Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Zszedłem z trasy. Kolka od 3km i trzymała do końca, ale tak naprawdę, to przegrałem ze słońcem. Na 4km był punkt z wodą, ale strąciłem każdy kubek i się nie napiłem. Krótko potem zrobiła mi się pustynia w ustach wraz z gęstą, lepką silną. Z każdym kolejnym kilometrem słabłem, a na polikach dostałem wypieków. Do tego był silny wiatr, ale głównym winowajcą było słońce i ten cholerny żołądek.

Jest to trzecu bieg z rzędu, który ukańczam ledwo, albo wcale przez kolki. Nie mam pojęcia o co z tym chodzi. W tych warunkach nie udałoby mi się nawet poprawić życiówki, a że mi chodziło tylko o 1:19:XX, to zszedłem, bo nie miałem ochoty walczyć o jakiś psi czas. Z tego też powodu nie dostosywałem taktyki do warunków - inne priorytety.

Czekam na kolejną okazję, ale w lepszych warunkach pogodowych i z lepszym zdrowiem. Smutne.

Tak to jest, jak się robi start o 12.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

JESZCZE SŁÓW KILKA O PÓŁMARATONIE:

W liczbach:
Rozgrzewka: 2KM E (5:21min/km) + Przebieżki: 3x100/100
START: DNF 10,7KM (3:50min/km)


Obrazek
----------------------------

Start miał miejsce o 12 godzinie, przy pełnym słońcu. Jeszcze o 9 warunki były bardzo dobre do biegania i mieliśmy z kolegą nadzieję, że się one do południa utrzymają, ale nadzieja okazała się matką głupich. Rozgrzałem się normalnie, bez większych niedogodności. Oczekiwanie na słowo startera umilały mi strużki potu spływające po ramionach. Pierwsze 500m było pod górkę i wiatr, a reszta z delikatnej górki. Żeby uciąć spekulacje, to od razu zaznaczam, że startu nie szarpnąłem, był kapkę za szybki, ale to było z dużym poczuciem luzu i staraniem się wbić w te 3:48~3:50. Doskwierał wiatr. Miałem poczucie, że cały czas biegnę pod wiatr, a lekkich, ale dłużących się pagórków tam jednak ciutkę jest. Na trzecim kilometrze dostaję pierwszej kolki i myślę sobie, że przez najbliższe 17-18km czeka mnie ból. Biegnę sobie dalej, ale biorąc pod uwagę pozostały dystans do pokonania, to oddech mam zdecydowanie zbyt ciężki. To wynik wiatru, pagórków, kolki i słońca. Jestem mokry, a w ustach jest już sucho. Zaczynam kalkulować, że skoro wodopój jest tylko na 4km, to będzie to ciężki dzień. Bóle brzucha/kolki cały czas kręcą, a to z lewej, a to z prawej, a to wyżej, a to niżej. Pojawia się punkt z wodą, a ja już jestem na tyle zmęczony, że nie mogę swobodnie odebrać kubka od wolontariuszek. Jestem zdecydowanie zbyt zmęczony. Wytrącam 3-4 kubki i nie korzystam z picia. Następne picie za 10km. Cudnie. W ustach mam już ślino-breję, a w kącikach ta biała sadza, co się pojawia przy odwodnieniu. Od 5km zaczynam słabnąć. Nogi i oddech ciężkie. Słabnę. Czuję się, jak bym biegł 10km ze zdecydowanie za szybki początkiem, a tempo jest na poziomie 3:50. Powoli nie potrafię już biec poniżej 3:50 i czuję, że będzie coraz gorzej. W żołądku impreza, kolki tańczą. Jest fajnie. Staram się to przetrzymać, bo może jakoś ból puści, bo może przez to przebrnę i wejdę w jakiś bieg, ale słońce i wiatr odbiera mi siły i daje mi do zrozumienia, że im dłużej ten bieg będzie trwać, tym będę bardziej zwalniać. Dobiegam - słabnąc z każdym kilometrem - do 10km i widzę, że mam ok 30 sekund straty względem tego, co bym powinien mieć przy jednolitym tempie. Wiem już, że nie będzie mowy o przyśpieszeniu w późniejszym czasie, bo jestem zbyt zmęczony i obolały. Za 10km organizator postawił zaimprowizowany punkt z wodą, z którego wziąłem łyk wody z dużym wykrzywieniem i ogólnym dyskomfortem. Już gdzieś na 6-8km miałem poczucie, że tego nie ukończę, że nie jest dobrze. Staram się zmusić do następnego okrążenia, że może z tego chociaż będzie życiówka. Wejście w drugie okrążenie miało miejsce na wytyczonym przez organizatora "rońdzie" na terenie galerii handlowej. Tam było sporo kibiców i postanowiłem, że zacznę biec na "jeszcze jeden krok, jeszcze do tej latarni". Obiegłem "rondo", wyszedłem za galerią handlową i się zatrzymałem. Złapałem się za brzuch i zgiąłem w pół plując nitkami śliny. Cały późniejszy dzień odczuwałem drobne kolki. Cały czas mnie coś kręciło. Tak się zakończył mój bieg docelowy. Być może zdołałbym dobiec na czas w granicach 1:23, ale z potężnym słabnięciem i bólem. Być może, bo nie wiem co by się stało potem.


14.04.2015
(WTOREK)


Obrazek

10,9KM E (4:44min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Cały, po-startowy, poniedziałek miałem problem z żołądkiem. To samo co zawsze. Jadę autem, a czuję delikatne kolki. Raz z tej, a raz z drugiej strony. Raz wyżej, a raz niżej. Dziś było to samo, ale podczas biegu. Cały czas czułem, że coś jest nie tak. Mało tego, od 2km z nosa zaczęła sączyć się krew. Jest fajnie.

Na czwartek mam fizjoterapeutę. Nie wiem tak naprawdę, czy nie natrafię aby na kogoś, kto po prostu zainkasuje $ i w niczym mi nie pomoże, ale już zbyt długo z tym czekam. Jak uznam, że facet ma wiedzę, to może sobie porozmawiamy, a jak uznam odwrotnie, to wychodzę, bo szkodami czasu. Chciałbym w końcu zobaczyć, czy jakiś rodzaj rozciągnięcia jest w stanie dać mi ulgę z pośladkiem, a może przy okazji coś mi powie o stopie, tak na oko i bez USG. Dzień później wybieram się na morfologię. Potem będę szukać taniego lekarza, który sprzeda mi pozwolenie na USG stopy i jakieś badania kiszek, czyli zapłacę dwa razy, bo nawet prywatnie nie mogę sobie wykupić tych badań.

*Reszta tekstu jest polityczna - czytacie na własną odpowiedzialność.

Bo nie. Na ZuS się nie łapię, bo nigdy nie miałem okazji zobaczyć umowy o pracę. Szkoda tylko, że moje płace są takie same, jak na umowie o pracę (czyli po odjęciu składki emerytalnej i zusu), ale bez socjału i urlopów. Wydam od ch*ja pieniędzy. Ja tu już nie wytrzymuję. Nie wytrzymuję tych socjal-kłamstw, tych post-komunistycznych ryjów, chamskiej manipulacji w pro-rządowych mediach, ich dobrego samopoczucia, bronienia biurokracji i poziomu fiskalizmu. Jeżeli te wybory nie dadzą mi nadziei na zmianę, to pójdę im na rękę i się mnie pozbędą. Nie będę płacić im zus-u z umów-zlecenie. Po prostu. Nie wiem, ja już chyba wolę, żeby Putin zachował się nieracjonalnie i tu wjechał, wtedy choć raz te gnidy będą się czegoś bać, a spod ruskich łatwiej się wyzwolić niż z tych - pacyfikujących nastroje społeczne - "25lat wolności". Jeżeli mam być traktowanym jak dureń, to wolę chociaż godnie żyć. Chciałbym zostać, a nawet o to zawalczyć, ale ja tymi ludźmi nie widzę żadnej możliwości na poprawę. Aż mi się płakać chce, jak pomyślę, że kiedyś to do Polski każdy się pchał, bo tu były lepsze warunki - vide I Rzeczpospolita.

Jeszcze odnośnie kiszek: Ja podejrzewam wrzody. Od stresu. W wieku 25lat. W pracy stres, na treningu stres, do tego interesuję się historią i polityką, a co za tym idzie, tu też cierpię na stres, do tego te poczucie siedzenia na walizkach. Męczy mnie to wszystko. Tak zwyczajnie, po ludzku. Może te łucznictwo pozwoli mi się trochę uspokoić wewnętrznie.


Blog muszę zawiesić. Na razie nie ma sensu się denerwować, a i tak nic mocniejszego nie będę robić. Zwykłe rozbiegania i może jakieś przebieżki. Muszę się wyleczyć i złapać równowagę. Chciałbym znowu zaznać swobodnego biegania. Na 4 biegi, jakie miałem okazję biegać w tym roku, jedynie jeden pobiegłem dobrze - Chomiczówkę (15k). Reszta to już albo zejścia z trasy (2x: Bieg Tropem Wilczym (10k) i Półmaraton Rzeszów) i jeden ParkRun, który ledwo ukończyłem przez ból.

Sorry, akurat taki nastrój. Trzeba było nie czytać.
Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

17.04.2015

Update:

#1 Stopa & Pośladek:
W środę byłem u fizjo. Problem ze stopą nie wynikał ze złamania zmęczeniowego, jak to wcześniej zakładałem. Fizjoterapeuta walczył z moją stopą z 40min, a gdy już namierzył ognisko bólu, to zaczął czarować, a ja tylko krzyczałem i skakałem po łóżku. Całą środą bolała mnie stopa po tych zabiegach, dzisiaj zresztą też. Stopa aktualnie jest po prostu obolała, ale mój problem zniknął. Stopę mi naprawił. Tyle czasu się z tym nie potrafiłem uporać... Tyle czasu mi to przeszkadzało... Z pośladkiem sobie poradził, ale tylko na moment. Niedługo po wyjściu problem powrócił. Szczerze mówiąc, to myślałem, że przyjdę do niego na naprawę dupy, a wyszedłem z naprawioną stopą.

#2 Odnośnie wtorkowego krwotoku z nosa:
Byłem dziś sobie zrobić morfologię, z dodatkowym badaniem na żelazo. Żelazo - zadziwiająco - jest ok. W badaniu jednak wyszło przy okazji co innego; problemy żołądkowe.


Obrazek

Kto chce, ten sobie będzie mógł w necie poszukać, co mogą oznaczać takie neutrofile. W każdym bądź razie ja stawiam na: A) Bakterię, która musi być kawałem twardej s*ki, skoro trzyma się mnie od końca lutego. B) Dur brzuszny/jego powikłania - czyli wrzody. To musi być bakteryjne, bo zaczęło się to grypą żołądkową, ale bez wymiotów i biegunki - gorączka, dreszcze itp. Dzień wcześniej byłem na basenie i trochę się opiłem wody, więc może tam. Ale jakim cudem to tyle trwa? od 22.02. Wtf? Ten dur by się zgadzał, bo któregoś dnia po basenie zdziwiły mnie jakieś zaczerwienienia w postaci plam na klatce i brzuchu.

Biegać mogę, ale z wierceniem i sporym dyskomfortem. Jest to na tyle nieprzyjemne, że nie biegam prawie wcale. Podczas pisania tego posta też mnie kręci w żołądku.

Ogólnie mówiąc: Jestem chory.
Trening wstrzymany. Nie wiem co dalej i na jak długo to się utrzyma. Czekają mnie albo dalsze badania, albo antybiotyk na ślepo, po zażyciu którego jeszcze trafię do szpitala (taka uroda).
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

19~26.04.2015

Zanim zacznę, to tylko wspomnę, że:
Przedwczoraj - w piątek - odczułem pierwszą poprawę z żołądkiem. Podczas biegania nadal odczuwałem dotychczasowy dyskomfort, ale już w ciągu dnia nie odczuwałem tego wiercenia i kolek. Była to dla mnie ogromna poprawa, bo po prostu komfort życia wzrósł.


Obrazek

19.04 (NIEDZIELA)
10,1KM E (70%, 5:09min/km)
Rozciąganie: 20min
Stabilizacja: 20min
----------------------------


21.04 (WTOREK)
10KM E (73%, 4:57min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------


22.04 (ŚRODA)
11,6KM E (75%, 4:51min/km)
Przebieżki: 5x100/100
Rozciąganie: 20min
Stabilizacja: 20min
----------------------------


Z kolegami. Wariaci nie potrafią biegać pierwszych zakresów :P Cały w kolkach. Nie potrafiłem za nimi nadążyć, a biegli - a raczej chcieli - może po 4:40min/km.

23.04 (CZWARTEK)
10KM E (70%, 5:04min/km)
Rozciąganie: 20min
Stabilizacja: 20min
----------------------------


24.04 (PIĄTEK)
8,1KM E (73%, 5:04min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------


25.04 (SOBOTA)
Rozgrzewka: 2KM E (6:09min/km) + Przebieżki: 3x100/100
Puchar Maratonu 5KM: 18:39 (3:44min/km)
Schłodzenie: 2KM E (6:29min/km)
Rozciąganie: 20min
Stabilizacja: 20min
----------------------------


Obrazek

Ja pierdziele. W piątek czułem się dużo lepiej, więc pomyślałem, że sobie sprawdzę żołądek na piątce, która się rozgrywała blisko mnie. Polazłem na ten bieg. Poziomu w ogóle nie było, wszyscy widocznie szli na Orlen i sobie podarowali ten bieg. Przez pierwsze 2km biegło mi się nawet w porządku, choć już wtedy wiedziałem, że to "coś" zaraz we mnie pieprznie i zacznie się walka z cierpieniem, a nie z biegiem. Do k*rwy nędzy byłem drugi przez pół dystansu, ale problem z żołądkiem się powolutku powiększał i na 3km ja już nie byłem w stanie utrzymywać intensywności i chciałem zejść. Zwalniałem z każdym krokiem. Wyprzedzono mnie raz, wyprzedzono mnie i drugi raz. Byłem na mecie czwarty i to z tak psim czasem... Tak mnie to męczy. Nie mogę rywalizować na swoim poziomie i nawet nie wiem gdzie jestem z formą. Pierwszy zawodnik miał lekko poniżej 18min, co też mogłoby być dla mnie osiągalne. Jeszcze się nie poddałem, ale tak mnie to wbija w ziemię, że się po prostu odechciewa.

26.04 (NIEDZIELA)
18,1KM E (70%, 5:11min/km)
Rozciąganie: 20min
Stabilizacja: 20min
----------------------------


Ogólnie mówiąc:
Ja mogę biegać jedynie powoli, wolniej niż 5:00min/km, bo wtedy nie odczuwam swoich problemów, albo są one na tyle delikatne, że idzie z nimi żyć podczas biegania.

Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Jest gorzej. Zarówno z żołądkiem, jak i ogólnym osłabieniem. Do tego mocne rozdrażnienie, ale to już trudno stwierdzić, czy to charakter czy rezultat schorzenia. Czekam na wizytę... Może uda się nie zdechnąć do tego czasu. Wstaję rano i nie mam na nic sił, ale tak srogo. Cały dzień na No-Spie, cały dzień kręci w żołądku, cały dzień mam coś w rodzaju lekkiej kolki, cały dzień jestem nadmuchany, jakbym nażarł się jak świnia. Do tego mam ostre ataki na żarcie. W posiłku idzie tego pewnie ze 2k+ kcal i wtedy, gdzieś pod wieczór czuję się na siłach, aby wyjść na trening. A rano znowu padaka i nie mam sił w ogóle funkcjonować, a tym bardziej pracować czy trenować.

Jutro zrobię jeszcze raz morfologię z żelazem i b12 i kilka innych badań, aby pójść ze świeżymi wynikami.

Pasożyt? Bakterie? Wrzody? To trwa już kilka miesięcy...
To coś z układem trawiennym musi powodować u mnie takie łatwe popadanie w anemie. Coś jest grubo nie tak. Nie może być tak, że jednak wytrenowany, młody organizm odnotowuje tak potężne osłabienie. Ja nigdy nie byłem w takim ciężkim treningu. Nie wierzę, że nawet profesjonaliści czują się w okresie BPSu tak zmęczeni, jak ja teraz. Nie mam zdrowia.
Ale kiedyś tak nie było... Tzn zawsze miałem nędzne wyniki badań, ale nie było ze mną aż tak źle i nie było takich problemów z żołądkiem.

Miałem dziś pobiec 5km w Biegu Konstytucji, ale gdzie tam, nawet nie było mowy. Ubrałem dziś się na jakieś rozbieganie, posiedziałem w tym 2h i się rozebrałem.

16.05 miałem pobiec ważne dla siebie zawody, ale nie dam rady się doprowadzić do przydatności do tego czasu. Jestem niesamowicie w***wiony. Wszystko szlag trafił. Bardzo mi zależało, aby pokazać się w optymalnej formie na te zawody...

Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Jest diagnoza.
Wszystko już wiem. Pasożyt.

K*rwa, ale się cieszę, że to nie wrzody.
Nic dziwnego, że nie potrafiłem ukończyć biegów. Nic dziwnego, że cały czas mam kolki i nic dziwnego, że jestem taki słaby. Dziwne natomiast jest to, że udało się przebiec 10km w 38:30 podczas nieukończonego półmaratonu.

Btw, Witmina b12 w dolnych granicach.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

09.05.2015

Obrazek

Jestem po ostatniej dawce "leku". Wieczorem czeka mnie silny środek przeczyszczający. Żałosna przypadłość...

Mam tylko nadzieję, że po zażywaniu tego cholerstwa to dziadostwo padnie i popłynie z prądem. Ten cały lek to zwykła trucizna, która ma być z założenia na tyle silna, aby zabić robaka :lalala:, a nie zrobić mi przy tym krzywdy. Innymi słowy, jest to bardziej toksyczne niż sam robak.

Jestem bardzo ciekaw gdzie się tym cholerstwem zaraziłem, ale jeszcze bardziej jestem ciekaw, jak długo to coś jest we mnie - ponoć potrafi przetrwać nawet około rok w jelicie cienkim. Już pod koniec tamtego sezonu obawiałem się głównie problemów z żołądkiem - Na maratonie się tego bałem, na Biegu Niepodległości cierpiałem.

Niech tylko to przyniesie pozytywny skutek...
Chciałbym w końcu zacząć odbudowywać organizm, bo ta anemia mnie wykańcza.
---------------------------------

Starałem się trochę biegać przez ten czas. Nie chciałem kompletnie zardzewieć. Było ciężko, bo poziom zmęczenia był dość spory. Tak to wyglądało (od nieukończonego półmaratonu):

Obrazek

Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

10.05.2015
(NIEDZIELA)

Obrazek
(Wybadanie sytuacji po leczeniu)

6,2KM E (ok 5:00min/km)
6KM TM/BNP (ok 4:00min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Od bladego świtu, po samo południe spędziłem w drobnymi przerwami w toalecie. Mocny środek przeczyszczający na koniec brania "leków". Trochę mi chlupotało w kichach, ale to przez ten środek na przeczyszczenie. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wykonałem bieg ciągły. Cały. Bez bólu. Bez nasilającego się dyskomfortu. :sss:

12.05.2015
(WTOREK)

Obrazek

Rozgrzewka: 4,1KM E (4:59min/km)
ZB 12x40sec/90sec
Schłodzenie: 3,9KM E (5:01min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------


Jestem zdrów, albo chociaż tak mi się wydaje. Przekonam się o tym dopiero po badaniach za 2 tygodnie, ale ewidentnie diagnoza była prawidłowa, a leczenie zadziałało. Trzy miesiące... Ostatnio normalny bieg to Chomiczówka... Już mi we łbie się zatrybił taki odruch, że trening = ból i na razie czuję jakieś takie obrzydzenie do biegania, ale raczej odzwyczaję się od tego.

Jutro idę sprawdzić, o ile spadła mi forma. Ja oceniam się teraz na jakieś 38min/10k po dużych cierpieniach (na treningach jestem ociężały). Przy okazji sprawdzę, czy aby na pewno już ze mną wszystko w porządku. Mam zamiar to tym razem ukończyć!

Ależ jestem wściekły. Odkuję się. Zobaczycie.


Obrazek

Jeszcze o mnie usłyszycie :sss:
Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

14.05.2015
(ŚRODA)


Obrazek
GP Żoliborza - Bieg na 10KM

Trasa: 4 nawrotki, delikatne pofałdowania, 2 ciasne zakręty. "Pas Nadwiślański" wzdłuż lewobrzeżnej Wisły. Atestu brak, ale rzeczywiste 10KM.

Rozgrzewka: 1,7KM E (5:15min/km) + Przebieżki: 4x100/100

Wynik: 36:44 (3:40min/km)
Miejsce Open: 11/200-300?

Schłodzenie: 2KM R (5:54min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Obrazek

Ależ odczuwam satysfakcję :spoczko:
Myślałem, że oklapłem przez ten okres dochodzenia do siebie, a tu taka miła niespodzianka. Tak jak pisałem; myślałem, że jestem na poziomie 38/10k. Myliłem się. Jeżeli chodzi o te moje wczorajsze określenie formy, to nawet nie próbowałem być zachowawczy, a po prostu wysnułem pewien wniosek na podstawie ociężałości na treningach i % tętna na rozbieganiach. Na pewno brak mi teraz tlenu, a i mięśnie nie są przygotowane tak, jak być powinny. Niemniej jednak pozostaję na zadowalającym poziomie. Po takich zawirowaniach. Wciąż z anemią. Mogę się cieszyć.

Wyszedł równy bieg. Nie patrzyłem w ogóle na zegarek. Wolniejsze kilometry wynikały z uwarunkowań trasy, bo ja żadnego kryzysu nie odnotowałem. Rywale mi w końcówce uciekli, ale to dlatego, że byli zwyczajnie lepsi. Trochę się bałem przedobrzyć, mając w perspektywie ostatnie problemy z żołądkiem, ale nic się nie pojawiło. Może gdybym był bardziej pewny siebie, to bym urwał z 5-10sec. Nie ma co jednak gdybać, bo zabrakło raptem 12 sekund do życiówki.

Jestem zadowolony z biegu. Bardzo.
Należało mi się to po tym wszystkim.


Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

15.05.2015
(PIĄTEK)

Obrazek

10KM E (70%, 5:16min/km)
Przebieżki: 5x100/100
Rozciąganie - 20min
---------------------------


17.05.2015
(NIEDZIELA)


Obrazek
V Długodystansowy Bieg Szelkowski (10,5KM)

Rozgrzewka: 1,5KM E (5:49min/km)
Przebieżki: 4x100/100

Trasa: Wiejskie uliczki, jakich wiele w naszym kraju. Dwa lekkie podbiegi.
Warunki: WICHER

Wynik: 39:48 (3:49min/km)
Miejsce Open: 2/XX

Długie schłodzenie: 7,4KM E (5:07min/km)
---------------------------


Obrazek

W końcu musi mi się udać to wygrać!
Bardzo mały, kameralny bieg. Adekwatny do mojego poziomu.

Ja bym ten bieg spokojnie utrzymał po 3:40, bo trasa była nawet lepsza niż ta ze środy, ale wiatr mnie po prostu ściął z nóg. Do 6 kilometra biegłem bez zadyszki i bez jakichś problemów z mięśniami, ale otwartej przestrzeni pieprznął taki wiatr, że prawie stanąłem. Źle zrobiłem, bo próbowałem z nim na początku walczyć i się po prostu zakwasiłem tak, że potem przerżnąłem. Rywal był u mnie cały czas na plecach i w tym momeńcie mnie wyprzedził. Zobaczcie, ja przez dwa kilometry straciłem 40 sekund. To był potężny problem. Druga połowa dystansu ogólnie była wietrzna, ale te dwa kilometry były bardzo trudne. Udało mi się to przetrzymać i z czasem się nieco odrodziłem, nawet przestałem tracić do pierwszego, ale już było po ptokach. Facet wygrał uczciwie. Ja jednak jestem młodszy i z roku na rok lepszy, więc może w końcu będzie mi dane coś wygrać. Choćby na wsi :P Wierzę, że jeszcze dużo mogę się poprawić. Brak mi jedynie takiego życiowego spokoju, takiego poukładania, a co za tym idzie "równowagi".

Mimo wszystko cieszę się, że w ogóle było mi dane tam wystartować, że udało mi się wyzdrowieć na czas.

Chciałbym teraz sobie spokojnie potrenować. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio zrobiłem pełne długie wybieganie.

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

18~24.05.2015

Obrazek

19.05 (WTOREK)
19,1KM Easy (74%, 5:03min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


21.05 (CZWARTEK)
Rozgrzewka: 4KM E (5:03min/km)
MZB 14x40sec/90sec (86% średnie)
Schłodzenie: 4KM E (5:01)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


22.05 (PIĄTEK)
17,5KM E (74%, 5:01min/km)
Przebieżki: 5x100/100
Rozciąganie - 20min
---------------------------


24.05 (NIEDZIELA)
Rozgrzewka: 2KM Trucht (68%, 6:00min/km)
20KM BC2 (86%, 4:17min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Dobry tydzień. Na razie pozostanę przy czterech jednostkach, żeby dać sobie trochę czasu na wdrożenie się. Na razie żadnych bardzo intensywnych bodźców pokroju interwałów nie będzie, poczekam sobie. Zabaw biegowych nie znoszę, a drugich zakresów nie trawię. Czyli piękno biegania. Takie 20KM drugiego zakresu to już jednak kawał jednostki. Leciałem to po lekkim crossie (Park Młociny) z dwoma kumplami - było dużo raźniej. W sumie staram się sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek robiłem taki trening i chyba... Nie, nigdy chyba takowego nie robiłem. W tempie maratonu bym tego chyba dziś nie pociągnął na treningu, nie w tych warunkach.

CZAS POGIERCZYĆ W WIEDŹMINA 3!
(Kupiłem przedwczoraj i nie miałem kiedy nawet rozpakować :chlip: )


Obrazek

kekeke
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

25~31.05.2015

Obrazek

27.05 (ŚRODA)
14,3KM E (74%, 5:02min/km)
Przebieżki: 10x100/100
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Nie dało się wyjść we wtorek. Nie miałem już sił. Czasu zresztą też było niewiele.

29.05 (PIĄTEK)
Rozgrzewka: 4KM E (73%, 5:07min/km)
MZB: 10x40sec/90sec (86%)
Schłodzenie: 4KM E (78% lol, 5:00min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Rzeźnia. Ledwo dotarłem do domu. Po rozgrzewce byłem cały zalany potem, tętno wysoko, łapy oparte o kolana. Miałem już niby zawrócić do domu, ale postanowiłem spróbować zrobić chociaż kawałek tej zabawy biegowej. Ledwo, naprawdę ledwo. Zjarałem się na twarzy.

30.05 (SOBOTA)
Rozgrzewka: 1KM E (5:35min/km) + Przebieżki: 2x100/100

PUCHAR MARATONU WARSZAWSKIEGO:
Trasa (9,8k wg Garmina):
Krosowa, momentami grząsko, kilka niewielkich podbiegów, korzenie.
Wynik: 37:20 (3:49min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Obrazek

Duszno było. W sumie, to nie mam o czym tutaj napisać. Biegłem praktycznie cały dystans sam i biegłem sobie raczej równym tempem. Wiedziałem, że gościa przede mną nie dogonię (30sec różnicy) i tylko sobie kontrolowałem sytuację za sobą, żeby nie dać się nikomu wyprzedzić. Duszno było. Zalałem się potem, jak... jak coś, co się bardzo zalewa potem :nowiesz:

31.05 (NIEDZIELA)
22KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Musiałem wcześniej skończyć, bo słońce mnie już wykończyło. Odwodniłem się. Najgorsze jednak jest to, że skręciłem/nadwyrężyłem sobie kostkę. Opuchlizny brak, chodzić i biegać mogę, ale nie mogę jej obciążać pod pewnymi kątami - jeżeli jutro się nie poprawi, to trzeba będzie trochę wydać pieniążków u fizjo.

A propos wydawania pieniędzy na około-medyczne rzeczy:
Porozmawiałem sobie z kimś, kto zajmuję się fizjoterapią i jest użytkownikiem wkładek ortopedycznych. Jestem zainteresowany tematem. Ja mam jedną nogę dłuższą od drugiej (ta, każdy ma, ale ja mam z tego tytułu problemy) i podczas biegania, skutkuje to tym, że cholernie zaczyna mnie boleć pośladek. Fizjoterapia skupia się jedynie na owym skutku, a poza tym i tak 10-15min po zejściu z łóżka wszystko wraca do dawnego stanu, więc chyba skieruję się w tą stronę. Ja naprawdę mam problem z tą dupą. Nie da się tego rozciągnąć. Po prostu boli i wraz z dłuższym dystansem, tracę zakres ruchu jednej nogi. Każdy maraton odbywa się pod tym znakiem, a ja mam go już dość. Czas wydać trochę pieniędzy. Może to pomoże. Wpierw wizyta u specjalisty, czy w ogóle takowych dupereli potrzebuję, a potem badania i wystrugają mi wkładki pod wymiar. Cuda wianki. Może pomoże, chwytam się różnych rzeczy.


Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

01~04.06.2015

Obrazek

02.06 (WTOREK)
Rozgrzewka: 4KM (71%, 5:17min/km)
MZB: 17x40sec/90sec (84%)
Schłodzenie: 4KM (73%, 5:06min/km)


Ćwiczenia: 20min
Rozciąganie: 20min
---------------------------


Tego dnia srogo zmęczyłem mięśnie brzucha. Do dziś (piątek) mnie trzyma i nie mogę się schylać/śmiać itp :tonieja:

03.06 (ŚRODA)
8,2KM E (71%, 5:01min/km)
Rozciąganie: 20min
---------------------------


04.06 (CZWARTEK)
Ciężki kross.
22KM ok. BC2 (4:57min/km)
Rozciąganie: 20min
---------------------------


Bardzo ciężka i trudna technicznie trasa. Dużo podbiegów po piachach, pełno korzeni i bardzo ciasne zakręty. Wypieprzyłem się nawet. Znowu pojawił się problem - pierwszy raz miałem aż taki problem z pośladkiem. Po podbiegu z 20 kilometra uderzyło we mnie jakieś porażenie okolicy, na którą tak długo już narzekam - zaczęła mi drętwieć całą prawa noga. Musiałem wykorzystać pierwszy lepszy pretekst do zakończenia treningu. Nie mam złudzeń, w aktualnym stanie nie mam co nawet myśleć o biegach w ciężkim terenie. Wszelkie podbiegi, zbiegi, ostre zakręty, nierówności podłoża sprawiają, że mój problem pojawia się szybciej i z większą siłą.

Ten trening mnie trochę przestraszył. Muszę to naprawić, bo sytuacja robi się groźna.

Mój problem to tzw "Rwa portfelowa". Różni się od zwykłej rwy kulszowej tym, że źródłem jest mięsień gruszkowaty, a nie przepuklina w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Całe życie trzymam portfel w prawej kieszeni, więc może to też miało wpływ na pojawienie się tego nieszczęścia
:trup:

Obrazek

Obrazek powyżej dokładnie przedstawia rejon mojego problemu. Na łydkę jedynie nie narzekam jakoś specjalnie, choć już zaczynam czuć, że odcinek od pośladka do uda powoli schodzi niżej do zewnętrznej części łydki.

Byłem też niedawno u specjalisty, aby sprawdzić, czy aby nie potrzebuję wkładek ortopedycznych, że może stąd pochodzi mój problem. Wróciłem bez wkładek. Powiedziano mi, że "dawno takich zdrowych stóp nie widziałem". Rozłożenie obciążeń przez stopy jest prawie idealne - 49% i 51%. Po usłyszeniu, że ciepię na tą dolegliwość już kilka lat, to powiedziano mi, że powinienem się skierować się na USG odcinka pośladkowego. Jestem zapisany na środę do jakiejś - tak mi przynajmniej powiedziano - szychy w tej dziedzinie.

Jest tylko jeden sposób, abym mógł chwilowo poczuć ulgę:
Nauczyłem się odnajdywać to pasmo i za pomocą piłki tenisowej roluję/ugniatam/masuję to miejsce. Taki zabieg rozluźnia całe to pasmo na parę minut i poprawa jest wręcz natychmiastowa po raptem kilku ruchach piłką. Przed rozpoczęciem "zabawy z piłką" nie jestem w stanie unieść chorej nogi do kąta prostego, bo odczuwam ból, który mi nie pozwala podnieść jej wyżej (ból idzie przez pośladek, uda i aż do okolicy nad kolanem). Natomiast po "zabawie z piłką" mogę ją podnieść niemal tak samo, jak nogę zdrową. Gorzej, że wszystko wraca do poprzedniego stanu po kilku minutach. Cała prawa noga jest aktualnie w kiepskim stanie. Coś bardzo mocno jest tam spięte i chyba uciska jakiś nerw - coś jak ból zęba. Po USG będę wiedział więcej. Na razie pozostaje mi tylko rolowanie piłką, kur**sko mocne rolowanie, bo to pasmo jest całkiem spore - cholerstwo sprawia sporo bólu.

Jak na razie, to w pewnym stopniu jestem inwalidą.
Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

06.06.2015
(SOBOTA)


Obrazek

Rozgrzewka: 4KM E (71%, 5:15min/km)
TEMPO RUN: 8KM (88%, 3:50min/km)
Schłodzenie: 4KM E (73%, 4:58min/km)
Rozciąganie: 20min
---------------------------


Wyszedłem o 22. Zrobiło się dużo chłodniej, ale duchota pozostała. Po tempówce byłem cały mokry, no, lało się ze mnie :lalala: Wziąłem sobie dla ciekawości pulsometr, bo bardzo dawno nie robiłem odczytu na takich jednostkach. Wydaje mi się, że te kilka uderzeń na minutę było wyżej ze względu na warunki pogodowe.


07.06.2015
(NIEDZIELA)


Obrazek

17KM E (5:02min/km)
Rozciąganie: 20min
Ćwiczenia: 20min
---------------------------


U P A Ł.
Na oparach, ledwo się doczołgaliśmy z kumplem do auta. Na dodatek się jeszcze pogubiliśmy w lesie i nadrobiliśmy 3KM - świetny tajming. Dobrze, że kolega ma zwyczaj biegania z telefonem, bo bez gpsu byśmy pewnie trochę jeszcze pobłądzili.

Tydzień zamykam z 79,6KM.
Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3665
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

08~14.06.2015

Obrazek

10.06 (ŚRODA)
Grand Prix Żoliborza (15KM)


Rozgrzewka: 2,4KM E (5:21min/km) + 3 Przebieżki
Wynik: 57:20 (3:49min/km)
Schłodzenie: 1KM E (6:08min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Nie miałem w planach tego biegu. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nie mogłem wyjść we wtorek na trening i zrobiły mi się dwa wolne dni z rzędu, a jako że akurat w środę były niedaleko zawody, to pomyślałem, że warto skorzystać ze świeższych nóg, a przy okazji zrobić coś mocnego. Trasa była miejscami nieutwardzona, złożona z dwóch 7,5km pętli - bieg odbywał się prawie na tej samej trasie, co podczas Grand Prix Żoliborza na 10km (wpis z 13.05). Trasa neutralna, choć raczej wolniejsza od tej z Chomiczówki. Myślałem, że zdołam się zakręcić około swojej życiówki na 15km, ale było dla mnie za gorąco. Poza tym trochę przespałem środek biegu - nie było o co walczyć - a i pierwsze 2km nieco za szybko. Czas - jak na mnie - i tak dobry. Bieg mnie kosztował sporo sił.

11.06 (CZWARTEK)
11,7KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Na bardzo ciężkich nogach.

13.06 (SOBOTA)
Bieg Marszałka (10KM) - Sulejówek


Rozgrzewka: 4min (5:28min/km)
Wynik: 38:28 (3:51min/km)
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Jeżeli w środę było dla mnie za gorąco, to tego dnia byłem w istnym piecu. RZEŹNIA, a nie bieg. Było 32℃, a do tego ten odbijający się od asfaltu żar. Trasa była płaska, złożona z 3 pętli. Na pętli były ze 3-4 punkty ze zraszaczami i 2 punkty z wodą. Gdyby nie to, to bym chyba zemdlał. Absurdalnie trudne warunki do biegania, wręcz niebezpieczne. Cały czas powtarzałem, że zacznę bardzo wolno, a jak przyszło co do czego, to i tak poleciałem za szybko na te warunki. Tzn ja zacząłem wolno, ale jednak powinienem był zacząć jeszcze wolniej. Biegło się znośnie do 4km, a potem to już męczarnia. Ostatnio kilometr to po prostu śmierć w oczach i mroczki przed oczami. Taki dodatkowy pozytyw tego biegu jest taki, że się ładnie opaliłem :P Nie chce mi się sprawdzać, ale jest bardzo możliwe, że międzyczas na dychę ze środowej 15-stki był szybszy niż wynik z soboty.

Ale to wszystko nieważne, bo i tak nie chodziło tu o czasy i życiówki, a o klasyfikacje drużynową :)
Udało się zająć z klubem 3 miejsce i wykonaliśmy zadanie.


Obrazek

14.06 (NIEDZIELA)
20,5KM E (71%, 5:00min/km) + 2KM Przyśpieszenia (3:52, 3:47)
Łącznie 22,5KM.
Rozciąganie - 20min
---------------------------


Bardzo mi się nie chciało. Zmęczony byłem, a ten upał w ciągu dnia mi nie pomagał. Wyszedłem na trening jakoś o 22:30, a wróciłem po północy - było po prostu zbyt gorąco.

Wyszło jakoś 64KM w 4 jednostkach.
Ahoj


EDIT: Aha, jeszcze coś: Wracam na bieżnie. Chyba mogę już zacząć orać interwały.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
ODPOWIEDZ