"Debiutanci" po debiucie
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Bartess- doszedłeś do wniosków prawie jak u Zanussiego
Swoją drogą to jestem ciekaw ile, mniej więcej, w tym roku przebiegliście tygodniowo kilometrów(chciałbym wiedzieć w jakim jestem miejscu )?
Może dałoby się zrobić jakąs ankietę na ten temat???
Swoją drogą to jestem ciekaw ile, mniej więcej, w tym roku przebiegliście tygodniowo kilometrów(chciałbym wiedzieć w jakim jestem miejscu )?
Może dałoby się zrobić jakąs ankietę na ten temat???
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
33,3km/t. Tylko. (1454km w 2009 - poniżej oczekiwań). Rok temu 30,3km/t. Satysfakcjonujące dla mnie jest to, że w tym roku nie mam tydonia z zerowym „nabieganiem”.
Jak już pytasz, to mogłeś zacząć od siebie .
Pozdr.
Jak już pytasz, to mogłeś zacząć od siebie .
Pozdr.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
to wywołany do tablicy 45,2 km/tydzień... chyba tragedii nie ma....
aktualnie biegam 5 dzień z rzędu w ramach "powrotu do formy"... jutro już na pewno wolne
aktualnie biegam 5 dzień z rzędu w ramach "powrotu do formy"... jutro już na pewno wolne
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Piter moja kontuzja pojawiła się nagle,bez żadnych objawów tak ni z tego ni z owego,biegłem i zaczęło boleć(jakby mi ktoś wbił igłę w piętę) było to w czerwcu 2008.Teoretycznie moja kontuzja jest wynikiem nieleczonego urazu rozcięgna podeszwowego,tylko że jak pisałem wyżej nie miałem żadnych odczuwalnych objawów.Leczyłem się,rehabilitowałem i coś tam jednak to dało ale ten uraz powraca i to w najbardziej nieoczekiwanych momentach choć nie boli już tak jak na początku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Widzę że wątek odżył Ja nie mam co za bardzo się chwalić moim kilometrażem w tym roku bo wygląda on najgorzej ze wszystkich z tego wątku Zaledwie 1291km... Z końcem maja licznik wynosił 858km, tak więc przez 5 miesięcy zrobiłem niewiele ponad 400km... W roku 2008 z końcem czerwca miałem 1000km, a cały rok zakończyłem z 1920km na liczniku. W tym roku w miesiącach zimowych miałem 3 tygodnie przerwy, następnie doszło 5 tygodni przerwy spowodowanej kontuzją stawów skokowych, teraz miałem 2 tygodnie roztrenowania, ale coś znowu jest tak i od tygodnia już nie biegam... Tak więc rok 2009 to łącznie już 11 tygodni w których nie biegałem a to niestety ale nie będzie koniec... W roku 2008 nie zdarzył się taki tydzień bym nie wyszedł pobiegać.
Zostałem wywołany do tablicy jeśli chodzi o te moje kontuzje. Szczerze to nie wiem skąd się one biorą. Patrzę na lata wcześniejsze, grałem bardzo dużo w piłkę na asfalcie (w pewnym momencie nawet codziennie), grałem po kilka godzin w siatkówkę tygodniowo, rok 2008 biegowo był duuużo bardziej intensywniejszy od tego roku. I najśmieszniejsze jest to że wtedy nie było mi nic... Nie było nic na co mógłbym narzekać. Jak patrzę na te lata wstecz to sam się dziwię że nigdy sobie nic nie złamałem, że stopę miałem skręconą tylko 2 razy, bo obciążenia były dużo większe dawniej niż teraz. Widocznie byłem farciarzem, ale fart się w tym roku skończył... Praktycznie od początku roku walczę z jakimiś urazami, większymi, mniejszymi, ale rzadko mogę powiedzieć że wszystko jest ok. Najpierw w połowie stycznia coś stało się z nogą, następnie złapało mnie jakieś mocne przeziębienie. Pózniej stawy skokowe, a teraz sam nie wiem co jest... Jeśli chodzi o mój przebieg tygodniowy nigdy nie powalał na kolana i zapewne nigdy na kolana powalać nie będzie bo mi w bieganiu nie chodzi o to by ładować jak najwięcej kilometrów, wolę czasem się wyszaleć biegając mniej a szybciej. 40-70km/tydz. wydaje mi się w tym momencie zupełnie wystarczającą ilością. Hmmm co powoduje moje kontuzje? Nie wiem... Może ortopeda miał racje, może nie powinienem biegać w ogóle. Na pewno przyczyną nie jest zbyt intensywny trening, bo po pierwsze w tym roku intensywność poszczególnych treningów była mniejsza (w roku 2008 biegałem te mocniejsze treningi 8-9km po około 4:50-5:00, a nawet zdarzały się i po 4:30, a w tym roku zejście na treningu do tych 4:50 było już sukcesem, przeważnie biegałem po 5:15/km). Więc może biegałem za wolno? Kilometrażem też się nie zabijałem więc to też opada. Co do rozgrzewki nie stosuję przed bieganiem, nigdy nie stosowałem, gimnastykę robię dopiero w domu. Moje problemy zaczęły się wraz z problemami z butami, żadne czy to Ascisy czy inne nie przypasowały mojej stopie tak jak te w których biegałem od lutego 2008 do końca września 2008. Nie potrafię trafić z właściwymi butami... Mimo że przeczytałem już całą masę artykułów o tym jak wybierać buty biegowe po prostu nie potrafię. Teraz mam Pegasusy i dobrze widzę jak się ściera podeszwa i ona nie podchodzi pod żadną z możliwości... Najśmieszniejsze jest że najlepiej biegało mi się w Adidasach które co prawda były niby do joggingu, ale na pewno nie było jakieś super ekstra, z wielkimi systemami amortyzacyjnymi itd.
Co dalej? Nie wiem... Póki co nie biegam, wiem że pewnie wybiorę się na bieg niepodległości do Warszawy bo mam go opłaconego, mam już kupiony bilet do stolicy i z powrotem. Gdybym wiedział miesiąc temu jak to będzie wyglądać dziś to bym nie opłacał tego biegu... Ale miesiąc temu po 2 tygodniach przerwy wydawało się że wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo biegało się fajnie. Niestety tylko do czasu... W Warszawie najwyżej przespaceruję sobie te 10km. Pewnie do końca roku z biegania będą nici, a co będzie w roku 2010 to pożyjemy zobaczymy...
Zostałem wywołany do tablicy jeśli chodzi o te moje kontuzje. Szczerze to nie wiem skąd się one biorą. Patrzę na lata wcześniejsze, grałem bardzo dużo w piłkę na asfalcie (w pewnym momencie nawet codziennie), grałem po kilka godzin w siatkówkę tygodniowo, rok 2008 biegowo był duuużo bardziej intensywniejszy od tego roku. I najśmieszniejsze jest to że wtedy nie było mi nic... Nie było nic na co mógłbym narzekać. Jak patrzę na te lata wstecz to sam się dziwię że nigdy sobie nic nie złamałem, że stopę miałem skręconą tylko 2 razy, bo obciążenia były dużo większe dawniej niż teraz. Widocznie byłem farciarzem, ale fart się w tym roku skończył... Praktycznie od początku roku walczę z jakimiś urazami, większymi, mniejszymi, ale rzadko mogę powiedzieć że wszystko jest ok. Najpierw w połowie stycznia coś stało się z nogą, następnie złapało mnie jakieś mocne przeziębienie. Pózniej stawy skokowe, a teraz sam nie wiem co jest... Jeśli chodzi o mój przebieg tygodniowy nigdy nie powalał na kolana i zapewne nigdy na kolana powalać nie będzie bo mi w bieganiu nie chodzi o to by ładować jak najwięcej kilometrów, wolę czasem się wyszaleć biegając mniej a szybciej. 40-70km/tydz. wydaje mi się w tym momencie zupełnie wystarczającą ilością. Hmmm co powoduje moje kontuzje? Nie wiem... Może ortopeda miał racje, może nie powinienem biegać w ogóle. Na pewno przyczyną nie jest zbyt intensywny trening, bo po pierwsze w tym roku intensywność poszczególnych treningów była mniejsza (w roku 2008 biegałem te mocniejsze treningi 8-9km po około 4:50-5:00, a nawet zdarzały się i po 4:30, a w tym roku zejście na treningu do tych 4:50 było już sukcesem, przeważnie biegałem po 5:15/km). Więc może biegałem za wolno? Kilometrażem też się nie zabijałem więc to też opada. Co do rozgrzewki nie stosuję przed bieganiem, nigdy nie stosowałem, gimnastykę robię dopiero w domu. Moje problemy zaczęły się wraz z problemami z butami, żadne czy to Ascisy czy inne nie przypasowały mojej stopie tak jak te w których biegałem od lutego 2008 do końca września 2008. Nie potrafię trafić z właściwymi butami... Mimo że przeczytałem już całą masę artykułów o tym jak wybierać buty biegowe po prostu nie potrafię. Teraz mam Pegasusy i dobrze widzę jak się ściera podeszwa i ona nie podchodzi pod żadną z możliwości... Najśmieszniejsze jest że najlepiej biegało mi się w Adidasach które co prawda były niby do joggingu, ale na pewno nie było jakieś super ekstra, z wielkimi systemami amortyzacyjnymi itd.
Co dalej? Nie wiem... Póki co nie biegam, wiem że pewnie wybiorę się na bieg niepodległości do Warszawy bo mam go opłaconego, mam już kupiony bilet do stolicy i z powrotem. Gdybym wiedział miesiąc temu jak to będzie wyglądać dziś to bym nie opłacał tego biegu... Ale miesiąc temu po 2 tygodniach przerwy wydawało się że wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo biegało się fajnie. Niestety tylko do czasu... W Warszawie najwyżej przespaceruję sobie te 10km. Pewnie do końca roku z biegania będą nici, a co będzie w roku 2010 to pożyjemy zobaczymy...
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
zapytam tak (inaczej): który tydzień roku mamy
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
tak szybko to policzyłem - rok ma ~ 52 tygodnie, do końca roku~ 2 miesiące czyli ~ 8 tygodni, czyli mamy ~ 44 tygodnie rokuJakub Osina pisze:zapytam tak (inaczej): który tydzień roku mamy
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
to wychodzi około 65 km na tydzień od początku roku
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
A ja seee biegam po prostu biegam i see nabiegałem do końca października śr 41km/tydz (1822km). A obecnie będę biegał 2 albo jak się da to 3 razy w tygodniu i tak prawdopodobnie do końca roku.
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
no to widać że ja się najbardziej opieprzałem w lecie (zresztą rezultaty były w Poznaniu - gdzie umierałem na trasie doczołgując się do mety w te nieszczęsne 4:15 :/ ) ...
ale to swoją drogą ciekawe - bo ja miałem plan na 1500 km w roku (i jeśli dobrze pamiętam połamanie maratonu w 4h co się nie udało) za to 1500 km jest szansa że wybiegam... i będzie to mój największy kilometraż roczny - więc i tak jestem z siebie zadowolony... w końcu to drugi sezon który biegam (mniej lub bardziej regularnie ale biegam)
Ja wiem że dla niektórych takie "osiągi" to żenada ale mi naprawdę sprawia to satysfakcję i po prostu nie jestem w stanie (lub po prostu nie chcę) rezygnować z różnych rzeczy które to moje bieganie zupełnie czasem rozwalają.
(mój kilometraż też w stopce)
ale to swoją drogą ciekawe - bo ja miałem plan na 1500 km w roku (i jeśli dobrze pamiętam połamanie maratonu w 4h co się nie udało) za to 1500 km jest szansa że wybiegam... i będzie to mój największy kilometraż roczny - więc i tak jestem z siebie zadowolony... w końcu to drugi sezon który biegam (mniej lub bardziej regularnie ale biegam)
Ja wiem że dla niektórych takie "osiągi" to żenada ale mi naprawdę sprawia to satysfakcję i po prostu nie jestem w stanie (lub po prostu nie chcę) rezygnować z różnych rzeczy które to moje bieganie zupełnie czasem rozwalają.
(mój kilometraż też w stopce)
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
hmmmm, czyli te moje 45 km/ tydzień to wcale nie jest tak źle, jak niektórzy sugerowali...
Swoja drogą kilometr kilometrowi nierówny...
Generalnie, niech każdy biega ile chce - byle sobie nie zaszkodzić a i mieć z tego w konsekwencji masę uciechy!
Swoja drogą kilometr kilometrowi nierówny...
Generalnie, niech każdy biega ile chce - byle sobie nie zaszkodzić a i mieć z tego w konsekwencji masę uciechy!
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
No i wróciłem Powodem moich dolegliwości są zbyt przykurczone ścięgna, przykurczone i napięte mięśnie łydek - dolegliwość podobno bardzo powszechna i trapiąca wielu biegaczy (czym przykładem jest wiele osób z naszego forum) powodująca waśnie urazy rozcięgna, ostrogi, achillesa, łydek, i ogólnie stopy łącznie ze stawem skokowym. Podobno typowe nieumiejętne rozciąganie przed i po treningu jest głównym powodem. Mam wytyczne co do rehabilitacji i rozciągania, za 3 tyg do kontroli i USG i ew wkładki. Szczegółowo opiszę później na blogu jak wyglądała wizyta.
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
może zacytuję artykuł z bieganie.plBartess pisze:Brnąc dalej zgodnie z tą niedorzeczną logiką można by napisać, statystycznie rzecz biorąc, że że 3000 z 4000 uczestników Maratonu Poznańskiego miało w tym roku kontuzję.
"Wskaźnik kontuzji także wzrósł. Według niektórych badań, 90% trenujących do 26,2 milowego biegu w czaie przygotowań odnosi kontuzje. "
poniżej całość
http://bieganie.pl/index.php?cat=32&show=1&id=1460
dowodzi to że jakieś 3500 z 4000 (oczywiście strzelam )uczestników Maratonu Poznańskiego miało w kontuzje podczas przygotowań
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 06 lis 2009, 15:29 przez piter82, łącznie zmieniany 3 razy.
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243