31.08 (sobota)Rano: plywanie, tylko 0:45h, 1700m, troche techniki i jako czesc glowna 800m na samych rekach.
Mialo byc 1500m jak zwykle, ale kurs plywania wygonil mnie z toru.
Kurs, ktory wg kolesia odbywa sie tam zawsze o 11-ej od 10 lat.
A kursu wciaz nie ma na planie oblozenia? Srali gitari
No nic, za to po poludniu poszedlem na rower.
Wyszlo mniej wiecej 2:18h, 55.5km, 24.1km/h, 245m podjazdow.
Bylo goraco: srednia 32.2 stopnia.
01.09 (niedziela)Nie chcialo mi sie, ale w piatek zarejestrowalem nas (ja + moje chlopaki) na nasz coroczny, wioskowy bieg

Ostatnie 3 edycje wygralem w swojej grupie wiekowej (5-6 w generalcje) i jakos tak bylo mi zal odpuscic,
chociaz wiedzialem, ze jestem na taki bieg zupelnie nieprzygotowany.
Dzien wczesniej zrobilem 2 treningi i juz na rozgrzewce poczulem, ze ten rower sie nie bardzo zregenerowal
Ale nic to, slow sie rzeklo... wystartowalem.
Bieg jak juz wspominalem nie jest niestety plaski. Pierwsze 3km, to jest tak troche w gore, troche w dol,
ale 4-y kilometr to juz 33m tylko pod gorke. I to mnie zniszczylo. Pierwsze 3km bieglem w okolicach zyciowki i bylo dobrze.
Ale na podbiegu nogi po prostu odmowily posluszenstwa. Na ostatnim znowu przyspieszylem i na finiszu ratowalem jeszcze sub20.
I sie udalo, czas netto 19:59
Ale to ponad 30s gorzej niz rok temu. Mimo wszystko ze sporym zapasem wygralem klase po raz 4-y i bylem 5-y w generalce.
Bieg byl ciezki, na mecie calkiem dlugo wisialem na barierce, jak rzadko
Ostatnia prosta, 100m do mety..

I dekoracja. W tym roku wymyslili, zeby nieco skrocic czas wreczania nagrod, zeby w klasach seniorskich jednoczesnie wychodzily kobiety i mezczyzni.
W ogole to nie dzialalo, podium bylo za male i chaos ktory powstawal niwelowal wszelkie domniemane oszczednosci
Zeby nie bylo niedomowien, ja to ten w zielono-czarnych Mizuno


Wieczorem jednak mnie nosilo, wiec wyszedlem pobiegac.
Bieglo mi sie o dziwo swietnie: 13.2km, sr. tempo 4:47, sr. tetno 146.
Myslalem, ze nogi beda siadac, ale na plaskim bylo super.