zielicho pisze:Pracuję z młodzieżą i muszę przyznać,że jest źle. Uczniowie pierwszej klasy gimnazjum często nie potrafią grać w podstawowe gry zespołowe.Grać... zagrywka, dwutakt, to dla nich magia. Najbardziej szokują mnie chłopcy nie potrafiący grać w piłkę nożną.Po pół roku pracy zadowolony jestem z 9-10 km pokonanych marszobiegiem z grupą pierwszej klasy gimnazjum.
Niestety z przykrością muszę potwierdzić uwstecznianie fizyczne młodzieży, którą obserwujemy także na naszych treningach judo. Młody człowiek, który do nas przychodzi często nie potrafi zrobić zwykłego przewrotu w przód, nie wspominając już o przewrocie w tył, "gwieździe" i innych prostych ćwiczeniach gimnastycznych, których podstawy powinny być przecież uczone w szkole na lekcjach w-f. Jeśli pompki -to tylko damskie (nawet chłopcy

) a o podciąganiu czy wejściu na linę to w ogóle można zapomnieć... Ja, w czasach młodzika czy juniora młodszego robiłem na treningach wraz z kolegami 10 serii po 100 wyskoków z przysiadu a teraz jak zadasz młodym ludziom 5 serii po 20 wyskoków to, po pierwsze mało kto skończy to ćwiczenie a po drugie na następnym treningu jest połowa tej obsady co zwykle (po co się męczyć, jak można po prostu ominąć trening siłowy).
Teraz powieje nutą optymizmu: -czy należy przejść zatem do porządku dziennego nad powyższym stanem rzeczy? Myślę że nie. Można przecież racjonalizować obciążenia (zadawanie niższych wartości progowych ze względu na mizerne warunki początkowe młodego człowieka) oraz stosować specjalizację techniczną w ramach danej dyscypliny.
My, ze specjalizacją radzimy sobie w następujący sposób: -jak powszechnie wiadomo judo to sport typowo powtórzeniowy. Żeby w ogóle wiedzieć o co chodzi w danym rzucie to trzeba go wykonać ok. 1000 razy. Kiedyś powtarzało się na treningu jeden rzut ok. 50 razy, co przy dwóch treningach "stójkowych" w tygodniu powodowało, że zawodnik zaczynał rozumieć o co chodzi po ok. 3 miesiącach. Wszystkich rzutów jest ok. 40 więc jak łatwo policzyć zawodnik osiągał swoją pełną wartość po ok. 10 latach treningu. Czyli jeśli zaczynał jako 7-dmio latek to w wieku 17-18 lat był w pełni wykształcony technicznie i z powodzeniem wchodził w wiek seniora. Obecnie, kiedy musimy racjonalizować obciążenia bo młody człowiek nie jest w stanie powtórzyć rzutu więcej niż 20 -25 razy, pełnię swoich możliwości osiągałby dopiero w wieku 27-28 lat a więc w momencie kiedy powinien myśleć już o zakończeniu kariery. Czy zatem da się oszukać czas? Okazuje się, że po części tak. Robimy to w ten sposób, że obserwujemy takiego młodzieniaszka pod kątem jego budowy ciała (kątem oka patrzy się też jaką budowę mają jego (lub jej) rodzice) i wybieramy mu takie rzuty do częstego "trzepania", które jak sądzimy będą mu "leżały" w przyszłości -jest to dajmy na to ok. 20 rzutów. Czyli, znać musi wszystkie ale później w walce w wieku dorosłym będzie robił głównie te, które mu wybraliśmy na początku procesu treningowego. Minusem takiego postępowania jest to, że takiego zawodnika łatwo "rozszyfrować" bo wystarczy obejrzeć kilka jego walk na zawodach i już można się przygotować na to, co w nich będzie robił...
I w końcu coś o bieganiu: -uważam, że racjonalizację obciążeń i specyfikację techniczną można także z powodzeniem wykorzystywać podczas propagowania biegania wśród młodych osób. Bo czy ktoś, kto chce biegać 5-tki lub 10-tki jest gorszym biegaczem od tego, kto biega maratony czy połówki? Myślę, że nie. Na pewno znajdzie się ktoś
z członków lub członkiń Akademii Biegania, kto pokazałby takiemu młodemu człowiekowi w jaki sposób biegać takie dystanse, jak dojść do tempa startowego i jak potem poprawiać swoje wyniki. Jeśli ktoś chciałby z kolei biegać maratony lub połówki to może przecież "podłączyć" się pod Andrzeja lub Irka albo chodzić z chłopakami w niedziele na dłuższe wybiegania i na pewno będzie mógł liczyć na spokojną merytoryczną pomoc, bez zbędnego "zajechania". Jeśli ktoś inny chce biegać by zrzucić parę kilo ze swojej wagi to także można mu pomóc policzyć jego tętno maxymalne i pokazać w jakim przedziale procentowym HRmax ma biegać, żeby mógł więcej i szybciej "spalać" niż "budować". Taka powinna być chyba nasza rola w propagowaniu biegania wśród młodych ludzi: zawsze służyć pomocą, podpowiadać i zachęcać do poszukiwań własnej "drogi biegowej"
Sorki za przydługi wywód
pozdr.