Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę
Moderator: infernal
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
18.11.2011
Trening siłowy ogólnorozwojowy+pompki- przy pompkach zmodyfikowałam trening-jak się okazało, troszkę przy ich wykonaniu "oszukiwałam', a więc teraz robię bez oszukiwania ale za to poprawnie. Jakość jest dla mnie bardzo ważna przy tego typu ćwiczeniach. Nie lubię niedoróbek. Ani w życiu, ani w treningu.
19.11.2011
Plan: 5' blue, 20' green, 5'blue
Max hr: 190
Avg hr: 160
Wykonanie: 93%
TEST NOWEJ BLUZY BIEGOWEJ Adidas Response Trail XX Icon Hooded
Nooo, zakochałam się w niej już jakiś czas temu i tak sobie o niej marzyłam aż marzenie się spełniło (dziękuję Ci!)
Kolor: niesamowity, ulubiony, jedyny słuszny -tu TURKUS
Miałam dołączyć zdjęcie własnoręcznie zrobione, ale postanowiłam, że nie, dołączę ze strony, bo moje zdjęcie nie odda jej uroku, zresztą link też nie oddaje, trzeba ją zobaczyć na żywo.... i od razu chce się ją mieć!!
Taka ładna ta bluza, że aż mi żal w niej na to bieganie było wyjść hihi
Bluza ma kaptur, jest podszyta takim delikatnym polarkiem (pikowanym w romby), to pikowanie jest na zewnątrz i wewnątrz bluzy. Ma ściągacze biegowe (na kciuka), zawsze trochę osłoni łapki dodatkowo przed zimnem i z przodu kieszeń nie zamykaną taką jak w bluzach kangurkach.
A jak się spisała w trakcie biegu?
Zarąbiście!!! Po pierwsze-jej kolory... w trakcie trwania smętnej jesieni jestem (między innymi dzięki paskom w kolorze żywo-limonkowym ) baaardzo widoczna na ulicach i zwracam mocno na siebie uwagę hihi. Robotnicy drogowi zaprzestali robót i gapili się na mnie w milczeniu.
Cudowna oddychalność, nareszcie mam gdzie trzymać chusteczki! Wrzucam do kieszeni z przodu i problem z głowy-wyciągam, kiedy potrzebuję, tym samym nie muszę wkładać i wyjmować ich z nerki, otwierać i zamykać nerki-to troszkę przeszkadza w bieganiu. Pisałam już, że jest PRZE-ŚLI-CZNA??
Przeczytałam książkę Murakamiego o bieganiu. Bardzo spodobała mi się jego teoria o tendencjach do tycia. Sam ma tendencję do tycia i na początku traktował to jako niesprawiedliwość losu i przekleństwo, a teraz uważa to za błogosławieństwo. Bo dzięki tej tendencji trzeba cały czas być w ruchu i biegać. I to podejście do mnie przemówiło. Pewnie gdybym miała figurę modelki, to motywacji do biegania byłoby mniej, a tak motywacji jest więcej i zawsze jest coś do zrobienia. Nie mówię, że gdybym miała książkowe wymiary, to tylko leżałabym na kanapie i pachniała, ale pewnie dalej byłoby mi do aktywności fizycznej.
Murakami w ciekawy sposób opisuje mięśnie- porównuje je do wołów roboczych, które, aby pracowały, trzeba zmuszać do nieustannego wysiłku. Jeśli tylko na chwilę dasz im odpocząć, tym trudniej później zaciągnąć je do pracy. To wszystko niby takie oczywiste, ale świetnie ujęte przez Murakamiego, bo w prostym, zwykłym języku ujmuje rzeczy, których sama w taki sposób nie umiałabym nazwać. Takie "oczywiste oczywistości" podane inaczej.
W książce opisuje także swoją walkę z bólem w trakcie ultramaratonu i cierpienia z tym związane... i moment "odlotu", kiedy biegnie już poza sobą, jakby w innym wymiarze. Mózg schodzi na dalszy plan i biegnie w tunelu poza świadomością. Przeżyłam to pierwszy raz w życiu w trakcie swojego pierwszego półmaratonu.
I zaczęłam się zastanawiać nad sobą. Do jakich dystansów jestem stworzona. Jakie mi najlepiej pasują. Zauważam u siebie, że dość długo się "rozkręcam" w trakcie biegu i przyjemność, rozluźnienie przychodzi do mnie dopiero po ok. godziny biegania. Wtedy mogę biec bez końca. Czyżby jednak długie dystanse? Trochę za dużo na nie ważę i moje HR również niewiele się zmieniło nawet po roku biegania, więc chyba nie. Nie wiem, czy moje serce kiedyś się uspokoi, bo mam hiperkinetyczne krążenie, co oznacza, że moje serducho przepompowuje krew kilka razy szybciej niż u zwykłego człowieka.
Stwierdziłam, że przebiegnę jeszcze parę półmaratonów i ocenię, co dalej. Dopiero jeden mam za sobą, a to trochę za mało aby mówić o jakimkolwiek doświadczeniu.
W przyszłym roku chciałabym się skoncentrować nie na ilości, a na jakości zawodów. Na bank będzie Półmaraton Warszawski i bieg na 10km w Łodzi-bo trasa jest wymarzona do bicia życiówek. A bardzo chciałabym pobić swój obecny czas, nie wiem, na ile, wstępnie powiem, że 52 minuty, ale zobaczymy jeszcze. Bo to wymagać będzie ode mnie więcej treningów z wzmożoną intensywnością. Ale ja tak chyba lubię. Lubię czuć wycisk....
Ogromnie spodobały mi się biegi krosowe po moim pierwszym półmaratonie w Łodzi i chciałabym z takimi biegami mieć jak najwięcej wspólnego. Zobaczymy na ile zdrowie i pieniążki pozwolą :D
Bo plany planami a życie życiem.
Ahoj!
Trening siłowy ogólnorozwojowy+pompki- przy pompkach zmodyfikowałam trening-jak się okazało, troszkę przy ich wykonaniu "oszukiwałam', a więc teraz robię bez oszukiwania ale za to poprawnie. Jakość jest dla mnie bardzo ważna przy tego typu ćwiczeniach. Nie lubię niedoróbek. Ani w życiu, ani w treningu.
19.11.2011
Plan: 5' blue, 20' green, 5'blue
Max hr: 190
Avg hr: 160
Wykonanie: 93%
TEST NOWEJ BLUZY BIEGOWEJ Adidas Response Trail XX Icon Hooded
Nooo, zakochałam się w niej już jakiś czas temu i tak sobie o niej marzyłam aż marzenie się spełniło (dziękuję Ci!)
Kolor: niesamowity, ulubiony, jedyny słuszny -tu TURKUS
Miałam dołączyć zdjęcie własnoręcznie zrobione, ale postanowiłam, że nie, dołączę ze strony, bo moje zdjęcie nie odda jej uroku, zresztą link też nie oddaje, trzeba ją zobaczyć na żywo.... i od razu chce się ją mieć!!
Taka ładna ta bluza, że aż mi żal w niej na to bieganie było wyjść hihi
Bluza ma kaptur, jest podszyta takim delikatnym polarkiem (pikowanym w romby), to pikowanie jest na zewnątrz i wewnątrz bluzy. Ma ściągacze biegowe (na kciuka), zawsze trochę osłoni łapki dodatkowo przed zimnem i z przodu kieszeń nie zamykaną taką jak w bluzach kangurkach.
A jak się spisała w trakcie biegu?
Zarąbiście!!! Po pierwsze-jej kolory... w trakcie trwania smętnej jesieni jestem (między innymi dzięki paskom w kolorze żywo-limonkowym ) baaardzo widoczna na ulicach i zwracam mocno na siebie uwagę hihi. Robotnicy drogowi zaprzestali robót i gapili się na mnie w milczeniu.
Cudowna oddychalność, nareszcie mam gdzie trzymać chusteczki! Wrzucam do kieszeni z przodu i problem z głowy-wyciągam, kiedy potrzebuję, tym samym nie muszę wkładać i wyjmować ich z nerki, otwierać i zamykać nerki-to troszkę przeszkadza w bieganiu. Pisałam już, że jest PRZE-ŚLI-CZNA??
Przeczytałam książkę Murakamiego o bieganiu. Bardzo spodobała mi się jego teoria o tendencjach do tycia. Sam ma tendencję do tycia i na początku traktował to jako niesprawiedliwość losu i przekleństwo, a teraz uważa to za błogosławieństwo. Bo dzięki tej tendencji trzeba cały czas być w ruchu i biegać. I to podejście do mnie przemówiło. Pewnie gdybym miała figurę modelki, to motywacji do biegania byłoby mniej, a tak motywacji jest więcej i zawsze jest coś do zrobienia. Nie mówię, że gdybym miała książkowe wymiary, to tylko leżałabym na kanapie i pachniała, ale pewnie dalej byłoby mi do aktywności fizycznej.
Murakami w ciekawy sposób opisuje mięśnie- porównuje je do wołów roboczych, które, aby pracowały, trzeba zmuszać do nieustannego wysiłku. Jeśli tylko na chwilę dasz im odpocząć, tym trudniej później zaciągnąć je do pracy. To wszystko niby takie oczywiste, ale świetnie ujęte przez Murakamiego, bo w prostym, zwykłym języku ujmuje rzeczy, których sama w taki sposób nie umiałabym nazwać. Takie "oczywiste oczywistości" podane inaczej.
W książce opisuje także swoją walkę z bólem w trakcie ultramaratonu i cierpienia z tym związane... i moment "odlotu", kiedy biegnie już poza sobą, jakby w innym wymiarze. Mózg schodzi na dalszy plan i biegnie w tunelu poza świadomością. Przeżyłam to pierwszy raz w życiu w trakcie swojego pierwszego półmaratonu.
I zaczęłam się zastanawiać nad sobą. Do jakich dystansów jestem stworzona. Jakie mi najlepiej pasują. Zauważam u siebie, że dość długo się "rozkręcam" w trakcie biegu i przyjemność, rozluźnienie przychodzi do mnie dopiero po ok. godziny biegania. Wtedy mogę biec bez końca. Czyżby jednak długie dystanse? Trochę za dużo na nie ważę i moje HR również niewiele się zmieniło nawet po roku biegania, więc chyba nie. Nie wiem, czy moje serce kiedyś się uspokoi, bo mam hiperkinetyczne krążenie, co oznacza, że moje serducho przepompowuje krew kilka razy szybciej niż u zwykłego człowieka.
Stwierdziłam, że przebiegnę jeszcze parę półmaratonów i ocenię, co dalej. Dopiero jeden mam za sobą, a to trochę za mało aby mówić o jakimkolwiek doświadczeniu.
W przyszłym roku chciałabym się skoncentrować nie na ilości, a na jakości zawodów. Na bank będzie Półmaraton Warszawski i bieg na 10km w Łodzi-bo trasa jest wymarzona do bicia życiówek. A bardzo chciałabym pobić swój obecny czas, nie wiem, na ile, wstępnie powiem, że 52 minuty, ale zobaczymy jeszcze. Bo to wymagać będzie ode mnie więcej treningów z wzmożoną intensywnością. Ale ja tak chyba lubię. Lubię czuć wycisk....
Ogromnie spodobały mi się biegi krosowe po moim pierwszym półmaratonie w Łodzi i chciałabym z takimi biegami mieć jak najwięcej wspólnego. Zobaczymy na ile zdrowie i pieniążki pozwolą :D
Bo plany planami a życie życiem.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 10' blue, 90' green, 10' blue
Wykonanie: 96%
Dystans: 16,82km
Avg hr: 169
Max hr: 181
To był bieg ZNB-czyli z narastającym bólem. A chodzi o kolano. Zaczęło coś kwiczeć po ok 50min biegu, ale po godzinie się na szczęście zamknęło. Musiałam zrobić choć jedno dłuższe wybieganie, coby nie zapomnieć jak to jest dłużej biegać!
Dziś nareszcie nie biegałam po asfalcie, tylko śmignęłam sobie na ścieżki leśne i wreszcie nie musiałam słuchać klekotania swoich nóg po twardym, co mnie czasem zwyczajnie wk* no i też ze względu na kwiczące kolano.
"Z pewną taką nieśmiałością" (pamiętacie taką reklamę? ) założyłam dziś butki do krosu mając w pamięci, że to w nich nabawiłam się rozcięgna, ale w końcu musiałam się przełamać; tym bardziej, że w Toruniu będę w nich biegła, niech się więc stopy przyzwyczajają, ale było ok. Rozkręciłam się dopiero po około godznie-wtedy dopiero wyrównało mi się tempo i oddech (matko, rozkręcam się jak stara baba, to co będzie za 10 lat strach się bać!! )
A pogoda do biegania wymarzona. Słoneczko nawet momentami przygrzewało-kurka wodna, koniec listopada a tu takie rzeczy pogodowe nic, tylko truchtać!
Spotkałam jedną młodą szybką biegaczkę z wielgachnymi słuchawami na uszach (matko, jak można w tym biegać??) i dwóch biegaczy. Dużo patyczaków dziś wyszło na trasy.
A co do nowej bluzy-to pod nią miałam w chłodny dzień założoną bluzkę biegową z długim rękawem i było git. A kaptura nie zakładałam, za to po biegu sobie zarzuciłam, żeby w drodze do domu nie wychłodzić głowy, spróbuję następnym razem. Wolf, damska jest o wiele ładniejsza, bo ma krój kobiecy, czyli dopasowanie do figury-a czy może być coś ładniejszego, niż ładnie zaznaczona talia u kobiety?
W necie można je kupić taniej, niż w sklepie, więc jeśli ktoś byłby zainteresowany, to na pw mogę podesłać linka.
A ta czarna wygląda tak-to dla Kachity:
Ahoj!
Wykonanie: 96%
Dystans: 16,82km
Avg hr: 169
Max hr: 181
To był bieg ZNB-czyli z narastającym bólem. A chodzi o kolano. Zaczęło coś kwiczeć po ok 50min biegu, ale po godzinie się na szczęście zamknęło. Musiałam zrobić choć jedno dłuższe wybieganie, coby nie zapomnieć jak to jest dłużej biegać!
Dziś nareszcie nie biegałam po asfalcie, tylko śmignęłam sobie na ścieżki leśne i wreszcie nie musiałam słuchać klekotania swoich nóg po twardym, co mnie czasem zwyczajnie wk* no i też ze względu na kwiczące kolano.
"Z pewną taką nieśmiałością" (pamiętacie taką reklamę? ) założyłam dziś butki do krosu mając w pamięci, że to w nich nabawiłam się rozcięgna, ale w końcu musiałam się przełamać; tym bardziej, że w Toruniu będę w nich biegła, niech się więc stopy przyzwyczajają, ale było ok. Rozkręciłam się dopiero po około godznie-wtedy dopiero wyrównało mi się tempo i oddech (matko, rozkręcam się jak stara baba, to co będzie za 10 lat strach się bać!! )
A pogoda do biegania wymarzona. Słoneczko nawet momentami przygrzewało-kurka wodna, koniec listopada a tu takie rzeczy pogodowe nic, tylko truchtać!
Spotkałam jedną młodą szybką biegaczkę z wielgachnymi słuchawami na uszach (matko, jak można w tym biegać??) i dwóch biegaczy. Dużo patyczaków dziś wyszło na trasy.
A co do nowej bluzy-to pod nią miałam w chłodny dzień założoną bluzkę biegową z długim rękawem i było git. A kaptura nie zakładałam, za to po biegu sobie zarzuciłam, żeby w drodze do domu nie wychłodzić głowy, spróbuję następnym razem. Wolf, damska jest o wiele ładniejsza, bo ma krój kobiecy, czyli dopasowanie do figury-a czy może być coś ładniejszego, niż ładnie zaznaczona talia u kobiety?
W necie można je kupić taniej, niż w sklepie, więc jeśli ktoś byłby zainteresowany, to na pw mogę podesłać linka.
A ta czarna wygląda tak-to dla Kachity:
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5' blue, 20' green, 5' blue
Dystans: 4,72km
Wykonanie: 93%
Avg hr: 162
Max hr: 173
Fajnie się biegło. I tyle. I byle do piątku
Ps. Pompek i ćwiczeń siłowych chwilowo brak-oparzyłam sobie palec w takim miejscu na zgięciu, że nie mogę ani utrzymać hantla, ani położyć dłoni na podłodze-do tego obok tego mega pęcherza wbiła mi się drzazga
Ahoj!
Dystans: 4,72km
Wykonanie: 93%
Avg hr: 162
Max hr: 173
Fajnie się biegło. I tyle. I byle do piątku
Ps. Pompek i ćwiczeń siłowych chwilowo brak-oparzyłam sobie palec w takim miejscu na zgięciu, że nie mogę ani utrzymać hantla, ani położyć dłoni na podłodze-do tego obok tego mega pęcherza wbiła mi się drzazga
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5' blue, 15' green, 5' yellow, 10' blue
Wykonanie: 91%
Dystans: 5.40km
Avg hr: 159
Max hr:174
Całkiem ok. Tylko w lewej nodze... a dobra, nieważne, za każdym razem boli coś innego i nie chce mi się już o tym gadać.
Spotkałam jednego biegacza.
I jednego psa-dużego doga, który leciał wprost na mnie i oczywiście nie miał kagańca.... właściciel pojawił się w ostatniej chwili.
Zmęczonam. Idę się kąpać i spać.
Coś jeszcze miałam napisać, ale wyleciało mi z głowy.
Ahoj!
Wykonanie: 91%
Dystans: 5.40km
Avg hr: 159
Max hr:174
Całkiem ok. Tylko w lewej nodze... a dobra, nieważne, za każdym razem boli coś innego i nie chce mi się już o tym gadać.
Spotkałam jednego biegacza.
I jednego psa-dużego doga, który leciał wprost na mnie i oczywiście nie miał kagańca.... właściciel pojawił się w ostatniej chwili.
Zmęczonam. Idę się kąpać i spać.
Coś jeszcze miałam napisać, ale wyleciało mi z głowy.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5' blue, 15' green, 5' blue
Wykonanie: 92%
Dystans: 3.82km
Avg hr: 161
Max hr: SZOK 167-chyba jedno z najniższych HR max ale to dlatego że było izi truchtanie i króciutko
Spokojne wybieganko z Wolfem. Trzeba było spalić wczorajszego czeskiego lagera :D
A tak wygląda mój dzisiejszy trening w aplikacji micoach na androida:
A plan na jutro wygląda tak:
Ahoj!
Wykonanie: 92%
Dystans: 3.82km
Avg hr: 161
Max hr: SZOK 167-chyba jedno z najniższych HR max ale to dlatego że było izi truchtanie i króciutko
Spokojne wybieganko z Wolfem. Trzeba było spalić wczorajszego czeskiego lagera :D
A tak wygląda mój dzisiejszy trening w aplikacji micoach na androida:
A plan na jutro wygląda tak:
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trenig: 5' blue, 20' green, 9' yellow, 1'red, 10' blue
Wykonanie: 96%
Dystans: 7.19km
Zmieniłam strefy w celu podkręcenia tempa.
Obecnie wygląda to tak:
BLUE: 08.25-06.48 min/km
GREEN: 06.48-05:42 min/km
YELLOW: 05.42-04.54 min/km
RED: 04.54-04.18 min/km
Nie było łatwo.
Może nie widać na obrazku wykonanej pracy, ale czuję, że byłam we wszystkich strefach. Długa droga przede mną, żeby ten wykres był stabilny.
Ahoj!
Wykonanie: 96%
Dystans: 7.19km
Zmieniłam strefy w celu podkręcenia tempa.
Obecnie wygląda to tak:
BLUE: 08.25-06.48 min/km
GREEN: 06.48-05:42 min/km
YELLOW: 05.42-04.54 min/km
RED: 04.54-04.18 min/km
Nie było łatwo.
Może nie widać na obrazku wykonanej pracy, ale czuję, że byłam we wszystkich strefach. Długa droga przede mną, żeby ten wykres był stabilny.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5' blue, 2' green, 3' yellow, 2' green, 3' yellow, 2' green, 3' yellow, 5' blue
Wykonanie: 86%
Dystans: 4.31km
Dobrze, że jest zimno... w lecie za cholerę bym tego nie zrobiła. I było ciężko. Starałam się bardzo
W sumie takie interwały to dla mnie nowość. Miałam iść pobiegać wieczorem po pracy, ale że pracuję do 20:00, to stwierdziłam, że raczej nie będę miała siły tak późno i dobrze zrobiłam
W czwartek będzie jeszcze ciekawiej i to będzie mój ostatni trening przed niedzielnymi zawodami.
Wyliczylam, że z powodu kontuzji nie zrealizowałam 14 treningów do tego półmaratonu... niedobrze. Ale trudno, będzie co ma być i tyle.
A było tak:
Miłego dnia
Ahoj!
Wykonanie: 86%
Dystans: 4.31km
Dobrze, że jest zimno... w lecie za cholerę bym tego nie zrobiła. I było ciężko. Starałam się bardzo
W sumie takie interwały to dla mnie nowość. Miałam iść pobiegać wieczorem po pracy, ale że pracuję do 20:00, to stwierdziłam, że raczej nie będę miała siły tak późno i dobrze zrobiłam
W czwartek będzie jeszcze ciekawiej i to będzie mój ostatni trening przed niedzielnymi zawodami.
Wyliczylam, że z powodu kontuzji nie zrealizowałam 14 treningów do tego półmaratonu... niedobrze. Ale trudno, będzie co ma być i tyle.
A było tak:
Miłego dnia
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
IX Półmaraton Świętych Mikołajów, czyli Marsz żywych trupów 9
Toruń.... po poprzedniej wizycie spodziewałam się najgorszego; czyli: deszczu, bruku i biegowej masakry.
WolfTeam w komplecie jedzie po pakiety. Bilety dobowe są, ale nikt nie wie, gdzie można je kupić. Na pytanie jak dojechać pod konkretny adres ludzie odpowiadają, że są nietutejsi, albo nie wiedzą, gdzie to jest. Odpalamy GPS jakoś trafiamy na miejsce.
Idąc do biura zawodów mija nas jakiś czarny lexus w wersji suw, za kierownicą upasiony facet w białej koszuli...nie, to nie koszula, to koloratka.... aaaa czyli na pewno jesteśmy w Toruniu
W okolicy jakoś dużo autokarów i coś wisi w powietrzu. Odbieramy pakiety, oglądamy stragany, chwila rozmowy ze Skarżyńskim i jedziemy do hotelu. Idziemy na autobus a po drodze tłum księży i ludzi gęstnieje.
Okazało się, że tuż obok w kościele obchodzone jest XX-lecie Radia Maryja.... wyobraźcie sobie nas w czapkach mikołajowych, a dookoła moherowe berety z transparentami, hasłami itd... widok bezcenny
Dojechaliśmy do hotelu czyli Fort IV, dawna pruska z XIX-wieczna fortyfikacja obronna zaadoptowana do celów noclegowych.
Fosa, grube mury, latryny-czuć historię. Szczególnie ją poczuliśmy jak otworzyliśmy pokój: normalnie powinno być okno, ale zamiast okna było lustro. Dziwne uczucie, ale ok. Zwłaszcza jak o tym, co się dzieje aktualnie za oknem dowiadujesz się z netu albo z forum.
Późna obiado-koloacja, parę browarków i śpimy. Wróć: kto śpi ten śpi. Ja miałam problem z zaśnięciem i w sumie wyszło tego snu ze dwie godzinki....no nic.
Rano śniadanie biegacza: dżem, bułka, banan i w drogę.
W okolicach biura zawodów oczywiście mnóstwo mikołajów, krótka rozgrzewka na stadionie i wizualizacja mety, bo był jeden mylny błąd-miejsce z napisem META nie było metą, tylko wbiegiem na stadion, a do mety trzeba było dobiec 2/3 okrążenia.
Autobusy podstawione przez organizatora zawiozły nas na start. Na Starówce toruńskiej spotkaliśmy się z Robburem, dłuższą chwilę pogadaliśmy i na START!
Start-jakieś 5km asfaltem lekko pod górkę i wbiegliśmy do lasu. I tu bieg uliczny przechodzi w bieg krossowy. Wybrałam buty szosowe, a las był na tyle wymagający, że powinnam jednak biec w krosowych. Po biegu na dużym palcu naliczyłam 4 odciski (razy dwie nogi). Minął mnie biegacz ubrany w strój renifera i św Mikołaj na rowerze, który popędzał swoją laską biegaczy
Biegłam wg założonego planu-czyli green zone, na początku troszkę za szybko, na trasie wielu biegaczy zwracało uwagę na mojego treneiro i pytało, co on tam do mnie mówi, jakie mam to narzucone tempo, czy to mnie nie wk... itd itp
Plan minimum-przebiec wszystko w green zone, plan maksimum, przyspieszyć po 2/3 dystansu jak siły pozwolą.
Siły pozwoliły, ale do 20km, gdzie organizm powiedział stop! Tu wyszła przerwa w treningach-nie starczyło sił na krossowy podbieg. Ale po podbiegu wróciłam do truchtania i tak dobiegłam do stadionu, gdzie na ostatnich metrach dopingowali mi Wolf z Robburem (dzięki chłopaki!!)
Bieg super, słuszna idea, jedyne zastrzeżenia mam do informacji-podali, że punkty żywieniowe będą na ok. 7,5 i później na 12,5km a w rzeczywistości ten drugi punkt był na 15km.
Na koniec spotkaliśmy się jeszcze z mishunt3r, pozdrawiamy!
Później zjedliśmy jeszcze grochówkę plus chleb ze smalcem i powrót PKS-em do Łodzi.
W trakcie podróży miła dyskusja z biegaczem Jackiem (też pozdrawiamy!) o łódzkich biegach, na które nas zapraszał.
Czas: nie jest istotny, bo trasa nie miała atestu. Dla mnie jest jednak istotny, bo wykonałam dokładnie to, co zaplanowałam, czyli 2:10 z sekundami
Okupiłam to wspomnianymi już odciskami i potwornym bólem ITBS (Wolf tak samo)... nasz powrót do domu po wyjściu z tramwaju wyglądał jak "Powrót żywych trupów"... ale warto było dla takiego medalu:
http://www.youtube.com/user/78Kana
Aaaa...najważniejsze-to dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków, chyba naprawdę je trzymaliście i one mi pomogły!
SEZON 2011 ZAKOŃCZONY
Ahoj!
Toruń.... po poprzedniej wizycie spodziewałam się najgorszego; czyli: deszczu, bruku i biegowej masakry.
WolfTeam w komplecie jedzie po pakiety. Bilety dobowe są, ale nikt nie wie, gdzie można je kupić. Na pytanie jak dojechać pod konkretny adres ludzie odpowiadają, że są nietutejsi, albo nie wiedzą, gdzie to jest. Odpalamy GPS jakoś trafiamy na miejsce.
Idąc do biura zawodów mija nas jakiś czarny lexus w wersji suw, za kierownicą upasiony facet w białej koszuli...nie, to nie koszula, to koloratka.... aaaa czyli na pewno jesteśmy w Toruniu
W okolicy jakoś dużo autokarów i coś wisi w powietrzu. Odbieramy pakiety, oglądamy stragany, chwila rozmowy ze Skarżyńskim i jedziemy do hotelu. Idziemy na autobus a po drodze tłum księży i ludzi gęstnieje.
Okazało się, że tuż obok w kościele obchodzone jest XX-lecie Radia Maryja.... wyobraźcie sobie nas w czapkach mikołajowych, a dookoła moherowe berety z transparentami, hasłami itd... widok bezcenny
Dojechaliśmy do hotelu czyli Fort IV, dawna pruska z XIX-wieczna fortyfikacja obronna zaadoptowana do celów noclegowych.
Fosa, grube mury, latryny-czuć historię. Szczególnie ją poczuliśmy jak otworzyliśmy pokój: normalnie powinno być okno, ale zamiast okna było lustro. Dziwne uczucie, ale ok. Zwłaszcza jak o tym, co się dzieje aktualnie za oknem dowiadujesz się z netu albo z forum.
Późna obiado-koloacja, parę browarków i śpimy. Wróć: kto śpi ten śpi. Ja miałam problem z zaśnięciem i w sumie wyszło tego snu ze dwie godzinki....no nic.
Rano śniadanie biegacza: dżem, bułka, banan i w drogę.
W okolicach biura zawodów oczywiście mnóstwo mikołajów, krótka rozgrzewka na stadionie i wizualizacja mety, bo był jeden mylny błąd-miejsce z napisem META nie było metą, tylko wbiegiem na stadion, a do mety trzeba było dobiec 2/3 okrążenia.
Autobusy podstawione przez organizatora zawiozły nas na start. Na Starówce toruńskiej spotkaliśmy się z Robburem, dłuższą chwilę pogadaliśmy i na START!
Start-jakieś 5km asfaltem lekko pod górkę i wbiegliśmy do lasu. I tu bieg uliczny przechodzi w bieg krossowy. Wybrałam buty szosowe, a las był na tyle wymagający, że powinnam jednak biec w krosowych. Po biegu na dużym palcu naliczyłam 4 odciski (razy dwie nogi). Minął mnie biegacz ubrany w strój renifera i św Mikołaj na rowerze, który popędzał swoją laską biegaczy
Biegłam wg założonego planu-czyli green zone, na początku troszkę za szybko, na trasie wielu biegaczy zwracało uwagę na mojego treneiro i pytało, co on tam do mnie mówi, jakie mam to narzucone tempo, czy to mnie nie wk... itd itp
Plan minimum-przebiec wszystko w green zone, plan maksimum, przyspieszyć po 2/3 dystansu jak siły pozwolą.
Siły pozwoliły, ale do 20km, gdzie organizm powiedział stop! Tu wyszła przerwa w treningach-nie starczyło sił na krossowy podbieg. Ale po podbiegu wróciłam do truchtania i tak dobiegłam do stadionu, gdzie na ostatnich metrach dopingowali mi Wolf z Robburem (dzięki chłopaki!!)
Bieg super, słuszna idea, jedyne zastrzeżenia mam do informacji-podali, że punkty żywieniowe będą na ok. 7,5 i później na 12,5km a w rzeczywistości ten drugi punkt był na 15km.
Na koniec spotkaliśmy się jeszcze z mishunt3r, pozdrawiamy!
Później zjedliśmy jeszcze grochówkę plus chleb ze smalcem i powrót PKS-em do Łodzi.
W trakcie podróży miła dyskusja z biegaczem Jackiem (też pozdrawiamy!) o łódzkich biegach, na które nas zapraszał.
Czas: nie jest istotny, bo trasa nie miała atestu. Dla mnie jest jednak istotny, bo wykonałam dokładnie to, co zaplanowałam, czyli 2:10 z sekundami
Okupiłam to wspomnianymi już odciskami i potwornym bólem ITBS (Wolf tak samo)... nasz powrót do domu po wyjściu z tramwaju wyglądał jak "Powrót żywych trupów"... ale warto było dla takiego medalu:
http://www.youtube.com/user/78Kana
Aaaa...najważniejsze-to dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków, chyba naprawdę je trzymaliście i one mi pomogły!
SEZON 2011 ZAKOŃCZONY
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Dopełniając opis z wczorajszego biegu dołączę jeszcze, jak on wyglądał-ta trasa nie była płaska, oj nie, ale jakie ładne tempo na początku-asfalcie (i widać, jak siadłam na 20km)
Poczególne tempa z podziałem na kilometry:
1. 6:15
2. 5:54
3. 5:53
4. 5:51
5. 6:20
6. 6:04
7. 6:16
8. 6:27
9. 6:08
10. 6:24
11. 6:14
12. 6:10
13. 5:59
14. 7:04
15. 6:05
16. 6:29
17. 6:16
18. 6:18
19. 6:18
20. 7:14
20.90 6:35
Zdjęcie ze stadionu, tuż przed startem:
Ahoj!
Poczególne tempa z podziałem na kilometry:
1. 6:15
2. 5:54
3. 5:53
4. 5:51
5. 6:20
6. 6:04
7. 6:16
8. 6:27
9. 6:08
10. 6:24
11. 6:14
12. 6:10
13. 5:59
14. 7:04
15. 6:05
16. 6:29
17. 6:16
18. 6:18
19. 6:18
20. 7:14
20.90 6:35
Zdjęcie ze stadionu, tuż przed startem:
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Roztrenowanie ... czyli WolfTeam na melanżu
Play station- wyścigowe wyścigówki, buzz, little big planet
Spanie do bólu i leczenie kaca przez ćwiczenia fizyczne na basenie i na łyżwach...ech, teraz po bieganiu takie łyżwy to pikuś... nawet nie wiemy, kiedy minęła ta godzina i już trzeba było schodzić, można jeździć i jeździć...
Skipy A po piwo , skipy B po cytrynówkę. Frytki, podwawelska z grilla i Laysy Wasabi ile tylko można zjeść.
A jak pijem to gwarzym i tatuaże pokażym...czyli rozmowy na trasie: Wolfowi się przypomniało, że w Półmaratonie św. Mikołajów w Toruniu biegacz z grupy 65 plus rzucił do niego : "Biegnij za mną, to złamiesz dwie godziny"- megaszacunek dla takich ludzi!!! Narzekał, że miał coś z płucami (grypa?) i nie miał mocy.
A, jeszcze porada praktyczna, jak ugotować wodę bez czajnika:
Jak damy radę to pijemy do 27.12
Boziu biegowo daj dzisiaj siłę, żeby zrobić jeszcze dziś ABS-y i ćwiczenia siłowe na nogi....
I od 27.12 rozpoczynamy trening do półmaratonu warszawskiego.
Ahoj!
Play station- wyścigowe wyścigówki, buzz, little big planet
Spanie do bólu i leczenie kaca przez ćwiczenia fizyczne na basenie i na łyżwach...ech, teraz po bieganiu takie łyżwy to pikuś... nawet nie wiemy, kiedy minęła ta godzina i już trzeba było schodzić, można jeździć i jeździć...
Skipy A po piwo , skipy B po cytrynówkę. Frytki, podwawelska z grilla i Laysy Wasabi ile tylko można zjeść.
A jak pijem to gwarzym i tatuaże pokażym...czyli rozmowy na trasie: Wolfowi się przypomniało, że w Półmaratonie św. Mikołajów w Toruniu biegacz z grupy 65 plus rzucił do niego : "Biegnij za mną, to złamiesz dwie godziny"- megaszacunek dla takich ludzi!!! Narzekał, że miał coś z płucami (grypa?) i nie miał mocy.
A, jeszcze porada praktyczna, jak ugotować wodę bez czajnika:
Jak damy radę to pijemy do 27.12
Boziu biegowo daj dzisiaj siłę, żeby zrobić jeszcze dziś ABS-y i ćwiczenia siłowe na nogi....
I od 27.12 rozpoczynamy trening do półmaratonu warszawskiego.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Dobra, czas się brać do roboty! Zaczynam trening do Półmaratonu Warszawskiego. Będę biegać z Micoachem, bo on myśli za mnie i to mi się w nim głównie najbardziej podoba
Na jaki czas? Oczywiście na lepszy, niż od ostatniego półmaratonu. No ale pożyjemy, zobaczymy.
27.12 wtorek
Trening: 15' blue, 15' yellow, 15' blue
Dystans: 6,95km
Średnie tętno: 179
Max tętno: 193
No, chyba za długie było to roztrenowanie, bo tętno zdecydowanie za wysokie. Chyba że zbliża się jakieś choróbsko oby nie! No i nie umiałam za długo biec w yellow.. a na dodatek biegałam w okolicy domków jednorodzinnych, które strasznie kopcą zimą i trochę się nawdychałam tego świństwa, tfu!
A poza tym radość z powrotu do biegania była ogromna
Czeka mnie dużo pracy. Muszę kończyć, lecę na orbitreka a na 12 idę do pracy.
Ahoj!
Na jaki czas? Oczywiście na lepszy, niż od ostatniego półmaratonu. No ale pożyjemy, zobaczymy.
27.12 wtorek
Trening: 15' blue, 15' yellow, 15' blue
Dystans: 6,95km
Średnie tętno: 179
Max tętno: 193
No, chyba za długie było to roztrenowanie, bo tętno zdecydowanie za wysokie. Chyba że zbliża się jakieś choróbsko oby nie! No i nie umiałam za długo biec w yellow.. a na dodatek biegałam w okolicy domków jednorodzinnych, które strasznie kopcą zimą i trochę się nawdychałam tego świństwa, tfu!
A poza tym radość z powrotu do biegania była ogromna
Czeka mnie dużo pracy. Muszę kończyć, lecę na orbitreka a na 12 idę do pracy.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
XXVIII Łódzki Bieg Sylwestrowy
Sylwester 2011 i Wolf Team w komplecie. 6:30 pobudka... zapowiadał się długi dzień... ale czy udany? Plan na dzisiaj: juniorzy 2km, seniorzy 10km (w ramach przygotowań do wiosennych zawodów). Bułka, banan, dżem i pojechali. AAALEEEEE - pytanie już na klatce: czy wzielim buty? hahaha. Wzielim. I dojechalim na miejsce. Las Łagiewnicki przywitał nas jesienno-zimową pogodą. Błoto, resztki śniegu, ale w sumie ciepło. Na miejscu totalne zamieszanie z numerami startowymi. Na szczęście okazało się, że wszyscy juniorzy jednak dostaną medale na mecie.
Tradycyjna sweet focia Wolf Teamu w okolicznościach przyrody:
Krótkie rozeznanie gdzie szatnie.. damska, męska, depozyt... Zbliża się 10:30, juniorka wychodzi na rozgrzewkę, seniorzy bacznym okiem obserwują i instruują, popijając gorącą herbatę z cytryną*. Nagle podeszła do nas... ekipa TVN24 prosząc o krótką rozmowę. Kilka pytań, kilka odpowiedzi, efekty nadal poszukiwane w necie, bo podobno było na żywo w TV...
*od Juniorki: ...CWANIAKI, nie?
SRU. 10:30 - juniorzy wystartowali. Czołówka młodzieży wyglądała jak profesjonalni biegacze. Jak wyglądało to od środka? Relacja juniora:
'Yyy.. no dobra. Jakoś uniknęłam rozmowy z TVNem, ale od napisania tutaj kilku linijek tekstu czuję, że się nie wymigam... (:
Niby takie marne dwa kilometry, a stres był, szczególnie, że koło mnie na starcie stała banda dzieciaków kilka lat młodszych ode mnie, a o kondycji prawdopodobnie godnej półmaratończyka-amatora... Super. Na dodatek ta pogoda - wolałabym, żeby było dużo śniegu, niż żeby na ziemi leżały mokre liście, a droga pokryta była grubą warstwą błota... No nic. Jakoś to będzie. Na pewno?
Startujemy. Po 200 metrach biegu zaczyna się dłuuuuuugi podbieg po kocich łbach. Przez głowę przechodzi mi jedna myśl - wyjdę z tego cała? O.O Kilkadziesiąt metrów dalej prawie zaliczyłam glebę. Biegnę dalej, koło jakiegoś chłopca, chwilę rozmawiamy (nawet nie pamiętam o czym..). Jakiś czas później znów podbieg. W pewnym momencie nie daję rady, przechodzę do marszu - sama nie wiem dlaczego, przecież wczoraj przebiegłam z tatą 5km... Pewnie za szybkie tempo. Kilka sekund odpoczynku, znów bieg. Co chwila mijam się z jakąś dziewczyną w niebieskim - już tu zrodziła się rywalizacja. Przed ostatnim zakrętem znów marsz, wdech, wydech, w tym samym momencie mija mnie "koleżanka w niebieskim". Biegnę - ona nerwowo obejrzała się za siebie. Nie daruję sobie przecież, jeśli jej nie wyminę. Przyspieszam - ona też. Kolejny atak - oczywiście z jej strony to samo. Jednak nie chwaląc się na 60m jestem.. "całkiem dobra" i zostawiam ją kilka metrów za sobą. Na mecie jakże miły Pan dosłownie popchnął mnie tylko w stronę medali. Niby tylko 2km, a jednak było ciężko... Jeszcze dłuuuuga droga przede mną.. (:
P.S. Pozdrawiam Pana reprezentanta Centrum Medycznego specjalizującego się w medycynie sportowej spod karetki, który palił papierosa w miejscu, gdzie było najwięcej rozgrzewającej się MŁODZIEŻY!'
Cóż dodać...? 10km, dwie pętle po 5, pod górkę, z górki, pod górkę, z górki, pod górkę, błoto, liście, z górki... po roztrenowaniu było ciężko. Finisz, ostatni zakręt i ZONK. KOLEJKA DO METY - 300 metrów czekania po medal. Wolf się załapał, ja nie. Ogromy minus dla organizatora, którego przerosła liczba uczestników. Czekaliśmy jak barany zgrupowani grzecznie przez orga - PO CO? Szkoda, bo bieg z tradycjami zszedł na psy. Rozumiem, że to jest bieg dla zabawy, ale są granice przyzwoitości...
Reasumując 2011 - Wolf Team w komplecie osiągnął cele:
Ja - półmaraton (nawet dwa!) i złamałam dwie godziny w maratonie na rolkach!
Juniorka - w ogóle zaczęła biegać, a to że przebiegła 8km ciągłego biegu (Bieg Olimpijski) to już w ogóle.. uh.
Wolf - przebiegł maraton, złamał 2h w połówce z kontuzją, 2h w maratonie na rolkach i na 10km poniżej 50min.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, zero kontuzji, samych życiówek i przede wszystkim radości z biegania.
P.S. Bonus:
Pytanie z gry Buzz! (gra na PlayStation, zwykły quiz): Co zrobi Etiopczyk z nasion arabiki?
Juniorka bez namysłu: Heheheh, buty do biegania! :D
Ahoj!
Sylwester 2011 i Wolf Team w komplecie. 6:30 pobudka... zapowiadał się długi dzień... ale czy udany? Plan na dzisiaj: juniorzy 2km, seniorzy 10km (w ramach przygotowań do wiosennych zawodów). Bułka, banan, dżem i pojechali. AAALEEEEE - pytanie już na klatce: czy wzielim buty? hahaha. Wzielim. I dojechalim na miejsce. Las Łagiewnicki przywitał nas jesienno-zimową pogodą. Błoto, resztki śniegu, ale w sumie ciepło. Na miejscu totalne zamieszanie z numerami startowymi. Na szczęście okazało się, że wszyscy juniorzy jednak dostaną medale na mecie.
Tradycyjna sweet focia Wolf Teamu w okolicznościach przyrody:
Krótkie rozeznanie gdzie szatnie.. damska, męska, depozyt... Zbliża się 10:30, juniorka wychodzi na rozgrzewkę, seniorzy bacznym okiem obserwują i instruują, popijając gorącą herbatę z cytryną*. Nagle podeszła do nas... ekipa TVN24 prosząc o krótką rozmowę. Kilka pytań, kilka odpowiedzi, efekty nadal poszukiwane w necie, bo podobno było na żywo w TV...
*od Juniorki: ...CWANIAKI, nie?
SRU. 10:30 - juniorzy wystartowali. Czołówka młodzieży wyglądała jak profesjonalni biegacze. Jak wyglądało to od środka? Relacja juniora:
'Yyy.. no dobra. Jakoś uniknęłam rozmowy z TVNem, ale od napisania tutaj kilku linijek tekstu czuję, że się nie wymigam... (:
Niby takie marne dwa kilometry, a stres był, szczególnie, że koło mnie na starcie stała banda dzieciaków kilka lat młodszych ode mnie, a o kondycji prawdopodobnie godnej półmaratończyka-amatora... Super. Na dodatek ta pogoda - wolałabym, żeby było dużo śniegu, niż żeby na ziemi leżały mokre liście, a droga pokryta była grubą warstwą błota... No nic. Jakoś to będzie. Na pewno?
Startujemy. Po 200 metrach biegu zaczyna się dłuuuuuugi podbieg po kocich łbach. Przez głowę przechodzi mi jedna myśl - wyjdę z tego cała? O.O Kilkadziesiąt metrów dalej prawie zaliczyłam glebę. Biegnę dalej, koło jakiegoś chłopca, chwilę rozmawiamy (nawet nie pamiętam o czym..). Jakiś czas później znów podbieg. W pewnym momencie nie daję rady, przechodzę do marszu - sama nie wiem dlaczego, przecież wczoraj przebiegłam z tatą 5km... Pewnie za szybkie tempo. Kilka sekund odpoczynku, znów bieg. Co chwila mijam się z jakąś dziewczyną w niebieskim - już tu zrodziła się rywalizacja. Przed ostatnim zakrętem znów marsz, wdech, wydech, w tym samym momencie mija mnie "koleżanka w niebieskim". Biegnę - ona nerwowo obejrzała się za siebie. Nie daruję sobie przecież, jeśli jej nie wyminę. Przyspieszam - ona też. Kolejny atak - oczywiście z jej strony to samo. Jednak nie chwaląc się na 60m jestem.. "całkiem dobra" i zostawiam ją kilka metrów za sobą. Na mecie jakże miły Pan dosłownie popchnął mnie tylko w stronę medali. Niby tylko 2km, a jednak było ciężko... Jeszcze dłuuuuga droga przede mną.. (:
P.S. Pozdrawiam Pana reprezentanta Centrum Medycznego specjalizującego się w medycynie sportowej spod karetki, który palił papierosa w miejscu, gdzie było najwięcej rozgrzewającej się MŁODZIEŻY!'
Cóż dodać...? 10km, dwie pętle po 5, pod górkę, z górki, pod górkę, z górki, pod górkę, błoto, liście, z górki... po roztrenowaniu było ciężko. Finisz, ostatni zakręt i ZONK. KOLEJKA DO METY - 300 metrów czekania po medal. Wolf się załapał, ja nie. Ogromy minus dla organizatora, którego przerosła liczba uczestników. Czekaliśmy jak barany zgrupowani grzecznie przez orga - PO CO? Szkoda, bo bieg z tradycjami zszedł na psy. Rozumiem, że to jest bieg dla zabawy, ale są granice przyzwoitości...
Reasumując 2011 - Wolf Team w komplecie osiągnął cele:
Ja - półmaraton (nawet dwa!) i złamałam dwie godziny w maratonie na rolkach!
Juniorka - w ogóle zaczęła biegać, a to że przebiegła 8km ciągłego biegu (Bieg Olimpijski) to już w ogóle.. uh.
Wolf - przebiegł maraton, złamał 2h w połówce z kontuzją, 2h w maratonie na rolkach i na 10km poniżej 50min.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, zero kontuzji, samych życiówek i przede wszystkim radości z biegania.
P.S. Bonus:
Pytanie z gry Buzz! (gra na PlayStation, zwykły quiz): Co zrobi Etiopczyk z nasion arabiki?
Juniorka bez namysłu: Heheheh, buty do biegania! :D
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5' blue, 50' green, 5' blue
Wykonanie: 98%
Dystans: 9.58km
Avg hr: 167
Max hr: 180
Wiatr w mordkę wiał, deszcz w oczy lał, mało więc widziałam w zalanych i zaparowanych okularach w związku z czym od czasu do czasu wpadałam w kałuże, do tego przemokły mi buty i zaczął boleć wielki paluch (tzn paznokieć) u prawej stopy-zsiniał mi po półmaratonie w Toruniu i nie chce odpuścić . Nie wiem tylko, jak to możliwe, buty wybiegane, nie za małe, więc o co kaman?
Początki treningu a ja już jęczę hihi
Stwierdziłam, że nie mogę olać tego treningu, bo: każdy odpuszczony bieg z planu zemści się na zawodach; co mnie nie zabije, to mnie wzmocni; jaki 1 styczeń taki cały rok (podobno jakieś gusła tak mówią), a że chciałabym większość roku przebiegać, to musiałam pobiec.
Jeszcze wcześniej troszkę łyżew z WolfTeamową ekipą było coby się obudzić po Sylwestrze
No i muszę to tu napisać: trzeba odnowić ćwiczenia na pompki, kręgosłup, ABS-y, wszystko to olałam na roztrenowaniu. To będzie jutro.
Ps. Fajnie, że piątek mamy wolny, no nie?
Ahoj!
Wykonanie: 98%
Dystans: 9.58km
Avg hr: 167
Max hr: 180
Wiatr w mordkę wiał, deszcz w oczy lał, mało więc widziałam w zalanych i zaparowanych okularach w związku z czym od czasu do czasu wpadałam w kałuże, do tego przemokły mi buty i zaczął boleć wielki paluch (tzn paznokieć) u prawej stopy-zsiniał mi po półmaratonie w Toruniu i nie chce odpuścić . Nie wiem tylko, jak to możliwe, buty wybiegane, nie za małe, więc o co kaman?
Początki treningu a ja już jęczę hihi
Stwierdziłam, że nie mogę olać tego treningu, bo: każdy odpuszczony bieg z planu zemści się na zawodach; co mnie nie zabije, to mnie wzmocni; jaki 1 styczeń taki cały rok (podobno jakieś gusła tak mówią), a że chciałabym większość roku przebiegać, to musiałam pobiec.
Jeszcze wcześniej troszkę łyżew z WolfTeamową ekipą było coby się obudzić po Sylwestrze
No i muszę to tu napisać: trzeba odnowić ćwiczenia na pompki, kręgosłup, ABS-y, wszystko to olałam na roztrenowaniu. To będzie jutro.
Ps. Fajnie, że piątek mamy wolny, no nie?
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Dobra... Jestem Byłam u medyka. Medyk jak medyk, popatrzył i stwierdził: choraś. Smarować pietę, chłodzić, ćwiczyć... Nic w sumie nowego Palec okazało się obity, jak ryj młodzieńca na wiejskiej potańcówce. Ale gdzie, jak? Nie wiem... Niech będzie, że Wolf swoim zimowym "bucikiem" nastąpił na niego i stąd te kłopoty Srał to pies! Trza wykorzystać każdą wolną od biegania chwilę, a i samopoczucie sobie poprawić. Zatem odpaliłam net i pojszłam na zakupki Jak każda kobitka, nie mogłam nie skorzystać z wyprz. Na początek to:
Ta księga to wszystkie dokonania Sherlocka Holmesa, czyli ponad 1100 stron uczty
Było dla duszy i umysłu, to zanabyłam coś dla ciała. Oby dzięki nim nie było problemów z rozcięgnem podeszwowym.
Kachita takie same jak Twoje!
PS
Dzięki Don't Ask i Oleńce za słowa otuchy
Achoj!
Ta księga to wszystkie dokonania Sherlocka Holmesa, czyli ponad 1100 stron uczty
Było dla duszy i umysłu, to zanabyłam coś dla ciała. Oby dzięki nim nie było problemów z rozcięgnem podeszwowym.
Kachita takie same jak Twoje!
PS
Dzięki Don't Ask i Oleńce za słowa otuchy
Achoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5'blue, 30' green, 5'blue
Wykonanie: 98%
Avg hr: 165
Max hr: 177
Dystans: 6.4km
Takie tam tylko wypróbowanie rozcięgna, oj nie, nic z tego, trzeba czekać i ćwiczyć na orbitreku!
Ale test nowych kanadii... tak, są extra, tj pisala Kachita, dopasowane do stopy, leciutkie, same śmigają... kurde, szkoda że podeszwa szwankuje... bo widzę, że coraz lepiej biega mi się w yellow i tempo z piątką z przodu na km na minutę zaczyna być zwyczajnym!
Ale za to kupiłam śliczną spódniczkę biegową z adidasa na nowy sezon, w pięknym kachity kolorze i w niezłej przecenie!
A oto i ona:
Ahoj!
Wykonanie: 98%
Avg hr: 165
Max hr: 177
Dystans: 6.4km
Takie tam tylko wypróbowanie rozcięgna, oj nie, nic z tego, trzeba czekać i ćwiczyć na orbitreku!
Ale test nowych kanadii... tak, są extra, tj pisala Kachita, dopasowane do stopy, leciutkie, same śmigają... kurde, szkoda że podeszwa szwankuje... bo widzę, że coraz lepiej biega mi się w yellow i tempo z piątką z przodu na km na minutę zaczyna być zwyczajnym!
Ale za to kupiłam śliczną spódniczkę biegową z adidasa na nowy sezon, w pięknym kachity kolorze i w niezłej przecenie!
A oto i ona:
Ahoj!