Powiem szczerze albo głodówka albo jak wyżej. Był okres, że co tydzień praktykowałem głodówkę w poniedziałki z racji tego, że uwielbiam jeść, więc to był jedyny sposób na planowane ograniczenie. Nie mam doświadczeń, jeżeli chodzi o bieganie w tym czasie, bo jak praktykowałem głodne poniedziałki to jeszcze nie myślałem o bieganiu. A może to dobry moment żeby wrócić do tej praktyki. Dla mnie najlepiej jak zająłem się pracą i nie myślałem o jedzeniu starałem się systematycznie pic. Wieczorem jak byłem dzielny to nawet sobie jakiś film obejrzałem, ale jak czułem, że mogę się poddać to i 0 20.15 spać szedłem (tak bywało). Każdy indywidualnie musi do tej sprawy podejść a na pewno mu się uda.Kapitan Bomba! pisze:Znalazłem interesujący mnie temat - tak sobie właśnie pomyślałem, że może raz w tygodniu dobrze byłoby zrobić dzień głodówki (nie takiej zupełnie bez jedzenia, ale prawie)? Myślałem o piątku, bo wtedy nie biegam a poza tym w sobotę mam spokojne wybiegania, tak koło 10 km. Spróbuję tylko dużo pić wody i ewentualnie zjeść jakiś jogurt naturalny albo jakiś owoc.
Głodówka
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 03 sie 2010, 09:26
- Życiówka na 10k: będzie 27.03.2011
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Dąbrowice
- Kontakt:
Ludzie dzielą się na tych, co kochają bieganie i tych, co jeszcze nie wiedzą, że kochają bieganie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 14 gru 2010, 17:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
hej, ja stosowałem głodówke 8 dniową, tylko tyle wytrzymałem. Podczas głodówki pierwsze dwa dni piłem wody więcej, tzn 1 litra dziennie, potem kolejne dni były pod dyktando organizmu, więc piłem 2 szklanki dziennie. Podobno przez pierwsze dni pozbywamy się z ciała nadmiaru płynów, które zalegają już dużo czasu-zostły wykorzystane, ale nie usunięte tylko gdzieś upchane, jak to organizm potrafi robić z nadmiarem toksyn. ja osobiście podczas głodówki byłem nerwowy, dobrze unikać stresu i ludzi, integrować się z naturą,medytować. Chodzić 8 km dziennie, można biegać, ale rekreacyjnie, a nie na speedowo :D mam zamiar po zimie zrobić 3 tyg. głodówkę.ja robiłem lewatywe i wychodziło ze różny czarny syf, szkoda tylko że wytrzymałem tylko 8 dni, ale wiem teraz czego mniej więcej oczekiwac.
ktoś tu mówił, ze nie ciężko mu uwieżyć, że organizm zaczyna spalać toksyczne złogi, więc przytocze tu pewien zdanie:
"nie ma nic bardziej drapieżnego niż krew"
podobno to prawda ^^
ktoś tu mówił, ze nie ciężko mu uwieżyć, że organizm zaczyna spalać toksyczne złogi, więc przytocze tu pewien zdanie:
"nie ma nic bardziej drapieżnego niż krew"
podobno to prawda ^^
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
przy głodówce ważne jest oczyszczanie jelita grubego czy to poprzez lewatywy czy środkami przeczyszczającymi, inaczej może boleć głowa, można mieć zawroty i mdłości - spowodowane jest to paradoksalnie nie brakiem pożywienia tylko tym, że organizm ciągnie syf z jelita grubego i pozbywa się tłuszczu i toksyn stąd gorsze samopoczucie. Uczucie głodu wyłącza się po ok 2-3 dniach. Stosowałem głodówki różnej długości i działają rewelacyjne, mam też sporo literatury na ten temat, swojego czasu korespondowałem też z osobą które lecznicze głodówki stosuje od kilkudziesięciu lat
pozdrawiam
pozdrawiam
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Aśka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
- Życiówka na 10k: 01:01:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toronto
się podpisuję, że generalnie na plus, ale albo glodówka, albo jedz normalnie, żadnego jogurtu, żadnych herbatek, bo to się mija z celem. musisz totalnie wyłączyć trawienie (czyli guma do żucia też niet), żeby zaczęły zachodzić określone procesy w układzie pokarmowym i - w efekcie - wydalniczym. plus lewatywa/oczyszczające tablety.
jeden dzień wiele Ci nie da, głodówka powinna trwać 10, żeby cykl się "zacyklił" (sorry, ale padam - wiadomo, o co chodzi, a słowa znaleźć nie mogę...). W okolicach 8-10 dnia po prostu zaczyna się konkretniejsze nie tylko oczyszczanie, ale likwidowanie stanów zapalnych, o których istnieniu nawet nie wiesz, leczenie chorób długotrwałych etc. warto dotrwać do drugiego cyklu, ale - rzecz jasna, nie za pierwszym razem
ja takie 20-dniowe robiłam dwa razy, i od razu mówię: lepiej mieć wtedy luźniejszy okres w pracy, dobrze, żeby na dworze było cieplej, bo się marznie, ale biegać biegałam (truchtałam, w gorszych dniach chodziłam po prostu).
co do tych jednodniowych - myślę, że też Ci coś to da, bo chociaż na chwilę żołądek odpocznie. mam wrażenie, że wiele religii proponuje post (przekształcony na przestrzeni dziejów w pół-post, czyli nie jemy określonych produktów, a nie niczego) z tego samego powodu, z którego wiele rytuałów powstało (jak choćby obrzezanie na pustyni - czysta higiena): niezbyt przyjemna rzecz, acz wielce przydatna - jak skłonić ludzi, żeby ją stosowali? ano, ognie piekielne etc. taka moja i nie tylko moja teoria
się rozpisałam się...
w każdym razie: rób śmiało, biegaj śmiało dnia następnego (biegałam po kilku dniach totalnego niejedzenia, więc po jednym spokojnie dasz radę ), tylko zrób serio głodówkę na samej wodzie (wszelkie leki i witaminy też wtedy odstawiasz - woda i nic poza tym).
więcej: www.glodowka.pl
i polecam zrobić sobie tę konkretną wersję 10 dni, ale to wiosną
jeden dzień wiele Ci nie da, głodówka powinna trwać 10, żeby cykl się "zacyklił" (sorry, ale padam - wiadomo, o co chodzi, a słowa znaleźć nie mogę...). W okolicach 8-10 dnia po prostu zaczyna się konkretniejsze nie tylko oczyszczanie, ale likwidowanie stanów zapalnych, o których istnieniu nawet nie wiesz, leczenie chorób długotrwałych etc. warto dotrwać do drugiego cyklu, ale - rzecz jasna, nie za pierwszym razem
ja takie 20-dniowe robiłam dwa razy, i od razu mówię: lepiej mieć wtedy luźniejszy okres w pracy, dobrze, żeby na dworze było cieplej, bo się marznie, ale biegać biegałam (truchtałam, w gorszych dniach chodziłam po prostu).
co do tych jednodniowych - myślę, że też Ci coś to da, bo chociaż na chwilę żołądek odpocznie. mam wrażenie, że wiele religii proponuje post (przekształcony na przestrzeni dziejów w pół-post, czyli nie jemy określonych produktów, a nie niczego) z tego samego powodu, z którego wiele rytuałów powstało (jak choćby obrzezanie na pustyni - czysta higiena): niezbyt przyjemna rzecz, acz wielce przydatna - jak skłonić ludzi, żeby ją stosowali? ano, ognie piekielne etc. taka moja i nie tylko moja teoria
się rozpisałam się...
w każdym razie: rób śmiało, biegaj śmiało dnia następnego (biegałam po kilku dniach totalnego niejedzenia, więc po jednym spokojnie dasz radę ), tylko zrób serio głodówkę na samej wodzie (wszelkie leki i witaminy też wtedy odstawiasz - woda i nic poza tym).
więcej: www.glodowka.pl
i polecam zrobić sobie tę konkretną wersję 10 dni, ale to wiosną
- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
W głodówkę wchodzisz tak samo długo jak ją prowadzisz i wychodzisz tak samo jak wchodzisz, to zasada głodówek, reszta to eliminacja aż do samej wody, i więcej tu nic nie trzeba pisać...
pozdro
pozdro
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
- Aśka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
- Życiówka na 10k: 01:01:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toronto
z jednej strony się zgodzę, z drugiej nie. zależy, co jesz generalnie - jeśli jesteś wege, skracasz nieco oba czasy, a jak w dodatku bez mleka, to tym bardziej niewiele potrzebujesz przygotowanie
ale dla tzw. mięsożerców słuszna uwaga
ale dla tzw. mięsożerców słuszna uwaga
- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
No niestety nie, niezłomną zasadą jest jak wchodzisz i wychodzisz to musi trwać to tak samo długo jak głodówka wszystko dla tego żeby nie zaburzać mocno metabolizmu, adaptacje do byle dupereli trwają czasem kilka dni i nie zdajesz sobie z tego sprawy jak przesadnie wegetatywny tym steruje...
pozdro
pozdro
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
generalnie nie powinno się nic jeść lecz picie niektórych ziół jest wskazane w celu głębszego oczyszczenia
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Aśka - raczej w okresie przygotowań do maratonu takie długie głodówki nie wchodzą w grę, ale postaram się robić te jednodniowe na samej wodzie. Rozumiem, że co do ilości wypitej wtedy wody nie ma ograniczeń (wiadomo, że nie 10 litrów ale 1,5 - 2 litry mogę?)?
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 03 sie 2010, 09:26
- Życiówka na 10k: będzie 27.03.2011
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Dąbrowice
- Kontakt:
Pijesz wody ile chcesz.
Ludzie dzielą się na tych, co kochają bieganie i tych, co jeszcze nie wiedzą, że kochają bieganie.
- Aśka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
- Życiówka na 10k: 01:01:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toronto
dokładnie, pijesz, ile chcesz. dla hardcore'ów jest coś takiego, jak sucha głodówka - nic do gęby, za przeproszeniem, nie wsadzasz
nie próbowałam.
ze swoich doświadczeń powiem tylko, że były dni, gdzie piłam jak smok (co dla mnie = jakieś 2 litry), a były dni, że mi się nie chciało niemal nic, ale dwa razy po pół kubka w siebie wmuszałam, bo nie chciałam na sucho jakoś tak... lękałam się nieco, że może być zbyt ciężko jednak
poza tym jeszcze wskazówka: woda nie powinna być wysoko zmineralizowana, możesz pić ciepłą (wskazane), możesz chłodniejszą - metodą prób i błędów raczej sobie dobierz, bo najważniejsze, żeby Ci smakowało po prostu. zresztą, przy jednym dniu może to i nie ma wielkiego znaczenia - ale na wszelki wypadek
głowa też boleć Cię może, chociaż mi się zaczyna w 3-4 z reguły i trwa jakoś do 7, więc znów przy 1 nic się dziać nie powinno, ale jakby co - po prostu olej. znaczy, że ciało dostało szok i próbuje Cię zmusić jakkolwiek, żebyś coś zjadł (ja tak mam, jak nie zjem śniadania i obiadu zwyczajnie z braku czasu - wtedy wystarczy coś przegryźć i mija, więc myślę, że organizm mnie właśnie zmusza do jedzenia , a może też zaczyna się oczyszczanie (chociaż imho za wcześnie po 1 dniu, ale kto wie ), a oczyszczanie z różnymi bólami się wiąże, niestety.
co do przygotowań do maratonu - imho ważniejsze zdrowie i porządne oczyszczenie raz do roku, ale wiadomo, że jak biegasz tyle (pewnie dużo, dopiero Was wszystkich powoli poznaję :D), to bieganie równie ważne. niemniej, polecam znaleźć tych 30 dni w roku - najpierw na wejście, potem na 1 cykl i na wyjście spokojne, sporo pierdółek Ci się zaleczy, a i nie pierdółek wyłącznie. historia moja z głodówkami zaczęła się od naszego domowego psiaka, który miał tak mocne zapalenie czegoś tam w łapie (mała byłam), że wszyscy weterynarze po kolei chcieli ją uciąć, nie dawali szans. ale nasz znajomy, spec od głodówek i ziół, powiedział, żebyśmy zrobili psu głodówkę. łatwo nie było, bo nie mógł nawet trawki sobie skubnąć na spacerze, i w dodatku musiał nam zaufać w ciemno, że nie dajemy mu jeść, bo tak ma być, a nie że go zagłodzić nagle postanowiliśmy - przetłumacz to psu...
efekt: łapa cała, zdrowa, żadnych cięć, leków nawet już nie trzeba było. odtąd wierzę tak serio, że to naprawdę działa na poważne rzeczy
się rozpisałam się :D
F@E - nie niezłomną, z prostego powodu: na czym polega przygotowanie do głodówki? po kolei odstawiasz najpierw mięso, ryby, potem nabiał, smażeninę - wszystko to stopniowo, jesz coraz prościej, coraz "bliżej natury" (w sensie: bez puszek, glutaminan etc.).
ja muszę odstawić tylko smażone (nie jem mięsa, ryb, drobiu, nabiału we wszelkiej postaci, z odzwierzęcych tylko jajka - a to wszystko po kolei się odstawia w fazie przygotowawczej, później, z kolei, powolutku się włącza do menu, czy tak?), a po kilku dniach sól i gotowane, i wcinać surowiznę ze dwa dni, bo całej reszty w moim menu nie ma więc ujmijmy to kompromisowo: moje całe życie jest wstępnym przygotowaniem do głodówki tuż przed nią muszę tylko nieco zaostrzyć rygor
nie próbowałam.
ze swoich doświadczeń powiem tylko, że były dni, gdzie piłam jak smok (co dla mnie = jakieś 2 litry), a były dni, że mi się nie chciało niemal nic, ale dwa razy po pół kubka w siebie wmuszałam, bo nie chciałam na sucho jakoś tak... lękałam się nieco, że może być zbyt ciężko jednak
poza tym jeszcze wskazówka: woda nie powinna być wysoko zmineralizowana, możesz pić ciepłą (wskazane), możesz chłodniejszą - metodą prób i błędów raczej sobie dobierz, bo najważniejsze, żeby Ci smakowało po prostu. zresztą, przy jednym dniu może to i nie ma wielkiego znaczenia - ale na wszelki wypadek
głowa też boleć Cię może, chociaż mi się zaczyna w 3-4 z reguły i trwa jakoś do 7, więc znów przy 1 nic się dziać nie powinno, ale jakby co - po prostu olej. znaczy, że ciało dostało szok i próbuje Cię zmusić jakkolwiek, żebyś coś zjadł (ja tak mam, jak nie zjem śniadania i obiadu zwyczajnie z braku czasu - wtedy wystarczy coś przegryźć i mija, więc myślę, że organizm mnie właśnie zmusza do jedzenia , a może też zaczyna się oczyszczanie (chociaż imho za wcześnie po 1 dniu, ale kto wie ), a oczyszczanie z różnymi bólami się wiąże, niestety.
co do przygotowań do maratonu - imho ważniejsze zdrowie i porządne oczyszczenie raz do roku, ale wiadomo, że jak biegasz tyle (pewnie dużo, dopiero Was wszystkich powoli poznaję :D), to bieganie równie ważne. niemniej, polecam znaleźć tych 30 dni w roku - najpierw na wejście, potem na 1 cykl i na wyjście spokojne, sporo pierdółek Ci się zaleczy, a i nie pierdółek wyłącznie. historia moja z głodówkami zaczęła się od naszego domowego psiaka, który miał tak mocne zapalenie czegoś tam w łapie (mała byłam), że wszyscy weterynarze po kolei chcieli ją uciąć, nie dawali szans. ale nasz znajomy, spec od głodówek i ziół, powiedział, żebyśmy zrobili psu głodówkę. łatwo nie było, bo nie mógł nawet trawki sobie skubnąć na spacerze, i w dodatku musiał nam zaufać w ciemno, że nie dajemy mu jeść, bo tak ma być, a nie że go zagłodzić nagle postanowiliśmy - przetłumacz to psu...
efekt: łapa cała, zdrowa, żadnych cięć, leków nawet już nie trzeba było. odtąd wierzę tak serio, że to naprawdę działa na poważne rzeczy
się rozpisałam się :D
F@E - nie niezłomną, z prostego powodu: na czym polega przygotowanie do głodówki? po kolei odstawiasz najpierw mięso, ryby, potem nabiał, smażeninę - wszystko to stopniowo, jesz coraz prościej, coraz "bliżej natury" (w sensie: bez puszek, glutaminan etc.).
ja muszę odstawić tylko smażone (nie jem mięsa, ryb, drobiu, nabiału we wszelkiej postaci, z odzwierzęcych tylko jajka - a to wszystko po kolei się odstawia w fazie przygotowawczej, później, z kolei, powolutku się włącza do menu, czy tak?), a po kilku dniach sól i gotowane, i wcinać surowiznę ze dwa dni, bo całej reszty w moim menu nie ma więc ujmijmy to kompromisowo: moje całe życie jest wstępnym przygotowaniem do głodówki tuż przed nią muszę tylko nieco zaostrzyć rygor
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie jestem w żadnym wypadku specem od głodówek, ale dwie kwestie rzuciły mi się w oczy. 1,5-2 litra płynów na dobę to raczej minimum jeśli chodzi o odpowiednie nawodnienie organizmu, w przypadku sporej ilości przebieganych kilometrów powinno być tego sporo więcej. Jak czytam, że 2 litry to 'jak smok' a normalna dawka dzienna to dwie szklanki (pół litra) to nie wiem co myśleć...
Druga kwestia. Kapitan Bomba chce jednodniową cotygodniową głodówkę wpleść na stałe do kalendarza treningowego, i ma to być jego jedyny dzień wolny od treningu. Może i głodówka sama w sobie jest zdrowa ale czy w czasie cyklu treningowego nie dostarczanie organizmowi żadnego budulca w jedynym dniu, w którym możliwa jest pełna regeneracja jest rozsądne? Dzień przerwy w treningach robi się po to, żeby się zregenerować, odbudować co 'zniszczył' trening. Bez budulca nie ma z czego.
Druga kwestia. Kapitan Bomba chce jednodniową cotygodniową głodówkę wpleść na stałe do kalendarza treningowego, i ma to być jego jedyny dzień wolny od treningu. Może i głodówka sama w sobie jest zdrowa ale czy w czasie cyklu treningowego nie dostarczanie organizmowi żadnego budulca w jedynym dniu, w którym możliwa jest pełna regeneracja jest rozsądne? Dzień przerwy w treningach robi się po to, żeby się zregenerować, odbudować co 'zniszczył' trening. Bez budulca nie ma z czego.
- Aśka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
- Życiówka na 10k: 01:01:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toronto
kisio - tak piję w czasie głodówki, próbowałam więcej, ale nie wchodziło, a nie chodzi o to, żeby się tą wodą, za przeproszeniem, wyrzygać. konsultowałam z lekarzem, dodam dla uspokojenia były może dni, owszem, że coś więcej, ale na palcach można było policzyć.
w czasie normalnego życia, że tak powiem, piję więcej - w zupach, owocach, sokach i herbatkach ziołowych etc.
odnośnie treningów - znam wspinacza, który od wieeeeeeeeelu lat ma postne, dla odmiany, poniedziałki. i wspina się również w czasie tych poniedziałków.
wg mnie to wystarczająca odpowiedź, ale najważniejsze jest samopoczucie głodującego i jego własna ocena. jak coś, na stronie glodowka.pl są chyba namiary na speców.
plus: generalnie nie zaleca się znaczącego obniżania aktywności podczas tej długiej, o wiele bardziej wymagającej głodówki (też, rzecz jasna, od samopoczucia zależy wszystko, ale generalnie zasada jest taka, żeby nie omdlewać nagle w pościeli tu od razu mi się przypominają tzw. strajki głodowe, które ilekroć widzę, opatrzone komentarzem, że po połowie dnia już pięciu wyjechało karetką do szpitala, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, w dodatku Ci ludzie jadą na sokach i zupkach...).
jeden dzień, nawet co tydzień, to serio pestka i spokojnie można trenować, zwłaszcza w dni pozostałe co do odbudowywania - myślę, że organizm sobie spokojnie zagospodaruje wszystko to, co mu zostało dostarczone w pozostałych 6 dni.
w czasie normalnego życia, że tak powiem, piję więcej - w zupach, owocach, sokach i herbatkach ziołowych etc.
odnośnie treningów - znam wspinacza, który od wieeeeeeeeelu lat ma postne, dla odmiany, poniedziałki. i wspina się również w czasie tych poniedziałków.
wg mnie to wystarczająca odpowiedź, ale najważniejsze jest samopoczucie głodującego i jego własna ocena. jak coś, na stronie glodowka.pl są chyba namiary na speców.
plus: generalnie nie zaleca się znaczącego obniżania aktywności podczas tej długiej, o wiele bardziej wymagającej głodówki (też, rzecz jasna, od samopoczucia zależy wszystko, ale generalnie zasada jest taka, żeby nie omdlewać nagle w pościeli tu od razu mi się przypominają tzw. strajki głodowe, które ilekroć widzę, opatrzone komentarzem, że po połowie dnia już pięciu wyjechało karetką do szpitala, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, w dodatku Ci ludzie jadą na sokach i zupkach...).
jeden dzień, nawet co tydzień, to serio pestka i spokojnie można trenować, zwłaszcza w dni pozostałe co do odbudowywania - myślę, że organizm sobie spokojnie zagospodaruje wszystko to, co mu zostało dostarczone w pozostałych 6 dni.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
nie, nie, nie... trenuję z reguły 4 razy w tygodniu ale w piątek glodówka najbardziej mi pasuje, bo w sobotę mam najlżejszy trening, tak więc myślę, że piątek jest najrozsądniejszym dniem na "głodowanie". Poza tym z reguły w piątek mam trochę więcej do zrobienia to i dzień szybciej przeleci i nie będę ciągle myślał o głodzie.kisio pisze: Druga kwestia. Kapitan Bomba chce jednodniową cotygodniową głodówkę wpleść na stałe do kalendarza treningowego, i ma to być jego jedyny dzień wolny od treningu. Może i głodówka sama w sobie jest zdrowa ale czy w czasie cyklu treningowego nie dostarczanie organizmowi żadnego budulca w jedynym dniu, w którym możliwa jest pełna regeneracja jest rozsądne? Dzień przerwy w treningach robi się po to, żeby się zregenerować, odbudować co 'zniszczył' trening. Bez budulca nie ma z czego.
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
więc pierwsza głodówka już prawie dobiega końca - ostatni posiłek był wczoraj wieczorem. Myślałem, że będzie gorzej a tu nawet spoko. Żadnego burczenia w brzuchu, bólów brzucha, bólu głowy... Czuję, po tych 20-kilku godzinach, taką jakąś lekkość w żołądku, może to tylko psychika a może nie, no i trochę jestem zmęczony ale to zapewne przez to, że przed 6 rano wstałem a kładłem się koło 24-tej. Piję wodę, tak myślę, że ze 2 - 3 litry wypiłem. W jednym momencie w pracy już prawie kupowałem sałatkę ryżową z pieczarkami ale jednak się opanowałem . ...a! no i niestety musiałem wypić w pracy kawę bo prawie już przysypiałem.
Generalnie spoko, myślałem, że będzie gorzej. Za tydzień pewnie tego nie powtórzę, bo to będzie Wigilia ale po świętach na pewno.
Generalnie spoko, myślałem, że będzie gorzej. Za tydzień pewnie tego nie powtórzę, bo to będzie Wigilia ale po świętach na pewno.
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...