Mie można tak subiektywnie postrzegać spraw z perspektywy wyłącznie swojej, w oparciu o jedno doświadczenie i w oderwaniu od punktu odniesienia:
- Krzychu nie przemęczył się ani planem ani jednostkami, które są istotnie ciężkie, trudne ale to swoisty trening pod maraton, który przynosi efekty
- Krzychu popełnił błąd nieumiarkowania, biegał generalnie w dłuższej perspektywie czasu za dużo bez okresów roztrenowania, najpierw trening do dychy o objętościach większych niż maratoński, potem z marszu dokrtętka do maratonu, start w M i od razu miast odpoczynku dużo wolnych kilometrów - a na to przedłużony plan. A Krzychu nie ma zbyt dużego stażu biegowego i gdzieś się paliwo wyczerpało po drodze, oby nie było otarcia się o przetrenowanie.
- Mariusz - twój przykład nie pasuje, pisałem Ci kilka razy, że masz papiery na bieganie, pewnie jedne z lepszych na forum. Do tej pory skutecznie sobie przeszkadzałeś źle trenując i robiąc masę innych dziwnych rzeczy. Wystarczyło, że przestałeś robić głupoty, poprawiłeś taktykę i pobiegłeś fajny wynik z niczego. Na to co trenowałeś to fajny wynik, na twoje możliwości raczej słaby, tak bym to widział. To trochę jak mój wynik dwa lata temu, bez treningu po 4 miesiącach biegania 3:30 - bomba, ale dla mnie to była porażka i nie szło o cyfrę ale o styl, wiedziałem, że to jest słabo, że jestem miętki i tyle, wiedziałem dlaczego i jakie były braki - ta wiedza dużo mi dała
- Sylwek - u Ciebie podobnie jeno miast predyspozycji podałbym na tacy duży staż biegowy i to, że takie wyniki to powinieneś już w zeszłym roku biegać, coś tam jednak się pokichało po drodze ale myślę, że sporym nadużyciem jest twierdzenie, że pobiegłeś ten wynik z niczego. Do tego niezły wynik w połówce można pobiec z pewnych zaniechań i dziurawego treningu, w maratonie to jest niemożliwe. Co do naszych "marnych" wyników na dychę, myśle, ze jest dokładnie odwrotnie, wynik na dychę był ok i z tego wyszły dobre przygotowania do M i prawie optymalny bieg do możliwości, inna sprawa, że pewnie ze dwa tygodnie przed maratonem pobiegłbym dychę z 30 sek szybciej co dalej jest wynikiem marnym ale już lepiej się przelicza. Wigi gdyby nie burdel w biegu we Wrocku też miałby lepszy wynik na dychę przed Orlenem. Ja swoją życiówkę na dychę to poprawiłem podczas ostatniej połówki - ostatnie 10km wyszło mi 39.12
- Marjas - tu troszkę inna sprawa, wiele jednostek było bieganych za mocno, zbyt literalnie z opisem (jak 16-20 min to było zawsze 20 min itp), za szybko, sporo beztlenu - dla mnie sporo błędów i za duże obciążenia. No i choroba po drodze też chyba nie pomogła, no i dlaczego niby to miałby być bieg na 3,00 w tym momencie?
- generalnie to jestem zdania, że do łamania trójki i zabierania się za to, to warto mieć po drodze zrobiony wynik w połówce, który dawałby takie możliwości. Gdybym w czerwcu z rozrtrenowania nie pobiegł w Rybniku 1.26.30 to bym się za to nie zabierał (nie daje trójki ale daje możliwość takiej progresji w cyklu treningowym), gdybym potem nie poprawił tego we wrześniu na 1.25 to np samych treningów nie układałbym taktyki startu pod wynik niżej 3,00. Czyli najpierw trzeba zrobić wynik w połówce a potem mierzyć w wynik odpowiedni w maratonie, to pozwala uniknąć błędów w doborze temp i obciążeń treningowych jak i ustawia dobrą taktykę na bieg