gratulacje za ukończenie!axell pisze:To u mnie debiut wypadł fatalnie - nie spodziewałem się że może być taki problem. Pierwsza połowa tempo na 3:45 - ale chwilę po połowie okazało się tempo zbyt duże jak na mnie. Za mało do tego jeszcze piłem - po 24km tylko jedna myśl mnie trzymała - byle do punktu odżywiania dobiec. Wypiłem 2 kubki izo + kubek wody na przepłukanie - a 200m dalej już czułem suchość. Tempo widocznie mi spadło - nagle coraz więcej ludzi zaczęło mnie wyprzedzać - ale w okolicy 31 km po zbiegu to już jakiś dramat - zrobiło mi już obojętne czy wyjdzie 4h45 czy 5h:15 - tylko chciałem doczłapać się do mety - a te brakujące 11km to wydawało mi się niewiarygodnie dużo. Reszta trasy to już był z mojej strony trucht - przeplatany marszem albo i odwrotnie - praktycznie każde wzniesienie (poza podbiegiem na wiadukcie przed metą) to już był marsz. Ostatecznie czas netto 4:23:30 - no nic pozostaje tylko zapomnieć i za rok zaatakować skromniej na 3:59 a do tego czasu więcej długich wybiegań i może jeszcze kilka kg stracić bo jestem pod samą górną granicą normy BMI.
czy fatalnie to sprawa sporna, jedno jest pewne - maraton uczy pokory i potrafi ukarać za przeszacowanie wiary w swoje mozliwości. Nic tylko wyciągać wnioski i na wiosnę poprawić wynik po solidnym przepracowaniu zimy.
Tak jeszcze w uzupełnieniu do mojej ponaddwutygodniowej przerwy w bieganiu - co dziwne to czułem się bardziej zmęczony i nogi bolały mnie bardziej niż wtedy jak biegałem
