

A wracając do diety - chlebek biszkoptowy w wersji z siemieniem lnianym właśnie się studzi a na kolację brokuł w sosie serowo-śmietanowym <3
powiedz, że żartujeszbarberry pisze:A co do słodzików to ja mam problem...nie wyobrażam sobie dnia bez coli zero!
Ciekawy cytat. Kfadam, dużo tego nabiału jadłeś jak nie mogłeś wskoczyć w ketozę?Chociaż mleko, jogurty i niektóre sery zawierające laktozę charakteryzują się niskim ładunkiem glikemicznym, powodują bardzo duże wyrzuty insuliny. Konsekwencje tego nie są do końca rozpoznane częściowo z uwagi na sprzeczne wyniki badań epidemiologicznych na temat związków między spożyciem mleka i produktów mlecznych a insulinoodpornością i syndromem metabolicznym. Jednak niewielkie badania wśród młodych chłopców wykazały , że po 7 dniach na diecie bogatej w mleko nastąpił u nich wzrost stężenia insuliny w surowicy na czczo o 103% oraz wzrost odporności na insulinę o 75%.
hehe trafna obserwacja. Na wege-stronkach najczęściej możesz znaleźć historie nastolatków jak to zły wujek i babcia każe im mięso jeść, albo tematy w stylu "rośliny też czują".klosiu pisze:Ostatnio zaciekawiło mnie czy takie same historie sukcesu są na stronach o wegetarianizmie/weganizmie. O dziwo nie ma .
To jest demagogia i naginanie rzeczywistości. Wrzuć w Google "benefits of plant based diet", a wyniki przeglądnij w zakładce artykuły naukowe.klosiu pisze:poza jakimiś ogólnikowymi komunałami, jak to polepszyło się samopoczucie i że tyle dobrego się robi dla zwierzątek nie spotkałem niczego konkretnego. Może gdzieś są i przypadkiem nie napotkałem, niemniej daje to do myślenia.