Dzięki wszystkim za gratulacje i śledzenie wyniku.

Taktykę zrealizowałem w 100 proc, zacząłem tempem na życiówkę, 4:35 i po 5 km czułem się bardzo dobrze, więc stopniowo przyspieszyłem do 4:30. Na 13 km zaczęła się długa prosta, widziałem balony na 1:35 ze stratą poniżej minuty. Pomyślałem, że życiówka raczej bezpieczna, więc przycisnalem do tempa 4:20-4:25. Wydolnościowo było świetnie, nogi stały się ciężkie dopiero po krótkim podbiegu na 14km,ale czułem, że wytrzymam. Na 20km brakowało 10 sekund i już wiedziałem, że odrobię. W końcu dopadłem te balony 500m przed metą i pocisnalem ostry finisz. Wszystko zagrało idealnie, poza zdrętwiałą stopą (ale bez bólu) i chęcią na toaletę pod koniec było bezproblemowo i pod kontrolą.
Czy rezerwa była? Chyba nie, może niewielka, pobiegłem na 100 procent. Niby mocny finisz był, ale to element planu.

Szersza relacja niedługo.
Maraton to inna bajka, zobaczymy za miesiąc
