7.05.2019 - Po robocie
Wczoraj był dzień odpoczynku, gdy nawet bieganie nie wypaliło, więc dziś zaplanowałem poprawę
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Z racji, że miałem popołudniowy event w pracy, który kończył się ok. 19:30 zdecydowałem się zabrać ciuchy biegowe ze sobą i truchtem wrócić do domu
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Niestety w ciągu dnia okazało się, że w moim zabytkowym Jabłuszku bateria zaczęła puchnąć (odbiór z serwisu dopiero jutro) więc byłem skazany na iPoda i słuchawki z kabelkiem
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Od początku treningu coś było nie tak - kable denerwowały bo wiecznie się gdzieś plątały, playlista w iPodzie jakaś taka mało biegowa, spodnie opadały, światła wymuszały "obwodnice", nawet woda (którą pierwszy raz zabrałem ze sobą) za głośno chlupała - jednym słowem typowy malkontent
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Dodatkowo po ok. 3 km zaczął boleć mnie prostownik grzbietu, a na moim osiedlu "ekolodzy" wykorzystali ten piękny dzień by spalić zimowe opony i co tam jeszcze im zalegało (raczej wiecie jak fajnie oddycha się czymś takim). Mimo takiego mocnego podejścia "na nie" udało mi się wykonać założony trening - tempo może i spokojne, ale najważniejsze że zaczynam być regularny
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Dzisiaj wyjątkowo pierwszy kilometr nie był najszybszy
Czas: 30:00
Dystans: 4.37 km
Średnie tempo: 6:52 min/km
Srednie tętno: 149 bmp
Tempo na poszczególnych kilometrach:
1 - 7:11 min/km
2 - 6:47 min/km
3 - 6:53 min/km
4 - 6:36 min/km
Jutro z żoną sesja "brzuszkowa" (cokolwiek to jest) a potem zaplanowałem trening FBW. Od zeszłego tygodnia trzymam się swojej diety, efekty już zaczynają się pojawiać, choć Low Carb sprawia jednak, że tej mocy czasem brakuje - no ale nie od razu Kraków zbudowano
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)