Piszę na tym forum w akcie desperacji. Moja historia biegania to prawie wyłącznie kontuzje związane ze wszystkim co się da. Nieruchomy całe życie, nie znający na początku techniki biegu zrobiłem sobie więcej razy kuku niż to jest możliwe. Zamiast biegać maratony grzeję fotel, a wszelkie moje próby rozwiązania problemu kończą się... niczym.
Po zrzuceniu ponad 20kg, nauce biegu na śródstopiu z magiczną 180 liczbą kroków na minutę wciąż mam ten sam problem - po dwóch kilometrach siada mi kolano lewe. Dziwny ból mniej więcej na godzinie piątej pod rzepką. Mam dysplastyczne rzepki. Rodzice nie postarali się wystarczająco dobrze

Jeśli ktoś się spotkał z podobną przypadłością i znalazł rozwiązanie - proszę o pomoc. Wydałem już na lekarzy i fizjo fortunę, a wyników - poza chudszym portfelem - nie mam w ogóle.
Ratunku...