To jest zdaje się przekrój tych prototypowych alf, których nie może być w sprzedaży, ale spróbujmy sobie prześledzić jakby miały pracować te łuki. Jak ktoś wali z pięty to będzie przetaczał się po łukach naciskając je od początkowego ramienia do końcowego. Czy nastąpi jakaś sprężysta deformacja ramion łuków? Pewnie tak, ale trzeba mieć na uwadze, że łuki zatopione są w piance i część energii będzie przez nią pochłaniana. Jak ktoś ląduje jak Kipchoge, to naciska od razu na końcowe ramiona. Tu także może dojść do jakiejś deformacji łuków i rozproszenia ich energii w piance. Trzeba by było zastanowić się jak duża jest ta deformacja, bo od niej przecież też zależy ilość zgromadzonej energii. Ten filmik dobrze to obrazuje:
https://www.youtube.com/watch?v=7LrOgPc ... =TeamVKTRY Maksymalna deformacja karbonowej wkładki i but ważący jakieś 150 gramów leci na kilka metrów. Ten pokaz robi wrażenie, ale w biegu nie da się tak wygiąć płytki, no i sam biegacz waży z 500 razy więcej od buta. Jest to więc efekt skali. Stąd właśnie biorą się moje wątpliwości co do aktywnego charakteru wspomagania butów z karbonem. Kupując w sklepie zwykłe buty ma się przez chwilę też wrażenie sprężynowania w porównaniu do butów uklepanych. To może być coś podobnego.
Jest jednak coś w karbonowych butach, co nie daje spokoju. Biegałem przez chwilę w tych prototypach alf i faktycznie dawały odczucia dużej sztywności i w efekcie sprężynowania. Potem w tej wersji już legalnej nie było tak bardzo tej sztywności i sprężyny jak w zbanowanym prototypie, ale efekt sprężynowania był też odczuwalny.
Tylko, czy my wszyscy nie ulegamy jakiemuś zbiorowemu złudzeniu? Nie zakładamy, że but może tak wpłynąć na tonus naszej nogi, że to w nodze zgromadzi się więcej energii. Od razu odczucie sprężynowania przypisujemy karbonowi, a nie naszej nodze. Tylko, że co może tak wpłynąć na nogę, że robi się sztywniejsza i zaczyna w efekcie sprężynować? Większa powierzchnia amortyzacji.
I tu właśnie przypisałbym karbonowi to pasywne wsparcie. Naciskając na karbon zatopiony w piance, znacznie zwiększam powierzchnię czynną amortyzacji w bucie. Nie uklepuję dołka pod piętą albo dołka pod śródstopiem. Karbon sprawia, że uklepuję może nawet całą powierzchnię podeszwy, bez względu na miejsce lądowania. Z kilku centymetrów kwadratowych powierzchni czynnej robi się kilkaset. A to już ma znaczenie.
Fragment
artykułu, w którym zawodnik mówi o butach karbonowych:
(...) uważam, że miały bardzo duży wpływ na oszczędzanie nóg w trakcie biegu oraz pozwoliły na więcej długich i szybkich sesji z szybszą regeneracją.
Dokładnie takie same wnioski dawał Seba testując alfy. Zawodnicy nie mówią o sprężynie tylko o mniej zmęczonych nogach i szybszej regeneracji.