Logadin

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

02.03.2020 - 08.03.2020

Poniedziałek
Plan: 22km@4'15
Wykonanie:
22km@4'11
Odczucia: miało być oryginalnie wczoraj ale rodzinka była i się popiło, dodatkowo pociąg do W-wy dojechał dopiero o 21, no i pod dzisiaj na diecie znów przed zawodami, więc wczoraj chciałem się poobżerać pizzą i dokończyć 2 sezon Altered Carbon, wiec jednak do zamieniłem, biegałem niedaleko siebie po parku, pętla niespełna kilometr i pół jeden prostej pod górkę i tak samo pół drugiej, więc troszku się popracowało, odczuciowo takie zmęczeniowo 8/10, no ale zrobione, dieta pudełkowa 1750kcal, a ja na tym biegu spaliłem już ponad 1400kcal i dosłownie za godz. czeka jeszcze na siłowni trening z trenerem personalnym, nieźle się dzisiaj zaoram XD

Wtorek
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 15x 1min/1min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
15x 60sek@3'09/60sek@6'40
2km@6'00
Odczucia: niby siłownia, bo padało i się nie chciało dupy na Veturilo posadzić i jechać na Agrykolę ale praca fest zrobiona, mocne tempo, pewnie na tartanie bym się tak nei zmusił jak tutaj, ciśnięte mocno, pierwsze 5 powtórzeń takie 8/10, kolejne już spokojnie blisko 8,5/10, ostatnie to wjeżdżało luźno na 9/10, lało się strasznie, ale dobre, mocne bieganie

Środa
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'47
Odczucia: ruszyłem wieczorem tradycyjną ścieżką przy bulwarach w tą i na zad,spokojnie bez kontroli tempa i spoglądania na zegarek, akurat wytop kaca, bez jakiejś szczególnej historii

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8x 1km@3'35/1:45min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'47
8x 1km@3'35/1:45min@6'00
2km@5'00
Odczucia: fajnie wpadło, na początku myślałem, że będzie ciężko ale jednak szło, przerwa taka w sam raz, dopiero ostatnie dwa powtórzenia mocniej poczułem i już czekałem na koniec, ale solidna robota zrobiona, dodatkowo przy jednym źle wyliczyłem odcinek i zamiast tysiaka wpadło 1200m, zaś przerwy były trochę krótsze, by dać szansę się bieżni rozpędzić

Piątek
WOLNE

Sobota
Zimowy Ultramaraton Karkonowski
Nadchodząca kwarantanna jednak nie zepsuła ZUK'a. Wybrałem się autem z kumpelm w piątek, wyjazd niestety dopiero po 16 toteż na miejscu byliśmy już po 21 jedynie by szybk oodberać pakiety, dokupić brakujące wyposażenie (akurat to które praktycznie tylko oni wymagają to i człowiek normalnie go nie posiada - chemiczne ogrzewacze do rąk i miagjące czerwone światełko). Po pakietach nagłe szukanie knajpy by zjeść 'obiad' - w życiu bym nie przypuszczał, że restauracje w Karpaczu w piątkowy wieczór czynne są do 21:30 (kuchnia).
Jakimś cudem udało się znaleźć pizzerię z piwkiem i napchać przed porankiem. Po jedzeniu jeszcze trochę TV i przygotowanie gratów i wio spać koło 24.
Do autokarów miałme niedaleko, raptem 1000m, więc nie musiałem się jakoś wcześnie zbierać. Plan był taki by biec na krótkie spodenki i dokolanówki, mimo to na wierzch poszły wodoodporne spodnie na czas dojścia do autokarów (i to była dobra decyzja, bo już do końca biegu ich nie zdjąłem XD).
Na miejscu jakieś 20-30min stania w kolejce do sprawdzenia sprzętu i wejścia do busa, w międzyczasie autem podjechał kumpel. Troszkę pogadaliśmy jaka to super pogoda, zero śniegu, no ni @#$%^ nie czuć zimy - troszkę smutek.
Jednak parę km przed polaną Jakuszycką już zaczęło robić się biało, a na miejscu nie dość, że biało to i piździawa fest! Jednak dostaliśmy taką zimę na jaką ZUK zasługuje.
5min przed startem jeszcze ostatnia wizyta w krzakach, ustawienie mp3 i podciągnięcie buffa i można było czekać na odliczanie. Szybka piątka z kumplem, 3-2-1 i wio.
Początek wydłużony w stosunku do tego co biegłem 4 lata temu, można było się trochę przesunąć do przodu, zwłaszcza, że śnieg nawet fajnie ubity. Co jednk było gitarą na pierwszym kilometrze niebawem zmieniło się w jednoosobową ścieżkę z zaspami po bokach i już brodzeniu w 20cm śniegu. Tak jak się człowiek do tego momentu ustawił tak już biegł dłuższy kawałek w 'pociągu'. Nie było sensu tracić sił na minajki z lewa i z prawa na paręnaście min. po starcie.
Dodatkowe przetasowania trafiły się na podbiegu i tak dociągnęliśmy do pierwszego dłuższego zbiegu i o @#$%^... Strumieniem w dół, parę razy nogi w wodzie ponad kostkę, błoto, uślizg, a to dalej początek. W butach już kamyczki - nie brałem sruptutów. Całe szczęście biegłem z pierwszą i drugą dziewczyną i to one dyktowały tempo - nie forsowały - i całe szczęście. Gdyby przede mną był jakiś wariacik to pewnie bym kleił plecy i jedynie ciekaw bym był na krótym korzeniu zakończę nurkowaniem w sturmieniu. A tak może i wolniej ale cało i bezpiecznie dało się to zmęczyć.
Dalej było już przyjemnie, ubita ścieżka lekko pod górę. Można było dać wypocząć mięśniom po tej zbiegowej pracy. Następne kilkanaście km bez jakiejkolwiek historii. A gdy tylko zaczęło się zbieganko do drugiego pkt. mega wkurw, pogoda fatalna, do tego bieg po trawersie, więc mega duży dyskomfort, jedna noga wyżje, druga niżej, dodatkowo na nogach Adidasy Terrex Agravic to i bieżnika mało i dwa raz pan tarzanka. Sporo sił to kosztowało. A miał być odpoczynek i dynamiczny zbieg. Za to była walka z trasą i palące mięśnie :)
Tak się jakoś doturlało do pkt. odżywczego. Ale że w człowieku dalej wieczorna pizza to się jeść nie chciało, że zimno to i dalej 3/4 bidonów były pełne, więc bez przystanku ruszyłem dalej.
Tutaj był mój ulubiony fragment biegu, zbieg trasami narciarskimi, długo, lekki ciągły spadek, śniegu troszkę pod nogą ale tak na w sam raz, bajka. Wkurzajacy był jedynie dodany kawałek po czeskiej stronie, typowo leśna nieuczęszczana ścieżka z toną kopnego śniegu.
Na drugim pkt. już bidony trzeba było napełnić, jeść dalej się nie chciało. Zaczęło się podejście do domu Śląskiego. Póxniej trochę wypłaszczenia i dalej mars pod górkę. Ogólnie nic ciekawego (poza kolejnym poronionym trawersem z beznadziejną wiejawą i panem tarzanką) :) Jebało śniegiem po twarzy i tyle. W głowie tylko myśl o pomidorówce - pamiętam, że cztery lata temu była super, mega doprawiona, smaczna fest - i w tym roku było tak samo! :) Bidony oddałem i szybko po talerz zupy, pamiętam tylko słowa fotografa "patrzcie jak wpierdala pomidorową...". Fakt talerzy w rekordowym czaie pękł, chyba najlepszy czas w jedzeniu zupy tego dnia tam zrobiłem - duma.
Niestety (dowiedziałem się o tym później) na tym punkcie z powodu hipotermii zszedł mój kolega. Jak go po biegu pytałem co i jak, to mówi, że nawet siedział tam 30-45min i próbował się ogrzać i ruszyć dalej ale niestety nie było opcji, szkoda. Zwłaszcza, że jak zwykle podejście na Śnieżkę 'dawało radę' :) Ubaw i wkurw (jednocześnie) po pachy. Tutaj miałem już taki uślizg, że musiałem całość wchodzić asekurując się łańcuchem - dobrze, że ten fragment to kilkaset metrów a nie np. 2km.
Po szczycie Śnieżki wiadomo, już easy się włącza :) Początek zbiegu jeszcze tragedia, bo dalej stromo, dalej wiatr 80km/h+ i śnieżyca, a pod nogami wsi oco najgorsze. Ale to nie był jakiś specjalnie długi fragment, więc do przeżycia.
Później już normalny, przyjemny zbieg i wypłaszczenia. Ot typowy mocno biegowy odcinek. Sporo tutaj nadrobiłem i dalej czułem się świetnie.
Koniec biegania miał być przy ostatnim podejściu ale obok mnie było dwóch zawodników i każdy delikatnie podbiegał, no to co mogłem zrobić 'namówili!'. Więc i podbiegałem z nimi. Na szczycie myślę sobie, o cholera re we la cja! Czuję się elegancko, a tu już tylko zbieg praktycznie i ostatnie króciótkie góra-dół-góra-dół już pod samym Karpaczem.
Nooo właśnie... Na ostatnich ~6km tak mnie ścieło, że hej. Po prostu odcięcie energetyczne lv over9000. Nogi petarda, oddech petarda, a w baku pusto! Coś czuję, że jednak pokpiłem za bardzo sprawdę odżywiania we wcześniejszych fazach biegu i teraz przyszło za to zapłacić.
Zamiast próć ile fabryka dała to ja zygzakiem od lewej do prawej 'cisnę' po 5'30-6'30min/km! Na odcinku gdzie pownienem lekko lecieć po 4'15. Koszmar, całkowicie przeszła mi ochota na jakąkolwiek walkę. Tak też i ciągnąłem tą 'furmankę' do mety. Na tym odc. minęłą mnie dobrych 6-8 osób ale byłem tak odcięty od tego co się dzieje do okoła, że na wszystko miałem po prostu wywalone.
Nawet nie szło się spiąć na ostatnich 500m. Jedynie z gracją dobiegłem ostatnie 100-150m :)
Wpadłem z czasem równiutkie 7:00:00, na Gremlinie 6:59:57 :D Tak po prawdzie wynik super. Nie dość, że dużo szybciej niż poprzednim razem to i teraz trasa dłuższa. Rachwal w RMT także ładnie 'zapłacił' punkcikami (po raz kolejny CCC - zaawansowany i już tylko paręnaście pkt. brakuje do pierwszego poziomu B - elita krajowa XD). Więc właściwie jestem mega zadowolony.
Za linią mety od razu na krzesełko i kilkadziesiąc kawałków czekolady ładowane tak szybko jak się tylko da i proszę po 5min człowiek jak nowonarodzony!
Ruszyłem spacerkiem do Żabki i hotelu, tam odtajania dobre 45-50min pod prysznicem, później sjesja i z kumplem umówieni na piwko. Po drodze wpadamy na pomysł, by sprawdzić to after party, myślimy, że wpadniemy i wypadniemy, bo raczej drętwo będzie, a tam... SUPER :) Impreza jak za studenciaka, coverband sprawował się na medal, no i wiadomo cebula deal jak nic! DARMOWY BROWAR bez limitów :D Skończyło się na tym, że powiedziałem kumplowi, że póki nie wypiję minimum 10 to nie wychodzimy. Toteż wyszliśmy dopiero po 24 :)
Ogólnie impreza tak samo super jak cztery lata temu!
"Polecam, K. Stefański"
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niedziela
WOLNE
Ostatnio zmieniony 30 mar 2020, 15:02 przez Logadin, łącznie zmieniany 6 razy.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

09.03.2020 - 15.03.2020

Poniedziałek
Plan: 8km easy
Wykonanie:
8@4'54
Odczucia: w niedzielę nie było biegania, sobotnie picie na afterze + powrót do W-wy i dalsze picie w Rozbiegówce i lekko zakwaszone uda, więc na ten dzień wpadło spokojne 8km po parku Fontann

Wtorek
Plan: 10km easy + 8x 100m/100m
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
10km@5'00
8x 20sek@3'00/40sek@6'00
Odczucia: dzień na siłowni, uda już gitara, właściwie bez większej historii

Środa
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 15x 200m@36sek/200m + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@5'00
15x 40sek@3'00/1:20min@6'00
2km@5'00
Odczucia: kolejny dzień na siłce, pogoda nie zachęcała na wypad do Agrykoli, fajnie wpadło, bardzo miło się biegło, lekko

Czwartek
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 6km@3'50-55 + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@5'00
6km@3'49
1km@6'40
1km@6'00
1km@5'20
Odczucia: cały czas 1% NACHYLENIA utrzymałem, ale walka fest, mega łeb poniewierało, nie raz chciałem odpuścić, na szczęście udało się dowieźć, od razu po tym trener i godz. treningu na ciało

Piątek
WOLNE

Sobota
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'52
Odczucia: bez przebieżek, bo jednak zakwaszone nogi fest po czwartkowej siłowni (mocne serie zakroków z 2x 25kg na rękę poniszczyły nogi), więc nie chciałem jeszcze ich dobijać sprintami

Niedziela
Plan: 20km [4'30 -> 4'20 -> 4'10 -> 4'00]
Wykonanie:
5km@4'26
5km@4'15
5km@4'06
5km@3'55
Odczucia: ależ to fajnie wlazło, wpierw w ogóle miałem nie wychodzić, bo się zasiedziałem ale jednak się nakręciłem pod wieczór i wio, każda piątka miło, pod kontrolą, jedynie ostatnie 2km cięższe, bo i wbieg na wiadukt i wiatr tutaj mocno w twarz, ale poza tym bajka
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

16.03.2020 - 22.03.2020

Poniedziałek
Plan: 3km easy + 4x 100m/100m + 15x 100m/100m podbieg 80% + 2km easy
Wykonanie:
3km@4'44
4x ~120m/120m [całość 4:40min]
15x 100m/100m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - bruk pod Pomnik Marii S-C]:
0:22.2/0:44.3
0:22.8/0:47.7
0:23.2/0:47.5
0:22.6/0:49.2
0:21.7/0:48.7
0:21.7/0:50.4
0:21.3/0:49.7
0:21.5/0:52.1
0:23.1/0:49.0
0:23.1/0:48.9
0:19.8/0:51.7
0:19.2/0:53.4
0:19.9/0:52.9
0:19.8/0:53.7
0:19.4/0:51.7
2km@4'44
Odczucia: wieczorkiem ruszyłem na fontanny i stromy podbieg po bruku, fajnie wpadało, nawet pierwszych 10 powtórzeń za lekko, ostatnie 5 bliżej było do 85-90%, poprzednie wpadały tak 'leniwie', że się nawet rozleniwiłem do tych po 23sek, ale ważne, że praca na podbiegu była wykonana, nie miałem piłować na maxa, niby na kwarantannie człowiek nie chleje, a jakoś wpływu na organizm nie widać XD

Wtorek
Plan: 2km easy + 3x [3km@3'55 + 1km@4'30] + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'01
3x [3km@3'55 + 1km@4'30]:
3km@3'53
1km@4'24
3km@3'53
1km@4'27
3km@3'53
1km@4'10
2km@5'21
Odczucia: taki mocno zmienny ciągły, ruszyłem na pętlę przy fontannach, a niepotrzebnie, mogłem walić bulwary, wiać nei wiało, a płasko, a tak +/-120m złapałem na bieganiu głównego zadania, nie powiem by szło lekko, spokojnie biło zmęczeniowo po 8,5/10, w 5 strefie siedziałem dobre 23min, mocna praca, fakt nie było 9/10 i mega walki, ale już dyskomfort spory, coś jak na 3km w zawodach na dyszkę przy ostatnich szybkich 3km, ale odziwo jestem zadowolony, gdyby nie takie bieganie góra/dół, pewnie bym 3-jki zamykał w okolicy 3'45-48

Środa
Plan: 10km@4'40
Wykonanie:
10km@4'25
Odczucia: tak po prawdzie to miało być wolne, ale czułem się git i poprosiłem o 'więcej', zwłaszcza, że za oknem cudo pogoda i nie chciałem tego zmarnować, trasa standardowa po bulwarach w tę i na zada, spoko się biegło, naturalnie wpadało to tempo, więc nie ruszałem

Czwartek
Plan: 2km easy + 15km@4'15 + 1km
Wykonanie:
2km@4'44
15km@4'07
1km@4'31
Odczucia: ruszyłem w kierunku wału na drugą stronę Wisły, rozkopane coraz mocniej, już nawet nie idzie normalnie tego przebiec, później do stadionu, by sprawdzić czy jest otwarty - nie, nie jest :D powrót bulwarami, by zobaczyć jak na zakazie wyglądają - dalej ludzie chodzą ale wyraźnie mniej, chociaż to i pogoda swoje pięć gorszy dodała na bank, dokręcone kółka dwa przy fontannach i końcówka do domu, ogólnie biegło się rewelacyjnie, nogi dosłownie petarda, fakt, że biegałem w Adiosach starych i odczucia startowe, a to zawsze fajnie dodaje ale jednak tak czy siak super trening

Piątek
Plan: 3km easy + 3x 100m/100m+ 15x 40sek/40sek + 2km easy
Wykonanie:
3km@4'50
3x 100m/100m:
0:18.7/0:31.0
0:21.9/0:29.5
0:20.0/0:28.0
15x 40sek/40sek:
40sek@3'26/40sek@5'41
40sek@3'10/40sek@6'03
40sek@3'22/40sek@5'34
40sek@3'21/40sek@6'20
40sek@3'14/40sek@6'02
40sek@3'26/40sek@5'41
40sek@3'36/40sek@6'25
40sek@3'18/40sek@5'23
40sek@2'59/40sek@6'18
40sek@3'20/40sek@5'50
40sek@3'02/40sek@5'55
40sek@3'06/40sek@5'53
40sek@3'21/40sek@6'59
40sek@3'06/40sek@5'43
40sek@3'18/40sek@6'04
40sek@3'17/40sek@6'27
2km@4'59
Odczucia: tym razem trening wgrałem w zegarek by sam sobie odmierzał dystans i jedynie wibrował, jeszcze przed wjechałą cała pizza hut to i żołądek cierpiał, na tempa akurat to chyba nie ma co patrzeć, raz, że ucinał, dwa, że biegane po pętli przy fontannach ze wniesieniem i zakrętami po 90 stopnii, na których odziwo wypadały częściej odcinki szybkie niż wolne :D, biegłem po prostu tak by poczuć, że jest mocno, pewnie na tartanie bym trzymał tempo 17-8sek/100m na szybkich odcinkach, jednak minutówki rządzą się swoimi prawami, tak samo jak i trasa po której się biega, już chociażby widać po przebieżkach, które normalnie biegane na tartanie wpadają po 14-16sek, gdzie 17-18sek to jest ślimaczo wolno :), no ale nic w dobie koronawirusa o kulturze tartatu można zapomnieć

Sobota
Plan: 12km easy
Wykonanie:
Odczucia:

Niedziela
Plan: 14km easy
Wykonanie:
15km@4'32
Odczucia: miały być tysiaki ale kumpel wpadł w odwiedziny, piwko wpadło, do tego WIAŁO, zdecydowałem się przełożyć na pon., w pon. miało być wolne ale jednak chciałem coś tego dnia pobiegać, trzeba uważać na kcal na kwarantannie i palić gdzie się tylko da hehe, ruszyłem z kolegą, który był na rowerze do Jeffs'a i powrót, jednak trasa przez miasto i GPS potrafił troszku naoszukiwać, tak po prawdzie to czuję, że dodał od siebie jakieś pół kilometra, więc i tempo było bardzije bliżej okolicy 4'40-45
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

23.03.2020 - 29.03.2020

Poniedziałek
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'53
10x 100m/100m [całość 9:18min]
Odczucia: klasyczny trucht po bulwarach i w drodze powrotnej rytmy, niestety coś od niedzieli zaczęło boleć lewe biodro, nie jakoś potwornie, bardziej tak jakbym uderzył się w kant stołu ale trzyma cały czas i powoduje dyskomfort

Wtorek
Plan: 14km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
14km@4'44
10x 100m/100m [całość 8:49min]
Odczucia: trasa podobna jak dzień wcześniej jedynie na początku trochę po osiedlu, chciałem zobaczyć czy jest jakaś łatwa opcja wejść na 150m bieżnię na terenie podstawówki, jednak nie ma :( biodro dalej odczuwam, poza tym bez większej historii

Środa
Plan: 5km easy + 10x 200m/200m podbieg + 2km easy
Wykonanie:
5km@4'25
10x ~205m/205m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]
0:40.9/1:27.1
0:41.1/1:29.3
0:40.5/1:26.6
0:40.1/1:26.7
0:39.6/1:29.7
0:39.9/1:26.0
0:39.2/1:25.8
0:39.2/1:26.8
0:38.7/1:28.5
0:37.6/1:28.0
2km@4'34
Odczucia: na nogach nówki Adidas Adios Boston 8, pora na testowanie, podbieg klasycznie przy Fontannach, duuuża poprawa tempa w stosunku do ostatniego takiego treningu, który był 28-go lutego, bardzo zadowolony z tych podbiegów jestem, prawie tak samo jak z butów :)

Czwartek
Plan: 2km easy +4x 100m/100m + 6km@3'50 + 2km easy
Wykonanie:
2.1km@4'43
4x 100m/100m [całość 3:27min]
6km@3'48
2.1km@4'49
Odczucia: tym razem mocniejszy ciągły, buty dowiązałem na wyższe oczko i pięta w ogóle przestała latać (wcześniej lekko myszkowała), ogólnie buty super, dla mnie to taki kolejny Adios ale liczę, że bardziej wytrzymały i mogę łoić w nim 90% treningów, sam ciągły padł na fontanny, więc wiadomo przewyższenia + nawroty w @#$%^ wybijające z rytmu, dodatkowo otworzyłem trochę za mocno po 3'39, nawet nie wiem po co i na co, całość dopięta bez dociskania w 3'47-48, zmęczeniowo początkowe 8/10 dobiło do 8.5/10, dobre bieganie, może tempo średnie bez szału i odczucia też wysoko na skali ale dla głowy fajny trening, nie wiem czy musze dodawać ale biodro dalej to samo, smarowanie Voltarenem i tyle, zaczynam myśleć czy to nie przez pracę z domu, normalnie w pracy siedzę na zwykłym krześle, w chacie na podłodze na pufie z nogami wyciągniętymi przed siebie, cholera wi

Piątek
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 12x 1km@3'45/2min + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'41
3x 100m/100m [całość 2:24min]
12x 1km@3'45/2min: [przerwa w dynamicznym marszu na 230m pętli obok]
3:42.0/2:00.4
3:38.2/1:59.9
3:39.7/1:59.5
3:42.7/2:00.6
3:41.7/2:00.1
3:41.2/1:59.9
3:42.6/1:57.8
3:42.1/1:59.1
3:43.6/1:58.1
3:41.7/1:56.7
3:44.8/1:57.8
3:45.7/1:56.7
2km@4'50
Odczucia: to ten trenign przełożony z poprzedniej niedzieli, przez te moje zabawy z przenoszeniem to cłąy ten tydzień jest pomieszany, tak na prawdę to 5 dni pod rząd to jeden jebany AKCENT XD, więc troszkę się poorało do końca tyg., tysiaki wchodziły ok, pętla znów na fontannach, znów wiatr, nawroty i góra/dół, na tartanie bym bez problemu pewno dowoził po 3'35 nawet mimo tej lichej przerwy, tutaj też końcówki zwalniałem widząc zapas do 3'45, zmęczenie odczułem dopiero na ostatnich trzech, chociaż bardziej to biodro marudziło, ale trening zaliczony

Sobota
Plan: 3km easy + 2x 100m/100m+ 20x 40sek/40sek + 2km easy
Wykonanie:
3km@4'59
2x 100m/100m:
0:18.0/0:37.8
0:21.3/0:30.8
20x 40sek/40sek:
40sek@3'26/40sek@6'11
40sek@3'27/40sek@4'58
40sek@3'16/40sek@6'23
40sek@3'19/40sek@6'32
40sek@3'22/40sek@6'04
40sek@3'22/40sek@6'34
40sek@3'24/40sek@6'17
40sek@3'26/40sek@5'39
40sek@3'29/40sek@5'50
40sek@3'21/40sek@6'32
40sek@3'22/40sek@5;38
40sek@3'21/40sek@5'54
40sek@3'24/40sek@6'24
40sek@3'26/40sek@6'30
40sek@3'12/40sek@6'18
40sek@3'15/40sek@5'50
40sek@3'33/40sek@6'11
40sek@3'28/40sek@5'45
40sek@3'16/40sek@5'57
40sek@3'36/40sek@5'21
2km@5'12
Odczucia: kumpel wpadł na rowerze to poasekurował, trenign znów wgrany w zegarek, trasa wzdłuż bulwarów, całość bita do końca na południe, na bulwarach tłumy, mijanka co chwila i zygzak między spacerowiczami i rowerami, dodatkowo na początku wizyta w tojce i jak się okazało nie ostatnia, na ostatnim powtórzeniu musiałem srogo zwolnić, bo by się brązowo skończyło jak nic XD, dobrze, że po drugiej stronie ulicy niecałe 500m dalej była stacja Olrenu na ratunek, trening skończony przy Agrykoli i powrót na chatę spokojnie już na Veturilo, tempa odcinków tak jak ostatnio niepilnowane, nie widzę sensu jak to jest na GPS i na ulicy, ważne by po prostu było względnie mocno i by w miarę równo do końca dowieźć

Niedziela
Plan: 25km [5km@4'45 + 5km@4'00 + 5km@4'45 + 10km@3'55]
Wykonanie:
5km@4'38
5km@3'57
5km@4'41
15km@4'35
Odczucia: @#$%^ MASAKRA, pogoda koszmar, wiało tak, że łeb urwany, rano nie polazł człowiek, bo mordowało smogiem, poczekał do wieczora i zabiło wiatrem, dodatkowo pizza na brzuchu ciązyła, pierwsze 8km luzik albo z wiatrem albo boczny i myślę o do zniesienia, za to ostatnie 2km pierwszego szybszego odcinka i wmordęwind, że hej! puls w kosmosie, walka fest, oranie jak na zawodach, kumpel się dołączył na ostatnie 1000m na świeżego i umierał po 700m, tragedia, obaj stwierdziliśmy, że !@#$% normalny trening, walimy easy, a że dalej pobiegliśmy na południe to i wiadomo, powrótu więcej, dodatkowo CAŁY powrót to znów było oranie pod wiatr przy 2stC (gdy człowiek na krótko), dawmo mnie tak nie wypizgało, chociaż bardziej zniszczyło mentalnie, psychika zdewastowana, tempo po 4'35, a czułem się jakbym cisnął połówkę na zawodach jak co chwila mocniej przywiało(nawet sobie nie wyobrażam co, by tego dnia było w Gdyni na MŚ gdyby nie zostały odwołane, jak tam w godz. startu 1stC, deszcz i wiarr 45-50km/h! XD), więc 10km@3'55 poszło w niebyt kosztem dodatkowych 15km w tempie konwersacyjnym i tak bardzo mocne ostatnie dni były, biodro dalej marudzi :)
Ostatnio zmieniony 30 mar 2020, 14:22 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

30.03.2020 - 05.04.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 6km easy + 12x 200m(35sek)/200m + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'33
12x 200m(35sek)/240m: [wychamowanie + nawroty dodały około 40-45m]
0:33.2/1:37.5
0:33.8/1:36.5
0:33.2/1:38.8
0:33.9/1:36.8
0:34.0/1:37.9
0:33.5/1:40.2
0:33.5/1:40.5
0:33.8/1:40.6
0:33.0/1:43.0
0:33.0/1:42.1
0:33.9/1:43.9
0:33.6/1:38.4
2.4km@4'48
Odczucia: no ostatni dzień biegania na bulwarach, wyliczony dystans po aptekarsku XD równioutko 200m po prostej, od razu się przyznam wiatr lekki, bo lekki ale jednak był pomocny i wiał na szybkich odcinkach w plecy, później nawrotka i na truchcie w przerwie powrót do miejsca startu i wio znów, wysiłkowo ostatnie 50m na kazdym powtórzeniu to było dobre 8,5/10, a i ostatnie 20m spokojnie na 9/10 wchodziło, zadyszka mijała dopiero po około 125-150m truchtu, poza tym fajnie było się tak dobrze przewentylować, dobry trening

Środa
Plan: 15km
Wykonanie:
15km@4'49
Odczucia: zamieniony trening z czwartkiem, by sprawdzić jak wyglądają restrykcje na mieście i sprawdzenie nowej miejscówki do biegania, Pelcowizna, ścieżka leśna + ew. powrót płytami, praktycznie płasko, jedynie wiatr potrafi kręcić, ale ogólnie na czas izolacji miejscówka pierwsza klasa, ni to las ni park i praktycznie zero ludzi, do tego blisko od domu, a sama pętla fajna bo blisko 6km

Czwartek
Plan: 2km easy + 2x 100m/100m + 8km@3'55 + 2km easy
Wykonanie:
2.1km@4'44
2x 100m/100m [całość 1:41min]
8km@3'54
3.5km@4'55
Odczucia: @#$%^ ciężkawo, pierwsze 4-5km fajnie takie 8/10, do 7km już takie 8,5/10 ostatnie 800m to mocna orka, chociaż fakt tam było pod górkę ale jednak wciąż 9/10, sama pogoda zaś idealna, wiatru malutko, lekki chłodek, git

Piątek
Plan: 4km easy + 10x 300m/300m podbieg + 4km easy
Wykonanie:
4km@4'49
10x 300m/300m podbieg [wbieg na most Gdański od strony ZOO]:
1:02.8/2:09.5
1:06.1/2:10.7
1:05.6/2:12.5
1:04.8/2:11.6
1:04.6/2:13.3
1:04.6/2:08.4
1:04.9/2:13.1
1:04.1/2:15.6
1:03.1/2:16.2
1:02.5/2:14.5
4km@4'55
Odczucia: myślałem intensywnie czy może podbieg Sanguszki, czy jednak podbieg na most Gdański od strony Zoo, bo własciwie pasował idealnie, raz, że mocniejsze wygwizdowie i ulica nie jest przy parku, dwa, że długość też w punkt i łatwe znaczniki gdzie start i koniec, no i trzy, że jednak na tych 300m jeszcze o 1-2m więcej przewyższenia, więc i ciężej, chociaż po połowie tam jest mocniejszy zakręt, niby blisko 180 stopnii ale na całe szczęście nie typowa agrafka, więć wygrał wbieg na most, mocna praca spokojnie na 85% mocy, jest kolejne fajne miejsce do robienia dłuższych podbiegów

Sobota
Plan: 9km easy + 15x 100m/100m
Wykonanie:
9km@4'47
15x 100m/100m [całość 13:58min]
3km@5'11
Odczucia: kolejny dzień na Pelcowiźnie, tym razem bez historii, ot easy plus rytmy i easy do domu, dzisija jednak wiaterek już w kierunku południowym przeszkadzał

Niedziela
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 15x 1km@3'48-50/1min + 2km easy
Wykonanie:
2.2km@4'50
4x 100m/100m [całość 3:33min]
600m@5'08
15x 1km@3'48-50/1min:
3:42.6/1min@9'07
3:44.6/1min@9'24
+/-3:46.6/1min@8'51
+3:46.6/1min@9'02
+3:47.6/1min@9'09
3:49.6/1min@9'22
3:45.7/1min@9'21
+/-3:49.6/1min@8'28
+3:48.5/1min@8'47
+3:49.6/1min@9'16
3:49.6/1min@8'56
3:48.6/1min@9'26
+3:53.6/1min@9'07
+3:57.6/1min@8'51
++4:07.5
4km@5'21
+ -> kilometr biegany pod wiatr
+/- -> pół kilometra pod wiatr, pół kilometra z wiatrem plus 180 stopni nawrótka w połowie
++ -> kilometr i pod wiatr i górki
Odczucia: kurde te z wiatrem ciężko, zwłaszcza przerwa dawała się w kość, 60sek schodzi w @#$%^ szybko, człowiek dalej rusza na wysokim pulsie, do tego ostatnie kilometry pod wiatr i spuchłem, ostatni to już w ogóle i wiatr i górki, gdyby nie to, że oglądałem dzisiaj vloga jednego ziomka co akurat opisywał swój trening 15x 1km na 1:30-2min przerwie to bym odpuścił już na dziesiątym powtórzeniu, zwłaszcza wiedząc o tym, że ostatnie trzy czekają pod wiatr, ale koleś też mówił, że pirwsze 10 powótrzeń miał w okolicach 3'00, a ostatnie pięc od 3'07 po nawet 3'14/km, a mimo to skończył trening, więc zdecydowałem się zrobić jak on, mimo, że tempa już nieutrzymane i zagotowany to jednak dowiozłem ilośc powtórzeń
Ostatnio zmieniony 06 kwie 2020, 10:25 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

06.04.2020 - 12.04.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
13km@4'38
Odczucia: teraz już nowa klasyczna ścieżka, dobieg do pelcowizny i tam jedna pętelka i do domu, właściwie spokojne easy bez historii

Środa
Plan: 4km easy + 10x 200m(36sek)/100m + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'39
10x 200m(36sek)/100m:
0:36.5/0:43.8
0:37.0/0:52.7
0:34.2/0:57.1
0:35.0/0:53.5
0:34.7/0:52.2
0:36.6/0:55.0
0:35.1/0:53.0
0:35.7/0:55.1
0:35.4/0:52.7
0:35.3/0:48.6
4km@4'47
Odczucia: trening wgrany w zegarek i latane po pelcowiźnie w rytm jego pikania, na tartanie pewnie to by wchodziło po 30-32 sek, bo tutaj raz, że wcześniej wspomniany GPS no i dwa, że po szutrze na butach bez bieżnika, więc łyżwy fest, same odczucia mocno takie 8,5-9/10

Czwartek
Plan: 14km easy
Wykonanie:
16km@4'51
Odczucia: wymieniłem treningi czw-pt, dodatkowo powoli nakładają się tez na to wszystko ćwiczenia które wykonuję w domu zwykle 3-4x na tydz. po godz. tego co zapodaje adidas, mocna praca jest i się kumuluje, tego dnia troszkę więcej easy, przyjemnie

Piątek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 2x 4km@3'50/3min + 2km easy
Wykonanie:
2.2km@4'50
4x 100m/100m [całość 3:29min]
800m@5'00
4km@3'48/3min@15'07
4km@3'53/3min@10'36
5.75km@5'58
Odczucia: w niedzielę na 6x2km idę na błonia Narodowego, tutaj jest ewiedetnie coś nie tak :D jest mega ślisko, noga ucieka cały czas, męczę się fest, jak robiłem nawrót po płycie chodnikowej to normlanie jakbym dostał turbo taka różnica, dodatkowo pierwsze 4km robiłem w systemie 2km w tą i 2km z powrotem, z czego pierwsze 2km na świeżości były centralnie pod wiatr, powrotne w plecy, na drugiej 4-ce zrobiłem na połowie długości odcinka, czyli miałem trzy nawroty w miejscu, kilometry 1 i 3 pod wiatr + tracenie na nawrocie, wydaje mi się, że jakbym to tłukł po asfalcie to spokojnie byłoby i lżej i szybciej, chociaż i tutaj pewnie też byłoby lepiej gdyby nie wiatr i nawroty, bo coś czuję dopre parę sek na każdej agrafce

Sobota
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
3.75km@5'35
11.2km@5'24
11.2km@5'03
Odczucia: bieg świateczny pelcowizną na północ do Cypelka tam troszkę posiedzieć nad wodą i powrót, pierwszy odcinek do to bieg do miejsca startu, super pogoda, miło i mega przyjemnie, muzyka na głosniku w plecaku, dodatkowo znajomi dołączyli, więc o odrobina normalności wśród pól

Niedziela
Plan: 2km easy + 2x 100m/100m + 6x 2km@3'50/3min + 2km easy
Wykonanie:
2.10km@5'08
2x 100m/100m [całość 1:43mkn]
6x 2km@3'50/3min (90sek marsz + 90sek trucht):
2km@3'48/3min@6'55
2km@3'47/3min@8'38
2km@3'48/3min@8'10
2km@3'48/3min@7'56
2km@3'48/3min@8'10
2km@2'48/3min@7'55
2.5km@5'20
Odczucia: jeżeli miało być lekko to nie było, odczuciowo 8,5/10, fakt, że 4h wcześniej robiłem godzinne ćwiczenia z adidasem plus trochę wiatru i ciepła było, dodatkowo do stadionu trasa też taka nie za równa i komfortowa, ale ciężko, zlwaszcza pierwsze powtórzenie po którym nawet myślałem, by tą grandę kończyć i dzisiaj dopiero wykonać XD myślałem, że będzie wchodzić jak rozgrzany toporek w masło, a tu mocna praca, a tempo bez jakiegokolwiek szału
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

13.04.2020 - 19.04.2020

Poniedziałek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
13.7km@5'04
Odczucia: miałem troszkę marszu w połowie jak znajomego na chodniku zauważyłem i chwilę pogadaliśmy, dodatkowo na 4km przy zbiegu po rozkopanych schodkach na ścieżkę wiślaną zrobiłem pana tarzankę, rozcięta ręka i ucierpała dodatkowo lewa noga, no ale musiałem dobiec trening, gdyby nie te perypetie to byłoby zapewne bez historii, a tak ręka już prawie ok za to noga przeszłą dopiero w piątek

Wtorek
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12.25km@5'23
2.25km@4'08
Odczucia: strasznie wolno to szło, nie wiem czemu, jakaś niemoc, biegaliśmy z kolegą i ani jeden ani drugi coś nie mógł wejśc na wyższe obroty, później kumpel ruszył na swoje 8km@4'10, a ja dołączyłem na jego końcówkę, by choć trochę się pobudzić

Środa
Plan: 4km easy + 10x 200m/200m podbieg + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'48
10x ~205m/205m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]:
0:40.4/1:30.2
0:42.4/1:29.8
0:40.5/1:31.4
0:40.1/1:32.1
0:40.8/1:30.6
0:40.5/1:33.4
0:39.9/1:30.9
0:40.0/1:30.4
0:40.6/1:28.4
0:40.3/1:29.5
3km@4'47
Odczucia: wpierw myślałem o wiadukcie jednak wygrał klasyk pod Sanguszki, lewa noga dalej pobolewała plus byłme po ćwiczeniach, więc trochę ospale to szło

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 10km@4'00 + 2km easy
Wykonanie:
2.2km@4'57
4x 100m/100m [całość 3:39min]
10km@3'59
3km@5'12
Odczucia: zacząłem z buffem na ryju, szło zrobić easy i przebieżki ale o ciągłym już nie było mowy, zsunięty na szyję i leciałem po pelcowiźnie, cholera całkiem ciężko takie 8-8,5/10 nawet, puls też wysoki, średnia na tym odcinku to 172, więc takie tętno możnaby napisać maratońskie, zadowolony jestem z ostatniego kilometra, który wpadł w 3'51, na koniec walka z dwójeczą w truchcie :)

Piątek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
13km@4'42
Odczucia: ahhh miało być mniej ale akurat pętla z całą pelcowizną i nawrotem wychodzi równiutkie 13km to sobie dokręciłem, na nogach Altry Escalante, mega leciutki bieg, bardzo przyjemnie, oczywiście od momentu jak pozbyłem się buff'a

Sobota
Plan: 8km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'27
10x 100m/100m [całość 8:48min]
Odczucia: kolejny raz troszkę za dużo, no ale co zrobić jakoś tak 8km truchtu to troszkę nie wypada :P, tym razem wiedziałem, że będzie dynamiczniejsze easy bo na nogach Zante Pursuit, ale też się mega fajnie biegło, zjebałem tylko z dietą, zapomniałem, że dzisija ostatni dzień na pudełkach i z samego rana od razu zamówiłem McDonalds, a tu wraz z dostawą maczka przylazły pudełeczka :/ no nic, mak wygrał XD, pudełka muszą wytrzymać do jutra, akurat będzie co do zagryzania po tej biegowej kobyle, przy okazji zobaczymy czy 'łapioł' na błoniach narodowego jak się śmiga bez maski kółka po parkingu

Niedziela
Plan: 2km spokojnie + 4x 100m/100m + 5km@3'55/4min + 4km@3'52/4min + 3km@3'48/4min + 2km@3'45/4min + 1km@MAX + 2km easy
Wykonanie:
2.4km@4'40
3x 100m/100m + 600m easy [całość 5:53min]
5km@3'55/4min@5'37
4km@3'52/4min@8'39
3km@3'48/4min@11'07
2km@3'46/4min@8'51
360m@3'26
4.2km@5'26
Odczucia: pierwsza piątka po pelcowiźnie, pierwsze niecałe 3km centralnie pod wiatr, powrót z wiatrem, dodatkowo po 4min przerwa w toitoi dodatkowo była, następna czwórka to pierwsze dwa z wiatrem ale chujowe płyty chodnikowe pod nogami i w tym wiadukt, w trakcie trójki po pierwszym znów musiałem zatrzymać się w toitoi, nie było wyjścia (w ogóle gdyby obu nie było na trasie to bym po pierwszej piątce pobiegł do domu), pierwszy i trzeci km pod wiatr 500m lekkim zbiegiem 500m lekkim podbiegiem, koljene 2km pierwszy lekko z wiatrem, drugi oranie pod wiatr, mega ciężko, zwłaszcza że pierwszy zamknięty w 3'40, ostatni km musiałem przerwać, coś zakuło z tyłu nad lewym kolanem, bałem się cisnąć dalej by czegoś nie urwać, chwilę pomacałem ale jak wchodziłem na wyższa kadencję to ból był, więc dalej już tylko ślamazarny powrót do domu, ogólnie mega ciężki trening, już pierwsze 5km mocno szło, wiatr wkurwiał niesamowicie, wizyty w toice nawet tak nie wkurwily jak wmordewind, szkoda też ostatniego tysiaka, że nie skończyłem ale nie chciałem ryzykować dla ~600m
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

20.04.2020 - 26.04.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'39
Odczucia: nad Pelcowiznę i powrót, mięsień pod lewym udem ciągnie mimo dnia przerwy, na początku było git ale przy 5km już się nasiliło i to był znak by kończyć i robić nawrotkę, a cholera akurat spoko biegacz się obok trafił w fajnym tempie na okolicach 4'30...

Środa
Plan: 10km easy
Wykonanie:
13km@4'51
Odczucia: kolejny raz to samo, na Pelcowiznę i powrót, tylko tym razem pełny odcinek do nawrotu przy moście Grota Roweckiego, z nogą lepiej, przy tej prędkości jedynie się tliło gdzieś w głębi, mimo to dalej jest, dobrze, że nie ma zawodów i nie mam presji by z tym ostro cisnąć, dodatkowo jak widać zamienione treningi, piątkowy wskoczył na środę, środa i czwartek przesunięte do przodu

Czwartek
Plan: 4km easy + 2x 100m/100m + 6x 300m/300m podbieg 80% + 6x 50m/50m podbieg 100% + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'48
2x 120m/120m [całość 2:44min]
6x ~310m/310m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]:
1:04.2/2:15.7
1:05.4/2:14.3
1:04.5/2:11.2
1:05.9/2:16.9
1:04.0/2:16.0
1:04.6/2:06.6
6x ~70m/70m podbieg max [przy parku fontann multimedialnych - bruk pod Pomnik Marii S-C] [całość 4:30min]
2km@4'58
Odczucia: z rana byłem na godzinę u fizjo, mega mocno się zabrał i za nogę i dodatkowo poprosiłem o prawy bark, diagnoza to lekkie naderwanie (mniej prawdopodobne), bądź naciągnięcie (bardziej), rozbijał kolagen tak, że łzy z oczu ciekły, stało co się stało pewnei przez dwie rzeczy, pierwsza to ten ostatni pan tarzanka co się wyjebałem na schodkach i wtedy mocno wyhamowałem całym ciężarem jak wyjebałem w kamyk i starałem się jednak to jeszcze przez dwa kroki siłowo ustać, druga to praca z domu, siedzę nonstop na pufie, nogi wyprostowane, pozycja siadu płaskiego, więc tak jakby lekko naciągnięte mięśnie cały czas są, myszka jest za to na kanapie, więc na linii barku - czyli i tutaj działają siły na łapę zamiast spokojnie sobie spoczywać, stąd wjechał problem z barkiem, podbiegi zrobiłem lżej, zwłaszcza 50-tki, w nodze lekkie tlenie ale to może być i po tej terapii manualnej, bo miejsce mega obolałem dotykowo i lekko napuchnięte

Piątek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 6x 1km@3'35/3min + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'15
4x 100m/100m [całość3:24min]
6x 1000m@3'35/3min:
3:31.5/3min@11'21
3:34.7/3min@11'41
3:34.8/3min@11'47
3:35.2/3min@11'47
3:36.6/3min@12'25
3:36.7/3min@12'23
2km@5'36
Odczucia: trochę tłumaczenia teraz, no ale tak to wygląda XD,start zawsze miałem w tym samym miejscu, a później GPS różnie podawał metę między pierwszym a ostatnim powtórzeniem różnica w odległości to prawie 20m (~5sek), dodatkowo robiłem to na fontannach, czyli 2x zakręt 90st i 1x zakręt prawie 150st oraz to góra/dół, coś czuję, że na tartanie to spokojnie można jeszcze odjąć lekką ręką parę sekund, pewnie by były w okolic 3'22-25, zwłaszcza, że tutaj na ostatnich 400m to 300m było delikatnie pod górkę... jak liczyłem odległość na google maps, to marker 1km wypadał jakieś 25m od tego gdzie skończyłem najszybsze powtórzenie i prawie 50m od tego gdzie było najwolniejsze, ogólnie jestem zadowolony, noga to samo co wczoraj boleść lekka przy dotyku i lekkie czucie w biegu
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Sobota
Plan: 4km easy + 12x 1:30min/1min + 2km easy
Wykonanie:
4km@5'00
12x 1:30min/1min: [przerwa 30sek marsz + 30sek trucht]
1:31.1@3'38/1:00.5@7'43
1:30.7@3'29/1:00.6@8'35
1:30.8@3'31/1:00.8@7'31
1:30.7@3'32/1:00.7@7'50
1:31.0@3'24/1:00.5@7'33
1:30.8@3'38/1:01.2@7'34
1:31.9@3'26/1:01.0@8'01
1:30.6@3'26/1:00.6@8'13
1:31.0@3'30/1:00.6@8'11
1:30.9@3'29/1:00.7@7'46
1:30.6@3'42/1:00.1@7'40
1:30.9@3'29/1:00.8@7'28
4km@5'19
Odczucia: na Pelcowiznę i wio, na udo założyłem dodatkowo kompresję, mega pomogło, praktycznie nie czułem obolałego miejsca, tempo starałem się trzymać równe i nie przepalić by nie było zwalniania im bliżej końca, przedostatni odc. jako jedyny nie wypadł na płaskim tylko na ostrym zbiegu i długim męczącym podbiegu pod koniec, więc stąd taki skok, ogólnie bardzo fajnie to wskoczyło

Niedziela
Plan: 20km [1km@~5'15/1km@3'50]
Wykonanie:
20km [1km@~5'15/1km@3'50]:
4:52.9/3:45.5
4:49.1/3:41.7
5:07.6/3:42.6
4:45.4/3:40.6
5:11.8/3:39.7
5:11.7/3:40.6
5:12.7/3:44.6
5:10.7/3:38.7
5:05.8/3:37.6
5:11.9/3:30.4
7km@5'24
Odczucia: pierwsze sześć km były samemu na których bulwarami dobiegłem na błonia narodowego, więc jakoś specjalnie nie kontrolowałem czasu przerwy, ważne by nie było więcej niż zakłądane 5'15/km, po 8km spotkałem Huberta i trzymałem przerwę tak byśmy się schodzili pod koniec wolnego powtórzenia jak mieliśmy założone od początku, po kolejnych 6km dobiegł kumpel Juan i z nim robiłem już do końca, więc było z kim potrzymać tempo na szybkich odcinkach i przy okazji się troszkę nakręcić, samemu pewnie by się nie chciało, po tych 20km strzelilismy sobie przerwę na piwko pod Łazienkowskim i tak jakoś wyszła godzinka przerwy (przy okazji pod Poniatowskim na chodniku zatrzymało nas klasyczne uliczne kombo policjant + żołnierz, bardzo mili panowie, zapytali czy piwka zamknięte i byśmy się za bardzo nie afiszowali z tym, bo dalej zgromadzenia są ble i będziemy się wyróżniać :), jak się wypiło i pogadało to został powrót do domu, wpierw myślałem o tramwaju, już tak się zasiedziałem, ale jednak wygrała opcja biegu, bo szybciej człowiek byłby w domu, ogólnie mega to wlazło, przerwy wygodne, teren do biegania gitara, pogoda fajna, tempo wchodziło naturalnie i trzymało się git
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

27.04.2020 - 03.05.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 15km easy
Wykonanie:
15km@5'21
Odczucia: klasyczna traska po Pelcowiźnie, tym razem wolniej bo dołączył się znajomy i dostosowałem tempo, bez historii, a najwazniejsze, że przeszedł ból w podudziu!

Środa
Plan: 6km easy + 2x 100m/100m + 20x 100m/100m podbieg + 6km easy
Wykonanie:
6km@4'59
2x ~120m/120m [całość 2:50min]
20x 100m/100m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - bruk pod Pomnik Marii S-C]:
0:19.2/0:50.1
0:21.0/0.51.5
0:21.3/0:49.0
0:20.8/0:50.7
0:21.0/0:47.9
0:22.0/0:47.1
0:20.8/0:49.2
0:20.7/0:48.5
0:20.5/0:49.3
0:21.2/0:46.7
0:20.7/0:49.6
0:20.5/0:49.2
0:20.3/0:46.0
0:20.3/0:49.8
0:20.0/0:48.3
0:20.3/0:47.7
0:20.2/0:48.0
0:20.7/0:48.1
0:20.7/0:48.5
0:18.5/0:43.6
6.8km@5'25
Odczucia: umówiłem się z kolegami, że będziemy wszyscy walić podbiegi przy Fontannach, mega fajnie wlazły, mocniej zrobiłem jedynie ostatni, a tak po 20-21sek mógłbym siekać je dalej, dobry trening

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8km@3'50 + 4x 100m/100m + 2km easy
Wykonanie:
2.2km@4'55
4x 100m/100m [całość 3:31min]
8km@3'49
200m@6'00
4x 100m/100m [całość 3:47min]
4km@4'45
Odczucia: kombinował gdzieby to biegać, dodatkowo musiałem zrobić to wcześniej bo czekał mechanik (@#$%^! 6tysia za naprawę auta....), wygrał chodnik po wale Miedzeszyńskim i następnie błonia Narodowego, powrót przy bulwarach, całkiem nieźle to 8km wskoczyło, zwłaszcza, że pierwsze cztery km to jednak terem troszkę bardziej męczący niż odcinek na błoniach, rytmy pod kontrolą, dużo lepiej się czułem po tej ósemce niż jak ostatnim razem trzaskałem podobną po pętli na Fontannach w 3'52-53, tutaj tak do 7km zmęczeniowo koło 8/10, ostatni troszkę mocniej wszedł i bliżej 8,5/10, ale też dobre bieganie

Piątek
Plan: 15km easy
Wykonanie:
15km@4'56
Odczucia: akurat ruszyłem jeszcze jak była dobra pogoda, deszcz dorwał dopiero na ostatnich trzech km, ogóleni fajne truchtanie po Pelcowiźnie, właściwie bez historii

Sobota
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 12x 1km@3'40/1:30min + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'24
4x 100m/100m [całość 3:24min]
12x 1km@3'40/1:30min: [przerwa w marszu]
3:37.9/1:30.8
3:38.7/1:30.7
3:36.6/1:31.3
3:37.7/1:30.8
3:37.6/1:31.4
3:39.6/1:30.9
3:39.8/1:31.5
3:39.7/1:33.8
3:39.6/1:30.8
3:37.6/1:31.1
3:39.5/1:29.7
3:39.7/1:30.3
6km@5'52
Odczucia: a tego dziada bałem się fest, ruszyłem jakoś przed 17, początek nie napawał optymizmem, trucht wchodził jak krew z nosa, rytmy lepiej ale dalej w głowie '!@#$% nie da się', myśl była by zrobić pierwszy i jak będzie mizeria to zamienić na jakieś easy, a to kiedyś tam zrobić XD, jednak pierwszy wpadł ok, przerwa krótka w @#$%^ ale jakoś dało się oddech uspokoić i wio kolejny, tutaj był odcinek bulwarami do CNK i wbiegu na most, cholera ludzi od !@#$%, mijanka niezła, za to zero policji, więc buff ani razu nie musiał wędrować na twarz, po kolejnym powtórzeniu już byłem na miejscu docelowym, czyli błoniach narodowego, tam czekał kumpel na rowerze, by asystować, no i wchodziło, kilometry pod górę ciężej ale wsio zamykane, mega trening, na koniec trochę więcej truchtu, bo trzeba było sie jakoś dostać do domu, ogólnie mimo piwkowania i drinkowania po nocach wsio wchodzi bardzo ładnie, nogi trzymają, tutaj z trenerem myślimy, że sporo dają mi dodatkowe treningi z trenerem od kalenistyki i zajęcia, które trzaskam w domu z Adidasem

Niedziela
Plan: 1km easy+ 22km@4'15 + 1km easy
Wykonanie:
1km@4'58
22km@4'10
1km@4'34
Odczucia: wczoraj popite do drugije, wpadło pięć piwek i parę wódeczek z colą ale odziwo zerwałem się już przed 10 i zero kary, człowiek czuł się idealnie, chciałem to lecieć na czczo, wypiłem dwie kawy i przed 13-tą wio na trasę, plan przez Gdański do Siekierkowskiego i powrót Czerniakowską i bulwarami, pierwsze 16km właściwie bajka, chociaż w połowie musiałem szybko wpaśc do tojki, ostatnie 8km to skręt w Czerniakowską no i wiatr w twarz, spodziewałem się tego, więc trochę te km wymęczyły ale tempo trzymało się git, puls też stabilny, dopiero ostatni szybki km spowodował wskoczenie na +170bpm, bo akurat wypadł na podbiegu przy fontannach, ale całościowo fajne bieganie, dobre tempo, nogi trzymają, a niby mocno dałem im popalić w ostatnich dniach
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

04.05.2020 - 10.05.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'46
Odczucia: bardzo miłe lekkie bieganko wzdłuż Wisły i powrót bulwarami, fajnie wlazło, nogi rock solid - fajnie się to uzupełnia z ćwiczeniami

Środa
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 20x 200m(36-37sek)/200m + 4km easy
Wykonanie:
4km@4'46
4x 100m/100m [całość 3:38min]
20x 200m(36-37sek)/240m: [wychamowanie + nawroty]
0:35.4/1:35.7
0:34.1/1:38.0
0:34.7/1:40.1
0:34.4/1:39.6
0:35.1/1:39.4
0:34.5/1:38.0
0:35.2/1:36.0
0:35.0/1:36.8
0:35.1/1:35.1
0:34.7/1:40.6
0:35.4/1:40.6
0:34.2/1:44.3
0:34.4/1:42.1
0:33.7/1:44.8
0:34.7/1:45.9
0:34.0/1:38.9
0:34.6/1:44.3
0:35.0/1:42.7
0:34.0/1:42.9
0:34.2/1:41.3
4.25km@5'00
Odczucia: człowiek liczył na tartan i klasycznie się przeliczył, zatem najbliższe co to bulwary i idealnie odmierzone odcinki, już nawet sobie policzyłem tyle tego jebania było w tą i na zad, między schodami 100m, na każde 100m przypadają 33 płyty chodnikowe wąskie oraz 13 płyt chodnikowych szerokich przy schodkach plus lekkie szpary między nimi co daje ładne 100m :), nie będę ukrywał wiało i dla lepszego samopoczucia kierunek szybkich odcinków wybrałem z wiatrem, nie był jakoś potężnie odczuwalny ale jednak był, po nawrocie czułem jak w twarz powiewa, no ale za to wskakiwało o te 3sek szybciej niż zamierzone, więc się wyrównuje, wlazło w nogi, sporo tych powtórzeń, w nagrodę czekął gin i tonic oraz nowe smaki w sziszy, szkoda tylko, że zabawa się do 3 rano przeciągnęła, odczuję na podbiegach, chociaż na porannych ćwiczeniach z trenerem od kalenistyki kacyka zero, nice

Czwartek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 15x 150m/150m podbieg + 4km easy
Wykonanie:
4km@4'57
4x 100m/100m [całość 3:48min]
15x ~160m/160m podbieg [przy parku fontann multimedialnych]:
0:33.5/1:16.2
0:34.3/1:16.9
0:35.0/1:15.6
0:34.2/1:15.0
0:34.8/1:17.4
0:33.8/1:14.0
0:33.3/1:15.2
0:34.3/1:15.6
0:34.2/1:15.9
0:33.8/1:13.8
0:33.3/1:13.8
0:33.8/1:16.7
0:33.8/1:15.3
0:33.5/1:15.4
0:32.9/1:16.9
4km@4'53
Odczucia: całkiem fajnie wchodziło, chociaż wolniej niż ostatnio ale nie chodzi tutaj o walkę z czasem, za to na jednym z ostatnich podbiegów zacząłem znów czuć mięsien pod lewym pośladkiem, nosz @#$%^ mać, na razie lekko dlatego dokończyłem trening ale jednak...

Piątek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'57
Odczucia: poleciałem ścieżką przy Wiśle po drugiej stronie i powrót bulwarami, na nogach buty, które zakupiłem od jednego z forumowiczów (Inov8 Bare-X), cholera faktycznie minimalistyczne w @#$%^, czułem mocno podłoże, także achillesy większą robotę wykonały na bank, ale fajne kapcie, pewnie będę je wymiennie z Escalante używał na jakieś lekkie klepanie

Sobota
Plan: 14km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
14km@4'56
10x 100m/100m [całość 9:14min]
Odczucia: tym razem w Olsztynie, wpierw dzień na działce i popołudniu ruszyłem zobaczyć jak stadion na Kortowie (według obecnych obostrzeń czynny jedynie dla zawodników AZS ale liczyłem, że może da się przez płot przeskoczyć) jednak jak przebiegałem obok to cieć twardo stąpał po tartaniku i pilnował, dalej pociągnąłem trucht pod jezioro Krzywe i główną plażę i powrót, rytmy starałem się robić luźno i sprawdzić mięsięń, odzywał się dziad, nie jakoś koszmarnie ale szeptał, że jest i nigdzie sobie nie polazł

Niedziela
Plan: 17km easy
Wykonanie:
17km@4'45
Odczucia: miało być coś innego ale jednak cały dzięń na działce znów, dodatkowo po niej parę piwek i jak wybiła 21 i jeszcze myśl o zamkniętym stadionie przyatakowała, to stwierdziłem fuck it i zamianka, przetruchtałem znów nad jeź. Krzywe i trochę po ścieżce tam (mega fajnie, że w lesie a całość oświetlona) i powrót na dom, mięsień tli
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

11.05.2020 - 17.05.2020

Poniedziałek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12.1km@5'01
Odczucia: ehhh mało snu po niedzieli, dodatkowo znów wpadły piwka, a za oknem po 20 jak się wybudziłęm po maczkowo piwnej drzemce lało fest, mimo to zebrałem się, bo czułem się winny za tego większego maka i ruszyłem, truchtałem kółka na parku Fontann, tempo żałość, cięzko i ospale, ale jednak udało się wybiegać

Wtorek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 6km@3'45/5min + 2x 1km@3'20/5min + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'32
4x 100m/100m [całość 3:26min]
6km@3'42
5min@13'12
1km@3'17
5min@10'14
4km@4'56
Odczucia: to ten trenign z niedzieli, w końcu się zebrałem, ale start jakiś niemrawy był, niestety zrobiłem tylko jednego tysiaka, bo znów mięsiem zaprostestował, na około 400m jak się odezwał tak narastał już do samego końca, więc po 1km skończyłem i dalej tylko easy pod stację veturilo, by nie ryzykować bardziej, kupiłem maść i czekam na informację od fizjo kiedy ma termin, gdyby nie to, to na 100% bym drugi km po 3'20 zamknął, bo już na pierwszym zwalniałem by nie narazić mięśnia, szkoda straszna, nawet myślałem czy tego nie polecieć mocno i spróbować się zakręcić w okolicy 3'00-05, a tak dupa i mięsień boli i strach co teraz biegać, a raczej jak treningi zmieniać, bo cholera tylko jeden easy bieg w tyg tygodniu został

Środa
Plan: 10km easy
Wykonanie:
13km@4'56
Odczucia: i tak jak myślałem było mocne zmieniane treningów w tygodniu, wizyta u fizjo i strach przed naruszeniem za mocno nogi wygrały, zamiast podbiegów przeniesionych na sobotę poleciał spokojniutki trucht po Pelcowinie w tą i na zad, następnego dnia fizjo w południe

Czwartek
Plan: 3km easy + 4x 100m/100m + 12x 45sek/30sek + 3km easy
Wykonanie:
3.2km@4'45
4x 100m/100m [całość 3:37min]
12x 45sek/30sek:
0:46.5@3'21/0:30.7@6'07
0:45.7@3'32/0:30.8@6'05
0:45.9@3'16/0:30.8@7'08
0:45.6@3'33/0:31.3@5'27
0:45.7@3'16/0:31.5@6'32
0:45.6@3'14/0:31.7@6'12
0:45.6@3'45/0:30.6@5'23
0:45.7@3'28/0:30.7@6'06
0:45.7@3'40/0:31.7@5'21
0:45.8@3'28/0:30.7@6'02
0:45.8@3'35/0:30.5@5'56
0:45.8@3'24/0:30.4@5'58
4km@5'00
Odczucia: biegane znów po Plecowinie, typowo na odczucie, by było w miarę ciężko, GPS coś oszukiwał - np. te odc. po 3'45 czy 3'40, po wizycie u fizjo było git, nic nie ciągnęło, bajka

Piątek
Plan: 2km easy + 2x 100m/100m + 8km@4'00 + 2km easy
Wykonanie:
2.1km@4'48
2x 100m/100m [całość 1:41min]
8km@3'58
6.5km@4'34
Odczucia: szło trochę jak po grudzie, takie 8/10, a czasem pod 8,5/10 potrafiło podejść, no ale wczoraj szisza i piwko było + mak na śniadanioobiad ciążył na żołądku, więc pewno wpływ był na to spory, za to noga nic sie nie odzywała, dodatkowo wyszło więcej truchtu ale chciałem zobaczyć jak Agrykola, no i dupa, zabita dechami i nie zanosi się by prędko otworzyli

Sobota
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 8x 250m/250m podbieg + 4km easy
Wykonanie:
4km@4'50
4x 100m/100m [całość 3:32min]
3.3km@4'52
12x ~260m/260m podbieg [Agrykola - 4 latarnie po prawej stronie, start od drugiej]:
0:58.7/1:47.9
0:57.7/1:54.7
0:56.9/1:48.4
0:57.5/1:54.9
0:57.0/1:57.9
0:57.1/1:52.8
0:56.0/1:50.4
0:55.1/1:53.4
4.65km@5'12
Odczucia: fajnie wskakiwało, bez nadmiernego piłowania, plus dawno człowiek tam nie podbiegał, trochę więcej znów truchtu wyszło ale od razu po bieganiu kończyłem przy Gruncie nad Wisłą by dorzucić około 40min kalenistykę

Niedziela
Plan: 25km@4'15
Wykonanie:
25km@4'09
Odczucia: wiało, nawet sporo, bo około 26km/h, więc stwierdziłem, że zamiast cisnąć pierwszą część z wiatrem, a drugą pod wiatr wolałem wybrać kółka na błoniach i mieć ten wiatr zamiennie co kilometr, mega fajnei to wskoczyło, zwłaszcza, że dzień wcześniej wskoczyło kilka piwek i flaszka, dodatkowo przed biegiem wjechałą duża pizza ale udało się po jedzeniu odczekać prawie 3h, więc aż tak mocno nie siedziało na żołądku, mógłbym tak dalej biec i biec, odczuciowo gdzieś przy 6-7/10 to było, bliżej pierwszej wartości, dopiero ostatnie 2km troszkę mocniej się odezwały, bo i wbieg na most i później centralnie wiatr w twarz na bulwarach, dobry trening, dodatkowo nogi dalej niezniszczalne, czyli można dorzucić jeszcze kilometrażu
Ostatnio zmieniony 23 lis 2020, 22:50 przez Logadin, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

18.05.2020 - 24.05.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 15km easy
Wykonanie:
15km@4'32
Odczucia: jak zwykle wjechały już rotacje pomiędzy dniami co robić, po prostu kac pokonał, w zamian zrobiony inny dzień i trucht, który odziwo wchodził bardzo fajnie

Środa
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 15x 300m(~60sek)/200m + 4km easy
Wykonanie:
4.2km@5'05
4x 100m/100m [całość 3:37min]
1.2km@4'42
15x 300m(~60sek)/200m:
0:57.6/1:37.8
0:56.6/1:38.5
0:57.7/1:34.2
0:56.4/1:40.1
0:55.9/1:39.8
0:56.4/1:39.4
0:56.6/1:36.1
0:55.8/1:43.0
0:55.2/1:41.4
0:55.9/1:43.0
0:55.9/1:44.6
0:55.8/1:42.7
0:55.4/1:44.4
0:55.0/1:42.3
0:53.6/1:33.9
4km@4'54
Odczucia: trochę pracy szło, takie zmęczeniowe 8/10, ostatnie trzy powtórzenia to i pod 8.5/10 chociaż fakt, że biegane szybciej niż w planie, dodatkowo wiało, mocno kręciło, jakby nie to to pewnie 1sek do zdjęcia za darmo

Czwartek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 15x 100m/100m podbieg + 10x 100m/100m + 4km easy
Wykonanie:
4km@4'46
4x 100m/100m [całość 3:30min]
15x 100m/100m podbieg [przy parku fontann multimedialnych]:
0:20.8/0:52.0
0:21.7/0:51.1
0:21.2/0:51.7
0:21.3/0:51.1
0:21.2/0:51.1
0:21.3/0:49.5
0:21.2/0:50.5
0:20.8/0:50.4
0:22.0/0:50.7
0:21.0/0:51.3
0:20.9/0:50.8
0:19.5/0:49.9
0:20.7/0:50.3
0:20.9/0:49.8
0:19.9/0:46.3
10x 100m/100m [całość 9:35min]
2km@4'43
Odczucia: kolejny dzień na kacu, coby nie pisać tego pod prawie każdym dniem, to do końca prszyszłego tyg. praktycznie szło cały czas to samo, z 14 dni 11 spędzone na mieście do 3-7 rano i zaczęło wychodzić zmęczenie, a raczej niechęć do akcentów i przekładam i zamieniam dni licząć, że kolejny będzie bez wyjścia na miasto i pójdzie łatwiej, a tu dupa kumuluje się fest czasem akcent na akcencie, samo bieganko łądnie wchodziło, z chłopakami wszyscy akurat robiliśmy podbiegi po okolicy, albo pod Sanguszki albo pod pomnik, podbiegów mógłym robić w tym tempie i robić, wystarczający czas na regenerację, rytmy bez historii

Piątek
Plan: 14km@4'25
Wykonanie:
14km@4'10
Odczucia: miało być wolniej ale jak już wskoczyło w takie rewiry to stwierdziłem, że zostawiam, fajnie szło, do błoni i powrót bulwarami

Sobota
Plan: 15km easy
Wykonanie:
15km@4'50
Odczucia: miało być coś zupełnie innego ale przeskoczyło na następny tydzień w zamian za trucht, nie ma za bardzo co tu więcej napisać

Niedziela
Plan: 20km [4'40 -> 4'00]
Wykonanie:
5km@4'26
5km@4'15
5km@4'09
5km@4'04
3km@5'01
Odczucia: kurde trochę inaczje wskoczyło, miało być 4km@4'40 + 4km@4'30 + 4km@4'20 + 4km@4'10 + 4km@4'00 ale już na dzień dobry przestrzeliłme pierwsze 3km i zmieniłem, za karę na ostatnich 2km taka bomba że hej, odcinka fest, na tym odcinku wiatr się zmienił + zaczął się dodatkowo podbieg na most siekierkowski, nie mówiąc o temperaturze i zrobiło swoje, a biegłem jeszcze ten trening na czczo PO godz. 14, (pierwszy km 3'58, drugi 4'05, trzeci 4'01, a ostatnie dwa to zjazd energetyczny i masakracja :D), później zorbiłem jeszcze 3km truchtu to puls w prawie 4 strefie, a tempo odcinka ~5'00...
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

25.05.2020 - 31.05.2020

Poniedziałek
Plan: 15km easy
Wykonanie:
15km@4'39
Odczucia: truchcik po pelcowiźnie, mimo kaca strasznie lekko to wskoczyło, bajka wręcz

Wtorek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 12x 150m/150m podbieg + 10x 100m/100m + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'37
4x 100m/100m [całość 3:38min]
12x ~160m/1600m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - bruk pod Pomnik Marii S-C]:
0:32.0/1:18.5
0:33.3/1:17.2
0:33.4/1:17.8
0:33.1/1:17.4
0:33.1/1:15.8
0:32.9/1:16.4
0:32.2/1:14.7
0:32.9/1:18.4
0:32.4/1:14.5
0:30.6/1:15.9
0:32.4/1:17.0
0:31.2/1:11.9
10x 100m/100m [całość 9:40min]
2km@4'44
Odczucia: praca szła, mocno dawałem pod górę, gdzieś okolice 85%, pod koneic powtórzeń nawet zaczepił jakiś ziomuś co to na ławce z dziewczyną siedział na szczycie przez cały czas trwania podbiegów, że ostro daję radę, rytmy już klasycznie biegane na 64 kroki i odpoczynek na GPS, kółka po parku Fontann

Środa
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 5x 2km@3'50/2min + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'23
4x 100m/100m [całość 1:57min]
5x 2km@3'50/2min:
2km@3'48/2min@5'50
2km@3'48/2min@5'44
2km@3'49/2min@5'43
2km@3'50/2min@5'51
2km@3'48/2min@9'00
2km@6'00
Odczucia: @#$%^ jaka orka, jeszcze pierwsze dwa jak cię mogę ale ostatni i przedosotatni koszmar, biegane na kanałku przy Agrykoli, wszystko ładnie odmierzone, ugadałęm się z kumplem z klubu, który miał akurat minutówki i nie uśmiechało mu się za bardzo bieganie tego po tartanie, ładnie mnie to wymordowało, już po pierwszym km nieźle dyszałem, drugi ciągnięty był ' za uszy', jak na złość przerwa też cholera dynamiczna, bo chciałem startować z oznaczeniami i by zdążyć zanim wybiją 2min to jednak musiałem szybciej to biec, ehhh ale głowa oberwała :)

Czwartek
Plan: 2km easy + 4*100/100 + 15x 1km@3'45/1:15min + 2km easy
Wykonanie:
6km@4'44
15x 1km@3'45/1:15min:
10x 100m/100m [całość 9:35min]
3:42.9/1:16.0 marsz 100m do znacznika
3:41.9/1:15.9 marsz 100m do znacznika
3:42.5/1:15.9 marsz 100m do znacznika
3:39.6/1:15.9 marsz 100m do znacznika
3:42.6/1:16.0 marsz 100m do znacznika
3:42.3/1:15.2 marsz 100m do znacznika
3:44.3/1:14.5 marsz 100m do znacznika
3:43.1/1:13.9 marsz 100m do znacznika
3:43.7/1:14.2 marsz 100m do znacznika
3:42.0/1:15.1 marsz 100m do znacznika
2km@4'47
Odczucia: tutaj przyznaję pozmieniałem, już trucht był z plecakiem, dodatkowo z domu i czasu szkoda, to nie było opcji Veturilo pod Agrykolę, a nie chciałem też zanim tam nie dotrę robić tych tysiaków, więc wygrał dłuższy trucht kosztem przebieżek, za to tysiaki uciąłem ze względu na dzień wcześniej, dwa takie orania pod rząd to niezłe złoooo, na bank bym zrobił i wszystkie ale to już bym musiał popracować, a tak pierwsze 4-6 wpadało bezproblemowo, ostatnie 4 zacząłem już czuć na 400-tu metrach do końca odcinka, gdyby nie nawarstwiające się zmęczenie to bajka, a i tak fajnie szło, bałem się, że zmiecie mnie duuuużo gorzej biorąc pod uwagę tą przerwę

Piątek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'42
Odczucia: nogi ładnie pobetonowane, a raczej obolałe achillesy, mocno tkliwe, więc spokojna ścieżka na pelcowiznę

Sobota
Plan: 8km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10.5km@4'46
Odczucia: biegane w Olsztynie, nad Kortowo i powrót, zamiast przebieżek dokręciłem easy, bo wcześniej cały dzień na działce i nogi dalej czują fest

Niedziela
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@5'04
10x 100m/100m [całość 9:17min]
Odczucia: tutaj miała być 32km kobyła, ale przełożone na przyszły tydzień, by biec razem z chłopakami, dodatkowo znó cały dzień na działce, nogi dalej też obolałe, nie ma co ryzykować, wygrało easy i przebieżki których zabrakło dzień wcześniej
Ostatnio zmieniony 09 cze 2020, 13:30 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

01.06.2020 - 07.06.2020

Poniedziałek
Plan: 32km [10km@4'40 + 7km@4'30 + 5km@4'20 + 5km@4'10 + 3km@4'05 + 2km@4'00]
Wykonanie:
10km@4'39
7km@4'29
5km@4'18
8km@4'02
2km@3'49
Odczucia: ło @#$%^, sztos! biegaliśmy z chłopakami po błoniach narodowego, mieli się trzymać ile dadzą radę, a ja dokręcam do końca, pod koniec lekka zmiana, bo już na ostatnie 10km zostałem sam i jak ruszyłem po te planowane 4'10 to już wpadało po 4'02-03, więc zdecydowałem, że połączę z tymi po 4'05 i wjedzie całe osiem, ostatnie dwa myślałem, że nie będzie z czego pobiec, a tu proszę, super trening, a do tego robiony na BigMac+McRoyal jedzonych o 12 rano, gdzie sam bieg wpadł po 18, więc na niezłych rezerwach energetycznych, nice

Wtorek
WOLNE

Środa
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'58
Odczucia: bieg z plecakiem po prawej stronei Wisły z metą pod palmą i na long island, ogólnei bez historii, nogi na przemęczeniu

Czwartek
Plan: 3km easy + 4x 100m/100m + 8x 600m(2:00-2:02)/1:15min + 8x 200m(36sek)/100m + 2km easy
Wykonanie:
3km@5'06
4x 100m/100m [całość 3:40min]
8x 600m(2:00-2:02min)/1:15min:
2:00.0/1:15.6
2:00.1/1:16.0
2:01.5/1:14.9
2:02.5/1:14.4
8x 200m(36)/100m:
0:35.5/0:49.6
0:36.5/0:48.6
0:36.6/0:49.7
0:35.3/0:42.9
6km@5'01
2km@4'47
Odczucia: ehhh tragedia, rano kac gigant, dodatkowo po 3h snu już leciałem na poranny trening z kalenistyki, już tam nogi czułem, że trupy, po pracy ruszyłem wpierw kawałek Veturilo później biegiem z plecakiem na Agrykolę, tak by na bieżni już robić akcent, ale wiedziałem, że będzie zło jak już trucht ledwo co szedł, no i dupa, pierwsze dwie 600-tki jeszcze jakotako ale ciężko, trzecia to już niezłe umieranie, po czwartej głowa powiedziała pass, przerwa krótka zebrała swoje żniwo, odpuściłem i ruszyłem 200-tki i co? i też dupa, normalnie lekko wchodezą mi po ~34-35sek, a tutaj dalej tragedia, po każdej zmęczenie coraz gorsze, czułem się jkabym je biegał po ~30sek, masakra, stwierdziłem, że jednak tez robię połowę i tyle, dalej jedynie dokręciłem kilometraż, tu kolejna nauczka na przyszłość, mniej chlania przed dniem z takim bieganiem, zło

Piątek
Plan: 15km@4'25
Wykonanie:
15km@4'15
Odczucia: akurat odbierałem syna z Gocławia, więc ruszyłem przy wale + dokręcenie km na błoniach, pogoda koszmar, totalna ulewa, łapałem wodę z kałuż co chwila jak mijał mnie jakiś tir, ale nie powiem, fajnie się biegło, lubię jak leje fest przy takich ciągłych, dodatkowo tempo jak wskoczyło na początku wyżej to już po prostu trzymałem, zmęczeniowo troszkę może za wysoko bo bliżej 8/10 niż 7/10 ale dalej spoko, tempo pod prowadzenie w Łodzi zakodowane :)

Sobota
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'35
10x 100m/100m:
0:16.9/0:40.7
0:16.5/0:44.0
0:16.2/0:43.8
0:16.3/0:43.0
0:16.3/0:42.8
0:16.5/0:42.0
0:15.8/0:43.1
0:16.2/0:41.5
0:15.8/0:43.0
0:16.1/0:37.9
Odczucia: fajna pogoda, z młodym ruszylismy obaj na Agrykolę, jak ja robiłem swoje to tamten grał w Brawl Starsy, a jak skończyłem to przy okazji porobiliśmy mu testy na odcinkach 200m/400m/800m https://www.instagram.com/p/CBGBeNglpyD/ (od razu widać, że kalectwo techniki po tacie XD), dawno też sobei nei mierzyłem przebieżek, więc sobie też połapałem międzyczasy, by zobaczyć jakie mam czasy na luźnych 100m odcinkach, miło, że bez piłowania lekko wchodziło po te +/-16sek

Niedziela
Plan: 8km easy + 6x 300m(60sek)/200m
Wykonanie:
8km@5'17
6x 300m(60sek)/200m:
0:57.5/1:40.0
0:58.7/1:41.9
0:56.6/1:41.8
0:57.8/1:45.9
0:56.5/1:41.1
0:57.8/1:33.5
Odczucia: drugi dzień z synem spędziliśmy sobie na Agrykoli :D trucht tragedia, akurat jak ruszyliśmy to było po 14, więc najgorszy skrwar + parno jak w saunie, wlokło się niemiłosiernie to klepanie km, za to 300-tki bajka, lekko, pod kontrolą, odrobinę za szybko ale mega fajnie, młody za to tym razem test na 1200m poprzedzone 800m, doszlismy do wniosku, że pora mu kupić buty do biegania, a nie, że pomyka w Vansach :D
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

08.06.2020 - 14.06.2020

Poniedziałek
Plan: 25km [5m@4'45 + 10km@4'00 + 5km@4'45 + 5km@4'00]
Wykonanie:
5km@4'34
10km@4'00
5km@4'40
5km@3'51
Odczucia: kolejne mega bieganie, mimo, że dzień wcześniej pite fest i kac solidny to dzień konia, biegane w całości na Agrykoli, bo biegliśmy częściowo wspólnie z kumplami, pierwsze 5km rozgrzewkowe na sprawdzenie jak mocno kac zabija, a tu mega zdziwko, leciutko, a tempo bajka, następnie ustawiamy się na kresce i leciemy dyszkę, niektórzy odpadają przed połową, mój zawodnik, któremu hobbystycznie rozpisuję treningi biegł na życiówkę na 5km (poprzednią miał w okolicy 21:30), ładnie skończył w 19:54, następnie zostałem ja z jeszcze jednym kumplem, który zakończył swoje po 8km, dalej byłem sam do końca dyszki i na kolejne wolne 5km i została największa próba, do tego nie wiem czemu myślałem, że miała być po 3'55, więc ruszyłem szybciej, doskoczył do mnie jeden znajomy na 2km i szło trochę przyjemniej, dodatkowo szybko, chociaż walka była, chciało się zwolnić, zwłaszcza, że początkowo myślałem, że uda się jedyni zrobić jeden szybki, potem trzy, aż dociągnąłem do końca, no ale przy 2km jakiś losowy biegacz wpadł na plecy i nie mijał ale na zegarku 3'50, więc mówię, nie puszczam trzymam tempo, niech się wiezie, na ostatnie 2km zostałem sam, ale już udało się to mentalnie ogarnąć i docisnął człowiek całość po 3'51, mega dobry dzień

Wtorek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
12km@4'39
Odczucia: klasyczne bulwary i trucht, za to całkiem fajnie wpadł poniżej 4'40, bez większej historii

Środa
Plan: 4km easy + 5x 200m(36sek)/200m +5x 100m/100m + 2km easy
Wykonanie:
4.30km@4'39
5x 200m(36sek)/200m:
0:34.1/1:39.2
0:34.4/1:44.1
0:34.1/1:41.4
0:34.3/1:38.8
0:33.4/1:44.2
5x 100m/100m [całość 4:41min]
2.7km@4'38
Odczucia: liczyłem, że już ten dzień będzie wolny, no ale się przeliczyłem XD ruszyłem to zrobić na bulwarach, gdzie mam ładnie wyznaczone odcinki 100m, dwósetki trochę mocniej, dodatkowo pod koniec czwartej coś zaczęłem dziwniej czuć nogę, zacząłem się bać by się na dwa dni przed startem nie zepsuć i czy nie zrezygnować, ale jednak jakoś puściło i dociągnąłem jeszcze rytmy

Czwartek
WOLNE

Piątek
Bieg Rzeźnika

Ruszyliśmy ekipą, część biegła Bieg Rzeźniczka (tego oficjalnego, z pakietami i numerami), część (ja i dwaj znajomi - jeden oficjalny partner drugi na doczepkę) zrobiła sobie Bieg Rzeźnika Classic z trasą zawierającą połoniny - wzięliśmy vouchery.
Miedzy sobą zakładaliśmy bieg na 10:30h - już po tym jak dołączył trzeci znajomy czułem, że plan raczej nie wypali - za duże różnice biegowe. Ale spróbować zawsze warto :) Chciałem też byśmy wystartowali najbliżej oryginalnej godziny, więc start w środku nocy z Komańczy - znajomy się ładnie zdziwił ile musiał nas wieźć na start - początkowo myślał, że to gdzieś rzut kamieniem, a się okazało, że wiózł nas godzinę - w tym postój w Cisnej byśmy mogli jedzenie i picie w siatce wrzucić pod pensjonat Troll, jako przepak :)
Na starcie stanęliśmy o 3:45, szybkie foto, ustawienie tracka i wio. Pierwsze km są szybkie, więc liczyłem na dobry czas na pierwszym punkcie (Żebrak). Mój oryginalny partner Marcin nigdy wcześniej ultra nie biegał (ale asfalt ma mocny i całkiem zbliżony do mojego), drugi zaś Juan ma za sobą i dwa Rzeźniki i Rzeźnika ultra, więc dośw. jest.
Początkowe kilometry mijają, jeszcze na dobiegu do szlaku i już jest lekkie żółte światełko. Marcin podchodzi zamiast podbiegać, nadrabia na zbiegach. Ale jednak tak się nie da biec na sub11h. Mimo to jedziem dalej, staram się nie narzucać tempa jako najmocniejszy zawodnik i trzymam się po środku.
Gdy wbiegamy w szlak i ciśniemy przy jeziorkach Duszatyńskich, Juan mocniej zaczyna prowadzić. Dostosowywuję się, Marcin mocniej na plecach - dodatkowo nie ma tracka, więc dystans musimy trzymać bliski między sobą.
Mimo to znając Juana czuję, że na swoje możliwości ciśnie za mocno, zwłaszcza na tym najłatwiejszym odcinku i złapie bombę zanim zameldujemy się w Cisnej.
Miałem rację niestety. Wychodzę lekko przed szereg na podejściu, Juan zostaje, Marcin powoli pojawia się w zasięgu wzroku, gdy czekam na szczycie. Chwilę rozmawiamy razem co jest z Juanem i potwierdza moje przypuszczenia.
Dodatkowo myślałem, że Żebrak minęliśmy jakiś czas temu, a tu pojawia się dobre 25min! po tym w co wstępnie celowałem.
Już jest po zawodach, po zbiegu wyciągiem na asfalt do Cisnej wchodzę sobie w marsz i jem kanapki czekając na chłopaków. Troszkę schodzi, wchodzę już w tryb turystyczny :) Chłopaki dochodzą tuż przed Cisną i Trollem, tam zatrzymujemy się na nasz 'przepak', tam już bez pośpiechu tłumaczę chłopakom, że jest dawno po ściganiu. Że to było miejsce gdzie powinna być solidna zliczka, a my tracimy krocie. Możemy jeszcze powalczyć do Smereka - ale to jedynie mówię, w głowie wiem, że pozamiatane. Jedyną opcją byłoby jakbym ruszył solo, a nie taki był nasz cel.
Dodatkowo to stara trasa, połoniny dają w kość, a Juan już po jednym kryzysie + Marcin, który już na początku zbyt asekuracyjnie otworzył. Opcji na czas nie ma - biegniemy na zaliczenie.
Po Cisnej od razu podejście pod Jasło i tutaj znów robi się bardzo duża przerwa między naszą trójką. Ja czekam na szczycie po 10-15min, później dochodzi jeden z partnerów, czekamy na trzeciego i wio dalej.
Tak mija czas do zejścia na drogę Mirka. Tutaj czekam już około 20min ale wiem, że ruszyć się nie mogę, bo na tym zakręcie trasa zbacza ze szlaku i Marcin bez tracka, by mógł ruszyć nie tam gdzie potrzeba. Jednak pierwszy wpada Juan, co mnie trochę zdziwiło. Po ładnym kawałku czasu jest i Marcin, jednak mamy problem. Napięta taśma i łydki. Z górki jedyna opcja to marsz, delikatny trucht pod niewielkie nachylenia wchodzi w grę ale to tyle.
Zatem droga Mirka, która normalnie się dłuży to w naszym wypadku jeszcze się pomnaża, gdyż większość maszerujemy. Zmęczeniowo super, rzeźki jakbym dopiero co ruszył ale frustracji troszkę jest, na szczęście im dalej tym bardziej z człowieka schodzi :) Dystans robi swoje, jest czas by to spokojnie przetrawić.
Na punkcie pod Smerekiem czeka na nas już nasza ekipa. Gdy dobiegamy myślę sobie 'Marcin ledwo co ciśnie, Juan jedzie do przodu ale na rezerwach, może tam chłopaki skończą, ja solidarnie z nimi, a nazajutrz z chłopakami od Rzeźniczka polecę i koniec końców będzie w nogach 80km+'.
Jednak tuż przy wejściu do parku czeka na nas dwóch kolegów Marcina z Adidas Runners, którzy dołączają się do nas na ostatnie 30km - zapomniałem o tym :D Co gorsza dobiegamy tam dosłownie na parę min. po przyjściu pana zbierającego opłąty do parku - nosz cholera jasna :D Jak pech to pech.
Marcin się rolluje, dyskusja trwa co dalej. Pada jednak kwestia - ruszamy. Sam zakładam, że będę jednak poruszał się szybciej, bo niestety bardziej męczy mnie bieg i długie czekanie co ileś km niż ciągłe tempo. Chłopaki z AR świeżyny, do tego jeden bardzo mocny i cisną. Zabieram się z nimi. Więc w końcu po 50km ciało wpada w tryb zawodów :D
Podejście na Smerek jeszcze mamy jedno czekanie, tam się upewniamy, że chłopaki są ok ale każdy wali swoim tempem.
Dalej cisnę za chłopakiem z AR. Tak mija Smerek. Docieramy do ostatniego punku gdzie czekają znajomi w Berehach.
To jest punkt na którym odpada niestety Juan - nie chce mu się ścierać z Caryńską 'za nic', na zawodach by jeszcze zagryzł zęby i ruszł ale jak to i tak o pietruszkę, to mówi pass i @#$%^ :)
Odziwo udało im się wypchnąć na ostatnie piekielne 10km Marcina :)
Zatem została sama końcówka, tutaj startujemy z AR i od razu srogo pod górę, chłopaki tam w połowie się zatrzymują, by chwilę odsapnać. Ja jednak lecę dalej, szkoda mi czasu. I tak strasznie długo na trasie jestem - dawno miał być konieć. Chcę jak najszybciej już zimnego browawa a Ustrzykach :D
Właściwie cisnę sobie w transie, zmęczenie wlazło mocne, bo i tempo srogo od Smereka skoczyło, zniknęły przerwy etc. Więc jednka z turystyki górkiej wróciło bieganie po górach, będzie czuć w nogach i ciele na najbliższe dni.
Do ekipy w Ustrzykach i mety oryginalnej trasy docieram po 13:37h - dużo za długo, jeden z wolniejszych moich Rzeźników ale jednak w gronie znajomych + nieoficjlane zawody bez napiny.
Marcin dobiega po niecałych 16h - UKOŃCZONE, ZALICZONE :) Mocno dało mu to w kość ale dało też sporo wniosków do wyciągnięcia na przyszłość, czego brakuje, co trzeba podciągnąć, jak bardzo mogą góry sponiewierać mocnego asfaltowca nawet mimo bardzo asekuracyjnego startu. Dobra lekcja na przyłość.
Później to już klasyka alkoholowa :D Następny dzień wspomaganie kumpli i koleżanki na trasie Rzeźniczka, grillowanie, kąpiele w Solińskim i ogólnie dobra zabawa.
No nic vouchery też w kieszeniach, więc za rok kolejna wizyta w Bieszczadach - zobaczymy czy Marcin dalej będzie chciał się bawić w góry, jak nie to pewnie polecę albo po raz pierwszy Rzeźniczka albo Sky :)
Nawet medale z cmentarzyska udało się wygrzebać XD
Obrazek

Sobota
WOLNE

Niedziela
WOLNE
ODPOWIEDZ