Bo co tydzień na maksa półmaratonu w górach bym nie dał rady zrobić, tak jak pisałem traktowałem to jako długie (w sensie czasu) wybieganie/wychodzenie w pięknych okolicznościach przyrody. Co prawda w Szklarskiej miałem plan bardziej się sponiewierać, ale na przeszkodzie stanął brzuch

Druga sprawa jest taka, że chcę w tygodniu normalnie trenować. Taka tam autorska koncepcja mi się urodziła

Jakoś nie czuję mocnego biegania w górach. Na płaskim to przynajmniej wiem jakie tempo jest dla mnie dobre, a w górach? Ale może faktycznie na zakończenie tego górskiego-setu w Półmaratonie Sowiogórskim spróbuję się mocniej sponiewierać

Pojawia się oczywiście pytanie, po co startować w zawodach, kiedy można samemu pojechać w góry. Odpowiedź jest prosta na bieg zapisuję się z wyprzedzeniem i klamka zapada, a w innym przypadku zazwyczaj coś staje na przeszkodzie.