No cóż, to jest niestety coś co też znam za dobrze. Nawet na lekko nierównym chodniku.strasb pisze: Ten moment nieuchronności w powietrzu, tuż przed upadkiem, znam aż za dobrze.
Tym razem wizja powrotu autem do domu chyba miała największy wpływ na to że szybko skończyłam bieganie - że jeszcze muszę kojarzyć i nikogo nie zabić po drodze.
Podejrzewam że gdybym biegała bliżej domu to bez względu na to w jakim byłam stanie jakoś starałabym się doczłapać do domu i pewnie też zrobiłabym sobie jakieś kuku.