iNFERNAL @2021 for SUB18 ☐ & SUB39 ☑
Moderator: infernal
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
1.06.2021r.
1600+1600+1000+1000+800
Dystans: 12.03 km
Czas: 53:54
Średnie tempo: 4:29 min/km
Średnie tętno: 169
Po dobrej 5tce, 10tce w 40 i 39 robiłem interwał by podbić jeszcze szybkość.
Przerwy 400m ~ 2-3min max.
Czasy: 5:39, 5:43, 3:34, 3:31, 2:50
2.06.2021r.
8k regen.
Dystans: 8.01 km
Czas: 43:56
Średnie tempo: 5:29 min/km
Średnie tętno: 143
Tup tup...
3.06.2021r.
Hill 10x200/200
Dystans: 15.02 km
Czas: 1:15:36
Średnie tempo: 5:02 min/km
Średnie tętno: 170
Siła biegowa.
4.06.2021r.
przerwa
5.06.2021r.
5k tempo@19
Dystans: 10.03 km
Czas: 47:42
Średnie tempo: 4:45 min/km
Średnie tętno: 165
Trzeci akcent w tygodniu, aby podbić maksymalnie formę. Bez trzymania się mocno tempa, raz jeden kilometr trochę wolniej raz szybciej. Finalnie 18:56 na takie 90% Temperatura jednak powoduje ogromne problemy w przypadku mojego organizmu.
6.06.2021r.
Tup tup
Dystans: 14.05 km
Czas: 1:21:31
Średnie tempo: 5:48 min/km
Średnie tętno: 140
Bez spiny, to był ciężki tydzień.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
7.06.2021r.
6x400/200
Dystans: 8.01 km
Czas: 36:54
Średnie tempo: 4:36 min/km
Średnie tętno: 169
Wiedziałem, że w sobotę ma być parkrun więc idealnie. Kilka mocnych tygodni za mną, ostatni był na podbicie więc teraz delikatny akcent. Bez zbędnych kilometrów.
8.06.2021r.
Tup tup
Dystans: 6.02 km
Czas: 33:53
Średnie tempo: 5:37 min/km
Średnie tętno: 138
I oglądamy mecz...
9.06.2021r.
6x400/200
Dystans: 8.02 km
Czas: 35:42
Średnie tempo: 4:27 min/km
Średnie tętno: 168
Powtórka z poniedziałku. Ostatnia zabawa przed sobotą.
10.06.2021r.
przerwa
11.06.2021r.
Easy + strides
Dystans: 5.02 km
Czas: 26:33
Średnie tempo: 5:17 min/km
Średnie tętno: 144
Luźno i cztery przebieżki.
12.06.2021r.
Parkrun
Dystans: 5.01 km
Czas: 19:11
Średnie tempo: 3:49 min/km
Średnie tętno: 195
I co tu dużo pisać. Miałem tak zajebiste trening, tak mocne. Podbijające nie tylko formę fizyczną, ale i moralną a tutaj klapa. Totalna. Od początku czułem, że to nie będzie mój dzień. Słońce dawało mi się w znaki. Wiem, że inni mają takie same warunki ale ja się przegrzewam w chwilę... Na treningu, solo łamałem 19 minut... Wytrzymałość dawała mi 10k poniżej 39 a tutaj... Szkoda pisać.
199 tętno od nawrotu, 204 pod koniec.... Z paska.
Więc chyba nowy HR Max.
13.06.2021r.
Niedziela wolna.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
14.06.2021r.
10k + 10x100/100
Dystans: 12.01 km
Czas: 58:55
Średnie tempo: 4:54 min/km
Średnie tętno: 158
Czułem się dobrze...
15.06.2021r.
Chory...
Dystans: 8.01 km
Czas: 43:58
Średnie tempo: 156 (!)
I tego dnia już nie powinienem był wychodzić biegać. Czułem się źle. Kaszel, ból gardła, zatkany nos.
Wróciłem to jeszcze zacząłem mieć gorączkę i dreszcze...
16-17.06.2021r.
Do wszystkie doszło jeszcze gardło i problemy z przełykaniem śliny.
18.06.2021r.
Chory... v2
Dystans: 8.02 km
Czas: 40:16
Średnie tempo: 5:01 min/km
Średnie tętno: 158
Na dupie nie mogę usiedzieć. Dalej się czułem jak kupa, ale potrzebowałem ruszyć się. Cokolwiek...
19.06.2021r.
Końcówka choroby + alergia + goruncz = 10k + 10x100/100
Dystans: 12.21 km
Czas: 59:01
Średnie tempo: 4:50 min/km
Średnie tętno: 174 (!)
Tętno przy takim tempie samo za siebie mówi. Chyba powinienem w tym tygodniu w ogóle nie biegać i w końcu wykurować się do końca, a tak ciągnie się to za mną... Brak słów.
20.06.2021r.
Co za tydzień. Wolna niedziela. 33 C, topie się w domu a co dopiero jakbym miał wyjść na zewnątrz. A jeszcze trening zrobić. Straciłem nadzieję na formę, na cokolwiek obecnie. Czas chyba wrócić do człapania.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
Miesiąc przerwy od ostatniego wpisu i nie wracam z dobrymi nowinami...
Zluzowałem głowę, zmniejszyłem ilość treningów biegowych i zacząłem jeździć na rowerze. Nowy ja......
ROWER
21.06.2021r.
Dystans: 31.01 km
Czas: 1:13:46
Średnie tempo: 25.2km/h
No i fajnie.
21.06.2021r.
Żwawe 8k
Dystans: 8.03 km
Czas: 36:17
Średnie tempo: 4:31 min/km
Średnie tętno: 170
Wieczorem wyszedłem potupać trochę szybciej.
22.06.2021r.
5k + 1k + 3x200/200
Dystans: 12.02 km
Czas: 54:51
Średnie tempo: 4:34 min/km
Średnie tętno: 168
Serce nie chciało szybciej bić, ja jak zwykle nie potrafię biegać gdy jest ciepło.
20:11 z trudem. Kilometr w 3:29, a potem 200tki....
23-24.06.2021r.
Zniechęcenie.
25.06.2021r.
BS + 3PB
Dystans: 5.01 km
Czas: 24:45
Średnie tempo: 4:56 min/km
Średnie tętno: 153
Wyszedłem w piątek sobie pobiegać.
26-27.06.2021r.
Wesele + Poprawiny.
Zluzowałem głowę, zmniejszyłem ilość treningów biegowych i zacząłem jeździć na rowerze. Nowy ja......
ROWER
21.06.2021r.
Dystans: 31.01 km
Czas: 1:13:46
Średnie tempo: 25.2km/h
No i fajnie.
21.06.2021r.
Żwawe 8k
Dystans: 8.03 km
Czas: 36:17
Średnie tempo: 4:31 min/km
Średnie tętno: 170
Wieczorem wyszedłem potupać trochę szybciej.
22.06.2021r.
5k + 1k + 3x200/200
Dystans: 12.02 km
Czas: 54:51
Średnie tempo: 4:34 min/km
Średnie tętno: 168
Serce nie chciało szybciej bić, ja jak zwykle nie potrafię biegać gdy jest ciepło.
20:11 z trudem. Kilometr w 3:29, a potem 200tki....
23-24.06.2021r.
Zniechęcenie.
25.06.2021r.
BS + 3PB
Dystans: 5.01 km
Czas: 24:45
Średnie tempo: 4:56 min/km
Średnie tętno: 153
Wyszedłem w piątek sobie pobiegać.
26-27.06.2021r.
Wesele + Poprawiny.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
28.06.2021r.
"Biegam se"
Dystans: 10.02 km
Czas: 55:26
Średnie tempo: 5:32 min/km
Średnie tętno: 134
Wyszedłem sobie pobiegać.
ROWER
29.06.2021r.
Dystans: 31.01 km
Czas: 1:19:22
Średnie tempo: 23.5km/h
Średnie tętno: 143
Fajnie się jeździ.
30.06.2021r.
12km w tym 1km szybciej
Dystans: 12.01 km
Czas: 57:24
Średnie tempo: 4:47 min/km
Średnie tętno: 161
Czemu akurat tak? Chciałem się przewentylować. Z biegu 3:20.
1.07.2021r.
1km + 10km + 1km
Dystans: 12.06 km
Czas: 50:40
Średnie tempo: 4:12 min/km
Średnie tętno: 181
Chciałem się sprawdzić jak zareaguje na temperatura, ale umiarkowaną. Wyszedłem koło 18. Miałem iść na rower, ale finalnie poszedłem biegać. Ciągły dycha w 39:23, solo. Chciałem by bieganie poniżej 40 minut stało się normalnością, by to był stał to mój punkt wyjściowy. Nie jest tak do końca, bo to i tak sporo mnie kosztował ten trening. Z drugiej strony, stwierdziłem że niedaleko jest bieg kończący grandprix. Z powodu dwóch wesel nie mogłem wziąć udziału w dwóch biegach. Finalnie więc postanowiłem pobiec/przebiec się ten ostatni. Byłem z siebie zadowolony, ale nie wiedziałem jeszcze na co się piszę. Czy to będzie "warta gra świeczki".
2.07.2021r.
Breakkkk..........
3.07.2021r.
Wybieganie, a co!
Dystans: 20.02 km
Czas: 1:52:55
Średnie tempo: 5:38 min/km
Średnie tętno: 185
Wyszedłem sobie potupać w weekend.
4.07.2021r.
10k w tym 3 PB
Dystans: 10.02 km
Czas: 51:40
Średnie tempo: 5:09 min/km
Średnie tętno: 154
Był czas to poszedłem pobiegać.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
ROWER
5.07.2021r.
Dystans: 30.07 km
Czas: 1:10:33
Średnie tempo: 25.6km/h
Średnie tętno: 146
Całkiem sprawnie jak na mnie i moją jazdę.
6.07.2021r.
Wolne.
7.07.2021r.
8k+10x100/100
Dystans: 10.02 km
Czas: 51:33
Średnie tempo: 5:09 min/km
Średnie tętno: 153
Już przed wyjściem na trening odczuwałem tutaj solidny dyskomfort, ale słowo się rzekło i 11.07 czekał mnie start na dystansie 10km. W trakcie biegu po dogrzaniu się zero problemów.
8.07.2021r.
...
No i bach.... Coś wysiadło. Miał być jakiś cięższy akcent przed startem, ale niestety.
Po 100m wiedziałem, że to koniec biegania. Nie należę raczej do tych co by dyskomforcie przerywają trening, ale tutaj już był ból przeszywający i pulsujący jednocześnie. Wróciłem, przebrałem się i pojechałem na saune....
9.07.2021r.
Przerwa.
10.07.2021r.
BS w tym 3PB
Dystans: 5.01 km
Czas: 26:59
Średnie tempo: 5:23 min/km
Średnie tętno: 150
Niby była delikatna poprawa, ale nieznaczna. Wyszedłem dzień przed zawodami się przewietrzyć...
Tak więc, dwa razy wyszedłem pobiegać przed startem. Forma już od 4 miesięcy nie taka. Problem z bieganiem jest mocno realny. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B.....
5.07.2021r.
Dystans: 30.07 km
Czas: 1:10:33
Średnie tempo: 25.6km/h
Średnie tętno: 146
Całkiem sprawnie jak na mnie i moją jazdę.
6.07.2021r.
Wolne.
7.07.2021r.
8k+10x100/100
Dystans: 10.02 km
Czas: 51:33
Średnie tempo: 5:09 min/km
Średnie tętno: 153
Już przed wyjściem na trening odczuwałem tutaj solidny dyskomfort, ale słowo się rzekło i 11.07 czekał mnie start na dystansie 10km. W trakcie biegu po dogrzaniu się zero problemów.
8.07.2021r.
...
No i bach.... Coś wysiadło. Miał być jakiś cięższy akcent przed startem, ale niestety.
Po 100m wiedziałem, że to koniec biegania. Nie należę raczej do tych co by dyskomforcie przerywają trening, ale tutaj już był ból przeszywający i pulsujący jednocześnie. Wróciłem, przebrałem się i pojechałem na saune....
9.07.2021r.
Przerwa.
10.07.2021r.
BS w tym 3PB
Dystans: 5.01 km
Czas: 26:59
Średnie tempo: 5:23 min/km
Średnie tętno: 150
Niby była delikatna poprawa, ale nieznaczna. Wyszedłem dzień przed zawodami się przewietrzyć...
Tak więc, dwa razy wyszedłem pobiegać przed startem. Forma już od 4 miesięcy nie taka. Problem z bieganiem jest mocno realny. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B.....
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
11.07.2021r.
VI Polska Biega w Tarchałach
Czas netto: 39:54
Średnie tempo: 3:59 min/km
Średnie tętno: -
M16-29: 1
Nie bardzo wiem od czego zacząć. Waham się, czy w ogóle chce pisać tą relację. Szczerze mówiąc...jestem zmieszany. Zrealizowałem w tym biegu założenie mimo ogromnych kryzysów które pojawiały się raz za razem. Wygrałem kategorie wiekową (niezamierzenie) co zawsze mnie niezmiernie cieszy i cieszyło gdy stałem tego dnia na podium. Tylko z drugiej strony barykady dzisiaj mija już drugi dzień, a już wiem że też nie pójdę pobiegać czy rower. W sumie już czwartek, bo trochę tą relacje piszę i jest już lepiej. Lepiej, ale na sport nadal nie ma szans. Nie cieszy mnie ten wypoczynek.....
Do miejscowości Tarchały Wielkie mam 30minut samochodem, więc nie była to podróż życia. Przed wyjazdem oczywiście zaliczony toitoi chyba z czterokrotnie bo mimowolnie i tak się stresowałem. Na śniadanie jak to zwykle już mam w zwyczaju - kawa - przerwa - ciemny chleb z cukrem czyt. nutellą. Dwie małe kromki. Ubrany już i gotowy wyjechałem 20minut po godzinie 10. Start przewidywany był na godzinę punkt 12:00 Idealnie by się usmażyć, przy temperaturze 27 C. Beton jak to komentator stwierdził, nagrzany był prawie do 50 stopni. Dodam, że w ciągu 10000 metrów nie było ani jednego odcinka w cieniu. Czy tak ciężko zorganizować bieg o kilka godzin wcześniej? Ja rozumiem, że dzieci i młode roczniki mają starty wcześniej, ale czy nie lepiej byłoby zamienić to? Nie muszę chyba tutaj wszystkich uświadamiać, ale może ktoś przypadkowo czyta mojego bloga po raz pierwszy - jestem beznadziejny jeśli chodzi o wytrzymywanie wysokiej temperatury jak spaceruje, a co dopiero jak biegam. Przegrzewam się szybciej, niż niektórzy się dopiero rozpoczynają się rozgrzewać.
Spotkałem kilka znajomych twarzy, ale też i kilku znajomych biegaczy. Wszyscy zdziwieni co się stało, że wybrałem się na ten bieg. Tutaj w ramach wyjaśnienia jest to jedno z dwóch większych Grandprix które rozgrywa się tutaj w okolicy i był to w sumie trzeci ostatni bieg z tej serii. Na dwóch poprzednich biegach nie byłem, ponieważ w obu miałem termin wesel na których byłem. Pogadane, jeden mówi że będzie próbował złamać 40min po razy pierwszy, drugi chce pobiec na 40 a jeszcze inny - Robert z którym często trenowałem za wiosny leci na okolicę poniżej 39. Wiedziałem, że ja od życiówki muszę odjąć 1,5minut jak nic. Mi takie warunki nie służą. Na styk w moim przypadku wychodzi 40minut. Skwar niesamowity z nieba się leje, ale postanowione. Lecę z nimi. Rozdzielamy się jednak każdy w swoją drogą stronę, na rozgrzewkę. Wykonałem trochę ponad 2 kilometry i kilka przebieżek. Coś tam bardziej dynamicznego stretchu, ale bez żadnej przesady. Achilles zaczął się odzywać, ale tłumiłem go starając się chłonąć atmosferę. Biegaczy około 200. Trasa jedna pełna petlą 10km z jedną nawrotka 180.
O tak wyglądała:
Ustawiony na starcie znajduję ich gdzieś w 3-4 rzędzie. Ruszamy.
1km
Biegniemy prosto (patrz mapka w kierunku Tarchały małe).Odczuwam dyskomfort, ale nie ma takiego dramatu jak był jeszcze 4 dni wcześniej. Jestem w stanie biec. 3:55 2km
Ciągle na plecach dwójki kolegów. Czuje, że się zagrzałem. 3:52
3km
Skręt w lewo, ale ciągle jesteśmy prowadzeni ulicami które po prostu zostały całkowicie zamknięte. Małe miejscowości, więc nie dziw że jest taka możliwość. Fajnie. 4:00
4km
Robi się już cholernie ciężko. Aczkolwiek dwójka przede mną zwolniła a ja wyprzedziłem ich. Wydaje mi się, że oni wyrównali tempo tak jak w przypadku poprzedniego kilometra. Ja stwierdzam, że lecę swoim rytmem. 3:55
5km
Niby 3:52, ale już tutaj zaczynam umierać. Żałuję że nie miałem pasa bo coś czuję iż 202 hr zostało przebite. Za mną dwójka kolegów parę metrów, przede mną grupa która zaczyna przyspieszać pod 39 z kolegą Robertem. No nic, muszę lecieć jak to stwierdziłem swoim rytmem. Już tylko połowa, już tylko druga połowa.
6km
Mniej niż połowa.
7km
Podbieg.... Całkiem solidny, zwalniam dość znacząco. Czuję, że chłopaki się zbliżają, bo grupa z przodu już mocno znikła mi z widoku. Próbuje coś wykrzesać z siebie i ratuje jeszcze zbliżone tempo 4:03 !
8km
Wyprzedza mnie ta dwójka..... Morale wysiadają, mam ochotę się zatrzymać tym bardziej że obok przebiegam i widzę mete. 4:09 !
9km
Niech to się kończy. Meczę się już nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zawsze twierdzę, że głowę mam mocną ale jakie mnie czarne myśli przechodziły. Bach, nawrotka 180. Niby już powoli powrót i meta zaraz, ale nie mam sił przyspieszyć. Widzę chłopaków, mocno nie odeszli ale chyba źle rozłożyłem siły. Nie, dobrze rozłożyłem bo i tak bym się przegrzał. 4:07 !
10km
Niby tempo 3:45, walczę i próbuje dojść ich ale Jacek który pierwszy raz łamał 40min jest w dobrej formie. Tomek który natomiast ma zbliżoną życiówki do mojej nie rwie. Dobiegam go i stwierdzam, że polecę równym z nim tempem już. Patrzę na zegarek, ale widzę że jednak jest jeszcze szansa na uratowanie 40tki. Wciskam gaz zejście do 3:10 i lecę. Złamane, choć tempo ostatniego kilometra w 3:59 - jeszcze 300metrów przed nawrotem konsekwencje zwolnienia.
Na mecie się położyłem na glebę od razu. W głowie mi się kręciło. Czułem, że będę wymiotował. Od razu podleciała do mnie służba medyczna w kwestii pomocy. Jedne z biegaczy był pierwszy i pomógł mi wstać. Odpowiedziałem służbie, że dalej sobie poradzę. Generalnie pominąłem w powyższej relacji, ale punktów z wodą było chyba z 6 więc zadbali o to. Za każdym razem polewałem się po głowie i karku. Z dwa razy małe łyki się napiłem.
Powiem, a w sumie napisze tak: Ten bieg, wynik kosztował mnie więcej niż 38:36. Trochę się rozpisałem, ale to jakie miałem kryzysy podczas biegu fizyczne czy mentalnie to ciężko ująć słowami.
Posiłek regeneracyjny wleciał jak złoto. Długo nie trzeba było czekać na wręczanie nagród, a że Robert miał otrzymać pierwsze miejsce w kategorii M50 to mówię poczekam chwilę jeszcze. Kobiety kobiety nagle faceci M16-29 i czyta w pierwszej kolejności zwycięzcę i się okazuje że to ja. Chwile potem dopiero przyszedł SMS, a ja takie zdziwienie. No to
idę... Statuetka spoko.
Czy było warto ? Wyłapałem kontuzje, ale o niej już tutaj bo wpis zbyt długi.
Mam teraz postój. Przymusowy. Napisałbym, że to dobrze bo przynajmniej nie latam mimo roztrenowania.
Chce wierzyć, że za tydzień wrócę. Zacznę budować bazę podczas tych upałów i zrobię jeszcze lepszą formę na jesień. Liczę, że uda się pobić życiówkę na 10k i złamać 18minut. Czy się uda? To już dopiero na jesień wyjdzie....
Mam taką nadzieję.
VI Polska Biega w Tarchałach
Czas netto: 39:54
Średnie tempo: 3:59 min/km
Średnie tętno: -
M16-29: 1
Nie bardzo wiem od czego zacząć. Waham się, czy w ogóle chce pisać tą relację. Szczerze mówiąc...jestem zmieszany. Zrealizowałem w tym biegu założenie mimo ogromnych kryzysów które pojawiały się raz za razem. Wygrałem kategorie wiekową (niezamierzenie) co zawsze mnie niezmiernie cieszy i cieszyło gdy stałem tego dnia na podium. Tylko z drugiej strony barykady dzisiaj mija już drugi dzień, a już wiem że też nie pójdę pobiegać czy rower. W sumie już czwartek, bo trochę tą relacje piszę i jest już lepiej. Lepiej, ale na sport nadal nie ma szans. Nie cieszy mnie ten wypoczynek.....
Do miejscowości Tarchały Wielkie mam 30minut samochodem, więc nie była to podróż życia. Przed wyjazdem oczywiście zaliczony toitoi chyba z czterokrotnie bo mimowolnie i tak się stresowałem. Na śniadanie jak to zwykle już mam w zwyczaju - kawa - przerwa - ciemny chleb z cukrem czyt. nutellą. Dwie małe kromki. Ubrany już i gotowy wyjechałem 20minut po godzinie 10. Start przewidywany był na godzinę punkt 12:00 Idealnie by się usmażyć, przy temperaturze 27 C. Beton jak to komentator stwierdził, nagrzany był prawie do 50 stopni. Dodam, że w ciągu 10000 metrów nie było ani jednego odcinka w cieniu. Czy tak ciężko zorganizować bieg o kilka godzin wcześniej? Ja rozumiem, że dzieci i młode roczniki mają starty wcześniej, ale czy nie lepiej byłoby zamienić to? Nie muszę chyba tutaj wszystkich uświadamiać, ale może ktoś przypadkowo czyta mojego bloga po raz pierwszy - jestem beznadziejny jeśli chodzi o wytrzymywanie wysokiej temperatury jak spaceruje, a co dopiero jak biegam. Przegrzewam się szybciej, niż niektórzy się dopiero rozpoczynają się rozgrzewać.
Spotkałem kilka znajomych twarzy, ale też i kilku znajomych biegaczy. Wszyscy zdziwieni co się stało, że wybrałem się na ten bieg. Tutaj w ramach wyjaśnienia jest to jedno z dwóch większych Grandprix które rozgrywa się tutaj w okolicy i był to w sumie trzeci ostatni bieg z tej serii. Na dwóch poprzednich biegach nie byłem, ponieważ w obu miałem termin wesel na których byłem. Pogadane, jeden mówi że będzie próbował złamać 40min po razy pierwszy, drugi chce pobiec na 40 a jeszcze inny - Robert z którym często trenowałem za wiosny leci na okolicę poniżej 39. Wiedziałem, że ja od życiówki muszę odjąć 1,5minut jak nic. Mi takie warunki nie służą. Na styk w moim przypadku wychodzi 40minut. Skwar niesamowity z nieba się leje, ale postanowione. Lecę z nimi. Rozdzielamy się jednak każdy w swoją drogą stronę, na rozgrzewkę. Wykonałem trochę ponad 2 kilometry i kilka przebieżek. Coś tam bardziej dynamicznego stretchu, ale bez żadnej przesady. Achilles zaczął się odzywać, ale tłumiłem go starając się chłonąć atmosferę. Biegaczy około 200. Trasa jedna pełna petlą 10km z jedną nawrotka 180.
O tak wyglądała:
Ustawiony na starcie znajduję ich gdzieś w 3-4 rzędzie. Ruszamy.
1km
Biegniemy prosto (patrz mapka w kierunku Tarchały małe).Odczuwam dyskomfort, ale nie ma takiego dramatu jak był jeszcze 4 dni wcześniej. Jestem w stanie biec. 3:55 2km
Ciągle na plecach dwójki kolegów. Czuje, że się zagrzałem. 3:52
3km
Skręt w lewo, ale ciągle jesteśmy prowadzeni ulicami które po prostu zostały całkowicie zamknięte. Małe miejscowości, więc nie dziw że jest taka możliwość. Fajnie. 4:00
4km
Robi się już cholernie ciężko. Aczkolwiek dwójka przede mną zwolniła a ja wyprzedziłem ich. Wydaje mi się, że oni wyrównali tempo tak jak w przypadku poprzedniego kilometra. Ja stwierdzam, że lecę swoim rytmem. 3:55
5km
Niby 3:52, ale już tutaj zaczynam umierać. Żałuję że nie miałem pasa bo coś czuję iż 202 hr zostało przebite. Za mną dwójka kolegów parę metrów, przede mną grupa która zaczyna przyspieszać pod 39 z kolegą Robertem. No nic, muszę lecieć jak to stwierdziłem swoim rytmem. Już tylko połowa, już tylko druga połowa.
6km
Mniej niż połowa.
7km
Podbieg.... Całkiem solidny, zwalniam dość znacząco. Czuję, że chłopaki się zbliżają, bo grupa z przodu już mocno znikła mi z widoku. Próbuje coś wykrzesać z siebie i ratuje jeszcze zbliżone tempo 4:03 !
8km
Wyprzedza mnie ta dwójka..... Morale wysiadają, mam ochotę się zatrzymać tym bardziej że obok przebiegam i widzę mete. 4:09 !
9km
Niech to się kończy. Meczę się już nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zawsze twierdzę, że głowę mam mocną ale jakie mnie czarne myśli przechodziły. Bach, nawrotka 180. Niby już powoli powrót i meta zaraz, ale nie mam sił przyspieszyć. Widzę chłopaków, mocno nie odeszli ale chyba źle rozłożyłem siły. Nie, dobrze rozłożyłem bo i tak bym się przegrzał. 4:07 !
10km
Niby tempo 3:45, walczę i próbuje dojść ich ale Jacek który pierwszy raz łamał 40min jest w dobrej formie. Tomek który natomiast ma zbliżoną życiówki do mojej nie rwie. Dobiegam go i stwierdzam, że polecę równym z nim tempem już. Patrzę na zegarek, ale widzę że jednak jest jeszcze szansa na uratowanie 40tki. Wciskam gaz zejście do 3:10 i lecę. Złamane, choć tempo ostatniego kilometra w 3:59 - jeszcze 300metrów przed nawrotem konsekwencje zwolnienia.
Na mecie się położyłem na glebę od razu. W głowie mi się kręciło. Czułem, że będę wymiotował. Od razu podleciała do mnie służba medyczna w kwestii pomocy. Jedne z biegaczy był pierwszy i pomógł mi wstać. Odpowiedziałem służbie, że dalej sobie poradzę. Generalnie pominąłem w powyższej relacji, ale punktów z wodą było chyba z 6 więc zadbali o to. Za każdym razem polewałem się po głowie i karku. Z dwa razy małe łyki się napiłem.
Powiem, a w sumie napisze tak: Ten bieg, wynik kosztował mnie więcej niż 38:36. Trochę się rozpisałem, ale to jakie miałem kryzysy podczas biegu fizyczne czy mentalnie to ciężko ująć słowami.
Posiłek regeneracyjny wleciał jak złoto. Długo nie trzeba było czekać na wręczanie nagród, a że Robert miał otrzymać pierwsze miejsce w kategorii M50 to mówię poczekam chwilę jeszcze. Kobiety kobiety nagle faceci M16-29 i czyta w pierwszej kolejności zwycięzcę i się okazuje że to ja. Chwile potem dopiero przyszedł SMS, a ja takie zdziwienie. No to
idę... Statuetka spoko.
Czy było warto ? Wyłapałem kontuzje, ale o niej już tutaj bo wpis zbyt długi.
Mam teraz postój. Przymusowy. Napisałbym, że to dobrze bo przynajmniej nie latam mimo roztrenowania.
Chce wierzyć, że za tydzień wrócę. Zacznę budować bazę podczas tych upałów i zrobię jeszcze lepszą formę na jesień. Liczę, że uda się pobić życiówkę na 10k i złamać 18minut. Czy się uda? To już dopiero na jesień wyjdzie....
Mam taką nadzieję.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
- infernal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3330
- Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
- Życiówka na 10k: 38:36
- Życiówka w maratonie: 3:42
- Lokalizacja: Kalisz
No to już chyba można powiedzieć, a w sumie napisać że nie wyjdzie...... Niestety, noga dalej nie domaga. Po konsultacji z fizjo zastałem informację, że najpewniej jest to zapalenie a tutaj w sumie rozwiązanie będzie by dalej nie biegać. Niestety, okładanie lodem, rozciągania, rolowanie czy po prostu przerwa ponad 1,5 tygodniowa nie poskutkowały. Ból i tak nawraca się, zwłaszcza przy mocniejszych jednostkach treningowych. Więc nawet trening pod krótkie dystanse, szybkie bieganie odpada.
Miał być wielki rok. Są momenty, że myślę o trenowaniu to finalnie pogodziłem się z tym.
4 lata biegania i trenowania zleciały. Wiele wzlotów i upadków....
7.08.2021r.
III Kaliski Półmaraton Nocny Bursztynowa Hellena
Tylko dlatego, że byłem wcześniej zapisany jako pacemaker i dostałem się, postanowiłem wystartować. Forma nie wyzerowała się kompletnie, biegło się relatywnie dobrze....jeśli chodzi o oddech.
Achilles przez pierwsze dwa kilometry potrzebował się "dogrzać", po czym ból nie występował aż tak bardzo. Jedynie od czasu do czasu aktywował się pulsujący. Jako zając po raz trzeci. Trochę trasa się dłuższa okazała, a szedłem równiutko. Zamiast 4:58 wyszło średnie 4:56. Ci co mieli złamać, zrobili to w piękny stylu. Uśmiech, zadowolenie czy podziękowania. Lepsza niż niejedno moje PB.
Jest milion myśli, które chciałbym przekazać ale niestety. Pozostaje mi szuranie, bo tylko wtedy nie odczuwam znaczącego bólu.... Stąd czasami wyjdę się trochę potuptać co widać na strava.
Dzięki wszystkim.
Miał być wielki rok. Są momenty, że myślę o trenowaniu to finalnie pogodziłem się z tym.
4 lata biegania i trenowania zleciały. Wiele wzlotów i upadków....
7.08.2021r.
III Kaliski Półmaraton Nocny Bursztynowa Hellena
Tylko dlatego, że byłem wcześniej zapisany jako pacemaker i dostałem się, postanowiłem wystartować. Forma nie wyzerowała się kompletnie, biegło się relatywnie dobrze....jeśli chodzi o oddech.
Achilles przez pierwsze dwa kilometry potrzebował się "dogrzać", po czym ból nie występował aż tak bardzo. Jedynie od czasu do czasu aktywował się pulsujący. Jako zając po raz trzeci. Trochę trasa się dłuższa okazała, a szedłem równiutko. Zamiast 4:58 wyszło średnie 4:56. Ci co mieli złamać, zrobili to w piękny stylu. Uśmiech, zadowolenie czy podziękowania. Lepsza niż niejedno moje PB.
Jest milion myśli, które chciałbym przekazać ale niestety. Pozostaje mi szuranie, bo tylko wtedy nie odczuwam znaczącego bólu.... Stąd czasami wyjdę się trochę potuptać co widać na strava.
Dzięki wszystkim.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)