Witam serdecznie.
Podepnę się pod temat, ponieważ jestem zdezorientowany i potrzebuję waszej fachowej porady.
Miesiąc temu podczas biegu zwaliło mnie z nóg. Dokuśtykałem do domu, zamiast głupi dzwonić po pogotowie. Następnego dnia rozpocząłem sztafetę po lekarzach. Dodam że przez pierwsze dwa tygodnie kulałem i ból był ostry, więc zacząłem chodzić o kulach. Jednak od dwóch tygodni jest dużo lepiej, praktycznie nie kuleje i tylko lekko kłuje mnie w stawie (tam gdzie jest MM) gdy chodzę dłużej bez kul łokciowych.
Tydzień temu zrobiłem rezonans.
Byłem już u dwóch rożnych ortopedów, chirurgów urazowych. Jeden i drugi przeprowadził badanie łąkotki, poprzez specjalne wykręcanie i dociskanie nogi w stawie kolanowym. Podczas badania bólu nie czułem lub był znikomy, jednak przy chodzeniu bez kul odczuwam lekkie kłucie.
Pierwszy obejrzał poniższe obrazy MRI i stwierdził nie ma co czekać, trzeba się na artroskopie zapisywać.
Drugi stwierdził, że nie jest to poważne pękniecie i że gdy będę chodził o kulach + rehabilitacja, to za jakieś 6-8 tygodni samo się powinno pozarastać i nie ma potrzeby na razie wchodzić w kolano.
Proszę doradźcie, którego posłuchać i czy łąkotka faktycznie może sama się zrosnąć?
Jeżeli ktoś się orientuje na obrazach z rezonansu, to proszę również o jakiś komentarz do załączonych poniżej.
Ja nawet nie wiem gdzie tego pęknięcia szukać.
Obrazy MRI:
http://recordit.co/imWkaBv8Yy
http://recordit.co/Am0B6Vy414
Opis MRI:
"...pęknięcie skośno-horyzontalne prawdopodobnie z odcinkową penetracją do dolnej powierzchni stawowej na pograniczu trzonu MM i rogu tylnego."