świetne...i bardzo trafne....Ryszard N. pisze:Misiu, łatwo nie będzie. Po pierwsze, absolutnie życzliwie, będziemy Cię napier...ać i kontrolować Twoje postępy. Po pierwsze, napisz od czasu do czasu co zjadłeś w ciągu dnia. Bez diety nie dasz rady. Na razie, jesteś na etapie spalania glikogenu z mięśnie i odpływów i przypływów wody.
Tak więc, chodzisz/biegasz i stopniowo zmieniasz proporcję. Jak nie boli, to nie działa. Biegasz, chodzisz i tak na zmianę. Na końcu, na miękkich nogach idziesz pod natrysk. Jeżeli czujesz moc, powróć na bieżnie, źle wykonałeś trening.
Kilka zasad.
Po pierwsze, pięć posiłków dziennie w miarę możliwości o stałych porach,
Dużo pijesz, min. 2 litry wody niegazowanej.
Jesz dużo zieleniny, z mięs dróbi wołowina. Ograniczasz węglowodany ( ziemniaki, makaron, kasza, ryż ).
Zapomnij, że istnieje coś takiego jak słodycze i piwo. Dwa piwa i trening poszedł się walić.
Nie jest prawdą, że owoce można dużo i dowoli.
Dlaczego to wszystko jest takie ważne ? W ubiegłym roku biegałem po 100 km/tygodniowo w wysokich Alpach. Pomimo tego złapałem 3 kg. Nic nie dzieje się z niczego. Jeżeli nie zrobisz tego teraz to w okolicy 40-tki cukrzyca no a później umrzesz. Tak jak ja z tym, że Ty wcześniej. Zacząłem o tym myśleć gdy ważyłem nędzne 105. Teraz już 76 kg.
Po długich mękach czekają Cię jeszcze koszty. Najpierw ciuch do rozmiaru XL, PÓŹNIEJ EL, M i już się zaczniesz sobie podobać. To taki dziwny stan w którym człowiekowi we wszystkim do twarzy,... Później jeszcze będziesz miał wrażenie, że buty są za duże. Tu nie kombinuj, zaciągnij mocniej sznurówki,...
Każdy tak kiedyś zaczynał..no może nie az tak ale coś koło tego

Jestem twoim rówiesnikiem, wagę tez miałem powyżej 100kg, w tej chwili 90kg, niestety walka z kontuzją, ale robię wszystko żeby się nadal ruszać....najwazniejsze to z głową zwiększać czas ciągłego biegu...a potem tak jak napisałeś...cos się wymyśli...będe obserwował postępy i kibicował..powodzenia i pozdawiam
