01.08.19 - czwBS 12-14km13,29km ~ 4'49'' [1:03:59]
Męki i drobienie. Robione na "odwal się", aby było. W sumie cel osiągnięty, bo "było"
02.08.19 - wtoWOLNECiupańsko w tenisa ziemnego. Słabo grałem, sporo błędów, ale parę wymian wyszło.
03.08.19 – śroDzień meczowyBardzo fajny sparing, w którym trochę się zmęczyłem. Niby 9,27km, co jest średnim wynikiem, ale swoje momentami musiałem wybiegać. Sparing na plus - kluczowe decyzje raczej ok, choć czekam na materiał wideo z meczu.
04.08.19 – ndzBieg Opalińskich - Opalenica 10km35'15" netto 6/301Nie był to mój start docelowy, ale na pewno traktowałem go bardzo poważnie i chciałem pobiec go jak najlepiej mogę, bo był to mój... pierwszy start w roku nie licząc Parkrunów na 5km.
Wstępem zacznę od tego, że na rozgrzewkę zrobiłem 2,42km ~ 5'22'' [13:00] + ćwiczenia w ruchu i w miejscu i parę przebieżek. Rozgrzewkę w biegu, kręciłem m.in w pobliżu kościoła, gdzie odprawiana była msza - podobnie jak kilku innych biegaczy. Bieg Opalińskich startował o 13:00, msza prawdopodobnie kończyła się również w pobliżu tej godziny. Jedni się modlą w kościele i przed kościołem, inni walą głupa i biegają. Ksiądz się postarał, bo na trasie i na mecie trochę ludzi było, także spoko. W tym roku oczywiście słonko i tylko 26 stopni, trasa oczywiście w 90% odkryta, a jakże - aczkolwiek nie kręciło wiatrem jak rok temu - kręciło, w pewnym miejscu dostałem konkretnego strzała wiatru, ale było lepiej niż rok temu. Tutaj zmiana - trasa od 1 lipca 2019 roku posiada atest. Trasa ta sama, z tą zmianą, że start został cofnięty o te około 100m (zatem trasa o te 100m jest dłuższa). Z jednej strony dobrze, z drugiej strony źle, ale jednak w ogólnym rozrachunku "bardziej dobrze", ale o tym za moment.
Cieszyłem się mocno na ten start, a największą radość sprawił mi fakt, że na liście startowej były znajome twarze. Znalazłem przynajmniej czterech znajomych biegaczy na podobnym do mnie poziomie, także liczyłem na możliwość biegu grupowego, co bardzo ułatwia temat. Moje plany były takie przed biegiem, by spróbować otworzyć 5km w 17:20-17:25 - prawdopodobnie na szczęście mi się to chyba nie udało (nie sprawdzałem). Generalnie jeden ze znajomych chciał otwierać po 3'25'' i tak trzymać ile wlezie, także jeden biegacz z "mojej" grupy przed startem już się wyłamał, innych nie pytałem. Godzina 13:00 startujemy. Kilometry podaję wg lapa z GPS. GPS pokazał 10,09km
1km - 3.27.3 - Formują się grupki. Pierwszych zawodników dokładnie nie widziałem, mnie interesowało tylko i wyłącznie tempo oscylujące w okolicach 3'30''. Dzięki Parkrunom i środowemu treningowi wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić. Przed biegiem zastanawiałem się tylko nad obuwiem - czy mocno-treningowy adidas boston 6, czy startowy adios 2. Wybrałem tradycję - adios 2. Po 1km ląduję gdzieś +/- na strzelam 15-16 miejscu. Za mną spora dziura, ze mną może chwilę został jeden biegacz. Przede mną też dziura, bo grupka, do której liczyłem że dołączę kilometr otwiera z 3-4 sekundy przede mną. Spora różnica jak na 1km.
2km - 3.34.0 - Biegnę sam. Kontroluję co robi liczna grupa przede mną - W tej grupie było na pewno z 7-8 osób jak nie lepiej. Szacuję, że biegną nieznacznie szybciej ode mnie. Strata do grupki na oko z 40-50m. Dalej w oddali biegną raczej już pojedynczo.
3 - 4 - 5km - 3.28.7-3.31.1-3.31.4 - Załączony tempomat. Robię swoje. Na oko wyrównałem tempo do grupki, strata się nie powiększa. Liczyłem na możliwość dołączenia do grupki - nieskutecznie (choć momentami chciałem zrobić porządny zryw), ale małymi krokami po kolei wyprzedzam osoby, które przegrzały początek albo odpuściły czy to z powodu nie wiem pogody, czy w jednym wypadku z powodu chociażby kontuzji. Osoby, które wyprzedzałem starałem się zachęcić do wspólnego biegu - razem jest znacznie łatwiej, ale ciężko jest biec, gdy się przegrzeje początek - Przerabiałem to. Ja biegnę równo i co ważne udało się złapać zawodnika z tej samej kategorii wiekowej.
6km - 3.29.5 - Wreszcie zaczynam łapać moją niedoszłą grupę. Liczyła ona poza mną w tej chwili... trzech biegaczy - no liczna się zrobiła, nie ma co

. Grupę złapałem dosłownie na moment, przelotem.
7km - 3.36.4 - I tu mój tempomat na chwilę się spie...ł za przeproszeniem. Szedłem, ślicznie, równo. Jak bozia przykazała w okolicach 3'30'', nawet na dobrych parę metrów wyprzedziłem moją trzyosobową grupę i tu również zachęcałem kolegów do wspólnego biegu, podkręcenia tempa, najzwyczajniej w świecie licząc na ich wsparcie. Chciałem pociągnąć ten wózek, bo wiedziałem tak na oko (na trasie mierzę tylko śr. tempo danego kilometra), że jest szansa na poniżej 35'. Ja chciałem pociągnąć ten wózek, ale k...a mać. Nikt mnie nie chciał przetrzymać, zresztą po czasie się nie dziwię - do mety jeszcze było lekko ponad 3km, a przed nami długa prosta i to z wmordewindem. Tu mały błąd z mojej strony, który delikatnie mnie nadwyrężył. Na szczęście w porę zareagowałem, bo zaczynałem celowo zwalniać, tak by z złapać się grupy.
8km - 3.28.7 - Biegniemy grupą łącznie cztery osoby ze mną. Zaczynam w nogach odczuwać skutki mojego biegu na "tempomat" (oddechowo na szczęście naprawdę rewelka). Do samej mety właściwie spoko, bo nie wieje, a zaczyna robić się pomału zabawnie. Jeden z zawodników zaczyna przyspieszać, co skutkowało tym, że odskoczył nam on na dobre parę metrów. Zaczyna się robić typowy bieg na miejsca - czyli to co właściwie lubię. Aczkolwiek dzisiaj do pewnego momentu nie lubiłem, bo żeby w ogóle być w stanie utrzymać to tempo, zmuszony byłem do kombinacji z długością kroku - męczone, męczone to było, ale skuteczne. Pod nogą było jeszcze trochę rezerwy, ale rezerwa się kończyła.
9km - 3.30.1 - Trzymamy, ale jest ciężko. Zawodnik, który trochę przyspieszył był jednak w naszym zasięgu - różnica może 10-20m, nie pamiętam, może teraz zmyślam i przekręcam fakty, ale generalnie raczej biegniemy/umieramy wspólnie. Jeden pomaga drugiemu trzymając tempo i nikt nie chce puścić. Szczegółów więcej nie pamiętam - pamiętam tyle, że były u mnie momenty w głowie by to puścić, by puścić tą grupę i dobiec sobie wolniej. Do mety coraz bliżej, a myśli na szczęście pojawiały się tylko w głowie.
10km - 3.22.4 - Przetrzymaliśmy "uciekiniera" i biegniemy razem, ja w tej grupie zaczynam się kręcić pewnie na 1 lub 2 miejscu. Raczej było to jeszcze 2 miejsce. Tutaj mega szacun dla zawodnika z naszej grupy - była możliwość do ścięcia, ładnej ścinki, która by nam dała naprawdę te kilka sekund na zapasie, ale nie - on pobiegł ulicą, a my za nim. Super sprawa. Zresztą na poprzedniej pętli (trasa = 2 pętle), było podobnie z innymi biegaczami przede mną - po prostu klasa. Ja mam świadomość, że im bliżej do mety tym moje szanse rosną, a jak już będzie te 300-400m do mety, gdzie jeszcze będę mieć trochę pary pod nogą, to wygram tą małą rywalizację w grupie. Na pełen mocny kilometr bym się nie porwał (za dużo), na 600m (zerknąłem na czas na zegarku, by przekalkulować czy jest szansa na < 35') też raczej nie. Zostało mi przyspieszyć jakieś właśnie 300m przed metą i tak zrobiłem, co pozwoliło mi się oderwać na te bezpieczne parę metrów. W oddali zaczynam dostrzegać zawodników przede mną - z 4 i 5 miejsca. Gdybym miał jeszcze te 100-150m to może może byłbym 5. (brakło 5 sekund) ... Tak pozostało mi pilnować miejsca 6. (choć nie wiedziałem, że biegnę 6.)
0.09km - 0.15.3 - Ostatnia prosta do mety liczyła nie wiem ile - może 150m. Miałem lekką przewagę, widziałem, że zawodnik przede mną wbiega już na oparach, ale głównie pilnowałem "tyłów", by nie zostać zaskoczonym. 7. zawodnik przybiegł po mnie 2', a 8. tylko 4'. Meta 35:15 i można pier...ć się na trawie pod drzewem w nagrodę, bo nie ukrywam, że też trochę byłem już powycinany.
Podsumowanie- Super organizacja, czyli zresztą nic nowego. Rok temu na trasie pełno wody, full. Pełno miejsc gdzie można było się schłodzić. Super atmosfera, niskie wpisowe, bardzo dobre zabezpieczenie trasy, a przede wszystkim fajna i mocna obsada.
- Lekko podkręcony rekord na 10km - nie robiąc treningu pod 10km

Ekstra. Niemniej jednak gdyby trasa była identyczna jak rok temu, to nieoficjalny rekord miałbym w końcu poniżej 35'

Muszę jeszcze trochę poczekać, ale to dobrze. Mając teraz załóżmy te 34:56 to mógłbym już sezon kończyć po jednym starcie w roku
- Na coś się przydaje pizganie krótkich szybkościowych odcinków. Końcówkę bieganą jak biedna wersja Bekele i Mo Foraha z pojedynku na półmaratonie to ja kupuję w ciemno

I walić to, że to było tempo może 3'15'' - 3'20'', a na finiszu z 3'00''
