29 kwietnia urodził się Kacperek. 3060g, 52cm. Taki wiewiórek mały.

Jak było? Rodzić po polsku
Pomimo długiego i ciężkiego porodu, wydaje mi się, że jestem w lepszej dyspozycji niż po Bartku (albo wypadałoby napisać w jeszcze lepszej...)
Już piątego dnia korciło mnie, żeby spróbować truchtu, ale odczekałam tydzień.
W poniedziałek 6 maja - 20 minut truchtu, 3 km
We wtorek 4,9 km - 29 minut (6,23/6,17/6,15/5,55/5,39). Z każdym kilometrem biegło mi się coraz lepiej. Oczywiście jest to cały czas wolniutko, ale zamierzam spokojnie osiągać komfortowe tempo. Poza wewnętrzną potrzebą nie czuję żadnej presji, bo pomimo, że mam jakieś biegowe plany/marzenia na najbliższe pół roku, to nic się nie stanie jeżeli ich nie zrealizuję. Chciałabym więcej czasu poświęcić na ćwiczenia wzmacniające (na szczęście mogę je wykonywać przy Małym w domu). No i zostaje 4,5 kg do zgubienia;) choć mam wrażenie, że połowa z tego to mój biust...

Dzisiaj nie biegam. Bartuś się rozchorował, Maciek na spotkaniach do późna. Poopalam się
