3:12,5 - (M35) - napad
https://runalyze.com/shared/9gemxTemat wirtualnych zawodów przeczytałem dziś wcześniej, super inicjatywa, a że po zluzowaniu obostrzeń związanych z pandemią miałem w planie wizytę na bieżni, stwierdziłem: po co czekać skoro można sprawdzić się od razu. Pozostanie więcej czasu na ewentualną poprawę lub rozczarowanie

W każdym razie przygotowałem sobie karteczkę z rozpisanymi międzyczasami co 200m w dwóch wariantach: na 3:30 oraz optymistycznym na 3:20. Miał to być mój pierwszy, przebiegnięty na maksimum, kilometr w życiu.
Do rzeczy: rozgrzewki wyszło 3,2 km na średnim tempie 5:43, w tym pięć przebieżek w tempach 3:00 - 3:30, a ostatnie 100m w marszu, żeby uspokoić puls.
Po starcie wystrzeliłem zbyt szybko, na zegarku tempo chwilowe w okolicy 3:00, musiałem zwolniłem aby nie umrzeć na pierwszym okrążeniu. Zwolniłem do okolic 3:30 odczuciowo wydawało mi się zbyt wolno, nogi póki co kręciły, zatem lekko przyspieszyłem. W każdym razie po 400m miałem czas na wynik o sekundę lub dwie lepszy niż 3:20 postanowiłem spróbować to dociągnąć. Po sześciuset metrach zapasik się utrzymał, czy nawet nieznacznie zwiększył, na ośmiuset metrach na kartkę już nie patrzyłem tylko skupiłem się na tym by nie tracić tempa, palące zakwaszenie nóg zaczęło narastać. Jako, że miał to być test na maska, ostatnia prosta to już bieg na maksa, Stryd zarejestrował wartości tempa chwilowego nawet 2:41-2:45.
Na mecie pad na trawę i ze trzydzieści sekund łapania oddechu. Potem dotrucht do samochodu, odsapnięcie i wymiana butów, bo po wszystkim wykonałem jeszcze zasadniczy cel treningu jakim były sprinty 6x100m na przerwie 4-5min w marszu. Dwusetek już nie chciało mi się potem biegać
Z wyniku jestem bardzo zadowolony, ba, jestem zdumiony, że to tak weszło. Z kilometrówkami jestem za pan brat, w ramach przygotowań do łamania 40 min na dychę od dwóch miesięcy co drugi tydzień biegałem 6x1km po 3:45. Natomiast najszybsze jednostki, nie licząc sprintów, to były czterysetki lub pięćsetki robione gdzieś tak po 3:30. A same okolice 3:00-3:15 to dla mnie biegowa "czarna dziura" - kompletny brak wyczucia tempa w tym przedziale prędkości.
Na dwa i pół koła Stryd naliczył 1014m. Mam tę bieżnię zmierzoną kółkiem pomiarowym, pierwszy tor mierzony na łukach około 20cm od skraju ma 400,8m. Linia między pierwszym a drugim torem - przepisowe 406. Nie zwracałem na to uwagi, ale biegłem raczej środkiem niż wewnętrznym skrajem toru, poza tym jeden raz musiałem mijać babcię spacerującą torem pierwszym

Wysapałem tylko "pierwszy wolny" i na ostatnim łuku babcia grzecznie spacerowała torem zewnętrznym

Anyway wynik 3:12,5 to manualnie złapany lap po dwóch i połowie okrążenia i traktuję go jako swój rekord życiowy.
Z ciekawości wrzuciłem ten wynik do kalkulatora
https://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=44&id=399 Wygląda na to, że piątkę powinienem robić w 17:50 a dychę 37:17, gdzie moje życiówki to odpowiednio 19:17 i 41:19
