Pierwsze w życiu nadwyrężenie kolana - 2 tygodnie przed debiutem w maratonie.
: 12 kwie 2023, 17:59
Cześć!
23 kwietnia miał być (będzie?) mój maratonowy debiut. Szło pięknie, plan wg Jacka Danielsa, mimo mojej pokaźnej wagi (~94kg) przez całe 3 lata biegania poza shin splintami nie dokuczały mi żadne kontuzje.
W tym roku nastukałem już prawie 1000km i czułem się bardzo gotowy...
... aż do zeszłego tygodnia, kiedy strzeliłem sobie dychę ~4:40km trochę 'niechlujnie' (bo z doskoku, bez rozgrzewki, dla mnie to nie mordercze ale szybkie tempo), i od tamtego momentu mam problem z kolanem.
Sytuacja jest dziwna, bo:
- boli przy schodzeniu ze schodów,
- boli przy bieganiu (jakieś 10 minut, do rozgrzania, później jest tylko lekki dyskomfort),
- lekko boli przy chodzeniu (do rozgrzania, po rozgrzaniu praktycznie nic nie czuję),
- siedzenie/wstawanie/zginanie/dotykanie, cokolwiek wymyślę, w żaden sposób nie powoduje bólu,
- nie ma żadnego wizualnego uszkodzenia, typu opuchlizny, ograniczenia ruchomości itd - póki nie powoduję nagłego sporego obciążenia, kolano jest jak zdrowe,
- boli jakby z przodu i trochę "pod" kolanem,
Miałem dzień kiedy myślałem że przeszło, ale poszedłem sobie biegać 17km i następnego poranka prawie spadłem ze schodów.
Nadal biegam (tylko lekkie jednostki) bo w skali bólu jest to może 3/10 na początku i 1/10 po rozgrzaniu (bardziej dyskomfort niż ból) i z ręką na sercu nie wiem jak postępować:
- stukać te easy runy, liczyć że samo przejdzie, tak jak przeszły shin splinty?
- kompletnie olać bieganie i wystartować w maratonie za 1,5 tygodnia po takiej przerwie, jeżeli się poprawi?
- nawet jeżeli się poprawi (pozornie) to olać maraton, żeby nie pogorszyć sytuacji?
Timing nie mógł być lepszy Strzelam że najrozsądniej byłoby po prostu olać zawody, ale może jest ktoś kto miał podobną sytuację? Tyle godzin, treningów przy -5, śnieżycach, deszczach, i wszystko w d...
23 kwietnia miał być (będzie?) mój maratonowy debiut. Szło pięknie, plan wg Jacka Danielsa, mimo mojej pokaźnej wagi (~94kg) przez całe 3 lata biegania poza shin splintami nie dokuczały mi żadne kontuzje.
W tym roku nastukałem już prawie 1000km i czułem się bardzo gotowy...
... aż do zeszłego tygodnia, kiedy strzeliłem sobie dychę ~4:40km trochę 'niechlujnie' (bo z doskoku, bez rozgrzewki, dla mnie to nie mordercze ale szybkie tempo), i od tamtego momentu mam problem z kolanem.
Sytuacja jest dziwna, bo:
- boli przy schodzeniu ze schodów,
- boli przy bieganiu (jakieś 10 minut, do rozgrzania, później jest tylko lekki dyskomfort),
- lekko boli przy chodzeniu (do rozgrzania, po rozgrzaniu praktycznie nic nie czuję),
- siedzenie/wstawanie/zginanie/dotykanie, cokolwiek wymyślę, w żaden sposób nie powoduje bólu,
- nie ma żadnego wizualnego uszkodzenia, typu opuchlizny, ograniczenia ruchomości itd - póki nie powoduję nagłego sporego obciążenia, kolano jest jak zdrowe,
- boli jakby z przodu i trochę "pod" kolanem,
Miałem dzień kiedy myślałem że przeszło, ale poszedłem sobie biegać 17km i następnego poranka prawie spadłem ze schodów.
Nadal biegam (tylko lekkie jednostki) bo w skali bólu jest to może 3/10 na początku i 1/10 po rozgrzaniu (bardziej dyskomfort niż ból) i z ręką na sercu nie wiem jak postępować:
- stukać te easy runy, liczyć że samo przejdzie, tak jak przeszły shin splinty?
- kompletnie olać bieganie i wystartować w maratonie za 1,5 tygodnia po takiej przerwie, jeżeli się poprawi?
- nawet jeżeli się poprawi (pozornie) to olać maraton, żeby nie pogorszyć sytuacji?
Timing nie mógł być lepszy Strzelam że najrozsądniej byłoby po prostu olać zawody, ale może jest ktoś kto miał podobną sytuację? Tyle godzin, treningów przy -5, śnieżycach, deszczach, i wszystko w d...