mgrzeg w biegu

Moderator: infernal

mgrzeg
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
Życiówka na 10k: 41:09
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tydzień przerwy i powrót do treningów. Infekcja w zasadzie skończyła się w momencie, w którym się zaczęła, ale cały czas czuję jakieś osłabienie. Postanowiłem jednak za bardzo nie luzować i zrobić 5 treningów.

Wtorek 26.03
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (19.8, 19.5, 20.8, 18.8, 18.2, 19.2, 19.1, 19.0, 18.5, 18.3)

Środa 27.03
3km rozgrzewki (@4:59) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.

6*400m/100m marsz (1:31.1, 1:32.3, 1:28.1, 1:30.2, 1:29.2, 1:30.8)
200m marsz
2*200m/100m marsz (37.8, 38.8)

Poranne ćwiczenia na siłowni jednak zabierają sporo. Może to jeszcze echo 'infekcji', ale nie mam siły na walkę. Wiatr też nie pomagał, ale przecież to nie była wichura.

Czwartek 28.03
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, tym razem przerwa w truchcie.
10*100m/100m trucht (21.3, 21.1, 21.8, 21.3, 20.6, 21.5, 21.2, 20.3, 20.5, 19.3)

Sobota 30.03
3km rozgrzewki (@4:56) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.

6*500m/200m spacer (1:59.0, 1:57.8, 1:58.8, 2:00.6, 1:55.2, 1:57.6)
3*200m/200m spacer (37.8, 38.0, 34.1)

Dawno nie czułem się taki słaby. Myślałem o 8 powtórzeniach, ale sensu to raczej by nie miało, więc zostałem przy 6. Tuż przed ostatnią pięćsetką spotkałem Marka Primika, który będąc w zasadzie w moim wieku (miesiąc starszy - w czerwcu pyknie mu 5 dyszek, mi w lipcu) ostatnio pobiegł City Trail w 17:30, a teraz Parkrun Ursynów w 17:51. Potowarzyszył mi przy ostatnim powtórzeniu i widział na własne oczy moją cieniznę i marność. Powiedział, że trochę za moją radą próbuje teraz na bieżni na Koncertowej powalczyć z 200m, ale na razie nie zszedł poniżej 38 sekund. No cóż, na takie dictum nie pozostało mi nic innego jak tylko pokazać, jak się biega 200m w okolicach 34 sekund :) Tylko jak to się ma do biegania 5km w 17:30?

Niedziela 31.03
Kabaty. Piękna pogoda, wyszedłem po południu, już przy ok. 25C. Towarzyszył mi na rowerze najstarszy syn, pogadaliśmy trochę. Nawet dobrze, bo kompletnie nie miałem sił na cokolwiek szybszego, dobrze, że i to się udało, bo myślałem o odpuszczeniu ostatniej piątki.

15km 1:14:35 (@4:58)

Σ = 46.5km

W mojej M430. Polara ostanio pasek coś zaczął odstawać. No i w sobotę w trakcie powrotu z treningu wreszcie skurczybyk wziął i odlazł. Nic, będę musiał go wysłać do serwisu na wymianę paska, ale powoli zaczynam się zastanawiać nad zmianą. Rozmawiałem jeszcze z Markiem i po drodze spotkaliśmy znajomych biegowych - wszyscy z Garminami. Marcin i Ela - oboje już mocno po 50. z FR255 ('najlepszy wybór!'), Marek jeszcze z jakimś starszym modelem kwadratowym, oczywiście jak zobaczyli rozwalony pasek, to stwierdzili, że tylko Garmin :)
Żona ma Polara Vantage V i namawia mnie na V3 - "ja Ci dam swój, a V3 wezmę dla siebie" :) Ja z kolei zaczynam się poważnie zastanawiać nad zmianą marki i kupnem Garmina FR 965. Z opinii forumowych wynika, że 965 jest pod wieloma względami lepsza, ale żonce zdecydowanie bardziej podoba się V3. I co teraz z tym fantem począć? ;) Na razie biegam z zegarkiem najmłodszego syna (ma go po starszej siostrze), czyli białej M430, ale to raczej przejściowe i nie jest wykluczone, że po prostu po naprawie wrócę do swojej czarnej M430, choć nowe kusi, oj kusi! :)
New Balance but biegowy
mgrzeg
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
Życiówka na 10k: 41:09
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wtorek 2.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w truchcie.
10*100m/100m trucht (22.3, 21.7, 22.5, 20.7, 21.2, 21.2, 19.2, 20.5, 20.5, 20.3)

Nie chciałem luzować, ale na ciśnięcie trzeba jeszcze jakiś czas poczekać.
W środę lało i wiało, a ja chyba jestem za słaby na walkę w takich warunkach. Trudno, może za tydzień.

Czwartek 4.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, tym razem przerwa w marszu.
10*100m/100m marsz (21.3, 21.1, 21.8, 21.3, 20.6, 21.5, 21.2, 20.3, 20.5, 19.3)

Sobota 6.04
3km rozgrzewki (@4:55) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.

6*500m/200m spacer (1:58.5, 1:49.7, 1:56.7, 1:50.8, 1:58.5, 1:49.1)
5*200m/200m spacer (38.2, 37.8, 38.6, 36.8, 36.3)

Gołym okiem widać warunki: wiatr pomagał w parzystych, w przeciwną trochę przeszkadzał. Szybciej, niż tydzień temu, ale jakiejś specjalnej lekkości nie czułem.

Niedziela 7.04
Kabaty. Bieg po południu, przy +23C.
Nogi ciężkie, tylko ostatni kilometr nieco żwawiej, bez fajerwerków.

15km 1:14:39 (@4:59)

Σ = 39.0km

Poszedłem na drążki sprawdzić efekt 2 miesięcy chodzenia na siłkę: 3 podciągnięcia. Zero progresu. A nie przepraszam - jestem bardziej zmęczony, biegam wszystko wolniej i motywacja szura po dnie.
mgrzeg
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
Życiówka na 10k: 41:09
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Parafrazując Twaina mogę napisać, że ten tydzień potwierdza, iż pogłoski o mojej śmierci biegowej okazały się nieco przedwczesne. Ale po kolei.

Wtorek 09.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (19.6, 19.0, 19.5, 18.7, 18.2, 19.2, 18.3, 18.2, 17.6, 17.0)

Środa 10.04
Wiało dosyć mocno, więc decyzję o tym, co będę robił zostawiłem sobie do końca rozgrzewki. Na pięćsetki 2 razy w tygodniu jeszcze mam czas, do tego mordowanie się pod wiatr jakoś średnio mi pasowało. Podobnie z krótszymi odcinkami, choć tu mogłem kombinować z bieganiem tylko z wiatrem. Ostatecznie stanęło na ciągłej piątce.

3km rozgrzewki (@4:53) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.

5 km ciągiem 21:38 (@4:19)
300m marsz
3*200m/200m marsz (37.7, 37.1, 36.7)

Piątka weszła dosyć swobodnie, wiatr nie przeszkadzał aż tak bardzo.
Dwusetki biegane z wiatrem.

Czwartek 11.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, przerwa w marszu.
10*100m/100m marsz (21.7, 18.8, 19.7, 18.7, 18.5, 17.8, 17.1, 16.5, 17.0, 17.0)

Sobota 13.04
3km rozgrzewki (@4:56) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.

6*500m/200m spacer (1:58.3, 1:48.1, 1:58.8, 1:49.0, 1:58.0, 1:44.1)
3*200m/200m spacer (36.1, 37.1, 35.8)

Pięćsetki pod wiatr biegane spokojniej, żeby nie powiedzieć rozgrzewkowo. Z wiatrem już nieco żwawiej, ostatnia z dociśnięciem na ostatnich 200m.
Dwusetki żwawo, z wiatrem.
Szczerze, wolę pobiegać żwawiej z wiatrem, niż umordować się pod wiatr. Zawsze to jakiś tam trening nerwowo-mięśniowy w mocniejszym tempie, trzeba rozruszać stare kości :).

Niedziela 14.04
Kabaty. Zaczęło już wiać, ale wyrobiłem się ze wszystkim przed południem, więc ominął mnie najmocniejszy wiatr.

15km 1:11:41 (@4:46)

Σ = 52.1km

We wtorek wysłałem zegarek do naprawy (wymiana paska), w środę rano już był zrobiony. W ten sposób rozwiązał się dylemat zegarkowy - nie kupuję niczego nowego, na moje potrzeby M430 i tak jest aż nadto. W tym momencie cały mój trening i użycie zegarka sprowadza się do odliczania czasów odcinka. Fajnie jakby trochę dłużej popracował na jednym ładowaniu, ale na razie w serwisie nie mieli akumulatorów, więc mogę z tym jeszcze poczekać (szczególnie, że mogę korzystać z zegarka córci). Może jak będę kiedyś biegał piątkę poniżej 19min, dyszkę < 40min i półmaraton < 90min, to zainwestuję w elektronikę i inne akcesoria, a teraz w zupełności wystarcza mi to, co mam.
W miarę możliwości staram się biegać żwawiej setki, dwusetki, czy pięćsetki i raczej koncentrować na dłuższych odcinkach. Na razie jeszcze bez dociskania, ale zaczynam od siebie wymagać. Jak przyjdzie dołek, to zwolnię.
mgrzeg
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
Życiówka na 10k: 41:09
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wtorek 16.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (20.5, 19.5, 19.8, 19.8, 19.3, 18.7, 17.5, 17.0, 17.5, 18.2)

Ewidentnie przedobrzyłem w poniedziałek na siłowni + trochę za mocne setki we wtorek i lewy achilles pokazał żółtą kartkę. Wieczorem włączyłem Voltaren i środę sobie odpuściłem.

Czwartek 18.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, przerwa w marszu.
10*100m/100m marsz (22.7, 21.2, 20.8, 20.2, 19.8, 20.2, 19.5, 18.8, 18.8, 19.3)

Tym razem spokojnie, z odpowiednią atencją. Achilles nie powiedział ostatniego słowa.

Sobota 20.04
3km rozgrzewki (@4:53) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW. Plan na dziś to oszczędzać achillesa, ale jednak coś zrobić. Pomyślałem zatem, że zobaczę jak się czuję w tempach w okolicy 21min na piątkę. Przerwy krótkie.

6*500m/35 sek spacer (2:04.5, 2:02.8, 2:01.8, 2:04.1, 2:04.7, 2:03.6)
40 sek spacer
2*1km/1 min spacer (4:07.6, 4:01.7)
1,5 min spacer
3*200m/200m spacer (39.2, 38.0, 38.1)

Przerwy bardzo krótkie, ale biegło się tak lekko, że wydawały mi się w ogóle niepotrzebne. Starałem się skupić na trzymaniu tempa, choć czasami wymagało to hamowania przed zbytnim rozbrykaniem. Generalnie na sucho, czasem coś pokropiło, ale kilometrówki wypadły w rzęsistym deszczu, musiało lunąć akurat w tym momencie :( Tak lało, że w pewnym momencie ledwo widziałem przez okularki znaczniki setek i raczej trzymałem się latarń ;). Przez ten deszcz nogi nieco się wychłodziły i nie było to fajne, wszystkie mięśnie się usztywniły, a biegałem w krótki spodenkach i z długim rękawem + długie przemoczone skarpetki. Dwusetki trochę za szybko, achilles ze dwa razy syknął, pewnie też przez to wychłodzenie.
Po drugiej stronie płotu na SGGW akurat był Run Ursynów na 5km - syn znajomych pobiegł poniżej 17min.
Ale, ale - moja żona w sztafecie z drugim zespołem kobiecym Team Zabiegane Dni w V edycji '6 godzin pełnej mocy' zajęła 3 miejsce! :) Puchar, medal, ale też zmęczenie - w sumie zrobiły ponad 75 km, czyli średnio biegały czterysetki w tempie @4:51 :) Wow, moja lepsza połówka po raz kolejny mnie zaskoczyła!

Niedziela 21.04
Kabaty. Spokojnie, żeby nie drażnić tego, który pokonał Hektora pod Troją.

15km 1:13:51 (@4:55)

Σ = 40.9km
mgrzeg
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
Życiówka na 10k: 41:09
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wtorek 23.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (21.7, 20.2, 20.3, 18.8, 19.1, 19.5, 18.1, 18.0, 18.3, 18.2)

W środę ciągle chłodno, nie chciało mi się biegać na długo, przeciągnąłem cały ranek na siłowni i tak już zostało.

Czwartek 25.04
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, przerwa w marszu.
10*100m/100m marsz (21.2, 19.6, 19.7, 19.2, 18.6, 19.3, 18.3, 17.7, 18.2, 18.2)

Sobota 27.04
3km rozgrzewki (@4:57) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW. Znowu pięćsetki, tym razem żwawiej, niż tydzień temu. Ciepło i słonecznie, można biegać na krótko.

8*500m/200m spacer (1:54.0, 1:55.2, 1:51.7, 1:52.5, 1:52.6, 1:52.1, 1:48.1, 1:54.2)
200m spacer
5*200m/200m spacer (37.0, 37.1, 35.7, 39.7, 37.6)

Pierwsze pięćsetki na rozpoznanie. Potem już poszło. Przedostatnia dwusetka pod górkę i wiatr, nie chciałem dociskać.

Niedziela 28.04
Kabaty. Biegająca deska, drewno w nogach.

15km 1:12:34 (@4:50)

Σ = 41.4km

Achilles cały czas daje o sobie znać. Jadę z Voltarenem, ale tylko raz dziennie.
ODPOWIEDZ