To co opisujesz Klosiu jest moim zdaniem argumentem przeciw tego typu diecie, czy sposobie życia (górnolotnie to nazywając). Jeżeli w okresie zluzowania treningowego automatycznie przestajesz jeść w taki sposób, to raczej nie jest to metoda skuteczna "na życie", bo wymaga mega kontroli jak widać na twoim i nie tylko przykładzie.
12kg sadła wytworzone w kilka miesięcy to sporo.
Ja niestety również miałem wycięte kilka tygodni z treningów, które przeciągnęły się praktycznie w 2 miesiące, gdzie albo nic nie robiłem albo tylko chodziłem na piesze wycieczki - jedząc cały czas wysokowęglowodanowo (mega ilości surowych owoców, surowych i gotowanych warzyw, mało białka, bardzo mało tłuszczy - całość tylko roślinna) i to bez jakiegoś mega pilnowania ilości, nie tylko utrzymałem swoją wagę, a nawet straciłem kilka kilo (co mnie akurat nie uczieszyło).
Z tego wątku niewątpliwie wynika, że LCHF może być skuteczne przy redukcji, ale raczej nie sprawdza się na dłuższą metę, bo po prostu wcześniej czy później ludzie wypadają z dość jednak ostrego reżimu, a przy takiej podaży tłuszczy efekt takiego zluzowania widać właśnie w jojowaniu - np. wspomniane przez Klosia 12kg w kilka miesięcy.
Trening na czczo zupełnie nie stanowi problemu, mało tego, zapewne wrzuca organizm w stan ketozy (nie testowałem się paskami, ale zdecydowanie nieprzyjemny posmak rozpuszczalnikowy pojawia się po przedłużającym się wysiłku fizycznym).
Wracaj do zdrowia Klosiu, i pamiętaj, że spokojne szosowe rowerowanie jest zdecydowanie mniej obciążające niż bieganie
