Czy wiesz kim jesteś? Zdobyć miejsce na podium!

Moderator: infernal

adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Czy wiesz kim jesteś?

Zgodnie z najświeższą tradycją, na pytanie "Kim jesteś" należy bez namysłu odkrzykiwać, iż jest się zwycięzcą. Nie ważne ile biegasz, jak szybko, czy w ogóle biegasz czy może raczej jarasz jointy i delektujesz się browarem - jesteś zwycięzcą i basta.

Jednak to nie dla mnie. Zdecydowanie nie jestem jeszcze zwycięzcą, choć zdecydowanie bardzo chcę nim być. Planuję stanąć na biegowym podium i taki właśnie sobie stawiam cel: zdobyć zasłużone miejsce na pudle. Chociaż patrząc na moje dotychczasowe dokonania wygląda na to, iż szczególnie łatwo to nie będzie - hehe - życiówka 10K w okolicy 49:30, a najświeższy wyniki z 31 grudnia na 10K to 51:00. Do tego małe-co-nieco zbędnej tkanki tłuszczowej, obowiązki zawodowe oraz rodzinne, a także głowa pełna nowych pomysłów - to wszystko to całkiem skuteczne "przeszkadzacze". Od czego są jednak trudności, jak nie od ich pokonywania, co nie?

Nie ustawiam sobie terminu na osiągnięciu tego celu, chociaż wiadomo, że czym wcześniej tym lepiej. Natomiast cele na ten rok są już klarownie zdefiniowane:

1. Życiówka na 10K
2. Zejście poniżej 45m na 10K
3. Zejście poniżej 3:30:00 w maratonie

No to tyle słowem wstępu. Od następnego wpisu będzie już o treningu.
New Balance but biegowy
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Z kim biegasz? Biegam z Danielsem!

Nie, nie, nie oznacza to bynajmniej, że Jack Daniels w ostatnim czasie przeprowadził się do Polski. Ale za to ja nabyłem najnowsze wydanie jego książki i na podstawie informacji w niej zawartych układam swój trening. Poprzednie dwa lata biegałem na ślepo, nie wiedząc jak trenować i po co - po prostu wychodziłem z domu i biegłem tak szybko i tak daleko jak umiałem. Miało to swój urok przyznaję, ale i w metodzie Danielsa jest na tyle dużo spokojnych wybiegań, że potrzeba eksploracji nieznanych terenów zostaje zaspokojona.

Obecnie jestem w ostatnim tygodniu II fazy treningu (skróconej z 6 do 3 tygodni) - przygotowaniem przed najcięższą III fazą. Mój poprzedni tydzień wyglądał o tak:

Pon: 3.2km BS + 2x(5x200m R@54s / 200m tr) / 800m tr = 8km
Wto: 12km BD/BS
Śro: wolne
Czw: 7km BS
Pią: wolne
Sob: 3.2km BS + 3x1200m P + 1.2km BS = 8km
Nie: 8km BS + 8 PB

Łącznie wyszło 44.3km.
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Palisz? Nie dziękuję, ale inni palą. Jak Polska długa i szeroka, smog ścieli się po nizinach, wyżynach i w kotlinach.

Lubię biegać w Mieście w którym pracuję, po parku wśród wielu innych biegaczy. Jednak jest to możliwe jedynie latem gdy słupki lokalnych zanieczyszczeń utrzymują się na zielono-pomarańczowym kolorze. Zimą, gdy normy są przekraczane dwu-, cztero- a nawet i dziesięciokrotnie odpuszczam, bo mam inną możliwość. Mam to szczęście, że mieszkam na wsi, szczęście jest tym większe, że mieszkam na jej skraju co daje mi dwie wspaniałe alternatywy: mogę biec na wschód wzdłuż lokalnej rzeki, malowniczą trasą wśród łąk i zagajników, albo na zachód, gdzie mogę z kolei wybierać pomiędzy 10 kilometrową pętlą po lesie, 12 kilometrową pętlą po polach, lub też 5 kilometrowym odcinkiem po wyłączonej z ruchu starej betonowej drodze, gdzie żywego ducha nie spotkasz. Raj biegacza, grzechem byłoby z tego nie korzystać.

Jednak alternatywa wschodnia, podobnie jak Miasto, zimą straszy wyziewami z kominów co poniektórych domostw. Wystarczy jeden stary piec załadowany butelkami po świątecznej Coca-Coli i dziurawą oponą z Wigry 3, aby zatruć połowę wsi. Lokalna społeczność wydaje się jednak być niewrażliwa na ten problem, a ja zawsze mogę sobie wybrać kierunek zachodni :)

Pon: wolne
Wto: 3.4km BS + 2x(6x200m R@54s / 200m tr) / 800m tr = 9km i jeszcze sobie dodałem sprawdzian na 800m.
Śro: Miało być 7km BS, ale nie miałem sił, totalne zamulenie, wyszło jakieś 6km marszobiegu.
Czw: wolne
Pią: 3.2km BS + 4x200m R / 200m tr + 4x400m R / 400m tr + 2km BS = 10km
Sob: 3km BS + 10km M = 13km
Nie: 8km BS + 8 PB

Łącznie 49km. To był ostatni tydzień II fazy Danielsa, teraz zaczynam III fazę.
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ile ważysz? Nooo Paaanie, to drażliwa sprawa…

Będzie 91 kilo na chwilę obecną, przy pożądanej wadze startowej w okolicach 77kg. Powoli chudnę, zdecydowanie zbyt wolno, może 1kg na miesiąc. Moim największym przyjacielem jest lodówka, a precyzyjniej to jej zawartość. I jest to przyjaźń odwzajemniona :) Gdybym tylko poprzestawał na serku i kiełbasie to może by nie było tak źle, jednak mam również wielką słabość do wszelkich produktów cukierniczych.

Jednak taki stan rzeczy utrzymać się dłużej nie może. Najbliższy planowany start mam pod koniec marca - do 77kg raczej nie dojadę, ale wobec tego niniejszym tutaj deklaruję, że w dniu tego startu moja waga nie będzie przekraczała 84,00kg. Wykonać!

Pon: wolne
Wto: 3km BS + 3x1200m I / 3 min tr + 1 km BS = 8km
Śro: 3.2km BS + 3x1600 P / 1 min reg + 1 km BS = 9km
Czw: wolne
Pią: Miało być 9 km BS + 8 PB, ale biegłem przez wieś i tak waliło z kominów, że chciałem to mieć jak najszybciej za sobą, więc wyszło 7km w II zakresie.
Sob: 16 km BD - śnieg sypał w oczy, niezależnie czy biegłem na wschód, zachód, północ czy południe :)
Nie: 10 BS + 8 PB - sypało, sypało i zasypało. Trzeba się rozejrzeć za jakimś fitness klubem.

Razem mamy 50km. Trochę bolą mnie piszczele. I w ogóle się w tym tygodniu nie rozciągałem :/
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Co ci w duszy gra? Obecnie tylko szum wiatru, szmer rzeki i takie tam.

Od początku mojego biegania, czyli od jakichś 3 lat, większość treningów robiłem ze słuchawkami na uszach. Muzyka dodawała mi energii i nieco przełamywała monotonię biegu. Jednak odkąd w grudniu kupiłem sobie zegarek z GPS (Polar M400), chyba tylko raz na długie wybieganie wziąłem ze sobą muzykę. Teraz telefon zostaje w domu, mi jakoś muzyki nie brakuje, a przynajmniej jestem przez tą godzinę dziennie wolny od elektronicznej smyczy i nic mnie w biegu nie rozprasza.

Pon: wolne
Wto: też wolne, potrzebowałem więcej odpoczynku
Śro: 3.2km BS + 4x1000m I / 400 m tr + 2km BS - pod dachem na siłowni; na końcu zrobiłem sobie test na HR max - mocny podbieg przy nachyleniu 4st - dobiłem do 191 bpm
Czw: 3.2km BS + 4km P + 3km BS - trudny trening, bieg P wypadł na najgorszym odcinku oblodzonej i nierównej drogi
Pią: 8km BS
Sob: 3km BS + 11km M - zrobiłem sobie z tego jednocześnie BNP, przyspieszając dodatkowo na ostatnich 3km
Nie: 10km BS + 10 PB - piękna, słoneczna pogoda

Waga 90kg. Łączny przebieg 53km. W tym tygodniu boli mnie któryś mięsień uda (obstawiam prosty albo krawiecki).
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jak się biega na bieżni mechanicznej?

O matko, jestem właśnie po 90 minutach takiej sesji i przyznaję, że jest to niesamowite wyzwanie.. dla psychiki. Biec w miejscu przez półtorej godziny, podziwiając non stop ten sam widok przed sobą i chcąc nie chcąc słuchając łubudubu z głośników, to naprawdę (przynajmniej dla mnie) bardzo obciążające umysł doznanie. Do tej pory na bieżni robiłem interwały, które po pierwsze są bardziej urozmaicone, a po drugie są krótsze, ale dzisiaj wypadał bieg długi, a "warunki drogowe" w zasadzie uniemożliwiają wykonanie tego treningu w terenie.

Istnieje jeszcze jeden aspekt siłowni. Otóż, jest to miejsce w którym czasoprzestrzeń ulega zakrzywieniu, zauważyliście? Ustawiam tempo biegu spokojnego, ale biegnąc czuję jakbym biegł dużo szybciej, tętno wyższe, chociaż jednocześnie kolejne kilometry mijają jakoś tak powoli.. Tik, tak, tik tak, tik tak.. 10 metrów przebiegnięte... Tik, tak, tik, tak, pół godziny później kolejne 10 metrów. Normalnie Einstein by tego nie zrozumiał!

Pon: wolne
Wto: 3.2km BS @9.9kmh + 6x800m I @12.8kmh / 400 m tr + 1 km BS = 11.4km
Śro: Miało być 3.2km BS + 4x1600 P @11.9 kmh / 1 min reg + 1 km BS, ale zrobiłem 3.2km BS + 1.6km P + 1km P i zdechłem. Zero mocy.
Czw: 6 km BS + PB - miało być wolne, ale zrobiłem przynajmniej brakujące kilometry z środy
Pią: 8 km BS
Sob: 10 km BS - ciężki trening w świeżym śniegu albo po lodzie, aż mnie dziwnie kolana bolały od utrzymywania równowagi
Nie: 15 km BD/BS - siłownia, ale tętno co najmniej M(aratońskie), o 15 uderzeń większe niż zwykle podczas BS

Waga 90k.
Łączny dystans 57km. Po zakończeniu treningu na 10K i rozpoczęciu przygotowań na maraton planuję wyrabiać tygodniowo 90km. Zobaczymy.
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obijasz się, hmm? Nie, tylko w tym tygodniu czasu brakowało a i warunki terenowe były bardzo trudne.

Tak, że ostatecznie w tym tygodniu zrobiłem tylko akcenty, wszystkie pod dachem, bo ilekroć wychodziłem pobiegać w plenerze, to wracałem po 15 minutach zniesmaczony warunkami drogowymi. Pomimo ładnego słońca , pod nogami zbrylone kawałki "śnieżnego lodu", takie że spacerować się nie dało, a co dopiero biec. W sumie więc ten tydzień wyglądał następująco:

Pon: wolne
Wto: 3.2km BS @9.6kmh + 4x1000m I @12.8kmh / 400 m tr + 1 km BS
Śro: wolne
Czw: rano 2km BS, wieczorem 1.5km BS + 1km P + 200 m tr + 4km P + 1.5km BS
Pią: wolne
Sob: rano 2.5km BS, wieczorem 1 km BS + 10.5km M
Nie: wolne

Łącznie 34km. I teraz jeszcze robię sobie 3 dni przerwy od biegania, za bardzo mnie wszystko boli aby na siłę kontynuować trening.

Drugi problem to waga, bo stoi w miejscu jak zaklęta: 90kg. Wrrr, najwyraźniej bez diety się nie obędzie, zaczynam działać od dzisiaj.
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Gdzie synek byłeś?!

A popiszę sobie, a co. Odpuściłem prowadzenie bloga, bo stwierdziłem, że nic mi to nie daje, a jedynie pozwala dać upust moim zapędom do grafomani. Jednak z drugiej strony fajnie jest wrócić do swoich starych zapisków, które są dużo bogatsze niż suche notatki w dzienniku treningowym. To może będę sobie znowu pisał?

Pan Daniels na koniec marca 2015 przygotował mnie na wynik 47:46 @10K. Nieźle, zważając na pozycję z jakiej zaczynałem. Kolejnym moim startem w ubiegłym roku był udział w WFL w Poznaniu. To był niestety mój ostatni zeszłoroczny start.. :/

Na 16km WFL musiałem zejść z trasy z powodu bólu w śródstopiu - nie dało się dalej biec. Zszedłem, dałem nogom odpocząć i po kilku dniach po bólu nie było śladu. Jednak jakiś tydzień później przestałem chodzić na tej stopie z powodu olbrzymiego bólu w okolicy mięśnia strzałkowego. Co ciekaw, ortopeda zdiagnozował ostrogę piętową. I rzeczywiście, ból mięśnia szybko ustąpił i został tylko tępy ból pięty. Fizjoterapia, lasery, ultradźwięki i inne pierdoły przez kilka tygodni doprowadziły do tego, że mogłem znowu chodzić, i chociaż ból się co jakiś czas odzywał to nie było to nic co by przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu.

Ale prawie nie biegałem. Zacząłem dopiero na zimę. I biegam od tego czasu cały czas, z przerwami na typowe choroby dróg oddechowych :) Pięta obecnie jakoś sama się doleczyła - to znaczy czasami się odezwie i czuję niewielki ból, ale pojawia się on zwykle wtedy kiedy za dużo STOJĘ. Jak biegam, wszystko jest OK, no chyba że jak teraz - po biegu odczuwam słabe kłucie, które za kilka minut zniknie.

Pół roku przerwy jednak dało znać mocno o sobie. Ostatnie zawody 10K w czerwcu 2016 zrobiłem w czasie 49:30. Tak więc znowu zaczynam prawie od nowa.
adku
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 04 gru 2014, 23:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Narrator ma wolne, więc dzisiaj pytania nie będzie. Ja natomiast wpasowując się w sezon ogórkowy, napiszę "O wpływie szkód górniczych na trening biegacza". Wbrew pozorom - nie na żarty.

Jaki więc wpływ na biegacza mogą mieć szkody górnicze? Można się doszukiwać pewnych powiązań, dajmy na to komuś pękła ściana i teraz musi latać po urzędach załatwiając odszkodowanie, przez co nie ma tyle czasu co dotychczas na trening. Ale to jest banalne powiązanie. A ja mam bardziej bezpośrednie. Moja betonowa droga, o której już pisałem, a która ratowała mnie w sytuacjach gdy wiało, lało albo sypał śnieg zmieniła ostatnio swój profil. Od zawsze była to płaska jak stół trasa, coś się jednak zmieniło. Biegając nią teraz co jakiś czas podnosi mi się tętno, a w nogach wyraźnie zwiększa się obciążenie - jest pod górkę! A potem z górki!

Ale to drobiazg, zmiana profilu to zaledwie pewne urozmaicenie. Niestety, jest jeszcze druga, znacznie bardziej krępująca sprawa. Na pewnym odcinku tej drogi zauważyłem, że została pokryta mułem, jakby z rzeki. Rzeki? No owszem jest rzeka, ale 100m na prawo i TAM W DOLE. W DOLE! Wiedziałem jednak co ten muł oznacza, a dzisiaj przekonałem się o tym organoleptycznie, będąc zmuszony do zawrócenia w mniej niż połowie dystansu. Woda, woda wszędzie. Droga, która od czasu Spartan była kilka metrów nad poziomem wody w rzece, obecnie tym poziomem się zrównała. I wystarczy delikatne wezbranie tej rzeki, aby zalać doszczętnie moją wspaniałą, bardzo prywatną, trasę biegową. Muszę wystąpić o odszkodowanie do kopalni.

Koniec prozy.

Dzisiaj test coopera - wynik 2770 metrów.
ODPOWIEDZ