktore daje mi cialo. Mi przestalo walic serce...jakos tak nagle zauwazylam, ze bije normalnie. I nie przejmuj sie, ja swoj 6 tygodniowy plan robie juz mnostwo tygodni..w miesiace idzie!
A co do muzy, czasem cos biore w uszy (mi nic nie wypada..., kurcze, mam jakies dziwne uszy??) ale najbardziej lubie sluchac oddechu natury na tle ... mojego wlasnego

Albo gdy biegne z kumplem, z ktorym rozmawiam (lub przy ciezszych odcinkach juz tylko slucham

cala droge i nie zauwazam ze juz koniec.
Pozdrawiam i zycze Wam dobrego (biegowego i w ogole) weekendu!
Run for fun!