DOMinika - myślami w 2013
Moderator: infernal
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Dawno mnie tu nie było na biegowo. I pewnie nie często będę, bo jednak zamierzam przerzucić się na swojego bloga domwbiegu.pl
29 kwietnia urodził się Kacperek. 3060g, 52cm. Taki wiewiórek mały.
Jak było? Rodzić po polsku
Pomimo długiego i ciężkiego porodu, wydaje mi się, że jestem w lepszej dyspozycji niż po Bartku (albo wypadałoby napisać w jeszcze lepszej...)
Już piątego dnia korciło mnie, żeby spróbować truchtu, ale odczekałam tydzień.
W poniedziałek 6 maja - 20 minut truchtu, 3 km
We wtorek 4,9 km - 29 minut (6,23/6,17/6,15/5,55/5,39). Z każdym kilometrem biegło mi się coraz lepiej. Oczywiście jest to cały czas wolniutko, ale zamierzam spokojnie osiągać komfortowe tempo. Poza wewnętrzną potrzebą nie czuję żadnej presji, bo pomimo, że mam jakieś biegowe plany/marzenia na najbliższe pół roku, to nic się nie stanie jeżeli ich nie zrealizuję. Chciałabym więcej czasu poświęcić na ćwiczenia wzmacniające (na szczęście mogę je wykonywać przy Małym w domu). No i zostaje 4,5 kg do zgubienia;) choć mam wrażenie, że połowa z tego to mój biust... Jest większy niż przy Bartku, musiałam po porodzie jechać i nakupować nowych staników... Teraz jeszcze tylko jakiś dobry biegowy by się przydał.
Dzisiaj nie biegam. Bartuś się rozchorował, Maciek na spotkaniach do późna. Poopalam się
29 kwietnia urodził się Kacperek. 3060g, 52cm. Taki wiewiórek mały.
Jak było? Rodzić po polsku
Pomimo długiego i ciężkiego porodu, wydaje mi się, że jestem w lepszej dyspozycji niż po Bartku (albo wypadałoby napisać w jeszcze lepszej...)
Już piątego dnia korciło mnie, żeby spróbować truchtu, ale odczekałam tydzień.
W poniedziałek 6 maja - 20 minut truchtu, 3 km
We wtorek 4,9 km - 29 minut (6,23/6,17/6,15/5,55/5,39). Z każdym kilometrem biegło mi się coraz lepiej. Oczywiście jest to cały czas wolniutko, ale zamierzam spokojnie osiągać komfortowe tempo. Poza wewnętrzną potrzebą nie czuję żadnej presji, bo pomimo, że mam jakieś biegowe plany/marzenia na najbliższe pół roku, to nic się nie stanie jeżeli ich nie zrealizuję. Chciałabym więcej czasu poświęcić na ćwiczenia wzmacniające (na szczęście mogę je wykonywać przy Małym w domu). No i zostaje 4,5 kg do zgubienia;) choć mam wrażenie, że połowa z tego to mój biust... Jest większy niż przy Bartku, musiałam po porodzie jechać i nakupować nowych staników... Teraz jeszcze tylko jakiś dobry biegowy by się przydał.
Dzisiaj nie biegam. Bartuś się rozchorował, Maciek na spotkaniach do późna. Poopalam się
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
9.05 - 5,4 km; czas 30,30 (śr. 5,40)
10.05 - 6,4 km; czas 39,30 (śr. 6,08) - okropny upał, byłam zmęczona po 18km spacerze.
W sobotę odpuściłam wszelkie aktywności, zaczęła boleć mnie prawa stopa (więzadło). Chyba przesadziłam ze skakaniem na trampolinie... (ale Bartuś chciał się bawić).
12.05 - 10 km; czas 57,38 (śr. 5,44)
13.05 - 10,5 km; czas 58 (śr. 5,31)
Bieganie wychodzi mi coraz lepiej, ale jestem niedospana (Młody jest bardziej wymagający niż Bartuś), doskwiera kręgosłup (powoli przechodzi, ale wymagało to zmiany pozycji karmienia). Marzy mi się masaż i ciepła kąpiel... Ale z tym trzeba jeszcze poczekać.
Dziś 15-ty dzień po porodzie.
10.05 - 6,4 km; czas 39,30 (śr. 6,08) - okropny upał, byłam zmęczona po 18km spacerze.
W sobotę odpuściłam wszelkie aktywności, zaczęła boleć mnie prawa stopa (więzadło). Chyba przesadziłam ze skakaniem na trampolinie... (ale Bartuś chciał się bawić).
12.05 - 10 km; czas 57,38 (śr. 5,44)
13.05 - 10,5 km; czas 58 (śr. 5,31)
Bieganie wychodzi mi coraz lepiej, ale jestem niedospana (Młody jest bardziej wymagający niż Bartuś), doskwiera kręgosłup (powoli przechodzi, ale wymagało to zmiany pozycji karmienia). Marzy mi się masaż i ciepła kąpiel... Ale z tym trzeba jeszcze poczekać.
Dziś 15-ty dzień po porodzie.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Najpierw konkrety:
14.05- 10 km
17.05- 11,3 km w upale
18.05- TBC + 1,5 km
19.05- TBC + 5 km
po południu 7 km (39')
20.05- 5 km + 1/2 TBC (Maciek wyciągnął mnie telefonem, że sobie nie radzi...)
21.05- 7 km + fitness
po południu 6,1 km
22.05- TBC + 2,5 km (1 km poniżej 5min/km)
23.05- TBC + 4,4,km
24.05- 12,5 km
25.03- fitness + 3 km
po południu 8,4 km
26.05- 17 km, śr. 5,23 min/km (1,31) Pierwsze długie, super komfortowe wybieganie.
29.05- 9,7 km
30.05- 9 km plus siłownia
31.05 - ?
Suma pierwszego miesiąca po porodzie - 159,2 km (bez dzisiejszego treningu, bo ten planuję na popołudnie).
Waga + 2,5 kg w stosunku do stanu sprzed ciąży (po Bartku chudłam szybciej, ale teraz na pewno jem więcej...no i jakoś nie za bardzo chce mi się starać, bo wiem, że i tak schudnę...)
Zaczęłam więcej ćwiczyć, co znacznie poprawiło stan mojego kręgosłupa, powoli jestem trochę bardziej rozciągnięta. To teraz znacznie ważniejsze od biegania.
Niestety w niedzielę wieczorem dostałam zapalenia piersi, co objawia się podobnie do grypy (wysoka gorączka, dreszcze, "połamanie"). Na szczęście domowymi sposobami (przystawianiem ciągle Ssaka i laktatora oraz okładami z kapusty) udało się opanować sytuację. Nie jest to jednak nic miłego. A przyczyna była naprawdę głupia.
Cały czas towarzyszy mi myśl o śnie. Kacper jest typem dziecka, które nie potrafi najeść się na długo, także co 2 godziny mamy "posiłki". Bartek po miesiącu potrafił już przesypiać powyżej 5 godzin. No ale każde dziecko ma swój urok...
Jutro planuję wystartować na 5km (mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje tych planów), mierzę poniżej 25 minut. Złamanie 24 byłoby rewelacją, w końcu jeszcze w ogóle nie próbowałam biegać szybciej. Zobaczymy.
Dziwna jest myśl, że to cały czas "połóg"... już dawno zapomniałam o porodzie... ale Małego wciąż biorą za "lalkę". Śmiesznota maleńka (już ponad 4 kilogramowa).
14.05- 10 km
17.05- 11,3 km w upale
18.05- TBC + 1,5 km
19.05- TBC + 5 km
po południu 7 km (39')
20.05- 5 km + 1/2 TBC (Maciek wyciągnął mnie telefonem, że sobie nie radzi...)
21.05- 7 km + fitness
po południu 6,1 km
22.05- TBC + 2,5 km (1 km poniżej 5min/km)
23.05- TBC + 4,4,km
24.05- 12,5 km
25.03- fitness + 3 km
po południu 8,4 km
26.05- 17 km, śr. 5,23 min/km (1,31) Pierwsze długie, super komfortowe wybieganie.
29.05- 9,7 km
30.05- 9 km plus siłownia
31.05 - ?
Suma pierwszego miesiąca po porodzie - 159,2 km (bez dzisiejszego treningu, bo ten planuję na popołudnie).
Waga + 2,5 kg w stosunku do stanu sprzed ciąży (po Bartku chudłam szybciej, ale teraz na pewno jem więcej...no i jakoś nie za bardzo chce mi się starać, bo wiem, że i tak schudnę...)
Zaczęłam więcej ćwiczyć, co znacznie poprawiło stan mojego kręgosłupa, powoli jestem trochę bardziej rozciągnięta. To teraz znacznie ważniejsze od biegania.
Niestety w niedzielę wieczorem dostałam zapalenia piersi, co objawia się podobnie do grypy (wysoka gorączka, dreszcze, "połamanie"). Na szczęście domowymi sposobami (przystawianiem ciągle Ssaka i laktatora oraz okładami z kapusty) udało się opanować sytuację. Nie jest to jednak nic miłego. A przyczyna była naprawdę głupia.
Cały czas towarzyszy mi myśl o śnie. Kacper jest typem dziecka, które nie potrafi najeść się na długo, także co 2 godziny mamy "posiłki". Bartek po miesiącu potrafił już przesypiać powyżej 5 godzin. No ale każde dziecko ma swój urok...
Jutro planuję wystartować na 5km (mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje tych planów), mierzę poniżej 25 minut. Złamanie 24 byłoby rewelacją, w końcu jeszcze w ogóle nie próbowałam biegać szybciej. Zobaczymy.
Dziwna jest myśl, że to cały czas "połóg"... już dawno zapomniałam o porodzie... ale Małego wciąż biorą za "lalkę". Śmiesznota maleńka (już ponad 4 kilogramowa).
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
21.40
Miesiąc po porodzie. Atestowane 5 km.
Będzie dobrze;)
Miesiąc po porodzie. Atestowane 5 km.
Będzie dobrze;)
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Bieg w Piasecznie zabrał wszelkie bóle... Jak ręką odjął. Ciało ludzkie to dziwna machina...
2.06 - 9,5 km
3.06 -11km
4.06 - 7,5 km + 15' orbitreku
6.06 - 10,5 km rano + 6,3 km wieczorem
7.06 - 9 km + 13' orbitreku
8.06 - 9,3 km
9.06 - 10,5 km + spinning + 5' sauna ( na próbę)
10.06 - 7,4 km
11.06 - 6,5 km (5 km w 24') + TNC
12.06 - nie żyję, tak mnie wszystko boli. 11,8 km, na początku ledwo się ruszałam, wreszcie czułam każdy mięsień...
13.06 - 13,5 km + 10' orbitreku + 2x6' sauna. Cudne samopoczucie
Tak bardzo bym chciała ćwiczyć wiecej, moje ciało rwie się do biegania. Aj, ale trzeba by mieć z kim zostawić Kacperka. Z drugiej strony, wszystko w swoim czasie. Dopiero minęło 6 tygodni. Jutro Bieg Ursynowa, mam nadzieję, że będzie lepiej niż w Piasecznie. Że zbliżę się do 20'. Zobaczymy... Kolejne starty pewnie dopiero na jesieni ( chyba, że jednak zaryzykuję Maraton Karkonoski - z tym, że logistyczne to wymagające przedsięwzięcie...).
2.06 - 9,5 km
3.06 -11km
4.06 - 7,5 km + 15' orbitreku
6.06 - 10,5 km rano + 6,3 km wieczorem
7.06 - 9 km + 13' orbitreku
8.06 - 9,3 km
9.06 - 10,5 km + spinning + 5' sauna ( na próbę)
10.06 - 7,4 km
11.06 - 6,5 km (5 km w 24') + TNC
12.06 - nie żyję, tak mnie wszystko boli. 11,8 km, na początku ledwo się ruszałam, wreszcie czułam każdy mięsień...
13.06 - 13,5 km + 10' orbitreku + 2x6' sauna. Cudne samopoczucie
Tak bardzo bym chciała ćwiczyć wiecej, moje ciało rwie się do biegania. Aj, ale trzeba by mieć z kim zostawić Kacperka. Z drugiej strony, wszystko w swoim czasie. Dopiero minęło 6 tygodni. Jutro Bieg Ursynowa, mam nadzieję, że będzie lepiej niż w Piasecznie. Że zbliżę się do 20'. Zobaczymy... Kolejne starty pewnie dopiero na jesieni ( chyba, że jednak zaryzykuję Maraton Karkonoski - z tym, że logistyczne to wymagające przedsięwzięcie...).
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
20.26
W dwa tygodnie poprawa o 1.24. Gdyby ten progres był stały...
Jużvteraz mogłam szybciej, ale znów nie wytrzymały...ręce. Zaczęły drętwieć na 3 km. Mam nadzieję, że to tylko kwestia niewtrenowania.
Trasa nudna. Nie lubię, gdy jest tak płasko i prosto;) No i chyba jednak za wcześnie było a startówki. Za ciężka jestem:D
W dwa tygodnie poprawa o 1.24. Gdyby ten progres był stały...
Jużvteraz mogłam szybciej, ale znów nie wytrzymały...ręce. Zaczęły drętwieć na 3 km. Mam nadzieję, że to tylko kwestia niewtrenowania.
Trasa nudna. Nie lubię, gdy jest tak płasko i prosto;) No i chyba jednak za wcześnie było a startówki. Za ciężka jestem:D
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
W skrócie 16-28 czerwca (chyba, że jeszcze raz mnie wyloguje z serwisu, wtedy się poddam...)
16.06 - 18 km śr. 5,10
17.06 - 7 km
18.06 - 7,5 km + TBC
19.06 - 10 km + 8' orbitrek
20.06 - 8 km + crossfit + sauna
21.06 - 6 km umierając w upale
22.06 - 15,3 km (prażynka w południe)
23.06 - 15,9 km
24.06 - 9 km + 15' orbitrek
25.06 - 8 km + crossfit
26.06 - 4,5 km późno, dla spokoju umysłu;)
27.06 - 7,5 km + crossfit + sauna
28.06 - TBC
16.06 - 18 km śr. 5,10
17.06 - 7 km
18.06 - 7,5 km + TBC
19.06 - 10 km + 8' orbitrek
20.06 - 8 km + crossfit + sauna
21.06 - 6 km umierając w upale
22.06 - 15,3 km (prażynka w południe)
23.06 - 15,9 km
24.06 - 9 km + 15' orbitrek
25.06 - 8 km + crossfit
26.06 - 4,5 km późno, dla spokoju umysłu;)
27.06 - 7,5 km + crossfit + sauna
28.06 - TBC
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
29 czerwca o 4 rano wyjazd na 3 tygodniowe wakacje. NARESZCIE!!! Miejsce to nasza ukochana Wysowa w Beskidzie Niskim.
Zaraz po przyjeździe 7 km na rozprostowanie nóg po podróży. Nie lubię prowadzić po wąskich uliczkach, gdzie śmigają tiry;/
30.06 - 16.8 km śr.5,21
Czerwiec: 279 km i wciąż 2,5 kg za dużo:(
Oprócz biegania liczne spacery po okolicznych górach, śledzenie zmagać Wimbledońskich, grzybobrania, basen i dużo smacznego jedzenia;)
W bieganiu skupiam się na wydłużeniu dystansu i podbiegach. Na razie nie ma sensu wprowadzać nic innego. Muszę się "obiegać" i psychicznie przygotować na Maraton Karkonoski, bo będzie bolało...
1.07 - 19,7 km śr. 5,15
2.07 - 20,1 km śr. 5,21
3.07 - 17,4 km śr. 5,11
4.07 - 22,3 km śr. 5,22 + bicze szkockie
5.07 - 13,6 km śr. 5,17 + bicze szkockie
6.07 - 18,3 km śr. 5,22 + bicze szkockie
7.07 - 15,5 km śr. 4,45
Zaraz po przyjeździe 7 km na rozprostowanie nóg po podróży. Nie lubię prowadzić po wąskich uliczkach, gdzie śmigają tiry;/
30.06 - 16.8 km śr.5,21
Czerwiec: 279 km i wciąż 2,5 kg za dużo:(
Oprócz biegania liczne spacery po okolicznych górach, śledzenie zmagać Wimbledońskich, grzybobrania, basen i dużo smacznego jedzenia;)
W bieganiu skupiam się na wydłużeniu dystansu i podbiegach. Na razie nie ma sensu wprowadzać nic innego. Muszę się "obiegać" i psychicznie przygotować na Maraton Karkonoski, bo będzie bolało...
1.07 - 19,7 km śr. 5,15
2.07 - 20,1 km śr. 5,21
3.07 - 17,4 km śr. 5,11
4.07 - 22,3 km śr. 5,22 + bicze szkockie
5.07 - 13,6 km śr. 5,17 + bicze szkockie
6.07 - 18,3 km śr. 5,22 + bicze szkockie
7.07 - 15,5 km śr. 4,45
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Tydzień: 128 km
08.07 - 20 km śr. 5,12 + bicze szkockie
09.07 - 11,2 km
10.07 - 19,8 km + bicze szkockie + kąpiel mineralna
11.07 - 5,4 km + bicze szkockie, kąpiel mineralna, masaż:)
12.07 - 23,4 km śr. 4,57
13.07 - 18,8 km śr. 4,58
14.07 - 16,3 km śr. 5,05
Tydzień: 123 km
15.07 - 15,4 km + bicze szkockie
16.07 - 21,1 km śr. 5,18
17.07 - 24,1 km śr. 5,09
18.07 - 16 km śr. 5,20 + bicze szkockie
19.07 - 25,1 km śr. 5,14 + 3km
20.07 - 11,1 km śr. 4,49
21.07 - 14 km śr. 5,0
Tydzień: 130 km
Łącznie przez te 3 tygodnie 405 km, dużo przewyższeń, zero płaskiego.
08.07 - 20 km śr. 5,12 + bicze szkockie
09.07 - 11,2 km
10.07 - 19,8 km + bicze szkockie + kąpiel mineralna
11.07 - 5,4 km + bicze szkockie, kąpiel mineralna, masaż:)
12.07 - 23,4 km śr. 4,57
13.07 - 18,8 km śr. 4,58
14.07 - 16,3 km śr. 5,05
Tydzień: 123 km
15.07 - 15,4 km + bicze szkockie
16.07 - 21,1 km śr. 5,18
17.07 - 24,1 km śr. 5,09
18.07 - 16 km śr. 5,20 + bicze szkockie
19.07 - 25,1 km śr. 5,14 + 3km
20.07 - 11,1 km śr. 4,49
21.07 - 14 km śr. 5,0
Tydzień: 130 km
Łącznie przez te 3 tygodnie 405 km, dużo przewyższeń, zero płaskiego.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
W poniedziałek postanowiłam po 23 dniach bez odpoczynku zrobić jednak dzień przerwy. Z rozsądku...
We wtorek 9,5 km biegu plus crossfit (czuję różnicę! jestem mocniejsza)
W środę 24 lipca 12,7 km po 4,59 w lesie kabackim. Spokojnie. Bolą pośladki.
W czwartek 18 km (16,5 km w tempie lekko narastającym, 77 minut). Jak przyjemnie!
MISJĘ MARATON KARKONOSKI CZAS ZACZĄĆ;)
Jeszcze miesiąc temu z wielką rezerwą podchodziłam do tego planu, ale teraz czuję moc. Oczywiście brakuje jeszcze kilku tygodni, żeby można było mówić o dobrym przygotowaniu, ale nie jest źle. Nogi są mocne, trochę gorzej z przygotowaniem wydolnościowym (najwięcej jednorazowo przebiegłam 25km, ale z drugiej strony biegałam na narastającym zmęczeniu).
Jutro pierwszy i ostatni sprawdzian - Bieg Powstania. Mam nadzieję zejść poniżej 40 minut - to byłby dobry prognostyk. Martwi mnie tylko prognoza pogody na jutro... Nigdy nie biegało mi się dobrze wieczorem, ale trudno. Nie zrobiłam też żadnego treningu szybkościowego. Zobaczymy;)
We wtorek 9,5 km biegu plus crossfit (czuję różnicę! jestem mocniejsza)
W środę 24 lipca 12,7 km po 4,59 w lesie kabackim. Spokojnie. Bolą pośladki.
W czwartek 18 km (16,5 km w tempie lekko narastającym, 77 minut). Jak przyjemnie!
MISJĘ MARATON KARKONOSKI CZAS ZACZĄĆ;)
Jeszcze miesiąc temu z wielką rezerwą podchodziłam do tego planu, ale teraz czuję moc. Oczywiście brakuje jeszcze kilku tygodni, żeby można było mówić o dobrym przygotowaniu, ale nie jest źle. Nogi są mocne, trochę gorzej z przygotowaniem wydolnościowym (najwięcej jednorazowo przebiegłam 25km, ale z drugiej strony biegałam na narastającym zmęczeniu).
Jutro pierwszy i ostatni sprawdzian - Bieg Powstania. Mam nadzieję zejść poniżej 40 minut - to byłby dobry prognostyk. Martwi mnie tylko prognoza pogody na jutro... Nigdy nie biegało mi się dobrze wieczorem, ale trudno. Nie zrobiłam też żadnego treningu szybkościowego. Zobaczymy;)
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Słabo było. Ledwo zdążyłam, na mega ***, bo mnie mąż z równowagi wyprowadził:/ warunki ciężkie, wyszedł brak jakiegokolwiek treningu szybkościowego, choć jak już zaczęłam biec po 4,15 to mogłabym jeszcze raz tyle.
40,58
W wynikach widnieję jako tajemniczy VIP. Może to i lepiej...
40,58
W wynikach widnieję jako tajemniczy VIP. Może to i lepiej...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Po przemysleniu jestem bardzo zadowolona, że jednak wybrałą dychę a nie piątkę na Biegu Powstania.
Przed Karkonoskim to na pewno lepsze przetarcie. No i mniej więcej wiem na jakim poziomie teraz jestem.
W niedzielę około 12-ej (co by przyzwyczajać się do tropikalnych upałów) 11,5 km w tempie poniżej 5 min/km.
W poniedziałek ostatni mocniejszy trening - 22 km (20 w tempie lekko narastającym od 5,0 do 4,17 min/km). Fajnie. Ale płynęłam. Dobrze, że miałam ze sobą picie, bo byłoby krucho...
Przed Karkonoskim to na pewno lepsze przetarcie. No i mniej więcej wiem na jakim poziomie teraz jestem.
W niedzielę około 12-ej (co by przyzwyczajać się do tropikalnych upałów) 11,5 km w tempie poniżej 5 min/km.
W poniedziałek ostatni mocniejszy trening - 22 km (20 w tempie lekko narastającym od 5,0 do 4,17 min/km). Fajnie. Ale płynęłam. Dobrze, że miałam ze sobą picie, bo byłoby krucho...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Trzymajcie jutro kciuki. Jest patelnia, a ma być jeszcze cieplej.
Maraton Karkonoski w 3 miesiące po urodzeniu synka - start w sobotę o 8.30. Będzie ciężko. Cel podstawowy to ukończyć w dobrym stanie zdrowia:)
Maraton Karkonoski w 3 miesiące po urodzeniu synka - start w sobotę o 8.30. Będzie ciężko. Cel podstawowy to ukończyć w dobrym stanie zdrowia:)
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Jestem w reprezentacji. Nie wiem czy się cieszyć czy jeszcze bardziej denerwować
Będzie masakrycznie gorąco. Będzie ciężko.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Na razie tylko kilka słów. Wyglądam... Ciekawie. Mój upadek na 12-13 km przed metą należał chyba do najbardziej spektakularnych. Krew się mocno lała.... Ledwo się podniosłam, ale dałam radę. Niestety bałam się już zbiegać i straciłam 10-15 minut. Blokada psychiczna.
Ogólnie pobiegłam spokojnie, treningowo - tak by przetrwać w tym upale. Nie mam zakwasów, bolą tylko rany, a że mam je na całym ciele to noc była ciężka...
Teraz porażki wziąć się za trening pod maraton wiosna 2014.
Ogólnie pobiegłam spokojnie, treningowo - tak by przetrwać w tym upale. Nie mam zakwasów, bolą tylko rany, a że mam je na całym ciele to noc była ciężka...
Teraz porażki wziąć się za trening pod maraton wiosna 2014.