Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
17~21.06.2014
17.06 (WT):
3,1KM E (4:48min/km)
R 20x200/200 T (36~39sec)
0,8KM E (5:16min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Trening na Agrykoli. Skończyłem bardzo późno, gdzieś około 22 i schodziłem ze stadionu jako jeden z ostatnich.
18.06 (ŚR):
8,2KM E (4:52min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Też bardzo późno. Wyszedłem około 23.
19.06 (CZW):
2,7KM E (5:40min/km)
Interwały 8x1000/400 (3:33 3:38 3:34 3:40 3:34 3:36 3:32 3:36)
Rozciąganie - 60min
----------------------------
Agrykola, ale tym razem około 18. Mocno wiało. Dawno się tak nie spociłem przy rozciąganiu. Coś mi śmierdzi z tym przerwami, wydają mi się zdecydowanie za długie. Nie chce mi się już tego sprawdzać. Edit: Już wszystko jasne - odbiłem kapkę na trawę, aby skoczyć po wodę.
20.06 (PT):
10,1KM E (4:57min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Wróciłem po 24.
21.06 (SOB):
Już się nawet ubrałem, ale uderzył we mnie taki sen... Poćwiczę sobie i idę spać. Jutro pewnie wstanę kapkę wcześniej i zrobię jakieś poważniejsze wybieganie.
Ogólnie rzecz ujmując, mam delikatne problemy ze snem. Muszę się czym prędzej przestawić, bo długo tego nie wytrzymam, a już teraz nie jest mi łatwo. Sypiam w nocy po 4h i odsypiam drugie tyle w ciągu dnia
Ahoj
17.06 (WT):
3,1KM E (4:48min/km)
R 20x200/200 T (36~39sec)
0,8KM E (5:16min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Trening na Agrykoli. Skończyłem bardzo późno, gdzieś około 22 i schodziłem ze stadionu jako jeden z ostatnich.
18.06 (ŚR):
8,2KM E (4:52min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Też bardzo późno. Wyszedłem około 23.
19.06 (CZW):
2,7KM E (5:40min/km)
Interwały 8x1000/400 (3:33 3:38 3:34 3:40 3:34 3:36 3:32 3:36)
Rozciąganie - 60min
----------------------------
Agrykola, ale tym razem około 18. Mocno wiało. Dawno się tak nie spociłem przy rozciąganiu. Coś mi śmierdzi z tym przerwami, wydają mi się zdecydowanie za długie. Nie chce mi się już tego sprawdzać. Edit: Już wszystko jasne - odbiłem kapkę na trawę, aby skoczyć po wodę.
20.06 (PT):
10,1KM E (4:57min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Wróciłem po 24.
21.06 (SOB):
Już się nawet ubrałem, ale uderzył we mnie taki sen... Poćwiczę sobie i idę spać. Jutro pewnie wstanę kapkę wcześniej i zrobię jakieś poważniejsze wybieganie.
Ogólnie rzecz ujmując, mam delikatne problemy ze snem. Muszę się czym prędzej przestawić, bo długo tego nie wytrzymam, a już teraz nie jest mi łatwo. Sypiam w nocy po 4h i odsypiam drugie tyle w ciągu dnia
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
22.06.2014
20KM E (4:56min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Nuda.
24.06.2014
14,6KM E (4:58min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Wspólnie z kolegą.
25.06.2014
1,6KM E (5:21min/km)
4x2000/600m Trucht:
2KM 7:22 (3:41min/km)
4KM 7:14 (3:37min/km)
6KM 7:14 (3:37min/km)
8KM 7:20 (3:40min/km)
0.8KM E (5:26min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Trening na Agrykoli. Byłem dość zmęczony, przez co jakoś długo zbierałem się w sobie, aby zacząć pierwsze powtórzenie. Na pierwszym okrążeniu byłem nieco ospały, ale potem już jakoś poszło. O ile dobrze spojrzałem, to ostatni raz dwójki biegałem ponad miesiąc temu (07.05), i to na 800m przerwie w truchcie. Tempa poszczególnych odcinków były wtedy jednak słabsze, a i tamten trening był cięższy od tego dzisiejszego. Chyba idzie ku lepszemu. Naprawdę muszę coś bazgrnąć odnośnie Hyperspeed'ów...
Z ciekawszych rzeczy, to wygrałem start w Półmaratonie PWZ im. Janusza Kusocińskiego.
Śmieszne jest jednak to, że wziąłem udział w konkursie poniekąd nieświadomie Traktuję to jako znak od losu. Dwa lata temu udało mi się podczas tego półmaratonu pobiec jeden z lepszych biegów w "karierze". Pobiegłem wtedy 1:26, po solidnej walce z rywalami i z wzięciem na siebie pewnego ryzyka taktycznego. Wtedy też zdobyłem pierwszą w życiu statuetkę, oraz możliwość stanięcia na pudle. Tamta statuetka do dziś jest dla mnie najbardziej wartościowa (Ah, ci żałośni amatorzy). Pamiętam, że cały tamten półmaraton biegłem na plecach pewnej dziewczyny (za cholerę nie byłem w stanie jej wtedy dorównać), dziewczyny, którą nie tak dawno, podczas maratonu w Krakowie, wyprzedziłem przed połówką. Jestem świadom tego, że poziom jest już jednak dużo wyższy niż wtedy, ale na pewno solidnie się przygotuję do tych zawodów i spróbuję zawalczyć o życiówkę. Na pudło już raczej nie mam na co liczyć. Choć kto wie, ja przecież też się nieco rozwinąłem od tamtego czasu. Oby tylko dopisała pogoda
Pierwszy raz od około roku, kupiłem sobie ciuch, który nie jest do biegania - co prawda było to bardziej z przymusu, ale jednak... Święto w rodzinie.
Ahoj!
20KM E (4:56min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Nuda.
24.06.2014
14,6KM E (4:58min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Wspólnie z kolegą.
25.06.2014
1,6KM E (5:21min/km)
4x2000/600m Trucht:
2KM 7:22 (3:41min/km)
4KM 7:14 (3:37min/km)
6KM 7:14 (3:37min/km)
8KM 7:20 (3:40min/km)
0.8KM E (5:26min/km)
Rozciąganie: 20min
----------------------------
Trening na Agrykoli. Byłem dość zmęczony, przez co jakoś długo zbierałem się w sobie, aby zacząć pierwsze powtórzenie. Na pierwszym okrążeniu byłem nieco ospały, ale potem już jakoś poszło. O ile dobrze spojrzałem, to ostatni raz dwójki biegałem ponad miesiąc temu (07.05), i to na 800m przerwie w truchcie. Tempa poszczególnych odcinków były wtedy jednak słabsze, a i tamten trening był cięższy od tego dzisiejszego. Chyba idzie ku lepszemu. Naprawdę muszę coś bazgrnąć odnośnie Hyperspeed'ów...
Z ciekawszych rzeczy, to wygrałem start w Półmaratonie PWZ im. Janusza Kusocińskiego.
Śmieszne jest jednak to, że wziąłem udział w konkursie poniekąd nieświadomie Traktuję to jako znak od losu. Dwa lata temu udało mi się podczas tego półmaratonu pobiec jeden z lepszych biegów w "karierze". Pobiegłem wtedy 1:26, po solidnej walce z rywalami i z wzięciem na siebie pewnego ryzyka taktycznego. Wtedy też zdobyłem pierwszą w życiu statuetkę, oraz możliwość stanięcia na pudle. Tamta statuetka do dziś jest dla mnie najbardziej wartościowa (Ah, ci żałośni amatorzy). Pamiętam, że cały tamten półmaraton biegłem na plecach pewnej dziewczyny (za cholerę nie byłem w stanie jej wtedy dorównać), dziewczyny, którą nie tak dawno, podczas maratonu w Krakowie, wyprzedziłem przed połówką. Jestem świadom tego, że poziom jest już jednak dużo wyższy niż wtedy, ale na pewno solidnie się przygotuję do tych zawodów i spróbuję zawalczyć o życiówkę. Na pudło już raczej nie mam na co liczyć. Choć kto wie, ja przecież też się nieco rozwinąłem od tamtego czasu. Oby tylko dopisała pogoda
Pierwszy raz od około roku, kupiłem sobie ciuch, który nie jest do biegania - co prawda było to bardziej z przymusu, ale jednak... Święto w rodzinie.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
26~29.06.2014
26.06 (CZW):
10KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 40min
----------------------------
27.06 (PT):
7,5KM E (4:38min/km)
Przebiezki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
28.06 (SOB):
Z grupą:
2KM REC (5:58min/km)
5,5KM b.lekkiej zabawy biegowej (5:42min/km)
Około godziny później...
CROSS: 5KM T (3:56min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Miałem w planach polecieć tamtą piętnastkę w ramach Pucharu Maratonu Warszawskiego, ale nie wyszło. Zrobiłem sobie chociaż krótki Tempo Run. Trasa krosowa, dużo dziur, nierówności, ze dwa podbiegi na piaskach. Kurcze, szkoda, że się nie udało.
29.06 (NIEDZ)
WOLNE
----------------------------
Na kanwie pewnej ustawy, która czeka na podpis Bronka, kupiłem sobie 18-letni motocykl Sami rozumiecie, nie było czasu na bieganie Było z tym trochę zabawy, bo ja nigdy wcześniej nie użytkowałem w długim okresie manualnej skrzyni w motocyklu, a trzeba było nim dojechać 130km do Warszawy Na początku było zabawnie, ale szybko załapałem. Prosta sprawa. Co prawda łapałem się wtedy na 500zł mandatu, ale na szczęście nikt mnie nie zatrzymał. Poza tym w weekendy mam de facto najwięcej pracy. Jutro odrobię wybieganie.
Ahoj!
26.06 (CZW):
10KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 40min
----------------------------
27.06 (PT):
7,5KM E (4:38min/km)
Przebiezki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
28.06 (SOB):
Z grupą:
2KM REC (5:58min/km)
5,5KM b.lekkiej zabawy biegowej (5:42min/km)
Około godziny później...
CROSS: 5KM T (3:56min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Miałem w planach polecieć tamtą piętnastkę w ramach Pucharu Maratonu Warszawskiego, ale nie wyszło. Zrobiłem sobie chociaż krótki Tempo Run. Trasa krosowa, dużo dziur, nierówności, ze dwa podbiegi na piaskach. Kurcze, szkoda, że się nie udało.
29.06 (NIEDZ)
WOLNE
----------------------------
Na kanwie pewnej ustawy, która czeka na podpis Bronka, kupiłem sobie 18-letni motocykl Sami rozumiecie, nie było czasu na bieganie Było z tym trochę zabawy, bo ja nigdy wcześniej nie użytkowałem w długim okresie manualnej skrzyni w motocyklu, a trzeba było nim dojechać 130km do Warszawy Na początku było zabawnie, ale szybko załapałem. Prosta sprawa. Co prawda łapałem się wtedy na 500zł mandatu, ale na szczęście nikt mnie nie zatrzymał. Poza tym w weekendy mam de facto najwięcej pracy. Jutro odrobię wybieganie.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
30.06~02.07.2014
30.06 (PON):
WOLNE
Rozciąganie - 40min
----------------------------
No i wypadło długie wybieganie. Wróciłem o 23 do domu, a potem musiałem jeszcze do 3-ciej w nocy popracować (półżywy), przespać się 2h, żeby znowu wrócić do pisania. Wymęczył mnie ten dzień. Bardzo. Dwa dni bez biegania. O ile pierwszy dzień sobie potrafię wybaczyć, bo musiałem się nacieszyć motorkiem, to ten drugi mnie trochę już męczył.
Potem mi przeszło.
CZERWIEC - 245KM
Wygląda na to, że prawie w ogóle nie biegałem w tym miesiącu. Cóż, ale chociaż padła życiówka na dychę, i to na opuchniętym gardle. Ten kilometraż to głównie za sprawą tej nieszczęsnej infekcji...
01.07(WT):
14KM E (4:37min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo lekkie nogi. Wyszedł jakiś taki lekki BNP. Gdzieś tam po drodze spotkałem jakiegoś biegacza, z którym półtora kolcka przebiegłem po jakieś 5:30, żeby ostatnie 3KM przelecieć po jakieś 4:25 z lekkim oddechem. Dwa dni bez biegania potrafią zmienić człowieka
02.07(ŚR):
Agrykola
2,6KM REC (5:52min/km)
4x2000/600m - (6:57, 7:04, 7:16, 7:14)
1,2KM REC (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Czyli po 3:28min/km, 3:32min/km, 3:38min/km i 3:37min/km.
Zbyt lekko podszedłem do tego treningu. Poza tym czułem się "za świeżo" i pierwsze powtórzenie przedobrzyłem. To wszystko na kanwie tamtych dwóch niebiegowych dni. Na drugim powtórzeniu próbowałem zwolnić, ale nadal było za szybko. Trzecie i czwarte idealnie. W sumie to dałbym radę to śmigać po 7:00 na powtórzenie na tej przerwie - ale na cholerę?
Ahoj!
30.06 (PON):
WOLNE
Rozciąganie - 40min
----------------------------
No i wypadło długie wybieganie. Wróciłem o 23 do domu, a potem musiałem jeszcze do 3-ciej w nocy popracować (półżywy), przespać się 2h, żeby znowu wrócić do pisania. Wymęczył mnie ten dzień. Bardzo. Dwa dni bez biegania. O ile pierwszy dzień sobie potrafię wybaczyć, bo musiałem się nacieszyć motorkiem, to ten drugi mnie trochę już męczył.
Potem mi przeszło.
CZERWIEC - 245KM
Wygląda na to, że prawie w ogóle nie biegałem w tym miesiącu. Cóż, ale chociaż padła życiówka na dychę, i to na opuchniętym gardle. Ten kilometraż to głównie za sprawą tej nieszczęsnej infekcji...
01.07(WT):
14KM E (4:37min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo lekkie nogi. Wyszedł jakiś taki lekki BNP. Gdzieś tam po drodze spotkałem jakiegoś biegacza, z którym półtora kolcka przebiegłem po jakieś 5:30, żeby ostatnie 3KM przelecieć po jakieś 4:25 z lekkim oddechem. Dwa dni bez biegania potrafią zmienić człowieka
02.07(ŚR):
Agrykola
2,6KM REC (5:52min/km)
4x2000/600m - (6:57, 7:04, 7:16, 7:14)
1,2KM REC (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Czyli po 3:28min/km, 3:32min/km, 3:38min/km i 3:37min/km.
Zbyt lekko podszedłem do tego treningu. Poza tym czułem się "za świeżo" i pierwsze powtórzenie przedobrzyłem. To wszystko na kanwie tamtych dwóch niebiegowych dni. Na drugim powtórzeniu próbowałem zwolnić, ale nadal było za szybko. Trzecie i czwarte idealnie. W sumie to dałbym radę to śmigać po 7:00 na powtórzenie na tej przerwie - ale na cholerę?
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 07 lip 2014, 01:26 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
Ktoś to w końcu musiał zrobić. Padło na mnie.
Niedawno, niejako bez większego echa, Asics wypuścił na rynek najnowszą odsłonę swojego najbardziej znanego buta startowego – Hyperspeed 6. Nikt nie raczył podjąć się zrecenzowania tego modelu, a więc czas najwyższy to zmienić. Co o nim może powiedzieć osoba, która nigdy nie przepadała za obuwiem tej marki? Zapraszam do lektury.
Co sprawia, że dany but określamy jako startowy? No właśnie. Zacznijmy może od krótkiego wstępu dla mniej doświadczonych, a żeby bardziej naświetlić temat. Producenci butów biegowych, o ile różnią się w podejściu w konstruowaniu swoich produktów, to co do starówek są raczej zgodni: mają być możliwie lekkie, dynamiczne i wyglądać agresywnie. Wśród niektórych biegaczy można też usłyszeć tezę, że but startowy ma być na tyle bezkompromisowy, że aż niewygodny. Należy pamiętać też, dla kogo tego typu buty są. Otóż nie są to, w żadnym razie, buty dla początkujących, czy też osób z nadwagą. Te osoby nie powinny na razie sobie tym segmentem rynku zaprzątać głowy. Innymi słowy, ten rodzaj butów jest dla osób bardziej doświadczonych, używanych do szybszych treningów i startów.
Hysperspeed 6, w wersji męskiej, jest ubarwiony w iście kanarkową żółć. Niezależnie od tego, czy się to się to komuś podoba, czy też nie, to trzeba to uznać jako swego rodzaju znak rozpoznawczy – jaskrawość aż razi. Oprócz tego, producent pozwolił sobie dodać wstawki z „najszybszego”, czerwonego, koloru, oraz skromny nadruk z nazwą modelu. Nie zabrakło też Asiscowej kratki na boku. Od razu widać, jaką markę mamy na nodze.
Po wzięciu buta do ręki, od razu zwracam uwagę na wagę. Buty są cholernie lekkie. Moja waga kuchenna twierdzi, że ważą one 172 gramów (44 EU).
Poprzednia odsłona Hyperspeedów, przy rozmiarze 42, ważyła tych gramów 192. W jaki sposób udało się odchudzić, już i tak bardzo lekki but? Przede wszystkim na zmianie cholewki. Jeżeli ktoś się przyjrzy zdjęciom 5-tki i porówna je z 6-stką, to szybko zauważy, że siateczka tego nowszego modelu jest drobniejsza, delikatniejsza, a z daleka można by powiedzieć, że jest to wręcz jednolity materiał. Jest ona też bardzo miękka i elastyczna.
Kilka elementów stylistycznych, zamiast wszytych, zostało wgrzanych. Zapewne na tym posunięciu również uratowali kilka gramów, a i brak przeszyć potrafi cieszyć oko użytkownika. Poszycie buta określane jest mianem bezszwowego, choć przy łączeniu cholewki z podeszwą, amator biegania bez skarpetek prawdopodobnie mógłby czuć owe łączenie. Nie sądzę jednak, że dyskwalifikowałoby to buta do biegania z gołą stopą.
Kolorki i design za nami. Czas skupić się na czymś poważniejszym. Hyperspeed’y charakteryzują się 6mm dropem. Należy dobitnie podkreślić, że podeszwa nie jest wsparta żadnym usztywnieniem, nie ma żadnego wsparcia, czy innej płytki zatopionej wewnątrz pianki. Jest to rozwiązanie dość niespotykane jak na tego producenta. Co ciekawe, but zapewnia nadspodziewanie dużą ilość amortyzacji jak na but startowy. W pięcie umieszczono ogniowo GEL, które pogłębia odczucie miękkości i sprawia, że but będzie bardziej liberalny odnośnie naszych niedoskonałości w technice biegu. Po pierwszym treningu w tych butach, od razu stwierdziłem, że bez wahania wybrałbym je na start w półmaratonie, a i bardzo poważnie zastanowiłbym się nad maratonem. Na pochwałę zasługuje też trwałość użytej warstwy ścieralnej podeszwy, oraz sposób jej ponacinania. W moich dawnych starówkach – Smucony A3 – pierwsze oznaki przetarć neuralgicznych punktów podeszwy przyszły jednak szybciej, tutaj takowych jeszcze nie widzę, choćby najdrobniejszych. Sposób nacięć, oprócz celów upiększających, sprawił, że spód buta jest bardzo elastyczny i jak się uprzeć, to można go zrolować w „naleśnik”.
But zapewnia dużą ilość miejsca na śródstopiu. Sprawia wręcz wrażenie luźnego. Jest to cecha, która na pewno znajdzie swoich zwolenników, jak nie wyznawców. Biegacze często cierpią na różnego rodzaju zrogowacenia, czy haluksy, które przy za dużym ucisku nie pozwalają o sobie zapomnieć. Ja jestem jednym z takich jegomościów. Potrzebuję dużo luzu w bucie, wręcz kupuję obuwie treningowe w rozmiarze „kajak”, aby tylko nie podrażniać palców. Taki mój los.
Zapiętek. Nigdy bym nie przypuszczał, że Asics pójdzie w tym kierunku odnośnie projektowania zapiętka w swoich produkcjach. Byłem w szczerym szoku, kiedy zobaczyłem, że to właśnie ta firma zrobiła coś tak pięknego. Okolica pięty jest podzielona na dwa segmenty, które odróżnić można zastosowanym kolorem. Kolor czerwony, segment dolny, określa wysokość, na jaką sięga plastikowe usztywnienie. Segment wyżej, czyli kolor kanarkowy, żadnych usztywnień już nie ma, jest jedynie delikatny materiał, który poddaje się pod delikatnym naciskiem. Nie ma mowy o podrażnieniu achillesów, a plastikowe usztywnienie jest na tyle nisko, że praktycznie go nie czuć. Rozwiązanie tak proste, a zarazem tak bardzo umilające mi życie.
Cena. Buty są stosunkowo rozsądnie wycenione, bo górna granica zamyka się w 300zł. Nie wykracza poza poziom niektórych, tak hucznie reklamowanych, flagowych modeli. Pamiętajmy, że but startowy, w zależności od jego trwałości, służy nam nieco dłużej niż treningowy. Moje poprzednie starówki były ze mną chyba dwa i pół roku i gdyby się uprzeć, to wciąż można by w nich biegać. Pytanie brzmi: Ile wytrzyma delikatna cholewka Hyperspeedów ?Na razie nie widzę niczego niepokojącego.
Mam te buty w swoim posiadaniu od przeszło miesiąca i miałem w nich okazję wykonać sześć solidnych jednostek interwałowych, z czego wszystkie miały miejsce na tartanie, oraz wykręcić życiówkę na 10km po szosie. Po tym okresie użytkowania mogę powiedzieć, że dynamika buta, z racji wagi, dropu, poziomu amortyzacji, jest swego rodzaju złotym środkiem pomiędzy 5k, a nawet maratonem. Nie są to żylety, buty potrafią nam sporo wybaczyć, nie męczą tak bardzo stopy przez poziom opasania. Znam buty o niebo bardziej dynamiczne, ale o na tyle niskim poziomie komfortu, że po kilku kilometrach intensywnego biegu, myślimy tylko o tym, żeby je zdjąć – Może to celowe? Jest to przecież jakiś pomysł na lepsze wyniki. Jest to bardzo ciekawe połączenie pełnej amortyzacji, bardzo niskiej wagi i sporej dynamiki. Połączenie cech, które z logicznego punktu widzenia powinny się nawzajem wykluczać. A jednak się udało. Powstało coś na miarę startowego Frankensteina, który odbiera ze światów obuwia treningowego i startowego to, co najlepsze, a przy tym nie wygląda jak monstrum, a jak piękne sportowe auto. O ile poprzednia wersja Hyperspeedów nie przyciągała mnie do siebie (jak i żaden inny model Asicsa), to aktualny model nauczył mnie, że któregoś dnia, marka bardzo przeze mnie nielubiana i na którą wręcz psy wieszam, może stworzyć coś iście pięknego, że aż głupio mi będzie potem się tłumaczyć z tego, że się ugiąłem
Szczerze polecam zainteresować się tą pozycją, to naprawdę fajny produkt.
Brak jakiejkolwiek rewolucji, po prostu fajny but.
Niedawno, niejako bez większego echa, Asics wypuścił na rynek najnowszą odsłonę swojego najbardziej znanego buta startowego – Hyperspeed 6. Nikt nie raczył podjąć się zrecenzowania tego modelu, a więc czas najwyższy to zmienić. Co o nim może powiedzieć osoba, która nigdy nie przepadała za obuwiem tej marki? Zapraszam do lektury.
Co sprawia, że dany but określamy jako startowy? No właśnie. Zacznijmy może od krótkiego wstępu dla mniej doświadczonych, a żeby bardziej naświetlić temat. Producenci butów biegowych, o ile różnią się w podejściu w konstruowaniu swoich produktów, to co do starówek są raczej zgodni: mają być możliwie lekkie, dynamiczne i wyglądać agresywnie. Wśród niektórych biegaczy można też usłyszeć tezę, że but startowy ma być na tyle bezkompromisowy, że aż niewygodny. Należy pamiętać też, dla kogo tego typu buty są. Otóż nie są to, w żadnym razie, buty dla początkujących, czy też osób z nadwagą. Te osoby nie powinny na razie sobie tym segmentem rynku zaprzątać głowy. Innymi słowy, ten rodzaj butów jest dla osób bardziej doświadczonych, używanych do szybszych treningów i startów.
Hysperspeed 6, w wersji męskiej, jest ubarwiony w iście kanarkową żółć. Niezależnie od tego, czy się to się to komuś podoba, czy też nie, to trzeba to uznać jako swego rodzaju znak rozpoznawczy – jaskrawość aż razi. Oprócz tego, producent pozwolił sobie dodać wstawki z „najszybszego”, czerwonego, koloru, oraz skromny nadruk z nazwą modelu. Nie zabrakło też Asiscowej kratki na boku. Od razu widać, jaką markę mamy na nodze.
Po wzięciu buta do ręki, od razu zwracam uwagę na wagę. Buty są cholernie lekkie. Moja waga kuchenna twierdzi, że ważą one 172 gramów (44 EU).
Poprzednia odsłona Hyperspeedów, przy rozmiarze 42, ważyła tych gramów 192. W jaki sposób udało się odchudzić, już i tak bardzo lekki but? Przede wszystkim na zmianie cholewki. Jeżeli ktoś się przyjrzy zdjęciom 5-tki i porówna je z 6-stką, to szybko zauważy, że siateczka tego nowszego modelu jest drobniejsza, delikatniejsza, a z daleka można by powiedzieć, że jest to wręcz jednolity materiał. Jest ona też bardzo miękka i elastyczna.
Kilka elementów stylistycznych, zamiast wszytych, zostało wgrzanych. Zapewne na tym posunięciu również uratowali kilka gramów, a i brak przeszyć potrafi cieszyć oko użytkownika. Poszycie buta określane jest mianem bezszwowego, choć przy łączeniu cholewki z podeszwą, amator biegania bez skarpetek prawdopodobnie mógłby czuć owe łączenie. Nie sądzę jednak, że dyskwalifikowałoby to buta do biegania z gołą stopą.
Kolorki i design za nami. Czas skupić się na czymś poważniejszym. Hyperspeed’y charakteryzują się 6mm dropem. Należy dobitnie podkreślić, że podeszwa nie jest wsparta żadnym usztywnieniem, nie ma żadnego wsparcia, czy innej płytki zatopionej wewnątrz pianki. Jest to rozwiązanie dość niespotykane jak na tego producenta. Co ciekawe, but zapewnia nadspodziewanie dużą ilość amortyzacji jak na but startowy. W pięcie umieszczono ogniowo GEL, które pogłębia odczucie miękkości i sprawia, że but będzie bardziej liberalny odnośnie naszych niedoskonałości w technice biegu. Po pierwszym treningu w tych butach, od razu stwierdziłem, że bez wahania wybrałbym je na start w półmaratonie, a i bardzo poważnie zastanowiłbym się nad maratonem. Na pochwałę zasługuje też trwałość użytej warstwy ścieralnej podeszwy, oraz sposób jej ponacinania. W moich dawnych starówkach – Smucony A3 – pierwsze oznaki przetarć neuralgicznych punktów podeszwy przyszły jednak szybciej, tutaj takowych jeszcze nie widzę, choćby najdrobniejszych. Sposób nacięć, oprócz celów upiększających, sprawił, że spód buta jest bardzo elastyczny i jak się uprzeć, to można go zrolować w „naleśnik”.
But zapewnia dużą ilość miejsca na śródstopiu. Sprawia wręcz wrażenie luźnego. Jest to cecha, która na pewno znajdzie swoich zwolenników, jak nie wyznawców. Biegacze często cierpią na różnego rodzaju zrogowacenia, czy haluksy, które przy za dużym ucisku nie pozwalają o sobie zapomnieć. Ja jestem jednym z takich jegomościów. Potrzebuję dużo luzu w bucie, wręcz kupuję obuwie treningowe w rozmiarze „kajak”, aby tylko nie podrażniać palców. Taki mój los.
Zapiętek. Nigdy bym nie przypuszczał, że Asics pójdzie w tym kierunku odnośnie projektowania zapiętka w swoich produkcjach. Byłem w szczerym szoku, kiedy zobaczyłem, że to właśnie ta firma zrobiła coś tak pięknego. Okolica pięty jest podzielona na dwa segmenty, które odróżnić można zastosowanym kolorem. Kolor czerwony, segment dolny, określa wysokość, na jaką sięga plastikowe usztywnienie. Segment wyżej, czyli kolor kanarkowy, żadnych usztywnień już nie ma, jest jedynie delikatny materiał, który poddaje się pod delikatnym naciskiem. Nie ma mowy o podrażnieniu achillesów, a plastikowe usztywnienie jest na tyle nisko, że praktycznie go nie czuć. Rozwiązanie tak proste, a zarazem tak bardzo umilające mi życie.
Cena. Buty są stosunkowo rozsądnie wycenione, bo górna granica zamyka się w 300zł. Nie wykracza poza poziom niektórych, tak hucznie reklamowanych, flagowych modeli. Pamiętajmy, że but startowy, w zależności od jego trwałości, służy nam nieco dłużej niż treningowy. Moje poprzednie starówki były ze mną chyba dwa i pół roku i gdyby się uprzeć, to wciąż można by w nich biegać. Pytanie brzmi: Ile wytrzyma delikatna cholewka Hyperspeedów ?Na razie nie widzę niczego niepokojącego.
Mam te buty w swoim posiadaniu od przeszło miesiąca i miałem w nich okazję wykonać sześć solidnych jednostek interwałowych, z czego wszystkie miały miejsce na tartanie, oraz wykręcić życiówkę na 10km po szosie. Po tym okresie użytkowania mogę powiedzieć, że dynamika buta, z racji wagi, dropu, poziomu amortyzacji, jest swego rodzaju złotym środkiem pomiędzy 5k, a nawet maratonem. Nie są to żylety, buty potrafią nam sporo wybaczyć, nie męczą tak bardzo stopy przez poziom opasania. Znam buty o niebo bardziej dynamiczne, ale o na tyle niskim poziomie komfortu, że po kilku kilometrach intensywnego biegu, myślimy tylko o tym, żeby je zdjąć – Może to celowe? Jest to przecież jakiś pomysł na lepsze wyniki. Jest to bardzo ciekawe połączenie pełnej amortyzacji, bardzo niskiej wagi i sporej dynamiki. Połączenie cech, które z logicznego punktu widzenia powinny się nawzajem wykluczać. A jednak się udało. Powstało coś na miarę startowego Frankensteina, który odbiera ze światów obuwia treningowego i startowego to, co najlepsze, a przy tym nie wygląda jak monstrum, a jak piękne sportowe auto. O ile poprzednia wersja Hyperspeedów nie przyciągała mnie do siebie (jak i żaden inny model Asicsa), to aktualny model nauczył mnie, że któregoś dnia, marka bardzo przeze mnie nielubiana i na którą wręcz psy wieszam, może stworzyć coś iście pięknego, że aż głupio mi będzie potem się tłumaczyć z tego, że się ugiąłem
Szczerze polecam zainteresować się tą pozycją, to naprawdę fajny produkt.
Brak jakiejkolwiek rewolucji, po prostu fajny but.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
03.07.2014
9,4KM E (4:47min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Start o 23.
05.07.2014
7KM E (4:57min/km)
7KM T (3:57min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Część z tempówką była raczej nieco szybsza - Garmin coś tam powydziwiał. Dodawał ze 100m. Weszło chyba za lekko. Dzień wcześniej nie udało mi się wyjść na trening. Byłem już zbyt zmęczony.
06.07.2014
12KM E (4:41min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Jest godzina 1:30. Właśnie wróciłem z treningu. Na długie wybieganie już nie miałem sił, wróciłbym po drugiej w nocy... Oto moje długie wybieganie Mam ostatnio problem z czasem. W sezonie letnim mam okazję sobie trochę dorobić i staram się to atktualnie wykorzystać - Praca lekko fizyczna. Płacą skromnie, ale jednak rzetelnie i zgodnie z umową.
W tygodniu wyszło zaledwie 64KM w pięciu jednostkach. Mało. Na szczęście udaje mi się chociaż robić porządne akcenty (Interwały i Tempówki) - to mi daje poczucie bycia w jakimś treningu. Ten brak długiego wybiegania mi nie daje spokoju. To już drugi raz z rzędu. Być może stanie się tak, że będę je robić w środy, dzień po interwałach. Inaczej po prostu nie dam rady. Wybiegania na poziomie 20-23K to nie tak dużo, nie powinno to mieć negatywnego wpływu na tempówkę w dalszej części tygodnia, a przynajmniej nie u mnie.
Prawie doszło do bójki z jakimś pijaczkiem. Musiałem się wykazać dużą cierpliwością i kontrolą, aby nie zrobić chłopu krzywdy. Nie jestem jakimś fighterem, mam świadomość swoich cech, ale z pijaną w sztok i pękatą od taniego browaru małpą bym sobie poradził. Do tej pory się zastanawiam, czy aby dobrze zrobiłem, nic mu nie robiąc. Skończyło się na poważnych słowach i patrzeniem głęboko w oczy, ale po popchnięciu mnie powinien chociaż wylądować na ziemi.
Ahoj
9,4KM E (4:47min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Start o 23.
05.07.2014
7KM E (4:57min/km)
7KM T (3:57min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Część z tempówką była raczej nieco szybsza - Garmin coś tam powydziwiał. Dodawał ze 100m. Weszło chyba za lekko. Dzień wcześniej nie udało mi się wyjść na trening. Byłem już zbyt zmęczony.
06.07.2014
12KM E (4:41min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Jest godzina 1:30. Właśnie wróciłem z treningu. Na długie wybieganie już nie miałem sił, wróciłbym po drugiej w nocy... Oto moje długie wybieganie Mam ostatnio problem z czasem. W sezonie letnim mam okazję sobie trochę dorobić i staram się to atktualnie wykorzystać - Praca lekko fizyczna. Płacą skromnie, ale jednak rzetelnie i zgodnie z umową.
W tygodniu wyszło zaledwie 64KM w pięciu jednostkach. Mało. Na szczęście udaje mi się chociaż robić porządne akcenty (Interwały i Tempówki) - to mi daje poczucie bycia w jakimś treningu. Ten brak długiego wybiegania mi nie daje spokoju. To już drugi raz z rzędu. Być może stanie się tak, że będę je robić w środy, dzień po interwałach. Inaczej po prostu nie dam rady. Wybiegania na poziomie 20-23K to nie tak dużo, nie powinno to mieć negatywnego wpływu na tempówkę w dalszej części tygodnia, a przynajmniej nie u mnie.
Prawie doszło do bójki z jakimś pijaczkiem. Musiałem się wykazać dużą cierpliwością i kontrolą, aby nie zrobić chłopu krzywdy. Nie jestem jakimś fighterem, mam świadomość swoich cech, ale z pijaną w sztok i pękatą od taniego browaru małpą bym sobie poradził. Do tej pory się zastanawiam, czy aby dobrze zrobiłem, nic mu nie robiąc. Skończyło się na poważnych słowach i patrzeniem głęboko w oczy, ale po popchnięciu mnie powinien chociaż wylądować na ziemi.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
08.07.2014
14KM E (4:42min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Ale temperatura za to była cudowna...
09.07.2014
Agrykola.
2KM E (5:33min/km)
8x1000/400m Trucht - (3:31, 3:39, 3:38, 3:42, 3:30, 3:31, 3:29, 3:27)
1,6KM E (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Ależ jestem w gazie
Pierwsze cztery powtórzenia z kolegą, od piątego już samemu. Chciałem po 3:35~3:40, ale drugie, trzecie i czwarte powtórzenie było tak słabe, że mi się w ogóle oddech nie podnosił. Musiałem przyśpieszyć, bo w ogóle nie czułem, że biegnę tysiączki. To są rezultaty moich cotygodniowych interwałów, które uskuteczniam w różnych konfiguracjach. Jest forma. I to z bardzo niewielkich, wręcz śmiesznych, przebiegów. Najszybsze tysiączki w życiu.
Ahoj!
14KM E (4:42min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Ale temperatura za to była cudowna...
09.07.2014
Agrykola.
2KM E (5:33min/km)
8x1000/400m Trucht - (3:31, 3:39, 3:38, 3:42, 3:30, 3:31, 3:29, 3:27)
1,6KM E (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Ależ jestem w gazie
Pierwsze cztery powtórzenia z kolegą, od piątego już samemu. Chciałem po 3:35~3:40, ale drugie, trzecie i czwarte powtórzenie było tak słabe, że mi się w ogóle oddech nie podnosił. Musiałem przyśpieszyć, bo w ogóle nie czułem, że biegnę tysiączki. To są rezultaty moich cotygodniowych interwałów, które uskuteczniam w różnych konfiguracjach. Jest forma. I to z bardzo niewielkich, wręcz śmiesznych, przebiegów. Najszybsze tysiączki w życiu.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
10.07.2014
10KM E (4:46min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Po północy.
12.07.2014
4,8KM E (4:43min/km)
ParkRun Warszawa-Praga (5KM) - 18:14
1KM: 3:50
2KM: 3:40
3KM: 3:39
4KM: 3:39
5KM: 3:39
4,7KM E (4:47min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Padało. Tempo ParkRun'u jest oczywiście przy założeniu, że jest tam w istocie 5KM. Na Garminie zabrakło mi 40 metrów. Rok temu, gdzieś pod koniec czerwca, wykręciłem na tej trasie dokładnie taki sam czas i miejce (3), ale po porządnych jednostkach szybkościowych, a i sam bieg był wtedy przeze mnie trochę spalony (1KM: 3:33, 2KM: 3:39, 3KM: 3:42, 4KM: 3:45, 5KM: 3:44). Z tamtego dnia mam też wpisaną życiówkę w stopce, którą traktuję poniekąd nieoficjalnie. Będę chciał w tym roku pobiec jakąś atestowaną piątkę. Ten bieg potraktowałem sobie pół-serio, nie miałem zamiaru się z nikim ciąć, ani jakoś specjalnie się żyłować. Byłem rano tak zaspany, że gdybym nawet miał dzień konia, to i tak by nic z tego nie było. Mam nawet fajne foto jak ziewam na starcie, ale nie będę upubliczniać, bo ktoś może sobie tego nie życzyć
Ahoj!
10KM E (4:46min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno. Po północy.
12.07.2014
4,8KM E (4:43min/km)
ParkRun Warszawa-Praga (5KM) - 18:14
1KM: 3:50
2KM: 3:40
3KM: 3:39
4KM: 3:39
5KM: 3:39
4,7KM E (4:47min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Padało. Tempo ParkRun'u jest oczywiście przy założeniu, że jest tam w istocie 5KM. Na Garminie zabrakło mi 40 metrów. Rok temu, gdzieś pod koniec czerwca, wykręciłem na tej trasie dokładnie taki sam czas i miejce (3), ale po porządnych jednostkach szybkościowych, a i sam bieg był wtedy przeze mnie trochę spalony (1KM: 3:33, 2KM: 3:39, 3KM: 3:42, 4KM: 3:45, 5KM: 3:44). Z tamtego dnia mam też wpisaną życiówkę w stopce, którą traktuję poniekąd nieoficjalnie. Będę chciał w tym roku pobiec jakąś atestowaną piątkę. Ten bieg potraktowałem sobie pół-serio, nie miałem zamiaru się z nikim ciąć, ani jakoś specjalnie się żyłować. Byłem rano tak zaspany, że gdybym nawet miał dzień konia, to i tak by nic z tego nie było. Mam nawet fajne foto jak ziewam na starcie, ale nie będę upubliczniać, bo ktoś może sobie tego nie życzyć
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
13~16.07.2014
13.07 (NIEDZ):
14KM E (4:43min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno.
14.07 (PON):
8,4KM E (4:47min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Jeszcze później.
15.07 (WT):
12KM E (4:53min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Równie późno.
16.07 (ŚR):
2KM E (5:12min/km)
5x1200m/400m Trucht - (4:11, 4:14, 4:18, 4:19, 4:23)
2KM E (5:15min/km)
Zaraz się porozciągam - 20min
----------------------------
Czyli od 3:30min/km do 3:39min/km.
Trening na Agrykoli. Spałem w nocy 3h, w ciągu dnia dospałem jeszcze kolejne 3h. Cały czas mnie jednak budziły telefony i jakość tego snu była żadna. Cały dzień był na dużym wk*rwie. Wszystko mnie uruchamiało. Zacząłem trening o 21. W ciągu dnia był okrutny upał, a w słońcu było na pewno ponad 30°C i nie było czym oddychać. Środa i czwartek to są jedyne dni, kiedy mam trochę więcej wolnego i mogę sobie wybrać godzinę treningu. Czekałem aż trochę upał zelżeje, i o ile o 21 było wciąż duszno, to jednak dużo lepiej. Trening spaliłem. Optymistyczny plan zakładał 7 powtórzeń, a minimalny 6. Niestety, każde kolejne powtórzenie było dużo cięższe i z planów nic nie wyszło. Już po drugim powtórzeniu byłem cały mokry, a z krótkich spodenek i gaci mogłem wręcz wyżynać pot. Najgorsze było jednak to, że - jak na złość - zapomniałem wziąć wody. Zdychałem. Na 3-cim powtórzeniu złapałem w locie, od kolegi, dwa łyki wody z dużą ilością cukru, ale zamiast mi to pomóc, to zrobiło mi w ustach jakąś gęstą breje i jakieś problemy z żołądkiem. Po treningu chciałem się napić ze zraszaczy nawadniających murawę, ale ciśnienie było za duże, aby nałapać wody w dłonie Mam bardzo mało czasu w ciągu dnia. Nie wyrabiam się na nic. Kiepsko jem i mało śpię. Jest źle. Do tego trenuję po nocach, będąc już sennym. Cóż, nie ma wyjścia, trzeba to przetrzymać.
Za tydzień będę się mścić. Będzie powtórka z rozrywki. Tym razem bardziej zwrócę uwagę na warunki. Przy tempie rzędu 3:40min/km spokojnie dam radę zrobić 7-8 powtórzeń na tej przerwie. Rozliczycie mnie z tego!
Idę się rozciągać i myć. Istna Wieliczka ze mnie.
Ahoj!
13.07 (NIEDZ):
14KM E (4:43min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Bardzo późno.
14.07 (PON):
8,4KM E (4:47min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Jeszcze później.
15.07 (WT):
12KM E (4:53min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Równie późno.
16.07 (ŚR):
2KM E (5:12min/km)
5x1200m/400m Trucht - (4:11, 4:14, 4:18, 4:19, 4:23)
2KM E (5:15min/km)
Zaraz się porozciągam - 20min
----------------------------
Czyli od 3:30min/km do 3:39min/km.
Trening na Agrykoli. Spałem w nocy 3h, w ciągu dnia dospałem jeszcze kolejne 3h. Cały czas mnie jednak budziły telefony i jakość tego snu była żadna. Cały dzień był na dużym wk*rwie. Wszystko mnie uruchamiało. Zacząłem trening o 21. W ciągu dnia był okrutny upał, a w słońcu było na pewno ponad 30°C i nie było czym oddychać. Środa i czwartek to są jedyne dni, kiedy mam trochę więcej wolnego i mogę sobie wybrać godzinę treningu. Czekałem aż trochę upał zelżeje, i o ile o 21 było wciąż duszno, to jednak dużo lepiej. Trening spaliłem. Optymistyczny plan zakładał 7 powtórzeń, a minimalny 6. Niestety, każde kolejne powtórzenie było dużo cięższe i z planów nic nie wyszło. Już po drugim powtórzeniu byłem cały mokry, a z krótkich spodenek i gaci mogłem wręcz wyżynać pot. Najgorsze było jednak to, że - jak na złość - zapomniałem wziąć wody. Zdychałem. Na 3-cim powtórzeniu złapałem w locie, od kolegi, dwa łyki wody z dużą ilością cukru, ale zamiast mi to pomóc, to zrobiło mi w ustach jakąś gęstą breje i jakieś problemy z żołądkiem. Po treningu chciałem się napić ze zraszaczy nawadniających murawę, ale ciśnienie było za duże, aby nałapać wody w dłonie Mam bardzo mało czasu w ciągu dnia. Nie wyrabiam się na nic. Kiepsko jem i mało śpię. Jest źle. Do tego trenuję po nocach, będąc już sennym. Cóż, nie ma wyjścia, trzeba to przetrzymać.
Za tydzień będę się mścić. Będzie powtórka z rozrywki. Tym razem bardziej zwrócę uwagę na warunki. Przy tempie rzędu 3:40min/km spokojnie dam radę zrobić 7-8 powtórzeń na tej przerwie. Rozliczycie mnie z tego!
Idę się rozciągać i myć. Istna Wieliczka ze mnie.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
18.07.2014
Falenicka Wydma - b. ciężki cross:
18,7KM (5:07min/km)
Rozciąganie - 40min
----------------------------
Ten kto zna trasę, ten wie o co kaman.
Dużo ciężkich, grząskich podbiegów, pełno piachu. Trasa bardzo ciężka. Na początku tego roku byłem w tak słabej dyspozycji, że nie byłem w stanie podczas zawodów przebić się przez więcej, jak jedno okrążenie. Ten trening miał być na przełamanie, na odzyskanie pewności siebie. Wtedy byłem w stanie tylko jedną, a tym razem sześć pętelek. Garmin trochę się tam pogubił, u kolegi tempo wyniosło 4:58, a biegł obok - w każdym razie było około 5min/km. Rozprawiłem się z tym kompleksem. Pod koniec już robiło się ciemnawo i zaczął padać deszcz - wyobraźcie to sobie; coraz ciemniej, gęsty las, ciężka trasa, końcówka treningu, lato i ledwo przedzierające się krople deszczu na twarz. Życie. Kawał jednostki. Satysfakcja spora.
Po dwóch okrążeniach, były około minutowe przerwy na picie - bez picia by nie dało rady. Trochę mnie to mięśniowo przeorało, nie powiem.
Ahoj!
Falenicka Wydma - b. ciężki cross:
18,7KM (5:07min/km)
Rozciąganie - 40min
----------------------------
Ten kto zna trasę, ten wie o co kaman.
Dużo ciężkich, grząskich podbiegów, pełno piachu. Trasa bardzo ciężka. Na początku tego roku byłem w tak słabej dyspozycji, że nie byłem w stanie podczas zawodów przebić się przez więcej, jak jedno okrążenie. Ten trening miał być na przełamanie, na odzyskanie pewności siebie. Wtedy byłem w stanie tylko jedną, a tym razem sześć pętelek. Garmin trochę się tam pogubił, u kolegi tempo wyniosło 4:58, a biegł obok - w każdym razie było około 5min/km. Rozprawiłem się z tym kompleksem. Pod koniec już robiło się ciemnawo i zaczął padać deszcz - wyobraźcie to sobie; coraz ciemniej, gęsty las, ciężka trasa, końcówka treningu, lato i ledwo przedzierające się krople deszczu na twarz. Życie. Kawał jednostki. Satysfakcja spora.
Po dwóch okrążeniach, były około minutowe przerwy na picie - bez picia by nie dało rady. Trochę mnie to mięśniowo przeorało, nie powiem.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
19.07.2014
8KM E (5:01min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Start po 24. Nogi zrujnowane po krosie, który miał miejsce dzień wcześniej; pośladkowe, dwugłowe, czworogłowe i zewnętrzne strony ud i piszczeli. Przetrzepało mnie.
20.07.2014
20KM E (4:53min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
W końcu coś dłuższego. Nogi nadal ciężkie.
22.07.2014
10KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Nuda. Nogi już lepiej.
23.07.2014
Agrykola.
2KM E (5:33min/km)
8x1200m/400m - (4:23, 4:19, 4:20, 4:21, 4:21, 4:19, 4:24, 4:22)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Czyli od 3:36 po 3:40min/km. Zgodnie z założeniami.
Trening w totalnej ulewie. Stadion pływał, był jedną wielką kałużą. Zmokłem do suchej nitki. Nie znałem tego stadionu od tej strony. Nie mam tak naprawdę odniesienia, ale wydaję mi się, że system odprowadzania wody z nawierzchni na tym stadionie jest mało wydajny. Ostatnie powtórzenie, jak na złość, było w największej ulewie, a podczas pozostałych miałem momentami problem z otwarciem oczu.
Ahoj!
8KM E (5:01min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Start po 24. Nogi zrujnowane po krosie, który miał miejsce dzień wcześniej; pośladkowe, dwugłowe, czworogłowe i zewnętrzne strony ud i piszczeli. Przetrzepało mnie.
20.07.2014
20KM E (4:53min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
W końcu coś dłuższego. Nogi nadal ciężkie.
22.07.2014
10KM E (4:54min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Nuda. Nogi już lepiej.
23.07.2014
Agrykola.
2KM E (5:33min/km)
8x1200m/400m - (4:23, 4:19, 4:20, 4:21, 4:21, 4:19, 4:24, 4:22)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Czyli od 3:36 po 3:40min/km. Zgodnie z założeniami.
Trening w totalnej ulewie. Stadion pływał, był jedną wielką kałużą. Zmokłem do suchej nitki. Nie znałem tego stadionu od tej strony. Nie mam tak naprawdę odniesienia, ale wydaję mi się, że system odprowadzania wody z nawierzchni na tym stadionie jest mało wydajny. Ostatnie powtórzenie, jak na złość, było w największej ulewie, a podczas pozostałych miałem momentami problem z otwarciem oczu.
Za tydzień będę się mścić. Będzie powtórka z rozrywki. Tym razem bardziej zwrócę uwagę na warunki. Przy tempie rzędu 3:40min/km spokojnie dam radę zrobić 7-8 powtórzeń na tej przerwie. Rozliczycie mnie z tego!
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
24.07.2014
Wywrotka na motocyklu.
8KM E (4:55min/km)
Brak Rozciągania.
----------------------------
Się trochę porysowałem Najgorsze jednak było obicie wewnętrznej strony łydki. Mam piękny, fioletowy siniak 8X8CM. Dość solidnie czułem każdy kontakt nogi z podłożem
Chciałem kogoś nauczyć obsługiwania manualnej skrzyni w motocyklu, ale ostatecznie obaj wylądowaliśmy na ziemi Prędkość niewielka, bo z 30km/h, ale mam na tyle łyse opony (1-2mm) w mojej motorynce, że momentalnie nastąpił uślizg tylnego koła na szutrze. Motorek ok. Nauczony doświadczeniem, od razu poszedłem zamówić nowe opony - jednak nie mam ochoty na nich jeździć do końca sezonu.
26.07.2014
Park Młociński.
0,5KM E (ok 5:00min/km)
9,3KM T (3:53min/km)
2KM E (6:20min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Szczerze mówiąc, to miałem ochotę zaatakować życiówkę podczas takiego biegu na dochodzenie, ale pomyliłem na pierwszym okrążeniu trasę i jakoś mi opadły morale. Pierwsze 3KM były ok (3:50, 3:44, 3:44), ale potem już zwolniłem. Szczerze mówiąc, to i tak bym nie dał rady nabiegać nic rozsądnego tamtego dnia. Upał mnie po prostu zniszczył. Niby biegło się po lesie, i to 9 godzinie, ale ta duchota emanująca z podłoża... Na 6km już chciałem zejść. W czasie biegu trochę czułem łydkę i pot na zadrapaniach
27.07.2014
Las Bielański.
CROSS: 19KM E (5:06min/km)
Rozciąganie 20min
----------------------------
Biegałem z kolegą. Godzina 9. POTĘŻNA LAMPA. Pierwsze 3km w ramach dobiegnięcia do lasku, reszta już po pagórkach i w cieniu. Trzy, około 30 sekundowe, przerwy na picie. Ostatnie 2km były dla mnie mordęgą; wybiegliśmy z lasu na słońce i momentalnie mnie ścięło. Do tej pory nie czuję się zbyt dobrze. Kolega bez uszczerbku na zdrowiu, a ja się zataczałem
Znowu marny tydzień: 64KM (5 jednostek)
Ahoj!
Wywrotka na motocyklu.
8KM E (4:55min/km)
Brak Rozciągania.
----------------------------
Się trochę porysowałem Najgorsze jednak było obicie wewnętrznej strony łydki. Mam piękny, fioletowy siniak 8X8CM. Dość solidnie czułem każdy kontakt nogi z podłożem
Chciałem kogoś nauczyć obsługiwania manualnej skrzyni w motocyklu, ale ostatecznie obaj wylądowaliśmy na ziemi Prędkość niewielka, bo z 30km/h, ale mam na tyle łyse opony (1-2mm) w mojej motorynce, że momentalnie nastąpił uślizg tylnego koła na szutrze. Motorek ok. Nauczony doświadczeniem, od razu poszedłem zamówić nowe opony - jednak nie mam ochoty na nich jeździć do końca sezonu.
26.07.2014
Park Młociński.
0,5KM E (ok 5:00min/km)
9,3KM T (3:53min/km)
2KM E (6:20min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Szczerze mówiąc, to miałem ochotę zaatakować życiówkę podczas takiego biegu na dochodzenie, ale pomyliłem na pierwszym okrążeniu trasę i jakoś mi opadły morale. Pierwsze 3KM były ok (3:50, 3:44, 3:44), ale potem już zwolniłem. Szczerze mówiąc, to i tak bym nie dał rady nabiegać nic rozsądnego tamtego dnia. Upał mnie po prostu zniszczył. Niby biegło się po lesie, i to 9 godzinie, ale ta duchota emanująca z podłoża... Na 6km już chciałem zejść. W czasie biegu trochę czułem łydkę i pot na zadrapaniach
27.07.2014
Las Bielański.
CROSS: 19KM E (5:06min/km)
Rozciąganie 20min
----------------------------
Biegałem z kolegą. Godzina 9. POTĘŻNA LAMPA. Pierwsze 3km w ramach dobiegnięcia do lasku, reszta już po pagórkach i w cieniu. Trzy, około 30 sekundowe, przerwy na picie. Ostatnie 2km były dla mnie mordęgą; wybiegliśmy z lasu na słońce i momentalnie mnie ścięło. Do tej pory nie czuję się zbyt dobrze. Kolega bez uszczerbku na zdrowiu, a ja się zataczałem
Znowu marny tydzień: 64KM (5 jednostek)
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.07.2014
9KM E (5:07min/km)
9KM +/- TM (4:07min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Fajnie się biegło, bo i zacząłem o 23
30.07.2014
Agrykola
Rozgrzewka - 1,9KM E (5:37min/km)
3x2000/600 - (7:12, 7:20, 7:24)
5x200/ P.Wypoczynek - (37, 36, 36, 34, 34)
Schłodzenie - 1,5KM E (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Trening skopany przez żołądek. Cały wolny czas poświęciłem na grzebanie przy motocyklu - wymieniałem klocki - i tak przy tym zgłodniałem, że jak wróciłem o 18 do domu, to z trzęsącymi się dłońmi rzuciłem się na jedzenie. Trening był raptem półtorej godziny potem, więc było można się tego spodziewać, ale byłem po prostu zbyt głodny Już pierwsze powtórzenie było "nie takie". Liczyłem, że to się jakoś ułoży, ale gdzie tam - drugie powtórzenie było walką bardziej ze zwieraczami, niż z tartanem. Trzecie było już bardzo wymuszone... Było bardzo wolne, a ja miałem przy tym w jelitach pralkę w trybie wirowania. Żeby zmniejszyć poczucie winy, zrobiłem sobie 5 mocniejszych rytmów - po pierwszym przyszło mi bekać Ehh, zawaliłem sprawię. Zrobię więc to samo, co podczas ostatnich nieudanych interwałów:
Będzie 5x2000/600 albo 4x2000/400 przy tempie rzędu 7:15.
Aha! No i spotkałem się z Mariuszem (aka mariuszbugajniak). Przybył na stadion wcześniej ode mnie i podczepił się pod pierwsze powtórzenie. Potem musiał już lecieć. Kolejna forumowa znajomość
Ahoj!
9KM E (5:07min/km)
9KM +/- TM (4:07min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Fajnie się biegło, bo i zacząłem o 23
30.07.2014
Agrykola
Rozgrzewka - 1,9KM E (5:37min/km)
3x2000/600 - (7:12, 7:20, 7:24)
5x200/ P.Wypoczynek - (37, 36, 36, 34, 34)
Schłodzenie - 1,5KM E (6:40min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
Trening skopany przez żołądek. Cały wolny czas poświęciłem na grzebanie przy motocyklu - wymieniałem klocki - i tak przy tym zgłodniałem, że jak wróciłem o 18 do domu, to z trzęsącymi się dłońmi rzuciłem się na jedzenie. Trening był raptem półtorej godziny potem, więc było można się tego spodziewać, ale byłem po prostu zbyt głodny Już pierwsze powtórzenie było "nie takie". Liczyłem, że to się jakoś ułoży, ale gdzie tam - drugie powtórzenie było walką bardziej ze zwieraczami, niż z tartanem. Trzecie było już bardzo wymuszone... Było bardzo wolne, a ja miałem przy tym w jelitach pralkę w trybie wirowania. Żeby zmniejszyć poczucie winy, zrobiłem sobie 5 mocniejszych rytmów - po pierwszym przyszło mi bekać Ehh, zawaliłem sprawię. Zrobię więc to samo, co podczas ostatnich nieudanych interwałów:
Za tydzień będę się mścić. Będzie powtórka z rozrywki. (...) Rozliczycie mnie z tego!
Będzie 5x2000/600 albo 4x2000/400 przy tempie rzędu 7:15.
Aha! No i spotkałem się z Mariuszem (aka mariuszbugajniak). Przybył na stadion wcześniej ode mnie i podczepił się pod pierwsze powtórzenie. Potem musiał już lecieć. Kolejna forumowa znajomość
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
31.07.2014
10KM E (4:38min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
To był już praktycznie sierpień
Oto winowajcy wczorajszego treningu:
LIPIEC: 315KM - 23 dni biegowe
W sierpniu będę mieć dużo mniej czasu niż lipcu...
Ahoj
10KM E (4:38min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
To był już praktycznie sierpień
Oto winowajcy wczorajszego treningu:
LIPIEC: 315KM - 23 dni biegowe
W sierpniu będę mieć dużo mniej czasu niż lipcu...
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
02.08.2014
Puchar Maratonu Warszawskiego (20k) - Międzylesie.
Cross 10KM T (4:06min/km)
30min picia i oblewania się wodą.
5KM E (5:01min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
30~33°C, a w słońcu raczej jeszcze więcej.
Ja pie*dole Nie ukończyłem. Po drugim okrążeniu zszedłem z trasy, bo już mi poliki i skronie pulsowały. Jestem teraz po krótkiej drzemce i czuję się tragicznie. Jestem cały rozpalony i jakiś taki otępiały. Mam wrażenie, że gdybym bardzo chciał i napierał do ukończenia, to bym źle skończył i wylądował w jednej z karetek. Do tego, na każdym crosie mam wrażenie, że biegnę bardzo wolno, że ledwo przebieram nogami i przez to czuję coś w rodzaju takiego braku pewności siebie. Zachciało mi się mocnego biegu w takich warunkach...
A oprócz tego wszystkiego, to jeszcze zaspałem i leciałem bez śniadania, bez normalnej rozgrzewki, a na start wpadłem cały zasapany, w ostatniej chwili.
Ten upał mógłby jednak trochę zelżeć.
Ahoj
Puchar Maratonu Warszawskiego (20k) - Międzylesie.
Cross 10KM T (4:06min/km)
30min picia i oblewania się wodą.
5KM E (5:01min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------
30~33°C, a w słońcu raczej jeszcze więcej.
Ja pie*dole Nie ukończyłem. Po drugim okrążeniu zszedłem z trasy, bo już mi poliki i skronie pulsowały. Jestem teraz po krótkiej drzemce i czuję się tragicznie. Jestem cały rozpalony i jakiś taki otępiały. Mam wrażenie, że gdybym bardzo chciał i napierał do ukończenia, to bym źle skończył i wylądował w jednej z karetek. Do tego, na każdym crosie mam wrażenie, że biegnę bardzo wolno, że ledwo przebieram nogami i przez to czuję coś w rodzaju takiego braku pewności siebie. Zachciało mi się mocnego biegu w takich warunkach...
A oprócz tego wszystkiego, to jeszcze zaspałem i leciałem bez śniadania, bez normalnej rozgrzewki, a na start wpadłem cały zasapany, w ostatniej chwili.
Ten upał mógłby jednak trochę zelżeć.
Ahoj