Strasb - Komentarze
Moderator: infernal
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Niebawem, niebawem, dobrze wyczułaś, że dodatkowy czynnik motywujący się u mnie pojawił. 4 maja biegnę Montee de Nozon, 13.2km, 500m up. Ponoć przesympatyczna kameralna impreza. Startuje kolega, z którym dawno już nie biegałam - same plusy.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Zdecydowanie starty to nie jego bajka -ale dzięki temu mogę liczyć w kluczowych startach na świetny team wspierający.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
O, zawody wreszcie jakieś będą Też ładna motywacja
W ogóle z lata nagle we Wro zrobiła się prawie zima - nad ranem jest w okolicy 0-4 stopni, zaczynam żałować, że schowałam już kurtkę zimową do szafy
W ogóle z lata nagle we Wro zrobiła się prawie zima - nad ranem jest w okolicy 0-4 stopni, zaczynam żałować, że schowałam już kurtkę zimową do szafy
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
I u nas zawiało chłodem, ponoć gdzieś w górach na 700m śniegiem przepruszyło - ale zimowy płaszczyk to by była przesada.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
W Szklarskiej wczoraj był śnieg, kolega na fejsie takie zdjęcie wrzucił:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
O łaaaa, aż tak to u nas nie ma.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Biegłyśmy część tej trasy razem, ale tylko z górki. Tamtędy wracałyśmy - jeziorko i drewniana wieża widokowa. My nie podbiegliśmy wczoraj pod samą wieżę, tylko do parkingu nieco poniżej. I wracaliśmy ulicą naokoło a nie ścieżkami, bo już za ciemno było.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
tylko mam wątpliwości, czy rzeczywiście startować za tydzień, bo jak ma mnie znów tak w górki wgniatać...
no wiesz... a co na to tytuł Twojego bloga?
odpuść sobie już do czasu biegu wspinaczkę; do zawodów niewiele wniesie, a przynajmniej nie będziesz taka zmęczona
no wiesz... a co na to tytuł Twojego bloga?
odpuść sobie już do czasu biegu wspinaczkę; do zawodów niewiele wniesie, a przynajmniej nie będziesz taka zmęczona
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Wspinaczka (aż) tak nie męczy, to trochę inne zmęczenie i na formę biegową nie wpływa, za to pozwala odpocząć głowie od treningu biegowego. Ja tam nawet przed samymi zawodami potrafię pójść na ściankę, trochę doładować - myślę, że lepsze to, niż wizualizowanie sobie każdego kilometra i swojego przyszłego zmęczenia ...
Strasb, fajny tekst. U mnie teraz też obłędna zieleń i bzy (nawet za oknem), ale do klimatu Lozanny daleko. Zazdroszczę .
Wspinaczkowo - właśnie wróciłam z drugiego w tym roku wypadu na Jurę, zatem sezon zapowiada się nieźle .
Strasb, fajny tekst. U mnie teraz też obłędna zieleń i bzy (nawet za oknem), ale do klimatu Lozanny daleko. Zazdroszczę .
Wspinaczkowo - właśnie wróciłam z drugiego w tym roku wypadu na Jurę, zatem sezon zapowiada się nieźle .
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
U mnie jednak wspinaczka - jak wpadnie solidny seans - to jednak spore zmęczenie ogólne. Już nie takie bule w rękach jak w pierwszym sezonie, ale w plecach potrafi ciągnąć. Na ten tydzień w planach jeszcze powspinanie się tylko jutro - i to męczące może być nawet bardziej psychicznie niż fizycznie, bo wypowiadam wojnę strachowi przed lataniem, wystawiąjąc na ciężką próbę talenty pedagogiczen Stephana.
Beata, podczytywałam w dziale kobiecym, że działasz wspinaczkowo i widziałam kolorową święconkę. U nas chwilowy przestój w działalności pozasalowej, bo nam się lato popsuło i za często pada. Ale w niedzielę, po grzecznym zaliczeniu sobotniego biegu (dziękuję za kopa, Monika), trzeba się gdzieś będzie wybrać. I od maja to w zasadzie u nas wieczory już na tyle długie, że można jeździć w skały po pracy.
Beata, podczytywałam w dziale kobiecym, że działasz wspinaczkowo i widziałam kolorową święconkę. U nas chwilowy przestój w działalności pozasalowej, bo nam się lato popsuło i za często pada. Ale w niedzielę, po grzecznym zaliczeniu sobotniego biegu (dziękuję za kopa, Monika), trzeba się gdzieś będzie wybrać. I od maja to w zasadzie u nas wieczory już na tyle długie, że można jeździć w skały po pracy.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Ano, coś tam działam, oprócz święconki była też procesja rezurekcyjna albo ukrzyżowanie, jak kto woli lub jak kto w danym momencie się czuł .
Ech, tego zazdroszczę. Ja po pracy mogę wyskoczyć w skały, ale ... w piątek , aby po 3h jazdy być na miejscu ... no, ale w sumie każdy ma jakiś tam wybór i zawsze można coś zmienić. Np. przeprowadzić się choćby do Krakowa .strasb pisze:I od maja to w zasadzie u nas wieczory już na tyle długie, że można jeździć w skały po pracy.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Podpiszę się - startuj, startuj Będzie dobrze, a jak nie, to zawsze mocny trening wpadnierubin pisze:tylko mam wątpliwości, czy rzeczywiście startować za tydzień, bo jak ma mnie znów tak w górki wgniatać...
no wiesz... a co na to tytuł Twojego bloga?
odpuść sobie już do czasu biegu wspinaczkę; do zawodów niewiele wniesie, a przynajmniej nie będziesz taka zmęczona
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Gratulacje i wielkie brawa, strasb!
Swoją drogą - taki kurs fajna sprawa. U nas kursów latania to raczej nie ma, ale można się pewnie dogadać z jakimś instruktorem na lekcję.
Mi zdarzało (zdarzyło) się kontrolowane odpadanie, ale takie mocno kontrolowane. Jak na razie wspinam się do potencjalnej możliwości lotu . Ale, zdarzało mi się za to wyłapać niekontrolowane i nieplanowane, choć - patrząc na sytuację - jakoś tam spodziewane loty w skałach, podobno całkiem ok.
Ja byłam w ost. week. na kursie wspinania na własnej, z zamiarem wspinania się w górach. Podobno też całkiem ok, tyle, że robiliśmy bardzo łatwe drogi co by nauczyć się osadzania punktów i motania stanowisk (z tym miałam niezłą zamotę ... ).
Na koniec zrobiłam chyba pierwszego w życiu skalnego OS-a na drodze V-tkowej, i łatwo (psychicznie) nie było, bo cały czas pion albo przewieszenie i w dodatku jakby filar, niby sporo klam i klamek, ale z moim wysięgiem (1.59 ...) sięgniecie do nich nie było oczywiste. No więc cała dumna i w ogóle czytam w domu przewodnik - a tam: droga "Niebo w gębie", spodoba się dzieciom .
Z daleka wyglądało to tak:
Swoją drogą - taki kurs fajna sprawa. U nas kursów latania to raczej nie ma, ale można się pewnie dogadać z jakimś instruktorem na lekcję.
Mi zdarzało (zdarzyło) się kontrolowane odpadanie, ale takie mocno kontrolowane. Jak na razie wspinam się do potencjalnej możliwości lotu . Ale, zdarzało mi się za to wyłapać niekontrolowane i nieplanowane, choć - patrząc na sytuację - jakoś tam spodziewane loty w skałach, podobno całkiem ok.
Ja byłam w ost. week. na kursie wspinania na własnej, z zamiarem wspinania się w górach. Podobno też całkiem ok, tyle, że robiliśmy bardzo łatwe drogi co by nauczyć się osadzania punktów i motania stanowisk (z tym miałam niezłą zamotę ... ).
Na koniec zrobiłam chyba pierwszego w życiu skalnego OS-a na drodze V-tkowej, i łatwo (psychicznie) nie było, bo cały czas pion albo przewieszenie i w dodatku jakby filar, niby sporo klam i klamek, ale z moim wysięgiem (1.59 ...) sięgniecie do nich nie było oczywiste. No więc cała dumna i w ogóle czytam w domu przewodnik - a tam: droga "Niebo w gębie", spodoba się dzieciom .
Z daleka wyglądało to tak:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.