Dzięki Kachitka bardzo! Ja wczoraj też myślałam "Łał!". Dzisiaj zostało z tego tylko "Ał!"
A wiesz, że wczoraj miałam EKG wysiłkowe i już kumam o co chodzi z tym nachyleniem bieżni o którym pisałaś. W ogóle to był mój pierwszy kontakt z tym ustrojstwem tzn. z bieżnią i o mało gleby nie zaliczyłam przy pierwszym, najmniejszym obciążeniu. O boszsz....wstyd, wstyd, wstyd.
Byłam bardziej wykończona po 10 minutach takiego człapania z nachyleniem niż po 30 minutach biegania po normalnym terenie. Myślę, że dlatego tak mi się dobrze biegło wieczorem. Po tym badaniu poprzeczka o nazwie "umieram, nie dam rady więcej" została przesunięta duuużo wyżej.
Zaczęłam żałować, że wygrałam te badania wydolnościowe.
A co fajnego w kinie wczoraj widziałaś?