21.03.2014
25,0 km - 1:46'53" (4'17"/km) - Tempo maratońskie
międzyczas / czas odcinka/ czas ogółem/ tempo
3,0 km / 13'08" / 13'08" / 4'23"/km
10,0 km / 30'14" / 43'22"/ 4'19"/km
21,1 km / 47'34" / 1:30'56" / 4'17"/km
25,0 km / 15'57" / 1:46'53" / 4'05"/km
Zacząłem dzisiejszy trening o 17.10 jak było 22st w cieniu!

Byłem na Błoniach 20 minut wcześniej,masa ludzi.
Rolkarze,spacerowicze,biegacze i rowerzyści.Miałem dylemat czy to w ogóle biegać.Nie dość,że ciepło to jeszcze wiało.Nie bardzo mocno,ale wystarczająco żeby taki trening utrudnić.
Męska decyzja...biegnę!

Wsuwam żela,prawie 0,5l wody i przebieram się w biegowe ciuchy.
Plan jest taki: Pierwsze 3km po 4:23,następne 7km po 4:20,potem do połówki ok.4:17 aby mieć na półmetku
1:31:00.A końcówka po 4:15 i ostatni kilometr w trupa.
Pierwsze kilometry ciężko,pod wiatr tracę 2-3 sek,które nadrabiam z wiatrem.Odwadniam się błyskawicznie.
Suchość w ustach.Poza tym rewelacja.Na 7km piję wodę,na 11-tym żel i woda.Biegnę dalej,wiatr jakby słabszy,słońce powoli zachodzi,jest lepiej.10km zamykam tylko odchyką 2 sekudową w stosunku do założeń.
Nigdy nie biegłem tak perfekcyjnie!
Na 15km mam mały kryzys psychy....może odpuścić,przecież to nie jest tempo dla mnie?
Wiatr robi się symboliczny,słońce chowa się za horyzontem.Na 19km znowu żel i woda.
Zdecydowanie odżywam!To niewiarygodne,ale nie czuję zmęczenia,jestem jak w transie,kontrola tempa.
Nawet kolano nie boli,wszystko gra.Na półmetku 1:30:56 czyli o 4 sekundy za szybko!

Znowu zgodnie z planem,chciałbym na Orlenie być taki dokładny.
Jest ciemno,chłodno.Nie wiem czy to żel czy ki diabeł,ale moc mam nie z tej ziemi.
Mój Garmin 110 nie ma podświetlenia,więc lecę na wyczucie.Lecę to dobre słowo,bo zamiast zakładanych
4:14-4:15/km on pokazuje 4:08-4:10/km.Nie zwalniam.Nie czuję zmęczenia,nogi świeższe niż na początku.
Zaczynam się śmiać,postanawiam zrobić lekkie BNP,ale nie do odcięcia,tylko "mocno".
Na 24km wiem,że dałbym radę tym tempem jeszcze 3-4km pocisnąć.A szło po 4:07/km.
Postanawiam zrobić dodatkowy kilometr w 4 minuty i zobaczyć jak się będę czuł na końcu.
Czułem się dobrze,zmęczony ale nie wyczerpany.
Powiem tak,łatwy to trening nie był,ale np.ostatni long progowy był cięższy.
Nie wiedziałem,że kończąc tren było aż 15st.w cieniu.Niemniej odpowiada mi taka temperatura.
Porozciągałem się porządnie i zobaczyłem,że nie mam ani grama wody.Zużyłem prawie 1,5l.Większość wypite a
trochę wylane na głowę w początkowej fazie treningu.
Na szczęście za ulicą był bar.2 małe piwa bezalkoholowe dobrze uzupełniły braki wody w organizmie.
Jest dobrze.Warunki nie do końca rozpieszczały a ja się tym treningiem nie zajechałem,nawet myślałem że
będzie ciężej.Nowe buty spisały się świetnie.A jeszcze lepiej nogi,które w ogóle nie poczuły tych 25km.
Treningi progowe są zdecydowanie trudniejsze a ten maratoński jest moim ulubionym.
P.S Miałem ochotę pobiec do 30km....ale dostałbym zjebkę od pewnych osób.Nie ma co przeginać.
