Skoor - masochizm Rolli-fikowany
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj 17 człapów, dziś 15. Jutro nie wiem, od 10-20 człapów.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hmmm...
Wczoraj człapów nie było, jakoś mi się złe policzyło i doszedłem do wniosku, ze wyrobię się bez piątkowego biegania.
Dziś zagwozdka! Gdzie się podziało brakujące 15km...
Co dziś było?
6x500 w 1:45 p.3
Wszystko wyszło w przedziale 1:39-1:44 ale generalnie poza dwoma skrajnymi to okolice 1:41. Stosunkowo łatwo jak na taki trening. Po nim jeszcze kilka człapów. W sumie wyszło 12,5.
Jutro jak chce zrobić normę musiałbym 31 człapów mieć. Nie wiem czy mam tyle samozaparcia. Może podzielę to na 2 treningi.
Wczoraj człapów nie było, jakoś mi się złe policzyło i doszedłem do wniosku, ze wyrobię się bez piątkowego biegania.
Dziś zagwozdka! Gdzie się podziało brakujące 15km...
Co dziś było?
6x500 w 1:45 p.3
Wszystko wyszło w przedziale 1:39-1:44 ale generalnie poza dwoma skrajnymi to okolice 1:41. Stosunkowo łatwo jak na taki trening. Po nim jeszcze kilka człapów. W sumie wyszło 12,5.
Jutro jak chce zrobić normę musiałbym 31 człapów mieć. Nie wiem czy mam tyle samozaparcia. Może podzielę to na 2 treningi.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jednak miałem... Śnieg był i w lesie tak świątecznie. 31,2 człapów.
Jutro 15 i będzie listopad powyżej 400.
Jutro 15 i będzie listopad powyżej 400.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No dobra...
W poniedziałek żona mnie przekonała, żeby nie iść. Posłuchałem mimo, że nawet mi się chciało i zamiast 417km jest 402 w listopadzie.
Wczoraj za to mi się nie chciało strasznie... Zimno (-3) i wiało a niby miał być akcent. Zmusiłem się bo alternatywa to godzinę marznięcia w aucie, albo na hali wdychając zapach końskich kup... Myśle - potruchtam godzinę, dychę chociaż zrobię, ale tak trucht truchtem, pitu pitu do 5km i nawet się rozruszałem więc postanowiłem zrobić taki miniakcent w postaci 10x200/200 na wyczucie. Nawet to fajnie wchodziło, ale nie było jakoś oszałamiająco szybko. W sumie 12km wyszło.
Dziś mam 3h wolnego, jakoś to trzeba będzie spożytkować.
W poniedziałek żona mnie przekonała, żeby nie iść. Posłuchałem mimo, że nawet mi się chciało i zamiast 417km jest 402 w listopadzie.
Wczoraj za to mi się nie chciało strasznie... Zimno (-3) i wiało a niby miał być akcent. Zmusiłem się bo alternatywa to godzinę marznięcia w aucie, albo na hali wdychając zapach końskich kup... Myśle - potruchtam godzinę, dychę chociaż zrobię, ale tak trucht truchtem, pitu pitu do 5km i nawet się rozruszałem więc postanowiłem zrobić taki miniakcent w postaci 10x200/200 na wyczucie. Nawet to fajnie wchodziło, ale nie było jakoś oszałamiająco szybko. W sumie 12km wyszło.
Dziś mam 3h wolnego, jakoś to trzeba będzie spożytkować.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj 28 człapów, dzisiaj 11, ale pasowałoby 20 wiec może jeszcze wyjdę wieczorem potestować nowa czołówkę. Człapy robią się coraz bardziej czlapiaste.
Na jakiś zbiegach załatwiłem sobie pazury w paluchach. Dziś je operowałem, w jednym udało się spuścić płyn, drugiego tylko trochę poszarpane i dałem spokój, płyn siedzi za wysoko, musi się samo wchłonąć.
Na jakiś zbiegach załatwiłem sobie pazury w paluchach. Dziś je operowałem, w jednym udało się spuścić płyn, drugiego tylko trochę poszarpane i dałem spokój, płyn siedzi za wysoko, musi się samo wchłonąć.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na czwartku skończyliśmy, tak? Chyba muszę datować znowu biegi bo się gubię...
No dobra, czyli w czwartek po tej 11tce to nie było nic już, w sumie nie wiem dlaczego... a nie, wiem pazury mnie nakurwiały.
W piątek dałem im jeszcze się podgonić i nie biegałem i tak zostałem z 50km na weekend.
05.12.20 - 5x1000 3:45 p.2:30
Już na pierwszym powtórzeniu czułem że jest drętwo, a pierwsze było z wiatrem. W 3:42 poszło. Drugie pod wiatr na miękkich nogach w 3:47, trzecie z wiatrem chyba w 3:45, czwarte męczenie wora pod wiatr i wyszło tez po 3:47 a ostatnie z wiatrem po 3:41. Ciężko było.
Wszystkiego wyszło 13km gdzieś.
06.12.20
Zostało 35km do zrobienia. Rano machnąłem 25 z 350m przewyższeń. Wróciłem do domu, zjadłem śniadanie i po 3h zrobiłem brakującą dychę i setka wpadła.
Teraz tydzień odpoczynku i postaram się wejść na 110, ale już przy tym dystansie to widzę, ze wszystko musi pięknie wychodzić w grafiku bo jak nie to są kombinacje i stawanie na głowie żeby się wyrobić.
No dobra, czyli w czwartek po tej 11tce to nie było nic już, w sumie nie wiem dlaczego... a nie, wiem pazury mnie nakurwiały.
W piątek dałem im jeszcze się podgonić i nie biegałem i tak zostałem z 50km na weekend.
05.12.20 - 5x1000 3:45 p.2:30
Już na pierwszym powtórzeniu czułem że jest drętwo, a pierwsze było z wiatrem. W 3:42 poszło. Drugie pod wiatr na miękkich nogach w 3:47, trzecie z wiatrem chyba w 3:45, czwarte męczenie wora pod wiatr i wyszło tez po 3:47 a ostatnie z wiatrem po 3:41. Ciężko było.
Wszystkiego wyszło 13km gdzieś.
06.12.20
Zostało 35km do zrobienia. Rano machnąłem 25 z 350m przewyższeń. Wróciłem do domu, zjadłem śniadanie i po 3h zrobiłem brakującą dychę i setka wpadła.
Teraz tydzień odpoczynku i postaram się wejść na 110, ale już przy tym dystansie to widzę, ze wszystko musi pięknie wychodzić w grafiku bo jak nie to są kombinacje i stawanie na głowie żeby się wyrobić.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień „odpoczynkowy”
We wtorek dyszka z bardzo mocnym odcinkiem 100m po każdym kilometrze, spoko trening na rozruszanie.
Środa i czwartek wolne bo miałem co innego do roboty i dzisiaj czyli w piątek dycha.
Straaaaasznie wymęczona. Biegło mi się tak jakbym nie robił luźnego tygodnia tylko jakiś zapierdziel. Niby tempo niskie, tętno tez, a odczucia okrutne. Zero luzu. Wiem jednak dlaczego. Od 2 dni mało śpię bo gram w cyberpunka Miałem jutro zrobić test na 5km, ale dziś tez będę grał wiec chyba go odpuszczę.
We wtorek dyszka z bardzo mocnym odcinkiem 100m po każdym kilometrze, spoko trening na rozruszanie.
Środa i czwartek wolne bo miałem co innego do roboty i dzisiaj czyli w piątek dycha.
Straaaaasznie wymęczona. Biegło mi się tak jakbym nie robił luźnego tygodnia tylko jakiś zapierdziel. Niby tempo niskie, tętno tez, a odczucia okrutne. Zero luzu. Wiem jednak dlaczego. Od 2 dni mało śpię bo gram w cyberpunka Miałem jutro zrobić test na 5km, ale dziś tez będę grał wiec chyba go odpuszczę.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
12.12.20
Taki tam BS. Niby tylko 130 tętno średnie, ale też się ciężko biegło, lepiej niż w piątek, ale to dalej nie to. 10km w 5/km
13.12.20
Wybieganie. 20km miało być spokojnie, ale jakoś mi nie wyszło i trochę BNP wyszedł. Trochę w terenie trochę po asfalcie. 20km po 4:48 i średnim tętnie 147, ale końcówkę leciałem i na 170bpm.
Biegowo ten tydzień to była niezła chujnia, Biegało się kiepsko i bez przyjemności a 50km po kombinowaniu gdzie wepchnąć dłuższy bieg i jak długi ma on być wydawało się niczym, praktycznie jak pierdnięcie komara co skutkowało tym, że byłem bardzo rozleniwiony.
Te tygodnie odpoczynku to muszę chyba mieć dłuższe niż te 50km.
Teraz się tak zastanawiam czy nie polecieć systemem 100/110/120 bo trochę wolnego będzie.
Taki tam BS. Niby tylko 130 tętno średnie, ale też się ciężko biegło, lepiej niż w piątek, ale to dalej nie to. 10km w 5/km
13.12.20
Wybieganie. 20km miało być spokojnie, ale jakoś mi nie wyszło i trochę BNP wyszedł. Trochę w terenie trochę po asfalcie. 20km po 4:48 i średnim tętnie 147, ale końcówkę leciałem i na 170bpm.
Biegowo ten tydzień to była niezła chujnia, Biegało się kiepsko i bez przyjemności a 50km po kombinowaniu gdzie wepchnąć dłuższy bieg i jak długi ma on być wydawało się niczym, praktycznie jak pierdnięcie komara co skutkowało tym, że byłem bardzo rozleniwiony.
Te tygodnie odpoczynku to muszę chyba mieć dłuższe niż te 50km.
Teraz się tak zastanawiam czy nie polecieć systemem 100/110/120 bo trochę wolnego będzie.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15.12.20 - TEST 5km
Miałem zrobić w zeszłym tygodniu, ale jak już pisałem kiepsko mi było wiec nie zrobiłem.
Padło, ze dzisiaj zamiast akcentu. W sumie do 4km biegło się dość spokojnie, na 5km musiałem trochę powalczyć o utrzymanie tempa i oddech trochę się rwał, ale generalnie bywało sporo gorzej.
Kilometrowki
3:50
3:50
3:44
3:49
3:50
Zlapowane na końcu ręcznie 19:04. No obecny czas chyba całkiem przyzwoicie.
Do tego jeszcze 2km rozgrzewki i 7km człapów na wyrabianie kilometrów.
Miałem zrobić w zeszłym tygodniu, ale jak już pisałem kiepsko mi było wiec nie zrobiłem.
Padło, ze dzisiaj zamiast akcentu. W sumie do 4km biegło się dość spokojnie, na 5km musiałem trochę powalczyć o utrzymanie tempa i oddech trochę się rwał, ale generalnie bywało sporo gorzej.
Kilometrowki
3:50
3:50
3:44
3:49
3:50
Zlapowane na końcu ręcznie 19:04. No obecny czas chyba całkiem przyzwoicie.
Do tego jeszcze 2km rozgrzewki i 7km człapów na wyrabianie kilometrów.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16.12.20
31 człapów. Troszkę wymęczone. Pod koniec już mnie nogi bolały. Tętno tez dość wysokie mimo, ze tempo nie oszałamiające. Jutro coś całkiem spokojnego powyżej 6/km.
31 człapów. Troszkę wymęczone. Pod koniec już mnie nogi bolały. Tętno tez dość wysokie mimo, ze tempo nie oszałamiające. Jutro coś całkiem spokojnego powyżej 6/km.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
17.12.20
16 człapów. Jedyna myśl... kiedy to się wreszcie skończy. Tętno niski, tempo tez (5:45) ale świeżość na poziomie -1
Generalnie to dziś obudziła mnie żona o 7:30 mówiąc że już muszę wyjeżdżać do pracy. Nie dałem się nabrać bo wiedziałem ze mam wolne, ale byłem nieprzytomny. Dobrze, że odpuściłem nocną sesje cyberpunka bo byłaby dziś masakra.
Jutro jak mi się zechce człapnę ze 13km. Da mi to komfort na weekend bo do wyrobienia niecałe 30km zostanie.
16 człapów. Jedyna myśl... kiedy to się wreszcie skończy. Tętno niski, tempo tez (5:45) ale świeżość na poziomie -1
Generalnie to dziś obudziła mnie żona o 7:30 mówiąc że już muszę wyjeżdżać do pracy. Nie dałem się nabrać bo wiedziałem ze mam wolne, ale byłem nieprzytomny. Dobrze, że odpuściłem nocną sesje cyberpunka bo byłaby dziś masakra.
Jutro jak mi się zechce człapnę ze 13km. Da mi to komfort na weekend bo do wyrobienia niecałe 30km zostanie.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
18.12.20
Nic. Kupiłem sobie choinki ze szkółki leśnej po sąsiedzku i je sadziłem po pracy, a po tym mi się już nie chciało.
Na weekend zostało niecałe 40km
19.12.20
Chciałem zrobić jakieś szybkie 1000ce. Planowałem 3 po 3:30 z przerwa 5min, ale coś czucie tempa straciłem. Jak wypierdzielilem na pierwszej to skończyłem w 3:23, zacząłem następną po przerwie i zaczęło mnie odcinać po 300m w trakcie postanowiłem dociągnąć do 500m które zamknąłem w 1:48 czy kiepsko. Przekalkulowali samopoczucie i podzieliłem trening przez pół. Czyli jeszcze trzy 500tki w minimum 1:45 na przerwie 2:30. To już szło, kolejno w 1:39, 1:37, 1:40 ale nogi i tak miałem zabetonowane. Później odkręciłem trochę do kilometrażu. W sumie prawie 16km wyszło
Skopałem te tysiące, może gdybym pilnował tempa i biegł po asfalcie a nie leśnej drodze to by wyszło, a tak wyszła namiastka tego co miało być.
20.12.20
Miało być luźne wybieganie, ale wyszło dość intensywnie, trochę zahaczając o drugi zakres momentami. Wybrałem się do lasu pobiegać po nowych ścieżkach. Efekt taki, że z wybiegania wyszedł mi bieg terenowy z epizodem zagubienia się w lesie. Czasem mapy w garminie się przydają.
Wyszło tyle ile miało, nie mniej, nie więcej tylko 23km w okolicy 5/km, ale po płaskim bym to pobiegł przy tej intensywności coś koło 4:40-4:50. Trochę mordowało 250m przewyższeń po terenie.
W sumie 100km w 5 treningach. Plan zrealizowany.
Nic. Kupiłem sobie choinki ze szkółki leśnej po sąsiedzku i je sadziłem po pracy, a po tym mi się już nie chciało.
Na weekend zostało niecałe 40km
19.12.20
Chciałem zrobić jakieś szybkie 1000ce. Planowałem 3 po 3:30 z przerwa 5min, ale coś czucie tempa straciłem. Jak wypierdzielilem na pierwszej to skończyłem w 3:23, zacząłem następną po przerwie i zaczęło mnie odcinać po 300m w trakcie postanowiłem dociągnąć do 500m które zamknąłem w 1:48 czy kiepsko. Przekalkulowali samopoczucie i podzieliłem trening przez pół. Czyli jeszcze trzy 500tki w minimum 1:45 na przerwie 2:30. To już szło, kolejno w 1:39, 1:37, 1:40 ale nogi i tak miałem zabetonowane. Później odkręciłem trochę do kilometrażu. W sumie prawie 16km wyszło
Skopałem te tysiące, może gdybym pilnował tempa i biegł po asfalcie a nie leśnej drodze to by wyszło, a tak wyszła namiastka tego co miało być.
20.12.20
Miało być luźne wybieganie, ale wyszło dość intensywnie, trochę zahaczając o drugi zakres momentami. Wybrałem się do lasu pobiegać po nowych ścieżkach. Efekt taki, że z wybiegania wyszedł mi bieg terenowy z epizodem zagubienia się w lesie. Czasem mapy w garminie się przydają.
Wyszło tyle ile miało, nie mniej, nie więcej tylko 23km w okolicy 5/km, ale po płaskim bym to pobiegł przy tej intensywności coś koło 4:40-4:50. Trochę mordowało 250m przewyższeń po terenie.
W sumie 100km w 5 treningach. Plan zrealizowany.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
21.12.20
Dziś luźno. Miało być 10km, zrobiłem 13 w ramach zasady którą podrzucił Rolli czyli na koniec treningu jeszcze 15min. Żona zauważyła
Rolli ostatnio pytał jak waga wiec dziś sprawdziłem. 73,5. Nieźle zwłaszcza, ze nie pilnuje muchy wcale, ale jakoś nawet nie chce mi się jeść.
Dziś luźno. Miało być 10km, zrobiłem 13 w ramach zasady którą podrzucił Rolli czyli na koniec treningu jeszcze 15min. Żona zauważyła
Rolli ostatnio pytał jak waga wiec dziś sprawdziłem. 73,5. Nieźle zwłaszcza, ze nie pilnuje muchy wcale, ale jakoś nawet nie chce mi się jeść.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
21.12.20
Człapy w ilości 13. Nic specjalnego
22.12.20
Taki niby akcent w postaci BNP. 12km, zaczynałem po 5:40 kończyłem po 4/km. Średnio 4:40/km ze średnim tętnem 142. Przyzwoicie, chociaż powinienem biegać do innego niż takie tlenowe zabawy.
23.12.20
33 człapy w dawce podzielonej. W południe 13 i popołudniu 20. Nic specjalnego.
24.12.20
Wolne
25.12.20
16km - miało być w postaci człapów ale nie do końca wyszło. W ciul lekko się biegło i wyszło po 4:33/km z tętnem średnim 144. Można powiedzieć, że drugi zakres z tego wyszedł. Bardzo łatwo jak na to tempo. Nadspodziewanie łatwo.
26.12.20
Znowu akcent i znowu nie tak jak chciałem. Miały być tysiące w przynajmniej 3:40 i przerwa 3 czyli klasyka, ale w ciul wiało a rozgrzewka była drętwa. Przebiegłej 300m pierwszego 1000 pod wiatr i stwierdziłem, że @#$%^ z tym. Nogi sztywne, wiatr i tempo ledwo 3:55/km. Pobiegłem wiec do lasu i zrobiłem sprinty pod górę. 8 ich wyszło, przestałem robić gdy zaczęły wychodzić wolniej od pierwszej. Tempa ze stryda około 2:50-3/km. Przerwa w marszu na miejsce startu.
27.12.20
21 człapów w 5:35/km. Pisze o tempie bo jestem zadowolony z tego co wyszło. Myślałem, ze wyjdzie po 6/km a tu tak „szybko” pobiegłem, a tętno wyszło 122.
Później jeszcze zrobiłem 4km z młodą w postaci marszobiegu bo przez tą zdalną naukę to jest jakaś porażka z kondycja fizyczną u dzieciaków.
Wszystkiego w sumie około 111km bez tego marszobiegu. Do poprawy akcenty znowu, ale ciężko mi się do nich zmusić jak jest ciemno, albo z samego rana, albo coś tam coś. Wymówka zawsze się znajdzie.
Człapy w ilości 13. Nic specjalnego
22.12.20
Taki niby akcent w postaci BNP. 12km, zaczynałem po 5:40 kończyłem po 4/km. Średnio 4:40/km ze średnim tętnem 142. Przyzwoicie, chociaż powinienem biegać do innego niż takie tlenowe zabawy.
23.12.20
33 człapy w dawce podzielonej. W południe 13 i popołudniu 20. Nic specjalnego.
24.12.20
Wolne
25.12.20
16km - miało być w postaci człapów ale nie do końca wyszło. W ciul lekko się biegło i wyszło po 4:33/km z tętnem średnim 144. Można powiedzieć, że drugi zakres z tego wyszedł. Bardzo łatwo jak na to tempo. Nadspodziewanie łatwo.
26.12.20
Znowu akcent i znowu nie tak jak chciałem. Miały być tysiące w przynajmniej 3:40 i przerwa 3 czyli klasyka, ale w ciul wiało a rozgrzewka była drętwa. Przebiegłej 300m pierwszego 1000 pod wiatr i stwierdziłem, że @#$%^ z tym. Nogi sztywne, wiatr i tempo ledwo 3:55/km. Pobiegłem wiec do lasu i zrobiłem sprinty pod górę. 8 ich wyszło, przestałem robić gdy zaczęły wychodzić wolniej od pierwszej. Tempa ze stryda około 2:50-3/km. Przerwa w marszu na miejsce startu.
27.12.20
21 człapów w 5:35/km. Pisze o tempie bo jestem zadowolony z tego co wyszło. Myślałem, ze wyjdzie po 6/km a tu tak „szybko” pobiegłem, a tętno wyszło 122.
Później jeszcze zrobiłem 4km z młodą w postaci marszobiegu bo przez tą zdalną naukę to jest jakaś porażka z kondycja fizyczną u dzieciaków.
Wszystkiego w sumie około 111km bez tego marszobiegu. Do poprawy akcenty znowu, ale ciężko mi się do nich zmusić jak jest ciemno, albo z samego rana, albo coś tam coś. Wymówka zawsze się znajdzie.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
28.12.20
Spokojna dyszka. Chwile myślałem i nie mogłem przypomnieć sobie tego biegu, ale sobie przypomnialem. Od rana mi wie nie chciało, miałem odpuścić. Mówię żonie ze nie biegam a na karate córki sobie program na switchu. Ona na to pyta ile chce zrobić w tym tygodniu. Ja, ze 120. Ona, żebym nie szedł jak nie chce, ale później nie ma nadrabiania i będzie 110. Chciał nie chciał przekonała mnie.
Ten bieg to same straty. Wyjrzałem się i podatkiem spodnie, a później wypralem kartę do auta z tymi spodniami. Karta działa, była zamknięta w worku z zamkiem, ale zła passa się zaczęła.
29.12.20
2 biegi. Rano 11km z 3x1000 po 3:35. Wyszło w kratkę pierwsza po 3:40, druga 3:28 i trzecia 3:34. Przerwa długa - 4 min. Generalnie nie biegło wie łatwo, co tu duzo mówić, czuje zmęczenie a dodatkowo swoje robią sesje w cyberpunka po nocach.
Popołudniu 11km spokojnie i biegło wie wyjątkowo lekko.
Spokojna dyszka. Chwile myślałem i nie mogłem przypomnieć sobie tego biegu, ale sobie przypomnialem. Od rana mi wie nie chciało, miałem odpuścić. Mówię żonie ze nie biegam a na karate córki sobie program na switchu. Ona na to pyta ile chce zrobić w tym tygodniu. Ja, ze 120. Ona, żebym nie szedł jak nie chce, ale później nie ma nadrabiania i będzie 110. Chciał nie chciał przekonała mnie.
Ten bieg to same straty. Wyjrzałem się i podatkiem spodnie, a później wypralem kartę do auta z tymi spodniami. Karta działa, była zamknięta w worku z zamkiem, ale zła passa się zaczęła.
29.12.20
2 biegi. Rano 11km z 3x1000 po 3:35. Wyszło w kratkę pierwsza po 3:40, druga 3:28 i trzecia 3:34. Przerwa długa - 4 min. Generalnie nie biegło wie łatwo, co tu duzo mówić, czuje zmęczenie a dodatkowo swoje robią sesje w cyberpunka po nocach.
Popołudniu 11km spokojnie i biegło wie wyjątkowo lekko.