Jest to mój pierwszy wpis na forum, także proszę o wyrozumiałość.

Pewnej pięknej niedzieli leże jak zwykle przed telewizorkiem, patrze na swoje nogi i... padło pytanie- a gdzie ja mam mięśnie?!
Byłem w szoku.....bo kiedyś chodziłem na siłkę biegałem z ciężarkiem na plecach itd. ogólnie ruch... ale to były czasy licealno/studenckie, gdzie "jak twierdziłem był czas". Później praca i kompletny brak czasu...
Oprócz tego wszystkiego przy wzroście 1,84cm ważę jak rudy 102 więc do otyłości jeden krok.
To co przyszło mi na myśl jako pierwsze to bieganie....( szczerze nie lubiłem)
Dzień pierwszy to był 30 min. marsz...Później zacząłem szukać i trafiłem na to forum no i znalazłem Pumę, którą postanowiłem wdrożyć. Na dzideń dzisiejszy jestem na etapie drugiego tygodnia
Nie ukrywam, że pierwszą myślą/celem byo zrzucenie kilku kilogramów. Jednak po tygodniu dochodzę do wniosku, że chyba bardziej rajcuje mnie te 30 minut bez przerwy, a utrata wagi to pozytywny"skutek uboczny"
W ciągu tych 7 sesji zauważyłem, że co dzień coś innego daje o sobie znać... najpierw piszczele, potem uda, a teraz grzbiet.... Obecnie jestem na etapie 1/4 no i wczoraj miałem chyba jakiś słabszy dzień... czułem zmęczenie i jakoś tak dziwnie ale chyba każdy z was ma takie dni, co?