15.01.21 - Wybieganie 13km
Miało być 14km, ale... polazłem do lasu i zapomniałem czołówki więc ostatnie 5km w ciemnościach i już nie chciało mi się kręcić jednego kilosa. Poza tym biegło się... poprawnie... Nic więcej nie mogę na ten temat powiedzieć poza tym, że górki i śnieg i ciemno.
13km w tempie 5:13/km i tętnie śr.137bpm
16.01.21 - Regeneracyjne 9km.
Po ośnieżonym asfalcie. Dramatu nie było, truchtało się dobrze.
9km w tempie 5:39/km i tętnie śr.124bpm
17.01.21 - Długie wybieganie 24km
Oooo jak mi się nie chciało... koło -10 było... i śniegu dopadało przez noc. Wreszcie stwierdziłem, że wyjdę i zobaczę. Najwyżej wrócę po dyszce. Żonie powiedziałem, że jak nie wrócę za godzinę to wrócę za dwie i polazłem. Trasa "w tę i na zad". Po 5km stwierdziłem, że biegnie się bardzo dobrze więc padła decyzja, że robię dalsze 7km i wracam. Do 12km biegło się luźno. Droga ośnieżona ale przyczepność była niezła. Za to w drugą stronę... Zaczęło wiać w gębę, nie jakoś bardzo ale przy -10 dało się to odczuć, dodatkowo nogi mi się zaczęły ślizgać. Nie wiedzieć czemu druga strona drogi była jakaś bardziej śliska. Powrót generalnie mnie trochę umęczył, nogi na tyle dziwnie pracowały, że jak wbiegłem na kawałek czystego asfaltu to poczułem wręcz dyskomfort z powodu braku uślizgu. No, ale poszło to jakoś...
24km, tempo 4:56/km, t.śr 143bpm (dość wysoko)
-------------------------------------------
Po szczepieniu czuję się już dobrze. W sumie cały czas się dobrze czułem, może byłem tylko trochę bardziej zmęczony, a może to było przez życie

w każdym bądź razie już w wróciłem do siebie. W następną niedzielę mam tempo maratońskie, zupełnie nie wiem czy biec to na tętno, tempo (jeśli tak to jakie?)... Mam kilka dni żeby się zastanowić... zobaczymy.