I only fear never trying - zapiski Marka

Moderator: infernal

marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dobra, czas coś skrobnąć bo się zapuściłem - a systematyczność najważniejsza :) Generalnie mam trochę więcej obowiązków w pracy, nie chcę wchodzić w szczegóły bo nie o tym blog jest, nie jakieś tam specjalnie stresujące czy męczące tematy, na trening i sen czas też jest - tyle że ciut więcej siedzę przed monitorem i po powrocie do domu wieczorem mam zwyczajnie wstręt do ekranu - nie chce mi się pisać... W telegraficznym skrócie:

Niedziela: 28.05.2017: 14km po 5:00
Katar w ciągu dnia przechodził (to pewnie zasługa grillowanej karkówki popitej grzanym piwem), więc wieczorem zdecydowałem się na rozbieganie. Mogłem oddychać, więc nie było dramatu. Nie patrzyłem na zegarek, po prostu tuptałem na lotnisko i z powrotem. Wyszło po 4:55-5:00. Z minusów tego weekendu - na pewno brak startu kontrolnego oraz fakt, że się nie wyspałem (z reguły w weekendy trochę więcej spałem, ale teraz katar uniemożliwił).

Tydzień 22-28.05.2017: 45,0 km
Nawet nie chce mi się tego komentować, zrobiłem pięknego BPS-a pod start po czym się rozłożyłem z przeziębieniem :)


Wtorek: 30.05.2017: 10km bez patrzenia na zegarek
Miało być pierwotnie co innego (6x300m), ale z uwagi na przeziębienie zmienilismy plan. Biegłem sobie te 11km, ale w połowie okazało się, że jestem pilnie potrzebny w domu no i wyszedł BNP (ostatnie 4-5 km po 4:25-4:30). Tempo nie było przesadnie męczące, ale biegałem to pomiędzy burzami - strasznie duszno i parno, ogromna wilgotność, czułem się jakby ktoś powietrze zabrał i pociłem jak świniak :)

Środa: 31.05.2017: 18km po 5:00
Poszło, ale ciężko się biega. Nie tylko mnie, spotkałem grupę biegającą kilometrówki po parku to też ledwo żyli :) Nie wiem, jakaś ta pogoda u nas ostatnio dziwna jest, ciężko się oddycha, ludki jakieś takie przymulone chodzą (nie tylko ja - w robocie u mnie też tak mówią, rodzinka też). Ogarnąć się trzeba, udało się trochę wcześniej iść spać więc prawie 7,5h spałem :) Normalnie w tygodniu sypiam po 6,5-7h.
biegam ultra i w górach :)
New Balance but biegowy
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek: 02.06.2017 TWL 6x1000/1000 3:50-55/4:20
Po ostatnich przebojach i rozbieganiach wtorek-środa, które jakoś lekko nie weszły zostały nieco zmienione tempa: pierwotnie miało być 3:45 / 4:15, ale Rolli zadecydował że priorytetem jest domknięcie treningu, nawet kosztem tempa. Dostałem przyzwolenie na wolniejsze tempa, ale trening ma być zrobiony :)
Ok 20-tej wyszedłem na trening (miało być wcześniej, ale po obiedzie niezawodna Małżonka wyciągnęła do Leroy Merlin na zakupy :hahaha: ). Dobra tam, ubrałem startówki i potruchtałem w stronę Factory (ciągłe biegam po ścieżce na lotnisko - w tym roku dorobili jeszcze ponad 1km do obwodnicy leśnicy, stąd mam już 12,3km ścieżki - niestety z wahadłem na koniec, trzeba się zatrzymać i zawrócić).
Dobra, dość ględzenia. Dobiegłem, szybkie ABC i jazda. Będąc szczerym to już na pierwszym szybkim trochę poczułem nogi, ale wziąłem to na karb ostatniego porządkowania domu i łażenia pomiędzy piwnicą i II piętrem :hej: Ale już na 3-4km nogi zaczęły puszczać i biegło się lepiej. W głowie nie chciałem nawet myśleć o bieganiu 3:55, jak pierwszy zrobiłem w 3:47 to za cel było domknięcie całości pomiędzy 3:45-3:50 przy utrzymaniu przerwy.
Wyszło tak (tempa gw GPS więc z 2-3 sek może do dodania):
4:19
3:46
4:16
3:46
4:17
3:45
4:19
3:46
4:15
3:49
4:23
3:46
4:17
Na 5-tym szybkim chyba GPS ześwirował pod koniec, bo raczej nie zwalniałem, a wolne mi zaczął liczyć po 4:45...
Odczucia: było chłodniej (dokładnie 18-19 stopni) i od razu lepiej. Co do założeń: szybsze na pewno można było na GPS po te 3:45 utrzymać, po sekundzie to oczywiście do dociągnięcia, przy wolnych na 4:20 do domkniecia. Czy na 4:15? Nie wiem.

Fakt jest taki, że wracałem sobie z tego treningu 2,5 km do domu to wpadło po 4:35-4:40 i wcale mi się nie wydawało szybko. Nóżki zaczynają się kręcić. A dzisiaj po 3 dniach treningu jest ok, trochę czuję nogi - ale trochę. Jest to jakieś lekkie podmęczenie, nie jest to żaden beton.

Dzisiaj wolne, sobota mocniejsza dyszka. Zastanawiam się, ile pobiec: pierwotny plan mam, ale dostałem korektę na niższe tempo. Tyle, że skoro TWL fajnie poszedł to nie wiem :niewiem: :niewiem: Chciałbym dla psychiki mocniej, ale zobaczę jaki będzie warunek. Najwyżej zacznę zgodnie z korektą, a drugie 5km zobaczymy - jak będzie względny luz, to spróbuję te kilka sekund urwać.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota: 03.06.2017 10km po 3:54, później zmienione na 4:05-4:10
Trochę mi nie wyszedł ten trening, ale zbytnio mnie to nie martwi bo nieco zaryzykowałem.
Musiałem to biec w południe, zaczynałem o 12:30. 26 stopni w cieniu, a ja 10km po asfalcie w pełnym słońcu. Nie wiem ile stopni, ale gorąco. Do tego jeszcze zapomniałem sobie wziąć wody (co mądre nie było, ale pierwszy aż tak mocny trening w takich warunkach w tym roku) i na nieco okrojonych węglach bo kochana Małżonka mi zrobiła rano śniadanie: ciemny chleb z białym serem :bum: :bum: :bum: No... rewelacji to raczej ciężko było szukać z takiej kombinacji, ale i tak nie było najgorzej.
Poleciałem, lekka rozgrzewka ( i tak było gorąco), ABC i jazda. W myśl bloga oczywiście zacząłem zgodnie z rozpiską -> 3:54, 3:55, o kur#@ jednak jest gorąco, zwalniamy nieco do 4:01, 3:58, shit ukrop 4:07. Szukamy jakiegoś cienia i chwila przerwy -> za mocno zacząłem w tych warunkach i tyle. Czułem, że jest za gorąco i się mocno przegrzewam, a do domu jeszcze 7 km (5 ciągłego i 2km od Factory). Po 2-3 minutach ruszyłem dalej, ale już spokojniej 4:04, 4:07, 4:08, 4:06, 4:04. To i tak było ciężkie do dociągnięcia, pod koniec czułem już spore odwodnienie (rozgrzewka, ABC i te 8km ciągłego zrobiło swoje), na ostatnim km lekko czułem nogi - chyba czwartkowy TWL jeszcze nie do końca puścił, w sumie minęło od niego tylko 38 godzin. Po zakończeniu płynnie przeszedłem do truchtu do domu i BS mi spokojnie wchodził po 4:45, także jest fajnie.
Trochę mnie ten ciągły sprowadził na ziemię: jednak trzeba patrzeć na termometr i więcej myśleć przed biegiem, a mniej w trakcie :P
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota: 3.06.2017
Do powyższego dorzuciłem 2h biegania z 3kg karabinem na Laser Tag :D
Całkiem fajna zabawa, biorąc pod uwagę, że część w półprzysiadzie bo trzeba się chować za beczkami, workami etc to trochę czwórki dostały.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela: 3.06.2017 Plan: 30km, co 5km 100m sprint.
Na trening mogłem wyjść dopiero chwilę przed 15-tą,biegło się nawet ok. Duszno i parno, ale w tempie ok 4:55 to nie przeszkadza jakoś mocno - poci się człowiek, ale wziąłem wodę. Niestety po 20km zaczęła się mocno psuć pogoda (nadeszły chmury, zaczęły się silne podmuchy wiatru i trochę deszczu) i postanowiłem się powoli kierować w stronę domu. Ostatecznie trening skończyłem po 24,8km - zaczęła się regularna wichura + deszcz i było mi po prostu zimno (wychodziłem z domu to było bezwietrznie i 26 stopni, jak wróciłem było 18, odczuwalne przez wiatr sporo mniej). Wczoraj już przesadziłem trening, nie chcę wyłapać jakiejś choroby :/

Tydzień 29.05-04.06.2017: 86,3 km
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Poniedziałek: 5.06.2017 Plan: wolne
Z kronikarskiego obowiązku napiszę: byłem 1,5h w komorze hiperbarycznej, odnalazłem voucher który dostałem na biegu jeszcze w lutym :) Jednorazowo taka zabawa niewiele pewnie daje, ale skoro miałem możliwość spróbować to czemu nie :)

Wtorek: 6.06.2017 Plan: 15km TWL (3:45/4:15)
Czas na bieganie miałem wieczorem, ale akurat wtedy przechodził silny front więc po konsultacji z trenerem trening odwołany. Nie ma sensu narażać zdrowia. W zamian wziąłem Małżonkę do kina ;)

Środa: 5.06.2017 Plan: wczorajszy TWL.
Czas na bieganie miałem tuż po pracy. Wróciłem do domu, ogarnąłem co trzeba i poszedłem na trening. Trochę upierdliwy wiatr z boku, poza tym znośnie. Ponieważ spodziewałem się błota w parku (pół nocy wczoraj lało) to pobiegłem na asfalt do lotniska. Zrobiłem rozgrzewkę, na której poczułem że wiatr na szybszych tempach jest bardziej upierdliwy niż początkowo sądziłem, do tego po sobocie jeszcze bolą mnie czworogłowe (jednak dość długi czas w półprzysiadzie z 3kg karabinem to niezła siła biegowa :bum: ) Przemyślałem temat: zrobię jak w ubiegłym tygodniu, tj. szybkie staram się trzymać w okolicach docelowych (tj. 3:45), wolne lekko wolniej (granice 4:20, ale bez jakiejś spiny).
Wyszło to tak:
4:17
3:43 (kawałek z górki)
4:23
3:46
4:20
3:44
4:19
3:45
4:23
3:46
4:19
3:47
4:23
3:45 (kawałek pod górkę)
4:18
Odczucia: to był raczej max na dzisiaj i było ciężko, ale udało się domknąć. Mniej wiecej w połowie któregoś wolnego (chyba 9km) musiałem się na 20 sek zatrzymać, bo przecinałem drogę i musiałem 2 tiry przepuścić - zawsze to jakiś postój, więc dla porządku piszę.

Plany: jutro 18km, sobota 15km - pierwotnie było zapisane po 3:56, z ewentualnym polem do modyfikacji. Czekam na głos trenera prowadzącego :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Już nawet trener się upomina, to czas coś nabazgrać :)

Czwartek: 8.06.2017 Plan: 18km + 4x60m
Pobiegane zostało co miało, tempo z GPS wyszło 4:56 po parku. Nawet spoko, czułem trochę nogi po środzie.

Sobota: 10.06.2017 Plan: 15km po 3:56-3:59.
Trening cholernie mocny, prędkość praktycznie startowa na HM. Niestety z piątku na sobotę słabo spałem i do tego w sobotę kochana ma Małżonka wyciągnęła "na chwilę do sklepu", która to chwila zakończyła się po 4h i obiedzie w makdonaldzie :/ Piękny posiłek przedtreningowy.
No nic, po powrocie do domu odpocząłem z godzinę i koło 20-tej poszedłem na trening. Pogoda była bardzo spoko - kilka godzin wcześniej przestało padać, powiewał delikatny wiatr (chłodził, w ogóle nie przeszkadzał). Zrobiłem rozgrzewkę, ABC i ruszyłem na ciągły. Tempo nawet się trzymało w widełkach, ale było ciężko. Tempa z GPS: Pierwsze 5km (bryza w plecy) poszło idealnie po 3:55-3:56, potem 5km poszło 3:58-3:59 (i zaczęło robić się mocno ciężko), a po 10km zaczęło się odbijać żarcie z makdonalda, co skończyło się przymusowym postojem na toi-toi koło 12,5km (akurat są roboty drogowe i stał toi-toi to skorzystałem). Czyli niestety wymuszony postój, ale nie było opcji tego dobiec (nawet zwalniając). Jak wylazłem, to zmęczenie było już tak odczuwalne, że zacząłem się zastanawiać jak ja w ogóle poniżej 4:00 jestem w stanie biec.... Wpadł kilometr w 4:04, a na ostatni się ogarnąłem i wróciłem na 3:57.
Ostatni kilometr cholernie trudny był już.

Koniec - końców: jestem z tego w miarę zadowolony, niestety życie > trening i nie do końca udało się dzień ułożyć pod tak mocny trening... Wydaje mi się, że przy ogarnięciu tematów pozabiegowych i w normalnych warunkach pogodowych jestem w stanie pobiec po 3:57-3:58 (wg GPS - czyli takie tempa jak dzisiaj). To powinno pozwolić na powalczenie o 1:24.


Niedziela: 11.06.2017 Plan: 20km
Miało być 20km, ale umówiłem się z sympatyczną grupką i polecieliśmy sobie po wałach 17,5 km, za to wolniej niż w rozpisce bo okolice 5:30. O dziwo nawet nogi były znośne po wczorajszym.


Tydzień 05.06-11.06.2017: 75,6 km

Teraz luzowanie, wtorek pół-akcent i WALKA w sobotę !
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wtorek: 13.06.2017 Plan: 1x3km po 3:48
3km w tempie ok. T10, taki ostatni pół-akcent. Poszło to całkiem fajnie (wg GPS: 3:44, 3:50, 3:42, całość średnio 3:46), nierówno trochę bo wiatr wiał i do tego biegłem przez estakadę -> pod górkę i pod wiatr było wolniej, z górki i z wiatrem szybciej - ciężko było trzymać równe tempo, mam nadzieję że w sobotę będzie lepiej. Biegło się całkiem fajnie (zdecydowanie lepiej niż taki sam trening przed H2O), nawet pomimo tego że trochę musiałem upchnąć ten trening i biegałem to w treningówkach (a nie startówkach).

Teraz 2 dni biegania lekkich BS-ów, piątek wolny - pewnie w piątek wieczorem lub sobotę do południa coś napiszę.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Trochę opisałem w komentarzach, ale napiszę tutaj całościowo.

5 PKO Nocny Półmaraton (atest): 1:26:16.
Przyjechałem 2,5h przed biegiem - o dziwno udało się uniknąć korków. Połaziłem po kompleksie, obejrzałem bieg rodzinny. Pogoda była prawie idealna: 14-15 stopni, zachmurzone niebo, bardzo lekkie wiaterek - na trasie w kilku miejscach zrosiła lekka mżawka. Nic tylko biegać, nie ma się do czego przyczepić. Wilgotność była duża, ale oprócz trochę większego pocenia (no dobra - dużego pocenia) jakoś mi nie przeszkadzała. Super.

Rozgrzewka:
No robiłem rozgrzewkę i tak to jakoś trochę nijako szło. Niby wszystko fajnie, płynnie - ale 10-15 sek/km wolniej niż normalnie. Dziwne. Trudno zrobioia, lecę na start. Po drodze 2x toi-toi i profilaktycznie łyknąłem stoperan (ostatnio na ciągłych mnie 2 razy do toitoi goniło, nie chciałem ryzykować).

Start:
Straszny bałagan w pierwszej strefie zrobili pejsmejkerzy na 1:30, którzy w 4 ustawili się w 1 rzędzie za elitą. Dramat. Ja byłem 15 minut przed startem i ledwie dopchałem się ok 6-8 rzędów za nimi, pomiędzy sobą miałem ludzi 1:19-1:21, a przepychali się do przodu 1:32... To, co się działo po starcie i pierwszy 1km to przypominało najpierw start na MD (łokcie, łokcie, wszędzie łokcie), a później slalom -> ulicą/chodnikiem, szarpane tempo. No nic...
Biegłem sobie, nie było jakoś lekko ale leciało.

Oczywiście znaczniki kilometrów jak to we Wrocławiu -> nie wiem, jak oni ten atest robili, ale z mojej perspektywy wyglądało to tak, że na znaczniku 4km mam GPS prawie w punkt (4 sekundy różnicy), dalej biegnę równo a na znaczniku 5km już 16 sekund. Dobiegam do znacznika 8km i mam od wg GPS tylko 20 sekund różnicy (czyli praktycznie to, co było na 5km), a na 9km już... 35 sekund! I weź tu biegnij równo... Dalej nie chcę komentować, bo wyglądało to podobnie - co roku jest we Wrocławiu niestety to samo. Ale... ja o tym wiedziałem i biegłem na równo swoje wg GPS. Bieg po 3:57 dał 40:01 na 10km. Do 16 km w miarę się biegło (i trzymałem te 3:57), a później mi zabetonowało nogi i koniec. Nie byłem nawet jakoś specjalnie zmęczony (bywało dużo gorzej), ale nie mogłem biec szybko, zwolniłem. Kilometry biegły wolniej. Nie było żadnych skurczy, żadnej walki o tlen, bólu brzucha, kolek, absolutnie nic - po prostu nogi biec nie chciały, jakbym 2 drewniane kołki ciągnął za sobą i tak w 5km straciłem 1,5 minuty. Na mecie byłem trochę zły, bo czas słaby (miało być lepiej) i właśnie oddechowo i wydolnościowo to ja mógłbym to dalej biec - tylko zamiast nóg miałem kołki i tyle. Wypiłem pół izotonika, poszedłem zjeść zupę (kiedy ostatnio ja na mecie mogłem jeść???? nie pamiętam, z reguły to kilkanaście minut dochodzę do siebie) - to tylko pokazuje, że jest naprawdę spory zapas tylko trzeba nogi ogarnąć :)

Patrząc na czasy:
Wg GPS (co 5km):
19:45
19:45
19:51
20:35
HM: 1:24:33
Całość: 21,53 (tempo 4:01)


Oficjalnie z atestu (co 5km):
19:58
20:03
20:31
21:07
HM: 1:21:16 (tempo całości: 4:05).

Wiem, że jest atest i się nie dyskutuje - ale "poznawczo" patrząc na czasy z zegarka to do 16km biegłem po swoje (tempo 3:57) -> to wychodziło z treningów i na tyle byłem gotowy patrząc po braku problemów oddechowych i dobrej formie na mecie. Zostaje tylko ogarnąć, o co z nogami chodzi i będzie dobrze, bardzo dobrze :)

Plany: teraz trochę luzu, potem 2 tyg urlopu. Kolejnym startem będzie maraton we wrześniu, po drodze pewnie coś kontrolnego ale to na bieżąco będzie wychodzić.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela: 18.06.2017 Plan: km po 5:30
Typowe roztruchtanie po HM. Zrobione. Rano jeszcze z Małżonką 14km rowerem. Czworogłowe bolą, poza tym okej. Tempo samo uciekało bliżej 5:00, ale starałem się pilnować. Strat innych niż ból czworogłowych nie odnotowałem.

Tydzień 12.06-18.06.2017: 62,4 km (w tym HM 1:26:16) + 27,5km roweru
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W najbliższych tygodniach będę popełniał wpisy rzadziej (będę się starał raz na tydzień/dwa coś skrobnąć).

Ramowo wygląda tak:
ten tydzień: spokojne bieganie, nic szybszego niż 5:10, regeneracja. Dzisiaj wpadło 10km (nogi już dochodzą do siebie), w weekend kolejny ślub (póki co ostatni :bum: ).
kolejne tygodnie to urlop, jakieś wyjazdy się trafią. Nie jestem w stanie ocenić co i ile w tym czasie będę biegał - plan jest totalnie ramowy, głównie składa się BS-ów i minutówek na wyczucie. Będę zapisywał i podsumowywał.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nadal mam wstręt komputerowy (więcej siedzę przed kompem w pracy) i zupełnie mi się nie chce pisać, ale trening idzie.

Tak to leciało:
Wtorek: 20.06.2017 Plan: 10 km po 5:10
Zrobiłem pętelkę 11km. Gorąco

Czwartek: 22.06.2017 Plan: 10 km po 5:10
Zrobiłem pętelkę 11km. Gorąco

Sobota 24.06.2017 Plan 18km po 5:10
Poszło te 18km, ale bardzo gorąco było.
Na deser w sobotę znów wesele... Wygląda na to, że już ostatnie w tym roku - może to i lepiej, bo wydaliśmy na to chyba więcej niż na wakacje w ostatnie 2 lata :bum: :bum: :bum:

Niedziela 25.06.2017 Plan: 30km po 5:30 co 5km 100m sprint
Wstałem po weselu, zjadłem śniadanie i polazłem biegać. Była 14:30 :bum: Gorąco... Początkowo biegło się słabo (bo wesele było udane :bum: ), ale z czasem się rozkręciło. Trochę częściej robiłem te 100m (wyszło ich chyba 7). Ostatecznie wyszło 30,65km w 2:39, co daje średnio ok 5:13 (w tym sprinty) -> realnie bez sprintów było 5:15-5:20.

Tydzień 19.06-25.06.2017: 71,5 km

Wtorek 27.06.2017: Plan 4x3000m P=3' spokojnie.
Trochę dałem ciała, bo nie dość że wyszedłem na trening idealnie jak była burza, to jeszcze źle sobie go zapisałem i zamiast 4 powtórzeń zrobiłem 3... Nie wiem, jak to zrobiłem, ale mi się skojarzyło 3km, 3' przerwy i 3 powtórzenia. Lało jak z cebra, ale biegło się nawet spoko. Domknąłem wszystkie szybkie w granicach 4:00, bez spiny/walki itp. Biegło się przyjemnie - gdyby jeszcze woda nie chlupała w butach... :bum: Trochę mi tylko było później zimno, bo jak ulewa przeszła to z 26 stopni zrobiło się 18 :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek: 29.06.2017 Plan: 18 km po 5:30
Planowo miałem to biegać w środę, ale mieliśmy gości, a jak goście poszli to była burza więc przesunąłem trening na czwartek. Zrobione, bez historii.

Piątek: 30.06.2017 Plan: 20 km po 5:10, co 3 km sprint 20s.
Piątki zawsze mam wolne, ale ponieważ miałem wolną środę to w ten akurat biegałem. Spokojnie się to biegło, przyspieszenia fajnie pobudzają nogi

Dalej konkretów nie ma -> bo ja z uwagi na urlop nie mam sprecyzowanego planu (tj. zmienia się tak jak cenniki lotów last-minute :hahaha: :hahaha: ). Plan ramowy jest - ale szczegółowo nie wiem, bo planujemy kilka różnych tematów połączyć i póki co nie wiem czy i kiedy będę mógł biegać.

Póki co trochę poszalałem, ale przez najbliższe kilka dni biegania nie będzie to mam nadzieję, że trener wybaczy malutką niesubordynację :bum: :bum:

Sobota: 01.07.2017: Jako jeden z ramowych planów mam 4x4' na wyczucie w tempie HM. Wyszło mi, że to w sumie po kilometrze (licząc tempo HM jako 4:00), to sobie pobiegłem po prostu luźniejszy zmienny (zamiast 4km zrobiłem 5, ale ostatni na maksa poza skalą :bum: ). Wyszło to nawet dość fajnie:
4km 5:30-5:10, później 3:57 - 5:01 - 3:53 - 5:01 - 3:52 - 5:05 - 3:51 - 5:10 - 3:40 (!!) - 3km 5:05-5:10 do domu.
W sumie bliżej temu było do T15 niż HM, ale spoko.

Niedziela: 02.07.2017: Pobiegłem sobie longa.
Jako że w połowie longa ogarnąłem się, że nie mam czasu na aż takiego longa, to zrobiłem BNP. Wyszło to 13km po 5:15, potem 7km lekiego BNP (każdy km szybciej) od 4:52 -> 4:16, 2,5 km po 5:00 i na koniec zaszalałem i 23 km w 3:43 i 2km spokojnie do domu. Razem wyszło 25,7 km.

Wczoraj wolne, dzisiaj wygospodarowałem 2,5-3h to też jakiegoś longa pobiegnę bo kolejne kilka dni totalne 0.


W międzyczasie zamknął się tydzień i miesiąc, całkiem przyjemne liczby wyszły:
Tydzień 26.06-02.07.2017: 94,5 km

Czerwiec: 319 km
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wtorek: 04.07.2017: Pobiegłem sobie longa :bum: :bum: Znow :bum:
30km w 2:30 (czyli średnio po 5:00, ale biegłem to gdzieś po 5:05 i co mniej więcej 3km ok 20-25 sekund sprintu (co podbiło ostatecznie średnią, bo w sumie to tych sprintów koło 1,3 km wpadło. Fajno, ale końcówkę już lekko zmęczone nogi czułem - no i nie ma co się dziwić, bo od 6 dni miałem wolny tylko poniedziałek a wpadło coś między 105-110 km. Ale najważniejsze: nic nie boli, zdrowie jest i fajnie się to biega :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jak mi się nie chce od dłuższego czasu przy kompie siedzieć i pisać...

No dobra, ale trzeba by coś podsumować.
W okresie 05.07-13.07 byłem na wakacjach i nie przebiegłem ani jednego kilometra :) Rozkład zajęć (dni praktycznie wypełnione od rana do wieczora), wybitnie niesprzyjający klimat (ponad 30 stopni w cieniu o 8 rano), brak miejsc do biegania (beton, miasto, praktycznie brak chodników i miejsc do biegania) skutecznie mi to wybił z głowy. Ale nic nie szkodzi, przynajmniej odpocząłem a przez tydzień forma nie uleci.

14.07 - bez planu, 16 km po 5:00
15.07 - 11km po 5:20
16.07 - 6x20 sekund sprint (P=4') + 12km

Trochę wolniej, ale dobrze. Wracamy do roboty
18.07 - 2km+6x20s(4'P)+10km 20s szybko 1500nT/ bieg w 5:30
Poszło to całkiem dobrze, przerwy 4' pozwalały na pełen wypoczynek nawet pomimo gorąca.

19.07 - 10x1000 3'P trucht w 3:50
Ten trening miał być w czwartek, ale w środę miałem sporo czasu, a w czwartek mniej więc zamieniłem.
W sumie nawet domknąłem, ale sam nie wiem jak. Biegałem to niestety koło 17-tej, było na termometrze 29 w cieniu. Pobiegłem do parku i po 3km po 5:00 miałem dość i chciałem zmienić na rozbieganie, ale stwierdziłem że nie wolno się mazać, trzeba zapieprzać :) ABC sobie darowałem (i tak byłem przegrzany) i ruszyłem biegać. Aha - miałem ze sobą 0,5 litra izotonika.
Powtórzenia wyszły (pętla jest odmierzona równo 1km): 3:48, 3:48, 3:51, 3:51, 3:49, 3:51, 3:52, 3:49, 3:47, 3:51.
Przerwy niestety nie wyszły w truchcie (chęć popijania co 2-3 powtórzenia też nie pomagała, bo musiałem zatrzymywać się po butelkę). Generalnie to pierwsze 3 powtórzenia były przerwy w truchcie, później kolejne trucht-marsz (minuta marsz - piłem, 1,5 minuty trucht i potem marsz). 7 powtórzenie było ciężkie bardzo i po nim stwierdziłem, że trzeba przerwy odstać - i ostatnie 3 przerwy były w stójce, troszkę marszu. Zawsze jednak były to równo 3 minuty, ani sekundy dłużej.

Jak ja to domknąłem (bo różnice sekundowe raz w jedną raz w drugą) to ja nie wiem, wyglądałem jakbym spod prysznica wyszedł i jak truchtałem do domu to kapało ze mnie :)

20.07 - 12km 05:20
Spokojnie, po środowych szaleństwach nie miałem siły na nic więcej :)

22.07 - 16km + 6x60m 05:20
Weszło to po 5:15, jakoś łatwo nie było (bo gorąco, a niestety biegałem w południe), ale dramatu też nie.

23.07 - 30km co 5km 100m Sprint 05:20
Wyszedłem niby rano, ale i tak jak wychodziłem to już było 25 stopni. Ponieważ zapowiadane były bardzo silne burze postanowiłem nieco szybciej to pobiec i tak ustawić trasę, żeby w końcówce mieć blisko do domu. Udało się, średnio wyszło 5:05 (w tym te kilka sprintów), więc efektywnie niewiele szybciej niż w planie. Podczas biegu pierwszy raz w tym roku miałem plecak z bukłakiem - wypiłem 1,5 litra wody i zjadłem żel (trzeba się oswajać do maratonu). Po powrocie do domu zdążyłem się wykąpać i walnęła nawałnica :)

Podsumowanie tygodni:
Tydzień 03.07-10.07.2017: 30,2 km (1 trening i urlop)
Tydzień 11.07-16.07.2017: 44,6 km (urlop i później 3 spokojne treningi po powrocie)
Tydzień 17.07-23.07.2017: 90,5 km (tu już normalne bieganie)


Co do kolejnych planów: jeśli zdrowie pozwoli, to chcę wystartować w biegu kontrolnym na 30km dnia 6 sierpnia 2017 na Stadionie Olimpijskim. Później się zobaczy, jestem zapisany na maraton 10 września i 10km na przetarcie tydzień wcześniej.
biegam ultra i w górach :)
ODPOWIEDZ