Dzięki
Jakub Osina - wielkie gratulacje
Ja tylko ze swojej strony tyle, że gdyby to nie byłostatni brakujący mi maraton do Korony Maratonów Polskich to bym nie wystartował. Właściwie to dopiero w niedzielę rano zdecydowałem się na start, przedtem od piątku wieczorem walczyłem z przeziębieniem - miałem gorączkę i fatalnie się czułem, do soboty wieczorem jechałem na aspirynach, co w połączeniu z raczej marnym przygotowaniem dało mój przedostatni wynik w mojej maratońskiej historii. Wystartowałem na początku z grupą na 4:15 i fajnie mi się biegło jednak, głupi koło 20 km, na podbiegu zdecydowałem, że to chyba trochę za wolno i plony mojej głupoty zbierałem na 30 km - czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem - w głowie mi się zawracało, ciemno robiło przed oczami, robiłem wszystko, żeby się nie zatrzymać albo, żeby nie zabrała mnie karetka. No i udało się, jakoś marszobiegiem dotarłem do 40 km, mijając po drodze uczestników siedzących na przystankach i krawężnikach, a potem o dziwo było mi lepiej. Na szczęście nie zrobiłem najgorszego wyniku w życiu, chociaż takich cierpień jak tym razem to jeszcze nie przeżyłem. Po maratonie od razu walnąłem się do łóżka i trząsłem się do późna w nocy. Ale przeżyłem.
pozdrawiam wszystkich!
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...