Naderwany miesięń uda

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
Crochu
Wyga
Wyga
Posty: 61
Rejestracja: 20 kwie 2013, 18:32
Życiówka na 10k: 50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć

Postaram się opisać przypadłość w miarę zwięźle (krótko raczej się nie uda).

Otóż jest grudzień 2013 roku, poczułem ból w prawym kolanie. Postanowiłem zrobić przerwę i za jakiś czas spróbować ponownie. Na przełomie stycznia i lutego 2014 roku wyruszyłem ponownie w bój. Zbyt fantastycznie się chyba poczułem i jak teraz tak o tym myślę to za bardzo przyśpieszyłem. Powrót znajomego kłującego bólu.

Jako, że już wiedziałem, że nie ma to tamto udałem się do ortopedy. Wyrok: taki jak w tytule oczywiście - naderwany miesięń uda. Rehabilitacja - fizjoterapia (magnes i laser 2 tygodnie). 2 tygodnie fizjoterapii minęły, lecz w międzyczasie puknął mnie samochód podczas jazdy na rowerze i musiałem odłożyć w czasie (o kolejne 2 tygodnie) wznowienie treningów.

Wracamy do teraźniejszości. Dzisiaj wyszedłem pobiegać, świńskim truchtem zeszło około 25min (już nawet rozgrzewkę do biegu wziąłem pod uwagę, którą wykonywałem truchtem świnki ze złamanym ogonkiem :(). Czułem, że coś się zaczyna dziać, aż po rundce po schodach poczułem znajome kłucie.

I teraz mam wątpliwości. Czułem podczas fizjo, że 'coś' się dzieje z tą nogą, mam nadzieję, że same dobre rzeczy. Czy kontynuować bieganie i wydłużać sukcesywnie czas biegania o np. 5min co trening czy zasuwać znowu do ortopedy? Chcę wierzyć, że to się już samo 'rozejdzie', a ta sytuacja jest związana z tym, że noga osłabiona, dawno nie używana (do biegania, bo inne ćwiczenia typu basen, przysiady czy rower to cały czas) i dlatego tak jeszcze sobie fochy stroi... Już kwiecień za pasem, 4 miesiące 'siedzenia' na dupie. Ja chcę na dwór :)
Żyj chwilą, lecz myśl perspektywistycznie
Komentarze
Blog
PKO
Awatar użytkownika
adam1adam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1754
Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
Życiówka na 10k: 33:10
Życiówka w maratonie: 2:32:24

Nieprzeczytany post

Sciegna sie nie goja i to caly problem! Ja juz np. 3-msc. rozwazam co zrobic
z moja lekotka (rysa na miniskusie- lekotce). Biegac niby mozna, ale boli!
Awatar użytkownika
Crochu
Wyga
Wyga
Posty: 61
Rejestracja: 20 kwie 2013, 18:32
Życiówka na 10k: 50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Może ktoś będzie miał podobny dylemat do mojego, to powiem co zrobiłem.

Od czasu napisania mojego pytania miałem 3 wybiegania.

Podczas pierwszego było ok, biegłem sobie truchcikiem i gadałem z bratem, także tempo nienajwyższe. Jednocześnie udało mi się znacznie wydłużyć czas biegu (do ok. 50 minut) aczkolwiek w międzyczasie były małe postoje (uroki biegania z kimś).

Drugi trening był już zacniejszy. Biegłem sam, bez zatrzymywania się, czas podobny. Wbiegałem i zbiegałem po schodach. Coś tam się czaiło, ale potem przestało i nie czułem już żadnego dyskomfortu. Na drugi dzień zakwasy i 'czajenie' się nogi podczas schodzenia ze schodów.

Dzisiaj odbyłem trzeci trening. Przy wykrokach czułem nogę, podczas pierwszych kilku minut także, a potem już nic. Znowu biegłem z bratem i też były rewelacje. Zachciało mu się do toalety na środku niczego i jak ledwo już się rozpędziliśmy to trzeba było wracać. Pół truchtem i chwilami pieszo - tak to jest jak się nie ogarnie kiedy trzeba jeść. Potem już sam poleciałem i rozwinąłem całkiem przyzwoitą prędkość i wszystko było ok. Biegałem po poligonie więc górki i pagórki co chwila. Czas także przyzwoity, łącznie będzie godzina z hakiem.

Także trzeba próbować :) Jeśli by się coś popsuło to jeszcze napiszę. Jeśłi nie to to oznacza, że moje powolne dochodzenie do siebie zdało egzamin.

Pozdro :)
Żyj chwilą, lecz myśl perspektywistycznie
Komentarze
Blog
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ