Dzięki Panowie
Kamil, jeśli tendencję utrzymam, to może coś wartościowego tam nabiegam, plan minimum - dobiec :D chodzą mi po głowie różne czarodziejskie biegi, moze coś w górach, może jakieś małe ultra (fajny oksymoron, nie?
), może w Bitwie o Łódź polecę zapoznawczo, ale na razie nic więcej w tym celu nie robię.
Z maratonem ciągle niewyrównane rachunki, 45 minut na dychę czeka, a przede wszystkim - klucz to regularność. Ja po prostu lubię biegać i tęsknię za tym, żeby wyjść i na 2h wyłączyć głowę. Na razie wychodzę i wyłączam głowę na 30 minut