
Acha, jak sie zrobi technike to potem da sie walic ze srodstopia w butach gdzie roznica w podeszwie jest 12mm? Bo teraz za cholere mi to nie wychodzi.
Właśnie napisałeś jakie mają być a resztę doszukaj w sieci i przymierzaj. Nie ma najlepszych butów ogólnie. Dla każdego inne są najlepsze.krisprince pisze:Jak bym wiedzial jakie maja byc te buty to bym nie prosil o jakies porady. Na pewno musza miec sporo miejsca na palce, ladne chetnie, ale to jest drugorzędna sprawa. Na pewno musza miec jakas amortyzacje zachowana bo biegam od 10 do 30 km i chcialbym z nich korzystac na wszytkich dystansach po nabraniu wprawy.
Acha, jak sie zrobi technike to potem da sie walic ze srodstopia w butach gdzie roznica w podeszwie jest 12mm? Bo teraz za cholere mi to nie wychodzi.
Zarówno Bare Access 2 jak Road Glove 2 czy Trail Glove, zbudowane są na platformie z zerowym spadkiem pięta-palce. Trudno tu mówić o przyzwoitej amortyzacji ( w przypadku Merrelli o takiej można mówić w Mix Master Move, który de facto, w przodzie wydaje się bardziej elastyczny od wspomnianych Bare Acces czy Road Glove - być może to tylko subiektywne odczucie bo osobiście w Move nie biegałem ), a bardziej o wystarczającej w przypadku osób, które sporo biegają w takich butach.hassy pisze: Tak czy siak Merrell Bare Access 2, o których piszesz, jawią mi się (nie biegałem, macałem, przymierzałem, czytałem testy) jako bardzo fajne buty z gatunku przejściowe do typowych minimali. Ich zaletą jest zerowy spadek i nieprzesadzona amortyzacja. Ale jednak są całkiem przyzwoicie amortyzowane i mają dość sztywną podeszwę w tylnej części (przód całkiem giętki).
Co do niemalże naukowego masz rację, za dużo tego mojego bleblania. Ale czy bieganie samo w sobie i a priori jest naprawdę tak prostą czynnością? Hmmm.... W pewnym sensie oczywiście tak, ALE... pytania tu na forum (także w sekcji Kontuzjeherson pisze: Hassy, w mojej opinii trochę za dużo szumu jest u Ciebie z tym całym przejściem, za dużo filozofii odnośnie biegania naturalnego/min. Bieganie samo w sobie jest prostą czynnością, więc nie ma sensu tego komplikować i mieć niemalże naukowego podejścia.
hassy pisze:
To, co piszą przedmówcy o technice to racja. Kangoorowe "wyklucza walenie czymkolwiek" mogłoby sugerować, że jest jakaś reguła tego zabraniająca. A to trochę tak, że kiedy wypracujesz poprawną technikę to nie będziesz niczym walił bo będzie to dla Ciebie dziwne, nienaturalne, niewygodne, w końcu bolesne. Nie ma łomotu piętą, horyzontu podskakującego niczym kulka w reklamie Adidasa Boosta, u pań końskie ogony nie latają wściekle naokoło głowy jak znarowione mustangi... Śródstopia nie będzie trzeba wymuszać (owszem, w żelazkach da się tak pobiec, ale z uwagi na ich sztywność i uniesioną piętę trzeba to trochę nienaturalnie wymóc). Zresztą bieganie "ze śródstopia" to termin-wytrych oznaczający swobodne, naturalne układanie się stopy, uzależnione w sporej mierze od tego, jak się układa reszta elementów powyżej. I nie jest tożsame (co niektórzy sądzą masując łydki) z bieganiem na śródstopiu czyli de facto na poduchach za palcami - w skrócie: na palcach.