dzięki za życzenia powodzenia, jednakże 3:30 w maratonie dla mnie raczej jest niewykonalne... już prędzej zejdę poniżej 40 min/10 kmpiter82 pisze:ambitnie jacuś, jak ci się uda to do jesieni to w poznaniu możesz celować w 3:30 spokojnie życzę powodzeniajacuś pisze: No i chciałbym w końcu na 10 km zejść poniżej 42 minut,
"Debiutanci" po debiucie
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Jakub738 - Ty to już chyba w tym roku wystarczająco dużo nabiegałeś
a choroba to chyba efekt nie biegania, tak sądzę
szybkiego powrotu do zdrowia i biegania życzę!
a choroba to chyba efekt nie biegania, tak sądzę
szybkiego powrotu do zdrowia i biegania życzę!
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Tak zajefajna pogoda, że nie wysiedziałem. Przedeptałem jakieś 4 km i było fajnie. Na niebie wspaniały pokaz - Księżyc w pobliżu Jowisza.
Jakubie738 szkoda, że Cię nie będzie...
Pozdrawiam.
Jakubie738 szkoda, że Cię nie będzie...
Pozdrawiam.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Wystarczy że masz lornetkę (nawet tylko z 7-krotnym powiększeniem), to przy odrobinie szczęścia uda Ci się zobaczyć wszystkie 4 największe (galileuszowe) księżyce Jowisza (szczęście jest potrzebne, by zobaczyć wszystkie 4 na raz, nie schowane jeden za drugim lub za/przed tarczą Jowisza). A wiem to, bo kiedyś dość mocno się tym interesowałem .
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
jacuś przy poniżej 40min/10 km to się już 3 h łamie, wystarczy poprawić wytrzymałość także kto wie skoro celujesz w 42 min to 3:30 będzie wynikiem jak najbardziej możliwymjacuś pisze:dzięki za życzenia powodzenia, jednakże 3:30 w maratonie dla mnie raczej jest niewykonalne... już prędzej zejdę poniżej 40 min/10 kmpiter82 pisze:ambitnie jacuś, jak ci się uda to do jesieni to w poznaniu możesz celować w 3:30 spokojnie życzę powodzeniajacuś pisze: No i chciałbym w końcu na 10 km zejść poniżej 42 minut,
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Piter - u mnie to nie taka prosta zależność - po prostu, pomimo cotygodniowych długich wybiegań 20-28 km, lepiej czuję się na krótszych dystansach, np. 10 km, z połówką też nie jest najgorzej (1:42 z hakiem) ale z maratonem to już klapa i naprawdę marzę na razie jedynie o zejściu poniżej 4 godzin, 3:30 to lata świetlne ode mniepiter82 pisze: jacuś przy poniżej 40min/10 km to się już 3 h łamie, wystarczy poprawić wytrzymałość także kto wie skoro celujesz w 42 min to 3:30 będzie wynikiem jak najbardziej możliwym
Dzisiaj zrobiłem sobie w końcu fajny trening! Chyba tylko masochista albo biegacz może być szczęsliwy po treningu na którym o mało co nie wyzionął ducha . Niby nic wielkiego, 10,5 km w 55 minut ale parę kilometrów naprawdę, jak na moją aktualną formę, zapieprzałem! Tego mi było trzeba po prawie miesiącu spokojnych, wolnych biegów. Nie było to żadne tam "izi" tylko porządne, rzetelne zapier... Naprawdę czuję się dzisiaj biegowo-treningowo spełniony... z czystym sumieniem mogę skrobnąc cos na forum.
Pozdrawiam!
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Trochę już późno, ale napiszę.
27 listopada, a więc moje roztrenowanie trwa już 16 dni. Trening planuję zacząć 1 lub 8 grudnia - sam nie wiem. Chyba będzie to 1szy, bo Dębno jednak jest na początku kwietnia (z drugiej strony poodpoczywałbym jeszcze - biegam 2-3 razy w tygodniu). Głód biegania jest, ale nie jakiś wielki. Nie przytyłem za bardzo (1 kg).
Nie bardzo wiem co robić w związku z planem - miałem ochotę "pojechać Skarżyńskim", ale jak zobaczyłem, że plan ma 27 tygodni (a ja mam 18-19) to chyba jednak odpada. Z drugiej strony biegając sobie swobodnie pierwszy zakres widzę, że forma spadła, ale nie jakoś tragicznie (5:30 min/km łapię się poniżej 75% hr). W ogóle ten plan jest chyba za długi - 27 tygodni, czyli początek około połowy października? A może ja czegoś nie rozumiem z tabelek w książce "Maraton"
Drugi problem jaki miałbym z planem Skarżyńskiego to teren do krosów - mój las jest raczej płaski, mam górkę do podbiegów na drodze i nic poza tym, chcąc zaś realizować ten plan musiałbym znaleźć coś oddalonego od domu, dojeżdżać tam, ergo marnować sporo czasu, którego jak na lekarstwo
W weekend zamierzam przejrzeć inne plany maratońskie, ale najprawdopodobniej będę biegał z moim dotychczasowym trenerem - jak będzie mu się chciało mi rozpisać plan.
27 listopada, a więc moje roztrenowanie trwa już 16 dni. Trening planuję zacząć 1 lub 8 grudnia - sam nie wiem. Chyba będzie to 1szy, bo Dębno jednak jest na początku kwietnia (z drugiej strony poodpoczywałbym jeszcze - biegam 2-3 razy w tygodniu). Głód biegania jest, ale nie jakiś wielki. Nie przytyłem za bardzo (1 kg).
Nie bardzo wiem co robić w związku z planem - miałem ochotę "pojechać Skarżyńskim", ale jak zobaczyłem, że plan ma 27 tygodni (a ja mam 18-19) to chyba jednak odpada. Z drugiej strony biegając sobie swobodnie pierwszy zakres widzę, że forma spadła, ale nie jakoś tragicznie (5:30 min/km łapię się poniżej 75% hr). W ogóle ten plan jest chyba za długi - 27 tygodni, czyli początek około połowy października? A może ja czegoś nie rozumiem z tabelek w książce "Maraton"
Drugi problem jaki miałbym z planem Skarżyńskiego to teren do krosów - mój las jest raczej płaski, mam górkę do podbiegów na drodze i nic poza tym, chcąc zaś realizować ten plan musiałbym znaleźć coś oddalonego od domu, dojeżdżać tam, ergo marnować sporo czasu, którego jak na lekarstwo
W weekend zamierzam przejrzeć inne plany maratońskie, ale najprawdopodobniej będę biegał z moim dotychczasowym trenerem - jak będzie mu się chciało mi rozpisać plan.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Zgadzam się z Tobą! Po moim niedzielnym zarzynaniu się miałem to samo (zadowolenie).jacuś pisze:Chyba tylko masochista albo biegacz może być szczęsliwy po treningu na którym o mało co nie wyzionął ducha .
U mnie eksperymentu biegowego ciąg dalszy, czyli nadal daję sobie w kość. Akurat wczoraj 8,5 km izi . Za to w skarpetach cw-x. Po artykule o skarpetach kompresyjnych na bieganie.pl sprawiłem sobie cuś takiego (załapałem się na promocję „satysfakcja gwarantowana, albo...”. Artykuł ten przypomniał mi o moim, na szczęście jeszcze małym, problemie z żylakami. Głównie ze względu na ten problem sobie zakupiłem takie cuś, po to, by ten problem pozostał mały . Mam nadzieję, że mi to pomoże, wolę zapobiegać niż później leczyć. Co do stwierdzenia przydatności, to raczej nie ma co opisywać, bo po 1 treningu ciężko cokolwiek wywnioskować. Pierwsze wrażenia są takie, że sądziłem, że ucisk będzie większy. Po chwili w ogóle przestaje się go odczuwać. Nieprzyjemnie było prze jakieś 10-15' biegu, bo ugniatał mnie ściągacz pod prawym kolanem, ale to minęło (może źle założyłem). Bieg jak to bieg, izi to izi. Miało być spokojnie i było spokojnie. Łydki bolały tylko trochę. Czy bolałyby bardziej bez skarpet - ciężko wywnioskować po tym, jak intensywnie biegam przez blisko 2 tygodnie. Po powrocie skarpet nie zdjąłem. Bólu nie było (przeważnie jakiś był). Po godzinie wpadłem na pomysł i zdjąłem tylko jedną skarpetę. Po pół h połaziłem trochę i łydka bez skarpety bolała trochę bardziej. Podsumowując, nie wyrobiłem sobie jeszcze zdania, nie wiem czy działa faktycznie czy to tylko efekt placebo (za taką kasę to jednak wolałbym, żeby to nie było placebo ). To tyle wstępnej, bardzo subiektywnej oceny, bynajmniej nie pod kątem przydatności wyczynowej, bo nie o nią mi chodzi.
Pozdrawiam.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Bartess - widzę, że "izi" Ci się spodobało
Na bolące łydy najlepszy jast patyk! (sprawdzone!!!).
Ja po wczorajszym upuszczeniu krwi dzisiaj wolne, wieczorem może koło godziny na siłowni rozciągania i machania żelastwem, jutro coś tam przebiegnę, raczej izi.
Na bolące łydy najlepszy jast patyk! (sprawdzone!!!).
Ja po wczorajszym upuszczeniu krwi dzisiaj wolne, wieczorem może koło godziny na siłowni rozciągania i machania żelastwem, jutro coś tam przebiegnę, raczej izi.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
No to Twoje izi spodobało się, spodobało. Wymyśl jeszcze jakieś spolszczenie na treshold .
No.. Patyk super cut na fszelkie doleglifości . Za „dobrych”, minionych czasów były nowoczesniejsze narzędzia - gumowe pały były. Pdobno dobrze siadało. Nie tylko na łydki. Na szczęście te „dobe czasy” skończyły się i nastały gorsze .
No.. Patyk super cut na fszelkie doleglifości . Za „dobrych”, minionych czasów były nowoczesniejsze narzędzia - gumowe pały były. Pdobno dobrze siadało. Nie tylko na łydki. Na szczęście te „dobe czasy” skończyły się i nastały gorsze .
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Witam.
Wczoraj skończyłem główną część swojego eksperymentu treningowego biegając 10km, w tym 5 km tempo run (po ~5:03, czyli wolniej o jakieś 5'' niż powinienem). Wyszło całkiem całkiem, mimo, że było to dość męczące, za to bieg tym tempem wydawał się wolniejszy niż zwykle. Przez ostatnie 12 dni biegałem 11 treningów, w tym tylko 3 czyste izi (dzień przerwy miałem w zeszłą sobotę, ale tylko dlatego, że byłem od świtu do nocy w pracy i nie miałem kiedy biegać, tak samo jak dzisiaj). Jeszcze dokładnie nie wiem co pobiegam w ostatnim tygodniu, ale na pewno objętościowo będzie tego mniej. Znalazłem sobie fajne miejsce na bieganie odcinków – 530 m lekko pod górę ~2%, bez miejsc „stromszych” i „płastszych” - prawie idealna równia pochyła, z nowiusieńkim, oświetlonym asfaltem niecałe pół km od domu – marzenie . Jeszcze tylko objechać i markery porobić co 50-100m.
Edit [15:12] Dopiszę jeszcze, że teą biegałem w tych skarpetach i łydki mnie nie bolały ani w trakcie ani po (tzn bolały, ale lekko). Po powrocie do domu głównie siedziałem, po pół godz. zdjąłem jedną skarpetę celem sprawdzenia różnicy . Po godzinie od zdjęcia obie łydki lekko bolały tak samo, więc różnicy nie było. Tak więc nadal nie widzę jakieś wyraźnej różnicy.
Pozdrawiam
Wczoraj skończyłem główną część swojego eksperymentu treningowego biegając 10km, w tym 5 km tempo run (po ~5:03, czyli wolniej o jakieś 5'' niż powinienem). Wyszło całkiem całkiem, mimo, że było to dość męczące, za to bieg tym tempem wydawał się wolniejszy niż zwykle. Przez ostatnie 12 dni biegałem 11 treningów, w tym tylko 3 czyste izi (dzień przerwy miałem w zeszłą sobotę, ale tylko dlatego, że byłem od świtu do nocy w pracy i nie miałem kiedy biegać, tak samo jak dzisiaj). Jeszcze dokładnie nie wiem co pobiegam w ostatnim tygodniu, ale na pewno objętościowo będzie tego mniej. Znalazłem sobie fajne miejsce na bieganie odcinków – 530 m lekko pod górę ~2%, bez miejsc „stromszych” i „płastszych” - prawie idealna równia pochyła, z nowiusieńkim, oświetlonym asfaltem niecałe pół km od domu – marzenie . Jeszcze tylko objechać i markery porobić co 50-100m.
Edit [15:12] Dopiszę jeszcze, że teą biegałem w tych skarpetach i łydki mnie nie bolały ani w trakcie ani po (tzn bolały, ale lekko). Po powrocie do domu głównie siedziałem, po pół godz. zdjąłem jedną skarpetę celem sprawdzenia różnicy . Po godzinie od zdjęcia obie łydki lekko bolały tak samo, więc różnicy nie było. Tak więc nadal nie widzę jakieś wyraźnej różnicy.
Pozdrawiam
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Ja dziś piękne 12 km, pogoda super, las, godzinę przed zmierzchem. Jest boom na bieganie - 28 listopada spotkałem 3 biegaczy, co jest nie lada wyjątkiem w moim 40sto tysięcznym mieście, bo jeśli już ludzi biegają to raczej nie w lesie
W każdym razie biegłem jak chciałem, więc wyszedł z tego II zakres. Średnia prędkość 5:11, ze średnim hr 157. Ale było bardzo fajnie - dawno nie miałem takiej frajdy z biegania Nowy sezon czas zacząć!
W każdym razie biegłem jak chciałem, więc wyszedł z tego II zakres. Średnia prędkość 5:11, ze średnim hr 157. Ale było bardzo fajnie - dawno nie miałem takiej frajdy z biegania Nowy sezon czas zacząć!
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
dawno nie miałem takiej frajdy z biegania. JO i o to chodzi! Mimo, że przez ostatnie 2 tygodnie zamęczam się, to mam z tego kupę satysfakcji widząc jakieś tam zmiany na plus. Z boom'em na bieganie masz rację. w Tym tygodniu w poniedziałek spotkałem 2 nowch. We wtorek ganiając po bieżni spotkałem tam jednego gościa (okazało się, że to ten sam, co dzień wcześniej), po treningu pogadałem z gościem, który akurat przytuptał na bieżnię (okazało się, że mieszka parę bloków ode mnie). W międzyczasie, ganiając po bieżni, widziałem za płotem jaką parkę biegającą. Wczoraj tez spotkałem jakiegoś gościa, w ciemniściach, na oko miał z 40-45 lat. Fajnie, że coraz więcej ludzi zaczyna doceniać ten sposób aktywności. 2,5 roku temu jak zaczynałem biegać, to często spotykałem się z co najmniej zdziwieniem albo docinkami „młodzieży”.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
już jakiś czas temu pisałem, że coraz więcej ludzi biega, nieskromnie zauważe, że my chyba też się do tego przyczyniamy, sam staram się jak mogę zachęcać znajomych do biegania i czasami to się udaje. Jak dwa lata temu zaczynałem nieśmiało, bez jakiegokolwiek planu, potruchtywać to często ludzie odwracali się za mną i robili dziwne miny, teraz zagadają, uśmiechną się pozdrowią. Może nie tyle jest chyba boom na bieganie co na ruch - dowód - masa ludzi chodzących u nas w lesie, i to na wsi, z kijami. Co wezmę do ręki jakąs gazetę, czy codzienną czy "kolorową" to prawie zawsze jest coś o zdrowym trybie życia i konieczności ruszania się. Nawet namówiłem moich rodziców (po 60-ce) na nordic walking!
Szczególnie w weekend w lesie w którym biegam zawsze coś się dzieje - biegaczy, walkerów i rowerzystów spotykam notorycznie. Ostatnio zagadalem z takim starszym Panem z kijami, zapytałem co go skłoniło do chodzenia - odpowiedział, z wyraźnym zachwytem - "wie pan, jak fajnie po takim marszu jelita pracują!!!"
Jutro z rana jakieś 15-20 km, zobaczymy jak wyjdzie.
Pozdrawiam!
Szczególnie w weekend w lesie w którym biegam zawsze coś się dzieje - biegaczy, walkerów i rowerzystów spotykam notorycznie. Ostatnio zagadalem z takim starszym Panem z kijami, zapytałem co go skłoniło do chodzenia - odpowiedział, z wyraźnym zachwytem - "wie pan, jak fajnie po takim marszu jelita pracują!!!"
Jutro z rana jakieś 15-20 km, zobaczymy jak wyjdzie.
Pozdrawiam!